Zielono mi czyli Ogród Botaniczny cześć 2.

Dzień Dobry! Witam nowe obserwatorki mojego bloga-Minę, Kasię i Emilię. Rozgośćcie się i czujcie się tutaj dobrze.Dziękuję za wszystkie komentarze, za to,że zaglądacie, oglądacie, czytacie. Mamy maj i póki co, trochę zimny ten maj. Włączyłam sobie po przebudzeniu "Wyjątkowo zimny maj" Kory. Boże, jak myśmy ją kochali. Była dla nas cudnym zjawiskiem. Piękna, utalentowana, pełna energii i pomysłów artystycznych. Ale wracając do tematyki bloga, widzę,że bardzo spodobała się Wam relacja z Ogrodu Botanicznego.Mam sporo zdjęć i postanowiłam,że jeszcze Was pomęczę tym tematem.

Zielono mi! Zobaczcie jak może wyglądać duża "łączka" pospolitego barwinka.Zieleń na tym zdjęciu układa się kaskadowo.

Okazała paproć ogrodowa.

A tak wygląda w grupie na skalnej ścianie.

Krzewy bzu.

Pojedynczy czy podwójny- nieważne. Bez to dla mnie najpiękniejszy krzew pod słońcem.

Są też takie miejsca,gdzie można zdobyć informację.

I zdarzają się takie spotkania.

Pytałam Was,czy znacie ten krzew. W pierwszej chwili myślałam,że to odmiana magnolii, ale nie . To dereń!

Niedawno na targu kupiłam paproć ogrodową.( Na punkcie paproci mam prawdziwego bzika) Jednak poczekam jeszcze kilka dni zanim wysadzę ją do ogródka. Niektórzy mówią,że wszystko się przesunęło- Ogrodnicy i Zimna Zośka. Ale - jak to mówią- strzeżonego Pan Bóg strzeże, więc jeszcze poczekam,a paprotka będzie mi towarzyszyć w kuchni podczas przygotowania posiłków.

A to już makaron przygotowany przez moją córkę. Niebo w gębie!

A to już tulipany dla Was! Słońca i cieplejszych dni sobie i Wam życzę !