piątek, 5 kwietnia 2019

Rozmyślania przy piątku.

Witajcie! Dziękuję za wszystkie komentarze, za zaglądanie i czytanie. Ostatnio pomyślałam sobie,że jest we mnie coś z Miguela z "Cienia eunucha" Jaume Cabre. Coś tam tworzę,ale to mnie często nie zadowala. Kiedyś moja bezpośrednia koleżanka zapytała-" Pitolisz jeszcze te Twoje serwetki?!" Uśmiałam się, bardzo mi się to spodobało. - Tak- odpowiedziałam- robię to z uporem maniaka. I tu dochodzimy do Miguela. On ubolewał,że jest tylko krytykiem kulturalnym. I ja też mam czasem wrażenie,że jestem tu po to, aby zachwycać się tym co tworzycie.Ale nad tym nie ubolewam, bo to lubię. Niektórych może przeraża mój zachwyt i nadmierny entuzjazm,ale zapewniam Was,że jestem w tym autentyczna. Nie słodzę,ani nie kadzę, bo po cóż miałabym to robić?! Wszyscy potrzebujemy tak zwanych- głasków. Mnie one kiedyś, w realu, dodały skrzydeł i wychodzę z założenia,że jak jest co chwalić, to nie tylko można, ale i trzeba!Dziś mam dla Was trzy tematy.
Torba, którą kupiła moja córka na kiermaszu wielkanocnym w Niedzielę Radości. Połączenie materiałów, kolory i wykonanie bardzo nam się spodobało.
I jeszcze ten brelok...Stałam przy tym stoisku z godzinę, bo obydwoje -matka i syn, byli bardzo mili i znaleźliśmy mnóstwo wspólnych tematów. Pani trochę ubolewała,że ceny za rękodzieło są niskie, na granicy opłacalności.Żałuję,że nie zrobiłam zdjęć, bo miała piękne, dopracowane, wręcz dopieszczone drobiazgi z materiału i filcu. Torby szły jak świeże bułeczki. Zresztą to,że tam stałyśmy i robiłyśmy za tłum ruszyło chyba sprzedaż.Ludzie często unikają miejsc, gdzie nikogo nie ma. Torba kosztowała 35 złotych. Ja też sobie tam coś kupiłam,ale pokażę to następnym razem.
Wspominałam,że Kalina dostała dwie książki od cioci Pauliny. Druga to książka dla dzieci napisana przez Agnieszkę Chylińską. Autorki chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Osobiście uwielbiam Agnieszkę za jej szalony, zbuntowany, dynamiczny charakter. Ona jest autentyczna, moim zdaniem - spójna w tym jaka jest i co robi, i dlatego ją lubię. Czasem, w niektórych stacjach radiowych można było wygrać wyjście do restauracji z gwiazdą. W moim przypadku byłaby to Agnieszka Chylińska. Jestem pewna,że dobrze bym się z nią bawiła.
Co do samej książki. Ciocia Paulina ciekawie wybrała. Prezentowałam już i pisałam w poprzednim poście, o książce Pani Magdy- tam bohaterką była 8-letnia Ula z kamienicy przy ulicy Makowej. Ula miała małego braciszka i starszą przyrodnią siostrę. W książce" Zezia i Giler" główną bohaterką jest również 8- letnia dziewczynka imieniem Zuzia, od noszenia okularów zwana Zezią. A jej młodszy brat dostał przezwisko Giler...domyślcie się dlaczego. Zyzia podobnie jak i Ula mieszka w warszawskiej kamienicy, tyle tylko,że książka opowiada o historiach jej, Gilera i najbliższej rodziny. Na zdjęciu jest kot, kupiony na kiermaszu. Kalina go wybrała, bo z miejsca podbił jej serce i mianowała go ulubioną maskotką. Może do czasu kolejnej ulubionej maskotki,a może na dłużej?! Kto to wie? W każdym razie Kalina lubi takie nieduże kotki-maskotki, bo żywych kotów trochę się obawia...
Co najbardziej mi się w tej książce podobało?! Książka podzielona jest na rozdziały, to ułatwia i czytanie dziecku, i wyszukiwanie potem ulubionych rozdziałów. Moim ulubionym rozdziałem w tej książce są "Obowiązki Zyzi" Uważam bowiem,że dziecko od najmłodszych lat powinno wiedzieć,że ma nie tylko prawa,ale i obowiązki. W domu , w szkole, wobec młodszego rodzeństwa i tym podobne. I to naprawdę nie muszą być przykre obowiązki, takie z gatunku- o jeny, znowu muszę to zrobić. Tu obserwujemy wyobraźnię Zyzi, która nudne i monotonne, i niezbyt przyjemne czynności zmienia w zabawę. Brawo Pani Agnieszko!
Książka Agnieszki Chylińskiej- "Zyzia i Giler" też była w torbie z angielskim napisem, który w wolnym tłumaczeniu brzmi- "Uśmiechnij się i baw się dobrze", bo w pełni na to zasługuje. Jest ciepła, wesoła, przyjazna. Jak się domyślacie- Giler miał problem i o tym problemie też tu jest, ciepło i ze zrozumieniem. Poza tym te wszystkie ksywy dla ludzi, imiona dla zwierząt- boki można zrywać!
A teraz całkowita zmiana tonacji. Mamy wszak pierwszy piątek miesiąca. Nie zamierzam tu truć jak moherowy beret,ale opowiedzieć o czymś innym. I przyznam się,że jestem ciekawa jak to przyjmiecie. 2 kwietnia byłam w kinie na religijnym filmie "Miłość i Miłosierdzie", które zrobił na mnie duże wrażenie. Recenzję postaram się umieścić w następnym poście. Teraz chciałabym trochę powspominać. Miałam kiedyś koleżankę w pracy- Celinę. Przyszła do mojego przedszkola ze swoją zerówką ze szkoły. Wiecie, przy systemie oświaty nieustannie są jakieś kombinowania. Moim zdaniem najczęściej nietrafione, utrudniające wszystkim życie.Celina miała zawsze zerówkę, ja dobrze czułam się w 4-5 latkach. Jakoś tak przylgnęłyśmy do siebie, mimo,że to nie była jakaś taka bardzo intensywna przyjaźń. Ale rozumiałyśmy się i to było dla mnie najważniejsze.Potem ja odeszłam do szkoły, ona została dyrektorem naszego przedszkola. Nawet mnie wtedy namawiała na powrót,ale ja miałam akurat zadanie ekstra i nie chciałam z tego rezygnować.Przeniosłam się na wieś, pod miasto. Minął jakiś czas i zaczęły się kłopoty, czułam,że lada moment grunt zacznie mi się palić pod nogami. Któregoś dnia zobaczyłam Celinę na ulicy, szła z mamą. Pobiegłam do nich jak szalona. I już zaczęłam- "Celina, pomóż mi..." Spojrzałam na nią i pomyślałam - Głupia, zamknij się! Celina była bardzo, bardzo smutna- " Ja ci już nie pomogę... idź z nami kawałek, porozmawiamy..." Powiedziała mi,że jest bardzo chora.- "Idę do szpitala, będę miała operację. Ale zanim pójdę, chcę najpierw pojechać do Faustynki..."( Świnice Warckie i Głogowiec- miejsce urodzenia Św. Faustyny Kowalskiej są niedaleko od nas, na rzut beretem, jakieś 20 kilometrów.) Potem mocno mnie wyściskała, jak nigdy dotąd... Był wrzesień, byłam na "Święcie Róży" w sąsiednim mieście, telefon- Dzwoniła S. koleżanka z tegoż samego przedszkola- "Celina nie żyje. Miała operację. Udała się, poczuła się po niej lepiej. A potem nagle ten zator płucny..." Dziwne, wiadomość mną wstrząsnęła,ale mnie nie zdziwiła...Ciekawe było to,że S. nieustannie "pyszczyła" na Celinę,a w ostatnim czasie mówiła na nią "ta symulantka". Jak to lepiej trzymać język za zębami, bo nikogo tak naprawdę dobrze nie znamy i nie wiemy o nikim wszystkiego...Imiona zmieniłam. To tyle na dziś. Dobrego, owocnego weekendu Wam życzę!

25 komentarzy :

  1. Ciekawa książka, nie wiedziałam,ze autorka ją napisala☺ Poruszająca historia,taka xo myślenia przy Wielkim Poście

    OdpowiedzUsuń
  2. Super torba, kolorowa i radosna, breloczek też super :D
    To prawda z rękodziełem, wszystkie materiały są tak drogie, że koszt każdej wykonanej rzeczy do niskich nie należy i trzeba być prawdziwym pasjonatem, żeby to robić i sprzedawać. Bardziej dla hobby niż zarobku :/
    Pozdrawiam ciepło, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agness!
      Rozmawiałyśmy też o tym,że trzeba mieć odpowiednie podejście do takich tego typu kiermaszy, ponieważ stoi się często cały dzień,a niewiele się sprzeda.Trzeba chyba po prostu do tego dojrzeć i nie ulec rozczarowaniu i zniechęceniu, gdy coś idzie nie do końca po naszej myśli.
      Ja dwa razy się pokusiłam. Za pierwszym razem nawet trochę sprzedałam. A była też okazja,żeby pogadać- raz,że czas się nie dłużył, dwa, to było to bardzo przyjemne.
      Jeżeli nie wyjdziemy ze swoim rękodziełem, to jak się inni dowiedzą,że coś robimy?!Ale faktycznie sprzedawałam swoje obrazki po cenie materiałów,ale miałam satysfakcje,że poszły w dobre ręce. Pozdrawiam. Miłego weekendu.

      Usuń
  3. Dziękuję Natalio!
    Sprawdzałam kiedy została wydana- chyba 2012.Chyba, bo już pojechała z Kaliną do domu i nie mogę tego sprawdzić. Moja siostra o niej wiedziała-ona jest fanką TV i wie wszystko o celebrytach.
    Tak, pomimo odkrycia niektórych ważnych faktów z mojego życia uznałam,że warto o tym napisać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę od końca... wzruszyła mnie opisana przez Ciebie historia.... ciężko jest mi coś na pisać, bo to przeżywam. Smutna historia i smutne jest to jak można mówić o osobie chorej takie słowa, że też człowieka nie swędzi język. To nie tylko nie wypada ale się nie godzi. Przykre :( Mam nadzieję, że Celina zaznała spokoju duszy a koleżanka S żałowała swoich słów i przeprosiła chociaż duchowo... masz rację, że nie powinno oceniać się

    Z kolei jeśli chodzi o pasje, to jak wyrażamy siebie, słodzenie itp. to jeśli robimy to co kochamy i oglądamy/podziwiamy to samo u innych to zupełnie normalne, że może nam się spodobac, zachwycić, urzec... w wyrażaniu swojej opinii kierujemy się sercem, pasją i to serce przez nas przemawia a także bardzo czesto emocje. I to jest szczere

    OdpowiedzUsuń
  5. Torba jest bombowa . Ciekawą historię odpowiedziałaś. Myślę , że masz w sobie na pewno jakieś zdolności rękodzielnicze , może jeszcze nie odkryte? Uściski zasyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marysiu!
      Zdolności jakieś mam,ale teraz zupełnie brak mi cierpliwości i musiałam zrobić sobie małą przerwę. Mam nadzieję Marysiu,że masz rację. Tez ściskam Cię mocno. Miłego weekendu!

      Usuń
  6. Dziękuję Ervisho!
    Celina należała do osób pobożnych, nie żeby kogokolwiek męczyła tym tematem, ale ja ją znałam i wiedziałam o niej to i owo, a propos wiary. I myślę,mam taką nadzieję,że zaznała spokoju.Co do tej drugiej, to jest naprawdę niegłupia, inteligentna osoba i jestem pewna,że przyszła jej po fakcie pewna refleksja i żałowała swoich słów, choć jest zbyt dumna,żeby się do tego przyznać. Myślę,że wszyscy mamy takie momenty,że powiemy coś w afekcie, a potem się tego wstydzimy. To takie ludzkie. Dlatego trzeba pilnować języka.
    Dziękuję Ervisho za ten drugi akapit.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pobożności nie ma nic złego - każdy przeżywa duchowe sprawy na własny sposób. Czasem człowiek palnie nim pomyśli - język jest szybszy niż język. A aby schować dume do kieszeni... no to nie jest łatwe i przychodzi z trudem i czasem. A żyć trzeba...

      Jeśli chodzi o talenty to Ty z pewnością go posiadasz :*

      Usuń
  7. Post pełen emocji wszelakich. Dobrze, że opisałaś historię, może nas wszystkich czegoś nauczyć.

    Książka pięknie wydana, a torba bardzo mi się podoba. :)

    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko! Mówisz,że pełna emocji wszelakich- dobre zdanie, podoba mi się! Ja w ogóle jestem bardzo emocjonalna, myślę,że nie tylko ja( taką mam nadzieję)
      Tak powinnam podać dane wydawcy,ale nie mam już tej książki w domu i trudno by mi było.
      Co do torby to z miejsca nam się podobała, choć ja początkowo stawiałam na niebieską ze sztruksem, a córka od razu stawiała na te kolory i miała rację, bo jak się przyjrzałam ta niebieska była trochę za smutna. Szczególnie na wiosnę, taką radosną.
      Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie. Miłego weekendu Agnieszko!

      Usuń
  8. Życie niesie ze sobą mnóstwo takich historii, co życie, to historia jedyna w swoim rodzaju. Czasem trudno dostrzec, jak ciężkie chwile może ktoś przechodzić, bo ukrywa swój stan za uśmiechem, wymijającymi odpowiedziami itp. Empatia jest tu bardzo ważna.
    Zakup tej torby to dobry wybór, jest piękna. Ja też bardzo lubię zakupy na wszelakich bazarach, giełdach, bo można normalnie porozmawiać, nie tak bezosobowo jak w hipermarketach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda.Życie zna mnóstwo takich historii. Empatia jest ważna,ale chodziło mi tu jeszcze o coś innego. Taki stan, gdy przeczuwamy,że stoimy przed tajemnicą.Ona powoduje,że żadne słowa nie są potrzebne, tego się nawet nie udaje ubrać w słowa.
      Tak, zakup tej torby to strzał w 10.
      Ludzie na takich kiermaszach chętnie rozmawiają.
      Podeszłam do pani Jadzi, która sprzedaje haftowane serwety i obrusy,a ona mi pokazuje- "Niemcy jak kupują, to przede wszystkim patrzą na lewą stronę, czy niepotrzebnych nitek nie widać, czy wszystko dobrze i starannie wykończone"
      Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu Ani!I spokojnych nadchodzących dni.

      Usuń
  9. Ładnie się prezentuje ta książeczka❤❥

    OdpowiedzUsuń
  10. książka dla młodszych czytelników bardziej niż dla mnie;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że w przedziale od 8 do 9, 10 lat. Choć tu smaczkiem jest zdecydowanie nazwisko autorki.Pozdrawiam

      Usuń
  11. Torba jest urocze i wesoła,akurat na ciepłą wiosnę. Nie wiedziałam,że Chylińska napisała książkę dka dzieci. Historia przedstawiona przez Ciebie jest bardzo smutna, niestety, często źycie pisze tragiczne scenariusze.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczna torba,nie słyszałam o tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że torby na kiermaszu miały wzięcie. To o parę foliowek mniej . W dodatku jak się zniszczy,to wyrzuci się ją do kosza i jest małe prawdopodobieństwo ,że przez przypadek wiatr ją porwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie miały ciekawe wzory.
      Myślisz ekologiczne.
      Powiem Ci Jolu,że ja zazwyczaj mam dwie torby materiałowe z Rossmanna w torebce.
      A te foliówki to rzeczywiście zmora...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń