Z pewnym opóźnieniem wracam do kiermaszu świątecznego jaki odbył się w naszym mieście w niedzielę 9 grudnia br. (Kiedyś była to dla mnie ważna data z uwagi na imieniny mojej ulubionej cioci Leokadii)
Początkowo miałam ochotę sama wystawić coś na nim,ale suma sumarum nie miałambym co wystawić, bo na myśleniu się skończyło.
Na kiermaszu były różne cudeńka. Kupiłam dla córki takiego oto aniołka. Kilka rożnych materiałów, pięknie ze sobą połączonych, cekiny, koraliki, włóczka, fajny pomysł- wszystko za jedyne 5 zł. Chcę tu tylko zaznaczyć ile trzeba włożyć nakładów i starań ,żeby zarobić rękodziełem 5zł!
Ja jak do tej pory tylko raz wystawiałam swoje rękodzieło, w ubiegłym roku na kiermaszu Łęczyca w Barwach Jesieni. Sprzedałam wtedy :zielony bieżnik z tablicy, kilka szydełkowych listków i obrazek "Kaczeńce nad strumykiem", które na zdjeciu trzyma Iwona( i które ona kupiła razem ze swoim mężem Przemkiem)
Wiele godzin siedzenia i tylko kilka sprzedanych rzeczy? Byłam troche rozczarowana....
Jednak dziś uważam,że i tak miałam dużo szczęścia.Taka jest po prostu norma- jedna lub dwie sprzedane rzeczy na jednym kiermaszu. Kto sprzedaje wiecej ma po prostu wiekszy asortyment, wiekszą rożnorodność, tworzy wyjątkowo piękne rzeczy,albo ma szczęście do nabywców-amatorów.
Znajomi wspominają pewien kiermasz, na którym sprzedali wszystkie wystawiane obrazki przyjezdnym z zagranicznej wycieczki. Wystawiają ciągle i od wielu lat, a mieli taki traf tylko jeden jedyny raz!
Ostatnio na skutek mrozów nasza lokalna linia telefoniczna zawiesza się i są kłopoty z internetem.Tak było przedwczoraj i wczoraj przez kilka godzin.
Chcę tylko powiedzieć,że jeśli nie będę mogła tu wejść to może nie być moja wina.A mówię tak dlatego,że postanowiłam być tu każdego dnia,żeby tworzyć swoją obecnościa na blogu swoisty Kalendarz Adwentowy.
Pozdrawiam Olę, Iwonkę i Danielę- dziekuję za miłe komentarze, wszystkich znajomych, którzy bywają i się nie ujawniają, gości ze Stanów Zjednoczonych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz