środa, 22 lipca 2020
Zielony talerz czyli bób z selerem i sałatą
Witajcie, dziś chciałabym Wam zaproponować "Zielony talerz" czyli potrawkę z bobu z selerem i sałatą. To efekt poszukiwań przepisu na... pierogi z bobem. Przepisu nie znalazłam,ale znalazłam inny, który postanowiłam wypróbować. Początkowo obawiałam się,że może być problem z bobem, bo ostatnio trudno go było kupić. Pierwszy rzut już się skończył.Poza tym kiedy zbyt późno chcę robić zakupy na targu, to już w zasadzie niczego dobrego kupić nie można. Dziś wybraliśmy się na targ o wczesnej przedpołudniowej godzinie i udało mi się kupić wszystko co zaplanowałam.
Składniki 60 dag wyłuskanego młodego bobu, 3 łyżki masła, środek dużej zielonej sałaty, duża cebula, 2-3 łodygi selera naciowego, 2 łyżki posiekanych zielonych listków cząbru, łyżka posiekanej natki pietruszki, łyżka cukru, sól.
Przygotowanie W rondlu stopić masło, wrzucić umyty i osączony bób, pokrojoną w paski sałatę, drobno pokrojoną cebulę i pokrojony w plasterki seler naciowy.Dodać natkę i łyżkę cząbru , zalać wrzątkiem tak, aby woda lekko przykryła warzywa, doprawić solą i cukrem, wymieszać, przykryć i dusić na maleńkim ogniu około godziny, od czasu do czasu mieszając; odkryć i odparować. Przed podaniem posypać pozostałym cząbrem.
Mój komentarz Nadspodziewanie dobre. Nie miałam świeżego cząbru, więc dałam suszony z torebki Pierwszy raz obierałam bób z łupinek!
Na moich terenach rolnicy uprawiają kukurydzę pastewną.
Uwielbiam tą zieloną ścianę i bardzo mnie cieszy,że w tym roku tak właśnie zdrowo wygląda.
Latem często odbywamy piesze wędrówki do naszego lokalnego marketu. Mąż idzie przodem, Perro pilnuje stada, odwraca się -" Idziesz, czy nie?!"- jakby mówił...
Ostatnio w markecie kupiłam taką oto roślinkę. Ale nigdzie nie mogę znaleźć jak się nazywa. Może Ktoś wie? I jeszcze opowiem dzisiejsze zdarzenie sytuacyjne, które mnie rozbawiło. Pojechaliśmy do miasta i z targu musieliśmy dojść do Rynku. Po drodze przechodziliśmy przez niewielki placyk, wszyscy skracamy tam sobie drogę. Przodem szła kobieta, nie zwróciliśmy na nią uwagi,ale w furtce mijaliśmy chłopaka, może 18 letniego, zatrzymał się i pochylił.- "Maciek, no chodź!- odezwała się oddalona o dobre kilka metrów kobieta. A on pod nosem " No wiedziałem( tu zaklął) że dziś przez cały dzień będę za nią nosił te torby..."
To tyle. Dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie, komentowanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Roślinka podobna do figowca Benjamina,ale czy to to tego nie wiem. Fajna sytuacja z tym chłopakiem 😂😂😂😂 serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Danielu! Może to jakaś odmiana Benjamina, choć listki ma maciupeńkie- zwróć uwagę na trzykrotkę w tle. A kupiłam ją, bo stała w grupie takich trochę zaniedbanych roślinek, przecenionych z 7,99 na 2,99. Nawet się po nią wróciłam, bo pomyślałam,że ładna jest,a może wystarczy trochę wody( bo sucho miały okrutnie)przesadzenie do ciut większej doniczki i będzie...Ja bardzo lubię takie nasze ludzkie, spontaniczne zachowania, jak to opisane...Dają mi poczucie przynależności do wspólnoty.- o kurcze ja też tak mam,że się buntuję i wkurzam...
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ale ta zupa przepysznie wygląda! Nigdy nie jadłam zupy z bobem, którego wręcz ubóstwiam, więc chyba przy najbliższej okazji zrobię. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ew, dla mnie bób to był do tej pory bób, kto by tam myślał o zupach, potrawkach i sałatkach...A jednak zrobiłam...Smaczne i polecam.
UsuńPozdrawiam serdecznie
są programiki na komórkę, dzięki który ze zdjęcia można rozpoznać roślinę. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Alis, tak słyszałam o tym...Dziś weszłam na stronę jakiegoś kalendarza ogrodnika. Była tam ta roślina, prawie w samym tytule strony,ale niestety dalej nie było, jak się zwie...
UsuńPozdrawiam serdecznie
Niestety nie znam tej roślinki. Zupka bardzo mnie zaintrygowała. Nigdy nie jadłam zupy z bobem. Pewnie jest pyszna, no i wartościowa. Średnia przyjemność być tragarzem przez cały dzień, szczególnie dla młodego chłopaka 😂
OdpowiedzUsuńW zasadzie można uznać,że to dość gęsta zupa albo zupa krem.
UsuńTak, może chłopak już nie raz był w charakterze tragarza i dlatego tak się niejawnie buntował.
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawa potrawa, bób głównie zjadamy bez dodatków, trzeba to zmienić. Piękną ścieżkę spacerową macie. Roślinki nie znam. Sytuacja z chłopcem - samo życie, eh...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dla mnie też bób istnieje głownie bez dodatków- wracam z miasta i od razu wrzucam, go do garnka,żeby szybko się delektować. Miałam szczęście,że trafiłam na drugi rzut młodego bobu. Ale miało to i tę wadę,że bób się szybko rozgotowywał i dokładałam go partiami, dwukrotnie, bo seler jeszcze twardawy,a całych nasion już nie było.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Moje smaki :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to!
UsuńPozdrawiam
Wczoraj mama kupiła bób udało się ale farsz do pierogów już nie ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda...ale powiedziałaś,że jajko nie, a to dobre spoiwo...
UsuńNie chodzi o spoiwo... wszytsko ładnie sie lepiło
UsuńZdradź co nie wyszło...
UsuńNie wiem... chyba chodzi o to ze cebuli nie było w farszu
UsuńTo znaczy,że dodałaś i nie smakowało, czy,że nie dodałaś...
UsuńBób bardzo dobrze smakuje z cebulą, bo jest "słodki" i ona po uprażeniu jest słodka, więc to połączenie jest według mnie jak najbardziej ok.
Nie dodałam i jakoś tak... sama nie wiem ;/
UsuńJa ostatnio zrobiłam zapiekankę warzywną z serami i też to wyszło nie takie jak chciałam. Za krótko obsmażałam warzywa,żeby zamknąć pory, puściły tyle soku,że w sumie potrawa zrobiła się wodnista...
UsuńYour cooking looks so delicious. I like broad beans.
OdpowiedzUsuńThe corn trees are growing so great. It seems lots of fun take a walk around the corn field.
Take care
Thank you, Evi!
UsuńI think your corn fields are much, much bigger.With us, it's not more than a hectare.You can walk along the edge of the field, but go inside? People con see everything as you get in and out.
Uwielbiam bób, samo zdrowie! Niestety nie znam nazwy roślinki, pozdrowienia ☺
OdpowiedzUsuńBób to moje ulubione "słodycze" latem.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Danie wygląda smacznie; niewiele przy nim pracy.
OdpowiedzUsuńW naszej rodzinie najbardziej bób lubią dzieci.
Serdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję Haniu,
UsuńW mojej rodzinie chyba najbardziej ja lubię bób i siostra.
Pozdrawiam serdecznie
nigdy nie jadłam bobu :D
OdpowiedzUsuńMoże być i tak, w końcu każdy wybiera to, na co ma ochotę!
UsuńPozdrawiam
Kurde nigdy nie próbowałam bobu, ale Twój przepis mnie zainspirował więc chyba w końcu spróbuję! Co do roślinki to niestety nie wiem jak się nazywa, ale kojarzę ją, bo też miałam ostatnio kupować ostatnio!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://czytanko.pl
Polecam. Bób jest bardzo smaczny.Koniecznie musisz spróbować, inaczej się nie dowiesz- czy Ci smakuje, czy nie.
UsuńPozdrawiam
Kurcze nie wiem czy mój komentarz znikł, czy czeka na akceptację :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://czytanko.pl
ja bób uwielbiam:) mogę jeść kg :D
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńZdziwiło mnie trochę połączenie bobu z selerem, ciekawe danie. Lubię smak bobu więc może spróbuję:)
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna ale ta roślinka kojarzy mi się z jakąś odmianą fikusa.
Serdeczności Izabelko:)
Dziękuję Ewo!
UsuńSmak tej potrawy uważam za ciekawy i myślę,że nie tylko seler ma wpływ,ale i spora ilość cząbru.
Sprawdzę ten trop w sprawie roślinki, tym bardziej,że dzisiejszy dzień jak na lato jest wyjątkowo ponury-przynajmniej u mnie= zimno, pochmurno, melancholijnie...
Pozdrawiam cieplutko!
Jakoś rzadko używam cząbru, właściwie nie wiem dlaczego:)
UsuńU nas dziś był ładny i słoneczny dzień a weekend zapowiadają wręcz upalny. Tobie również życzę powrotu słoneczka!
Dziękuję Ewo!
UsuńJa też w sumie rzadko używam cząbru, bo on pasuje tylko do grochu i kapusty.W porównaniu do innych ziół rzadko "wychodzi",ale staram się go zawsze mieć w koszyczku na zioła. Zioła, które uwielbiam to majeranek i zioła prowansalskie.
Mam nadzieję,że u mnie weekend też będzie ciepły!
Pozdrawiam Cię Ewo serdecznie
Bardzo lubię bób, ale takiej zupy jeszcze nie jadłam 😊
OdpowiedzUsuńZrobiłam z czystej ciekawości i mojego zamiłowania do eksperymentowania w kuchni.
UsuńPozdrawiam Martynko serdecznie
Bób bardzo lubię, ale w takim połączeniu wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńRoślinki niestety nie znam, ciekawe czy kwitnie?
Dziękuje Aniu!
UsuńPoradnik Domowy wydał kiedyś serię książek kulinarnych( lubię wracać do nich, do tych przepisów) i jedna, z której pochodzi ten przepis zwie się- " Zielony talerz czyli warzywne przystawki"
Trudno mi powiedzieć, czy ta roślinka kwitnie.
Pozdrawiam Cię Aniu serdecznie
Samo zdrowie! Chętnie wykorzystam ten przepis. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo w sumie niewiele składników,a jakże pyszna potrawka wegetariańska!
UsuńPozdrawiam serdecznie
Izo ciekawe połączeniu bobu z selerem,ja zawsze jem bób bez dodatków :) ta roślinka to może być Muhlenbekia, ale nie jestem pewna -:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Marylko, Jesteś Wielka!
UsuńTo jest rzeczywiście Mulenbekia. Ja dopiero wczoraj w nocy to odkryłam!
Powiem Ci- i powtarzam się-że po raz pierwszy zrobiłam potrawę z bobu, bo zawsze tylko garnek, woda, bób i sól, i niecierpliwe czekanie kiedy będzie miękki, i będzie można go jeść.
Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu!
To nie dla mnie nie lubię bobu, obrzydza mnie to, jak śmierdzi podczas gotowania.
OdpowiedzUsuńI tak może być...Nigdy nie zastanawiałam się nad wonią. Dawniej do gotowania bobu musiał być przeznaczony osobny garnek, bo ciemniał, "zachodził", dziś przy obecnych garnkach nie ma tego problemu.
UsuńPozdrawiam serdecznie
WITAM, ZAINSPIROWAŁAS MNIE DO ZDROWEGO I PYSZNEGO OBIADU, JAK NAJWIĘCEJ ZIELONYCH WARZYW W CODZIENNYCH POSIŁKACH TYLKO TRZEBA O TYM PAMIETAĆ A DZIEKI TOBIE JUŻ PAMIĘTAM
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM CIEPŁO
Dziękuję Moja Droga,
UsuńCieszę się i muszę powiedzieć,że wzajemnie się tutaj na blogach inspirujemy, i tutaj tkwi nasza siła!
Pozdrawiam serdecznie.Miłego weekendu! Jest dobrze, bo wróciło słońce i letnie ciepło!
Jak ja lubię bób! Z mężem już jedliśmy go w tym roku z 10 razy :) Ale zawsze klasycznie gotujemy z koperkiem i tak wcinamy. Pyszności :)
OdpowiedzUsuńJa od dzieciństwa lubię bób.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Zapisuję przepis :) Zawsze jem bez łupin, więc obieranie nie jest mi obce... ale takiej zupki nie znam - choć zamierzam to zmienić :)
OdpowiedzUsuńJa też bez łupin,ale te łupiny zdejmowałam z surowego bobu i trochę to trwało.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Swoją drogą.. tak czytam czytam... i tak się zastanawiałam skąd wziąć cząber - dobrze, że taki z torebki się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńU nas na targu wszystko mają, choć nie wiem czy akurat cząber, bo go raczej rzadko się używa.Może z żywym cząbrem byłoby jeszcze lepsze,ale suszony też się sprawdza.
UsuńPozdrawiam
To chyba mulenbeckia. :)
OdpowiedzUsuńTak, to jest to!
UsuńUratowałam ją od niechybnej zguby!
Byłam tam dziś w tym markecie, nie ma żadnej z tych roślinek. Jak nic w śmieci poszły( znaczy w straty). A wystarczyło podlać...Może ktoś te małe doniczuszki przygarnął, bo fajne były,a może nawet nie...
Pozdrawiam serdecznie
Mulenbeckia jest ostatnio w modzie, więc pewnie nie zdążyły iść na straty.
UsuńAle to był miks roślin,a wszystkie zabidzone i przecenione. Raczej ludzie się nie rzucają na takie mało atrakcyjne rośliny, wolą zdrowe okazy.
UsuńPrzy okazji szukania nazwy tej rośliny, trafiłam na inną, również bardzo atrakcyjną. Zwie się: solejloria rozesłana, chłopięca główka. Wygląda jak niesforna fryzura afro.Pomyślałam sobie,że to doskonała roślina do kompozycji....
Zdziwiłabyś się, jak często ludzie znający się na roślinach polują na takie promocje. :D Wiedzą, że wystarczy trochę wody i nawozu, by roślinka odzyskała życie i atrakcyjność.
OdpowiedzUsuńŁadna ta selejrolia, w sam raz do jakiejś wysokiej doniczki.
Możliwe, choć może nie doceniam naszego lokalnego środowiska...
UsuńWiem,że w dużych miastach ludzie tworzą grupy wymiany roślin, aplegierek...
Ja akurat mam sporo dużych roślin i tą solejlorią zagospodarowałabym "parter" czyli najniższy poziom.
Dół będzie robiła świetnie, bo nie lubi bezpośredniego ostrego słońca.
UsuńNada się,bo nie lubi stania w pełnym słońcu, a wyższe rośliny trochę ją osłonią.
UsuńTo dobrze, bo tak sobie wymyśliłam. Ale najpierw muszę kupić...
UsuńDo tej pory bób jadłam tylko w najprostszej postaci, zupa wydaje się fajna :) Ładne zdjęcia ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję Kingo!
UsuńTrochę odmiany nie zaszkodzi...
Pozdrawiam serdecznie
Uwielbiam bób, więc i ten przepis chętnie wypróbuję. :) Jeszcze udało się kupić dzisiaj na targu, więc zamiast bobu z koperkiem będzie "zielony talerz". :)
OdpowiedzUsuń