piątek, 17 maja 2019
Ogródek oraz opowieść piątkowa
Witajcie! Pogoda nadal typowo jesienna,ale trzeba być wdzięcznym za deszcz. Nie było śniegu, więc niech chociaż popada.Dziś chciałabym Wam pokazać kilka zdjęć i jak to przy piątku co nieco opowiedzieć.
Zaczynają kwitnąć irysy.Bardzo lubię ten czas. Fioletowe irysy, liliowe kwitnąca kocimiętka i białe kwiaty głogu, a wszystko w różnych odcieniach zieleni.
Wczoraj wreszcie przyłapałam moją kocicę Figę na ocieranie się o kocimiętkę.Chyba nie bez powodu ta roślina się tak nazywa.A przy okazji przywiozła mi ją moja przyjaciółka Agata z dalekich Karkonoszy. Roślina świetnie zadomowiła się w moim ogródku i stała się jedną z ulubionych.
Tu wyraźnie widać jak ona się o listki kocimiętki ociera.
Muszę powiedzieć,że bardzo lubię, gdy sierść mojego kota pachnie ziołami. Kocimiętka- dlaczego? Czy to dla kotów jakiś afrodyzjak czy coś innego?
Tęcza według Starego Testamentu jest znakiem przymierza z Bogiem. Noe gdy wyszedł z Arki zobaczył- tęczę. Benedykt XVI podczas wizyty w obozie Auschwitz- Birkenau, po deszczu zobaczył- tęczę! Ale dziś chcę pisać o czymś innym.Czy dzięki drugiemu człowiekowi możemy lepiej poznać siebie?Czy drugi człowiek nas wzbogaca? Myślę,że tak. Dziś opowiem Wam o Mieczysławie( imię zmieniłam)Zawsze gdy w Domu(DPS) miał się pojawić nowy mieszkaniec najpierw przychodziły różne wieści o nim- fakty i mity, plotki i różne takie tam. Mieczysław przychodził z innego Dom i między innymi szła za nim taka legenda,że wszyscy z tamtego Domu klaszczą i podskakują z radości,ze Mieczysław ich opuszcza.Wzbudzało to jeszcze większą ciekawość- co to za człowiek do nas przyjdzie? Ciekawość jest rzeczą ludzką i jest w tym przypadku zaspokajania w różny sposób. Jest grupa osób, które towarzyszą w przeprowadzce, bo mają akurat dyżur. Inni wpadają niby przypadkiem(a pracują na innym piętrze) jeszcze inni poznają nową osobę podczas dyżuru i ta grupa stanowi najliczniejsze grono. Z wyglądu Mieczysław nie wyróżniał się jakoś szczególnie- niskiego wzrostu, dużej tuszy, niezbyt urodziwy, po 70. Jednak " wparował" do Domu niczym tajfun,a razem z nim coś nowego! Od pierwszej chwili wiedziałam,że Mieczysław to ekstrawertyk, wszędzie było go pełno, zaglądał tu i tam, żartował z błyskiem w oku, pytał o wszystko co go interesowało i miał wymagania, które trzeba było skorygować do zwyczajów panujących w naszym Domu. Ale nie było wątpliwości,że razem z nim weszło do Domu- życie!
Zamieszkał w pokoju dwu osobowym, razem z K. Współlokator Mieczysława jest prawdziwym oryginałem, wymagającym ze strony opiekunek dużej cierpliwości.K. przychodził do aneksu kuchennego kiedy tam przebywałam i oznajmiał-" Proszę o sałatkę z pomidora i ogórka, do mnie do pokoju na 15.00. Dobrze?!" w sytuacji gdy trzeba to było skonsultować z kierowniczką i intendentką. Chodził za opiekunką jak cień i domagał się nie tylko nieustannej uwagi,ale wykonania różnych czynności samoobsługowych. Uwielbiał używać dzwonka przy łóżku i musiałam mu długo tłumaczyć do czego taki dzwonek służy i kiedy go się używa. Ale K. był wtedy 40 paro letnim, niepełnosprawnym mężczyzną, do którego trzeba było przemawiać jak do dziecka. I jak duże dziecko traktować. Miał pewne problemy z chodzeniem,ale ręce sprawne i zdrowe. Na nockach miałam więcej czasu, więc go uczyłam samoobsługi.Godzinami.Wszystkie tak robiłyśmy, każda na swój sposób.Zawsze były odgórne wytyczne mądre i przemyślane i po prostu się do nich dostosowywałyśmy. Bez krzyku, łagodnie i stanowczo zajmowałyśmy się K. Pokój Mieczysława i K. ma własną łazienkę, więc kiedy K. w niej znikał i czekałam aż wyjdzie, sprawdzę czy wszystko dobrze zrobił, bo w jego przypadku najmniejszy błąd to do wymiany nie tylko piżama,ale i cała pościel.Siadałam na krześle i czekałam.Za jedyną rozrywkę miałam wtedy rozmowy z Mieczysławem. A można nas było zaliczyć do kategorii: kontaktowe gaduły, więc sami rozumiecie...Prowadziliśmy nawet dyskusje polityczne reprezentując dwa odmienne stanowiska, debata na argumenty z poszanowaniem przeciwnika,żadnych nerwów i złości. W sytuacji, gdy Mieczysław "wyciągał" swoje przemyślenia na temat Domu, musiałam taktownie milczeć, po prostu aktywnie słuchać i nic więcej. Mieczysław miał opinię - upierdliwego. Nie musiałam go długo prosić,żeby dowiedzieć się co go wkurzyło. Opowiadał początkowo każdemu, kto wykazał zainteresowanie i chciał słuchać. Muszę powiedzieć,że często zgadzałam się z jego postawą. Chciał zawsze i w każdym momencie być traktowanym podmiotowo. Nie znosił i protestował,gdy ważne dla niego kwestie ktoś próbował załatwić za jego plecami, bez jego udziału. Często chodził na drugie piętro z różnymi postulatami. I jeżeli nie stało to w sprzeczności z regulaminem Domu umiał je przeforsować. Zdarzało się ,że się zagalopował i drążył o tzw " bzdet",ale kto nie popełnia błędów? Stosował strategię " zdartej płyty" Dość długo zabiegał o zamontowanie plazmy na ścianie w swoim pokoju. Potem K. często przejmował pilota, Mieczysław patrzył na niego pobłażliwie i odbierał tylko wtedy, gdy sam chciał coś obejrzeć. Należał raczej do osób, którym do życia potrzebny jest włączony telewizor w tle. Z reguły wisiał na telefonie, gadał z ludźmi z Domu, lub załatwiał sprawunki na mieście. Kupił obraz " Jezu Ufam Tobie" i tak wiercił dziurę dziekanowi, aż ten mu osobiście poświęcił.A potem chodził za gospodarczym,żeby ten mu go jak najszybciej powiesił na ścianie w pokoju. Jak mu się tabletki nie zgadzały, odmawiał przyjęcia. Następnego dnia wyjaśniał wszystko z pielęgniarką. Twierdził,że w Domu czuje się bezpiecznie,a zdecydował się świadomie i póki jest " na chodzie" chce znaleźć najlepszy dla siebie Dom. Ma słabość do Kobiet i chodziła o nim taka anegdota,że znalazł sobie zamożną kobietę. On zamożny, ona zamożna więc- pasuje. Ona twierdziła,że mieszka w domu, w którym jest dużo pokoi. Jak się okazało W Domu Opieki, ale oburzać się w przypadku Mieczysława nie było po co, sam w takim domu mieszkał.Ale go ta kobieta rozczarowała. U nas znalazł sobie - żonę, którą zabrał potem do Domu z którego wcześniej przyszedł.
Widzicie,że szydełkuję wszędzie, gdzie się da. Nawet na leśnej ambonie. Po szczebelkach próbuje wejść moja wnuczka. Nie wiem, kto wymyślił takie drabiny w pionie, trudno było po niej wejść. Powinna być pod kątem, wtedy nie byłoby tego problemu. To tyle. Dziękuję za wszystkie komentarze. Miłego weekendu Wam życzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Dzień dobry Iza. No pogodnie się robi, co cieszy:) Kotek prześliczny. U nas kot lubi ostatnio tarzać się w suszonej koci mięcie takiej pokruszonej:) Ma dużo frajdy.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia i udanego weekendu:) Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Kasiu!
UsuńCoś w tym musi być przyjemnego!
Również miłego dnia i udanego weekendu!
Ciekawa historia, pięknie umiesz opowiadać, pewnie godzinami można by Cię słuchać. Ja jestem właśnie z tych raczej małomównych, ale lubię słuchać.Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu.:)
OdpowiedzUsuńDziękuje Lenko!
UsuńGodzinami to przesada, ale miło mi!
Każdy z nas jest inny i ta różnorodność jest piękna!
Również cieplutko pozdrawiam i życzę Ci Lenko miłego, przyjemnego i udanego weekendu.
Tęcza na niebie to dobry znak.... zawsze tak mi się wydawało i tak przeczuwałam. Piękna jest....
OdpowiedzUsuńDzięki innym ludziom nie tylko poznajemy siebie ale i też innych. To takie doświadczenie które pozwala inaczej spojrzeć na pewne sprawy
Tak, kiedy ją zobaczyłam tak właśnie wyglądała! Potem zobaczyłam,że znajomi z miasta w tym czasie sfotografowali całą.
UsuńTak właśnie, i to jest bardzo cenne!
Pięknie ujęta chwila
UsuńDziękuję!
UsuńA koty rzeczywiście lubią kocimiętkę - zachowują się po nie jjak wariaty xD
UsuńNaprawdę? To znaczy co?
UsuńMoja Mama powiedziała, że jak naćpane jakby jakieś zwidy miały czy coś ;)
UsuńCzyli dobrze podejrzewałam- działa na nie jak substancja narkotyzująca.
UsuńU mnie dziś słonecznie i duszno- będzie padać, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy.
Przygotowuję grządkę pod zasiewy. Nie masz pojęcia, ile mi się wysiało koperku?! Będzie do ziemniaczków na niedzielny obiad!
U nas nie jest duszno ale słońce wyglada - podobno pod wieczór ma padać. Koperek moja Mama mrozi na zimę - dodaje również do zup :)
UsuńJa też mrożę dużą partię pokrojonego późnego kopru na przełomie lata i jesieni!
UsuńWarto mieć zapas ;)
UsuńTeż jestem tego zdania! Koperek zawsze się przydaje w kuchni!
UsuńAromatyczny i uniwersalny :)
UsuńZdecydowanie!
UsuńBardzo dobrze mi się czytało. No i proszę... znalazł żonę i bardzo fajnie, niech im się wiedzie. :))) Śliczne zdjęcia, pierwsze mnie ujęło, kocham fiolet, a tak jakoś pełno magii w tym zdjęciu. Tęcza jest cudem, powiem Ci, że normalnie tęskno mi do burzy, jakoś tak daaawno nie zawitała w moje rejony. Pozdrawiam i życzę radosnych dni. :)))
OdpowiedzUsuńPs. Jesteś super, ostatnie foto mówi wszystko, ta kobieta jest fajowa i mega ciekawa. :))))
Dziękuję Agnieszko, jest mi bardzo miło!
UsuńWiesz, wszyscy robili zakłady,że ona z nim długo nie wytrzyma i wróci,ale minęło już kilka lat i jakoś nie wróciła!
Tak, ja też uwielbiam fiolet i jego odcienie!
Burza tej wiosny chyba już była,ale taka średnio odczuwalna, więc jakby jej w ogóle nie było!
Również Agniesiu- radosnych dni!
Wow, nie wiem co powiedzieć na ostanie zdanie- DZIĘKUJĘ!
Ciekawa opowieść, ciekawi ludzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam serdecznie
UsuńBardzo przyjemnie mi się czytało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się! Pozdrawiam
UsuńŻycie toczy się wszędzie :) Masz w sobie dużo mądrości życiowej i empatii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak masz rację,że życie toczy się wszędzie.Dziękuję- to efekt trudnych i bolesnych doświadczeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie