sobota, 18 listopada 2023

Po prostu nowy post.

Witajcie, Jak zawsze dziękuję Wam za zaglądanie , czytanie i komentowanie.Jestem ostatnio trochę zajęta bytowymi sprawami, więc będą zdjęcia do oglądania i trochę tekstu do poczytania.
Dziś po przebudzeniu zobaczyłam,że zasypało świat na biało. A to mój ostrokrzew, który zaowocował wreszcie po 18 latach.
Ostatnio przeczytałam dość ciekawy artykuł o tym, co niszczy relacje międzyludzkie. To nie współczesny kult indywidualizmu, wielozadaniowość, nieustająca pogoń za sukcesem czy media społecznościowe. Twórca psychologii pozytywnej Martin Seligman oraz psychiatra Gabriella Rosen Kellerman doszli do wniosku, że jedną z najważniejszych barier , które utrudniają nam nawiązywanie kontaktów jest presja czasuTo ona jest pożywką dla aspołecznych zachowań.
Jeśli chcemy nawiązać prawdziwy kontakt, musimy wyłączyć media społecznościowe i faktycznie ze sobą porozmawiać- " na żywo"- twierdzą wyżej wspomniani naukowcy.
I tu wystarczy 40 sekund czyli niecała minuta " wystarczy na zmianę wydźwięku rozmowy, stworzenie więzi między rozmówcami, wzmocnienie wzajemnego zrozumienia i poprawę dobrostanu uczestników konwersacji."
"Poza wyrażaniem empatii jednym z najprostrzych i najskuteczniejszych działań, jakie możemy zaoferować drugiej osobie , jest wysłuchanie tego, co ma do powiedzenia. Słuchanie aktywne , pełne życzliwości, bez zerkania na telefon czy zegarek, przerywania, wyrażania swoich poglądów (...) W rozmowie dobrze zostawić przestrzeń na milczenie." niezręczna cisza" , która sprawia , że tak niekomfortowo się czujemy , jest czasem na przetworzenie własnych myśli, tych, które chcemy wyrazić" - miesięcznik "Sens", listopad 2023, tekst Izabeli Nowakowskiej- Teofilak "Te 40 sekund, które tyle zmienia".
Ciągle czytam "Dyskretnego bohatera", który jest prawdziwą kopalnią różnych myśli. Felicito Yanaque po wielu perturbacjach, angażowaniu policji, życiu na ustach całej Piury, dowiedział się właśnie, kto jest autorem listów podpisanych rysunkiem pajączka, gróźb, podpaleniem biura przedsiębiorstwa, porwaniem jego ukochanej kochanki Mabel. Szok, tego się nie spodziewał, ale jednocześnie poszczególnie puzzle wskoczyły na swoje miejsce. I co teraz zrobi?!80- letni Ismael Carrera z młodą żoną odbywa podróż po Europie,podejmując życiowe decyzje w sprawie prowadzonego od dwóch pokoleń przedsiębiorstwa ubezpieczeniowego. Tymczasem świadkowie na jego ślubie mają trzy światy z hienami czyli braćmi bliźniakami, którzy uruchamiają armię adwokatów, aby rzucać im prawdziwe kłody pod nogi i doprowadzić do unieważnienia małżeństwa ojca. Rozmowa prawnika Rigoberta z Mikim i Escobitą to prawdziwy majstersztik.Opanowany Rigoberto ma do czynienia z facetami, którzy krzyczą, grożą, ponoszą ich emocje. Ich ojciec Ismael jest spokojny, wszystko to przewidział i robi swoje, o czym informuje swojego oddanego współpracownika- Rigoberto. Jednak na finiszu dochodzi do niespodziwanego zdarzenia, które może roztrzygnąć bądź skomplikować całą sprawę.
Kaplica w Sławoszewie latem.Kontynułując. Jednocześnie Rigoberto ma pewne delikatne i nietypowe problemy ze swoim nastoletnim pięknym , mądrym , inteligentnym i bardzo wrażliwym synem Fonsitem. Szuka porady najpierw u psycholożki, a potem u swojego przyjaciela księdza Pepina." Rigoberto nigdy nie zrozumiał, dlaczego ojciec O'Donovan, zamiast nastawić się na nauczanie oraz karierę naukową i teologiczną- był wykształcony, wrażliwy, kochał filozofię i sztukę, dużo czytał- uparł się,żeby poprzestać na duszpasterstwie i to w niezwykle skromnej parafii(...) - Bo najbardziej potrzebny jestem w mojej parafii odpowiedział zwięźle Pepin O'Donovan- Księży jest zbyt mało, intelektualistów raczej zbyt wielu. Mylisz się, jeśli sądzisz, że poświęcam się, robiąc to, co robię. Praca w parafii bardzo mnie stymuluje, zanurza w prawdziwym życiu. W bibliotekach człowiek niekiedy zbytnio sie izoluje od codziennego świata, od zwykłych ludzi."
Pierwszy raz oglądałam kaplicę w Sławoszewie. Akurat trafiliśmy na obecność pani, która sprząta ją od 25 lat. Zrobiłam kilka zdjęć. Rozmowa Rigoberto z Fonsitem. Chłopak zapisał sie do studium biblijnego, ojciec to pochwalił- " Doskonały pomysł. Biblia to cudowana książka, którą powinni czytać wszyscy, wierzący i niewierzący. Przede wszystkim dla ogólnej ogłady. Ale także po to, żeby lepiej zrozumieć świat, w którym żyjemy. Wiele rzeczy, które dzieją się w naszym otoczeniu, wywodzi się wprost lub nie wprost z Biblii."
"Coś ci powiem , Fonsito. Ja zazdroszczę wierzącym. Nie fanatykom, rzecz jasna, ci budzą we mnie odrazę. Prawdziwym wierzącym. Którzy mają wiarę i próbują zorganizować swoje życie w zgodzie ze swoimi wierzeniami. Z umiarem, wstrzemiężliwością, bez krzyku i pajacowania.Nie znam ich wielu, ale kilku, owszem. Ich postawa wydaje mi się godna pozazdroszczenia."
I jeszcze jeden fragment opisujący zachowanie żony Rigoberta- Lukrecji, jej marudzenie, opóżnianie wyjścia z domu itp " Don Rigoberto zauważył,że opóźnienia te nie wynikały z lekceważenia, z niedbalstwa rozkapryszonej damy. Ich źródło leżało głębiej,miały podłoże ontologiczne: choć nie była tego świadoma, za każdym razem gdy musiała opuścić jakieś miejsce, własny dom , dom przyjaciółki, którą odwiedzała, restaurację, w której jadła kolację, opanowywał ją ukryty niepokój, niepewność, podskórny lęk, mroczny, prymitywny, przed wyjściem, wyruszeniem w drogę, zmianą miejsca,i wymyślała wówczas przeróżne preteksty- wysmarkać nos, zmienić torebkę, poszukać kluczy, sprawdzić czy wszystkie okna są zamknięte, telewizor wyłączony, słuchawka telefonu odłożona- cokolwiek , byle opóźnić o kilka minut lub sekund przerażający akt wyjścia z domu.(...) "lęk przed opuszczeniem siebie, utratą siebie, przed zostaniem bez siebie" Była to diagnoza, jaką postawił żonie" I tym akcentem kończę dzisiejszy post. Trzymajcie się ciepło, bo idzie zima. Miłego weekendu.

piątek, 10 listopada 2023

Azjatycki przysmak i trochę o książkach.

Dzień dobry, listopadowo, jesiennie przedświątecznie. Dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie komentowanie. Za pochwalenie moich jesiennych zdjęć. Witam serdecznie nową obserwatorkę mojego bloga- Aether. Ruch, jazda na rowerze niewątpliwie pomaga w lepszym samopoczuciu. Czuję się lżejsza i mam więcej energii. Utrata kilogramów to- powiedzmy sobie- efekt uboczny tych zabiegów. Widać to również po ubraniach- wchodzę w rzeczy,z których" wyrosłam". Mam już za sobą 3 lata prób i błędów w tym temacie, więc nie wchodzę już na wagę z wypiekami na twarzy. Wszystko idzie wolniej i dobrze. Słucham dietetyków, oglądam rolki- ten mówi to, tamten co innego, od nadmiaru tych wiadomości "dymi mi czacha", więc jak mam dość tych mądrości to po prostu- "pyk" i idę na spacer. Najtrudniej jest chyba wytrwać w dobrym i to się tyczy większości nawyków. Ostatnio robiąc porządki przeglądałam stare gazetki kulinarne i znalazłam przepis na Rybę w warzywach, z jabłkiem
Składniki na Azjatycki przysmak: 3 łyżki oleju sezamowego, 150g ryżu, 2 łyżki sosu sojowego, 1 opakowanie mrożonki chińskiej, 600 g filetów z morszczuka, 1 łyżka soku z cytryny, 2 winne jabłka, 2 łyżki rodzynków, koperek, sól, pieprz.
Sposób wykonania 1. W woku lub na dużej patelni rozgrać olej. Wsypać ryż i podsmażyć. 2. Wlać szklankę wody i sos sojowy.3. Oprószyć solą. Gotować na małym ogniu około 10 minut. 4. Wsypać mieszankę chińską i dusić jeszcze 10 minut. 5 Filety pokroić w kostkę, skropić sokiem z cytryny. 6. Jabłka obrać , wyciąć gniazda nasienne, pokroić na cienkie plasterki. 7. Ryby i jabłka włożyć do woka. Dusić kilka minut, a następnie odstawić na 10 minut. 8. Posypać rodzynkami i koperkiem. 9. Przyprawić do smaku.Mój komentarz Zamiast ryżu dałam komosę ryżową. "Gazetkowy przepis"( Poradnik smakosza, Delicje z jabłkami numer 5-6/ 2008) - jak mawia mój mąż, ale potrawa bardzo smaczna, jednogarnkowa.
Nastały długie wieczory i postanowiłam uzupełnić akcesoria w postaci zapakowanych w papier z różyczkami druty, i spróbować zrobić coś bardziej skomplikowanego niż szalik.
Zaczęłam kolejną książkę Mario Vargasa Llosy- "Dyskretny bohater". Są dwa wątki, które się przeplatają. Pierwszy- przedsiębiorca Felicito Yanaque dostaje list z "prośbą o haracz". Drugi - inny przedsiębiorca Ismael Carrera w zaawansowanym wieku ( 70 lub 80 lat) prosi swojego zaufanego podwładnego Rigoberto aby był świadkiem na jego ślubie z młodszą o 38 lat Armidą ( swoją służącą) Dojrzał do tego kroku będąc w cieżkim stanie po potężnym zawale i słysząc jak jego 40 letni bliźniacy dzielą już przy szpitalnym łóżku majątek. Nabrał wtedy wielkiej chęci do życia i postanowił,że jeszcze im pokaże! Jak rozwiną się te wątki i kto jest tym - dyskretnym bohaterem?!
"Kłam mi, kłam " Jennifer Cruise opowiada o życiu w małym amerykańskim miasteczku Frog Point. Maddie Faraday czyszcząc samochód męża znajduje pod siedzeniem fikuśne czarne majtki. Jej partner oskubał z pieniędzy kontrahentów, wyczyścił co do grosza małżeńskie konto i planuje prysnąć do Brazyli uprtowadzając własną córkę 8- letnią Emily. Jak zareaguje Maddy i jakie jeszcze tajemnice ujrzą światło dzienne? A Emily? Jak mówić prawdę dziecku, aby nie czuło się okłamywane i jednocześnie myślało dobrze o ojcu?! Bo to ,że Brent miał "dużo za uszami"nie neguje tego, że był dobrym i troskliwym ojcem. Książkę czyta się szybko, akcja jest dość wartka, dobry opis sytuacji, wplecionych wspomnień i przemyśleń. Powieść z gatunku lekkich,ale mimo to, autorka zawarła w niej sporo istotnych problemów.
Róże dla Was w podzięce za Waszą obecność na moim blogu. Miłego świątecznego weekendu Wam życzę.