poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Przy kawie

Witajcie w poniedziałek!Dziękuję za zaglądanie, czytanie, komentowanie. To moja stała formuła,ale bardzo się cieszę,że Jesteście. Ubyła mi jedna obserwatorka,ale zaraz na to miejsce pojawiła się następna! Witam Cię serdecznie!A przy okazji jak już jestem przy komentarzach.Dziękuję mojemu cenzorowi za cenne wskazówki.Pozdrawiam też Idaho! Do not be bored at work. Work in aut! ( Nie nudź się w pracy.Pracuj!)Dziś taki luźny post będzie.
Tak kwitnie moja brzoskwinia.Były przymrozki jakiś czas temu,ale jej nie zaszkodziły. Dziś taki piękny dzień! Słońce od rana świeci i jest tak cieplutko. Drzwi do ogrodu otwarte, nie ma jeszcze komarów,a wróble wesoło ćwierkają. Piękny dzień,a jednak...Pamiętajcie,że trzymam za Was kciuki! Ciągle napływają nowe informacje. Oby było dobrze!!! A w innej sprawie ułożyłam rymowankę- Nawet krowy i tuczniki mają swoje portfeliki.( Mam nadzieję,że nikogo nie uraziłam.)
Dereń puszcza listki nieśmiało. A trawę trzeba będzie zaraz kosić. Przesyłam wszystkim tą zieleń jako znak nadziei.A w ogóle to ostro zabrałam się za wiosenne porządki. Pościel się wietrzy na płotku, wszystkie akcesoria do sprzątania w gotowości. Tu też szaleję z kolorami, gdybyście chcieli zobaczyć, mogę zrobić fotki.
Łapka kuchenna z kiermaszu- strona prawa, na prawą rękę.
Lewa strona łapki na prawą łapkę. Dałam za nią 15 zł. Nie ma wieszadła, muszę doszyć albo wydziergać. Tawuła jeszcze zielona,ale zaraz utonie w białym kwieciu.
Jakiś czas temu obejrzałam "Nocny pociąg do Lizbony" z Jaremy Ironsem.Zrobił na mnie duże wrażenie, do tego stopnia,że obejrzałam go dwukrotnie, raz za razem. Pomyślałam,że książka może być jeszcze lepsza i wybrałam się do biblioteki.Niestety nie mieli,ale tak Kobietkom opisałam film,że postanowiły książkę zamówić. I jak tylko pojawiła się w bibliotece dostałam powiadomienie,że jest i czeka na mnie. Męczyłam ostatnio coś, co z początku mi się nawet podobało,ale teraz nudziło. Ervisha( Magiczny Kociołek) zachęciła mnie do rzucenia książki, która nie sprawiam mi przyjemności.I wróciłam do "Złotnika słów" czyli"Nocnego pociągu do Lizbony" Pascala Merciera. Jestem na początku,ale już czuję jak mnie zaczyna wciągać...I tu taki cytat- " Gdy czytam gazetę, słucham radia albo w kawiarni zwracam uwagę na to , co mówią ludzie, coraz częściej odczuwam przesyt,a nawet wstręt wobec wciąż tych samych słów, które są pisane i wymawiane- wciąż tych samych zwrotów, porównań, metafor.Najgorzej jest, gdy słucham sam siebie i stwierdzam,że mówię wiecznie te same rzeczy.Słowa są tak okropnie zużyte, zniszczone i wytarte, bo zostały wypowiedziane już milion razy.Czy w ogóle mają jeszcze jakieś znaczenie? Oczywiście wymiana słów nadal działa, ludzie kierują, się nimi w działaniach, śmieją się i płaczą, idą w lewo lub w prawo, kelner przynosi kawę lub herbatę.Ale nie tę kwestie chcę poruszyć.Pytanie brzmi: czy słowa wciąż wyrażają myśli? Czy może są tylko zbitkami dźwięków, które oddziałują na ludzi i gnają ich tu i tam wśród rozbłyskujących nieustannie śladów odwiecznej paplaniny?"
I jeszcze jeden, krótszy cytat.Życie ciągle odwraca naszą uwagę: nawet nie mamy czasu zorientować się od czego"- Franz Kafka Kawa wypita, relaks był, więc czas na obowiązki. Dobrego tygodnia Wam życzę!

76 komentarzy :

  1. Własnie idę sobie robić kawkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kawka stawia na nogi i daje chwile wytchnienia. Co byśmy bez takich przerywników zrobili?!

      Usuń
  2. Witam w poniedziałek po niedzieli :)
    Śliczna ta brzoskwinka... oj zjadłabym taki owoc ;)
    Słowa... w dobie e-maili, instagramów, sms'ów i filmików na youtube chyba rzeczywiście człowiek o nich zapomina... mało tego widac to nawet w literaturze i ksiązkach - coraz częściej język jest infantylny (aby nie powiedzieć prostacki), zapomina się o pięknie języka i szacunku do niego. Smutne to jest :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ervisho!
      W ubiegłym roku cała była obsypana owocami, zobaczymy jak będzie teraz.
      To prawda, nie dba się o słowa... Może musimy czytać takie książki, gdzie autorzy przywiązują uwagę do słów, nie idą na skróty...A czasem w ogóle czytać,żeby dbać o nasze własne słownictwo.

      Usuń
    2. Pozazdrościć... robiliście jakieś przetwory? ;)
      Jak najbardziej tylko teraz najczęściej inne książki są promowane

      Usuń
    3. Tak, zrobiłam kilka słoiczków z połówkami brzoskwiń w cukrze.
      Może i tak.To jest przede wszystkim inna literatura, niż ta która była kiedyś - z rozbudowanymi opisami. Teraz dominuje język skrótowy,a wcale niełatwo się w ty obszarze poruszać.
      "Chodzi mi o to,aby język giętki, powiedział wszystko,co pomyśli głowa..."

      Usuń
    4. Pewnie już wyjedzone ;)
      Nie tylko skrótowy - czasem mam wrażenie, że również infantylny i "prostacki" - trochę takie pójście na łatwiznę bo podobno to się przyjmuje. A mnie razi


      Usuń
    5. Chyba jeszcze coś zostało.
      Podaj jakiś tytuł, bo mnie samej trudno przytoczyć...

      Usuń
    6. Tytuł książki która rozczarowuje?
      Dla mnie to większość obyczajówek, które mają poruszyć serca a są wspołczesną bajką o kopciuszku dla dorosłych dziewczynek, które nie chcą dorosnąć.

      Usuń
    7. Świetnie powiedziane!
      Wiesz,że ja też odczuwam tak tego typu książki.Co nie znaczy,że od czasu do czasu taką nie próbuję takiej "złapać" do czytania jako taki plasterek na życiowe zadraśnięcia. Poza tym zawsze po przerwie,żeby się rozkręcić w czytaniu na początek biorę coś lekkiego...

      Usuń
    8. To też zależy jak ksiązka została napisana... mnie irytują absurdy i ten schemat: dziewczyna po przejściach przeprowadza się do nowego miasta, od razu znajduje nową dobrze płatną pracę, mieszkanie, i wianuszek adoratorow.... lub kobieta po przejściach szybko się zakochuje od nowa, jest słodko, błogo, wesolo... aż mdli.. lub ostatnio kobieta traci wszystko, spotyka "złego" mężczyznę i tak z niczego na ulicy zakładają restaurację.. oczywiście ona jest jak taka dobra wróżka a restauracja dobrze się rozkręca.. ja nie mówię ze książki mają przybijać ale niech opisują zycie a nie jakieś bajeczki... to mnie nie odpręża. Już w powieściach młodzieżowych z klasyki i tych z dzieciństwa więcej jest życiowej prawdy

      Usuń
    9. Tak, zgadza się- tu są takie absurdy,że głowa mała! Choć czasem zdarzają się drobne wskazówki, które mogą pomóc np. w zrozumieniu pewnych zależności.
      Co do życiowej prawdy, czasem można ją też znaleźć, tam gdzie się tego zupełnie nie spodziewamy np. w opowiadaniach, w czasopismach dla kobiet.Poważnie.

      Usuń
    10. I wie Pani co? Właśnie w tych czasopismach najczęściej jest jej wiecej - historie pisane przez życie. A najlepsze są ludzkie świadectwa

      Usuń
    11. Tak, ktoś to zbiera, poddaje obróbce,żeby dobrze się czytało i pasowało do poziomu czasopisma, i to jest bardzo fajna sprawa.
      Ale wiadomo do jakiej grupy to jest adresowane...Młode kobiety rzadko kupują teraz papierowe wersje gazet. A nawet nie wiem,czy te czasopisma, które również kupuję mają swój odpowiednik internetowy i e- .

      Usuń
    12. Ja również. nie czytam gazet. Z drugiej strony zastanaiwam się czy tego typu książki nie są pisane pod publike - autorzy może myślą ze kobiety potrzebują takich naiwnych historyjek jak z bajki

      Usuń
    13. Przynajmniej od dawna nie czytam ale kiedyś zerkałam... teraz jednak w modzie jest internet

      Usuń
    14. I tu się zdziwisz...W bibliotece do której należę, najbardziej prężna grupa czytelnicza to kobiety po 50 roku życia, one najwięcej czytają. I często największe wzięcie mają książki - łatwe, lekkie i przyjemne.Dlaczego? Nikt tak naprawdę- tak mi się zdaje- nie szuka w nich prawdy,a rozrywki i dobrego zakończenia. To znowu jest takie uogólnianie, czego bardzo nie lubię( najbardziej wrzucania wszystkich do jednego worka)ale ta hipoteza może być słuszna...Zobacz ile roczne jest wydawanych takich książek, gdyby nie było na nie popytu czy komuś chciałoby się pisać? A autorki mnożą się, jak grzyby po deszczu.Co do mnie, to zżymam się bardziej na to, gdy młoda pisarka chce pisać wielką literaturę,porywa się na temat, którego znać nie może,a nie ma jeszcze pojęcia o życiu.Ale życie wszystko weryfikuje. Kiedyś trzeba było walczyć o książkę, dziś o czytelnika.

      Usuń
    15. Tak to prawda. Sporo takich książek oraz "ku pokrzepieniu serc". Mają być lekkie, czasem głupkowate, niewymagające myślenia i skupienia... mają być ale to zależy od czytelnika. MNie osobiście to nie odpręża a irytuje, męczy... każdy odpręża się przy innych ksiązkach.
      Ma Pani rację z tą walką... kiedyś wydawane książki miały nieść z sobą coś więcej ale nie każdy współcześnie to dostrzega i docenia

      Usuń
    16. Ja muszę mieć przede wszystkim różnorodność, bo nawet w bardzo pojemnym słowie literatura piękna mieszczą się różne książki i różne gatunki.
      Dawniej autor był zależny od wydawnictwa, któremu nie każdą książkę opłacało się wydać, bo jednakowoż była to niemała inwestycja.
      Wspominałam Ci o Malcolmie Lowry'm i jego książce "Pod wulkanem" Latami wydawnictwa odrzucały tę książkę, a on ją szlifował, szlifował,aż stworzył arcydzieło. I wreszcie doczekała się wydania...
      A dziś napisać i wydać książkę może praktycznie każdy. Tylko czy każdy potrafi napisać coś, co będzie się sprzedawało?

      Usuń
    17. A nawet jeśli będzie się sprzedawało, to wcale nie znaczy,że będzie to książka warta przeczytania. Ale to już kwestia gustów...

      Usuń
    18. Różnorodność jest ważna np. po klasyku typu "Potop" człowiek ma ochotę na coś lekkiego i niewymagającego ale lekkie nie oznacza głupie co często jest spotyknae, chciaż i to kwestia gustu. Dobrze, że rynek jest różnorodny i możemy znaleźć coś dla siebie - dostosowac książkę do naszych oczekiwań i tego co lubimy.

      Teraz książki mnożą się jak grzyby po deszczu - pisze każdy ale jak Pani zauważyła nie wszystko da się przeczytać. Jest wydawnictwo co wydaje wszystko, bez wcześniejszej korekty w takiej formie w jakiej jemu podeslesz i już "dzieci" pisza.

      Usuń
    19. A wracając do budyniu z kaszy jaglanej - przed chwilką znalażłma fajny przepis - na blogu Azugotuj :) - to nie jest reklama bloga :)

      Usuń
    20. Tak i czasem trzeba "przerzucić" tonę, żeby znaleźć jedną, tą właściwą.
      Zajrzę, zobaczę!

      Usuń
    21. Metoda prób i błędów jest najbardziej popularna i najlepsza

      Usuń
    22. Jak samopoczucie przy czwartku? ;)

      Usuń
    23. W miarę.Wczoraj miałam bardzo aktywny dzień.Dziś kontynuuję sprzątanie i porządki.

      Usuń
    24. Wiosenne? Tylko na spokojnie i bez zbędnego szarżowania - teraz łatwo o przeziębienia :*

      Usuń
    25. Oczywiście Ervisho, ja już tak nie szarżuję. Ostatnio po kilku ciepłych dniach, znowu trzeba było napalić w piecu.

      Usuń
    26. Chłodno się zrobiło i jeszcze coś w powietrzu - moją mamę przewiało i chora ;/

      Usuń
    27. Tak, trzeba uważać, bo się ochłodziło.Oprócz tego powietrze nie jest wolne od wirusów...

      Usuń
    28. A jak ktoś ma zatoki lub słabą odpornosć to nie trzeba wiele

      Usuń
    29. Trzeba wzmacniać się naturalnymi metodami

      Usuń
    30. Ostatnio pomógł mi czosnek na kanapce,a popijałam go mlekiem z miodem.Inaczej mój żołądek by go chyba nie przyjął.

      Usuń
    31. Czosnek, cebula to naturalne antybiotyki :) Dobra jest również macierzanka (napar) ale to rozgrzewa i nie można pić w dni kobiece ale działa i wzmacnia organizm ;)

      Usuń
    32. Ciekawe.Nigdy nie stosowałam macierzanki, dobrze wiedzieć...

      Usuń
    33. Bardzo dobre ziele i pomaga na przeziębienia, infekcje i wzmacnia odporność :) Im dłużej się parzy tym lepiej (po ugotowaniu). Najlepiej pić 2-3 razy dziennie ;)

      Usuń
    34. Jaka przydatna informacja, będę pamiętać!

      Usuń
    35. Slużę pomocą :) Tylko proszę pamiętać o przeciwskazaniach :)

      Usuń
  3. Bardzo lubię prozę Kafki, Proces to arcydzieło. A brzoskwinie wyglądają cudnie,gdy zawitają ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam "Procesu", słyszałam tylko,że nie jest łatwo go przeczytać.
      Tak, mają takie delikatne kwiatki!

      Usuń
  4. i wzajemnie, dobrego tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję , że w końcu wiosna ciepła i słoneczna zawita wkrótce. U nas też powoli sad zaczyna zielenić się , brzoskwinia zawsze kwitnie pierwsza. Udanego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, myślę,ze już teraz z każdym dniem będzie coraz cieplej, właściwie już jest.My brzoskwinie mamy od niedawna.Własnie dlatego,że tak wcześnie kwitnie jest strach czy kwiatki nie przemarzną, jeśli zdarzy się nocny przymrozek.Udanego tygodnia, Marysiu!

      Usuń
  6. Przyroda ma dla nas codziennie nowe niespodzianki. Ja już niestety nie mam brzoskwini, kwitła przepięknie, ale owoców prawie wcale nie było. Poszła więc pod topór ;) Niektórzy sadzą z pestki i owocuje, muszę spróbować tak zrobić.
    Dobrego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu!My dostaliśmy sadzonkę tzw. szczepkę od męża brata, który się zna na tym.Przyjęła się, pięknie owocowała w ubiegłym roku.Ogólnie drzewko jest mikre i w tym roku musimy pomyśleć o odpowiednich podpórkach.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Tak szybko wszystko zaczyna kwitnąć oby nie przemarzlo. Już nawet widziałam rozwinięty bez. Łapki są śliczne. Pozdrawiam wiosennie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Małgosiu! Miejmy nadzieję,że nie przemarznie.Jeszcze w maju ogrodnicy...Dziękuję.Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. jaką ja mam ogromną ochotę iść i porobić zdjecia budzącej się przyrodzie, a wciąz brakc zasu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak, Olu! Dziś żyje się bardzo szybko, grafik wypełniony po brzegi!

      Usuń
  9. Przeczytałam z uwagą Twoją wymianę zdań z Ervisha. Mam podobne odczucia .Książki pisane byle jak,o byle czym. Dlatego ja na wszelki wypadek, szerokim łukiem omijam współczesną literaturę obyczajową. Jest jeszcze literatura faktu,klasyka,popularno naukowe, podróżnicze .
    Fajnie,że poruszyłyście ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jolu!
      Masz rację, czasem lepiej sięgnąć po gatunki, o których wspominasz.
      Ja też często rozczarowuję się literaturą obyczajową.A jednak mam do niej słabość od nastoletnich lat. Wtedy wielu czytanych książek po prostu nie rozumiałam, bo nie miałam doświadczeń dojrzałego człowieka.Dziś chętnie wróciłabym do pewnych autorów, tych których uważałam za najlepszych. Ale nie do wszystkich książek da się wrócić, świat pędzi do przodu i wszystko się zmienia.To co mnie dawniej fascynowało kiedyś, niekoniecznie musi fascynować dziś. Podążam za swoją ciekawością, lubię książki, które bądź to poruszają moje emocje w trakcie czytania, bądź zostają w pamięci na długo.
      Ervisha podobnie jak ja jest wielką fanką czytania i książek, stąd taka nasza dyskusja.
      Cieszę,ze Ci się spodobała.
      Pozdrawiam Cię Jolu serdecznie

      Usuń
    2. Pozwolę się wtrącić (mam nadzieję, że nie mają Panie nic przeciwko). Jeśli chodzi o współczesną literaturę obyczajową to nie wiem czy ja tak źle trafiam, czy na prawdę jest ona kiepska :( Z drugiej strony kilka lat temu sięgnełam po pierwszy tom cyklu "Kobiety z ulicy Grodzkiej" - z mamą czytałyśmy z zapartym tchem a kiedy doszłyśmy do końca pozostało uczucie zniesmaczenia bo ksiązka wydała nam się dobra a tutaj koniec. Drugi tom był słabszy ale jeszcze dobry, jednak od trzeciego już nie dało się czytać - znaczny spadek formy i pomysłu. Smutek....
      Literatura faktu? Obecnie jest sporo książek które mogą takie się wydawać a są obyczajówkami napisanymi na motywach prawdziwych historii - naprawdę trzeba uważać.
      chyba tylko jak wspomniała Jola - klasyka się nei starzeje chociaż nie każdy tytuł będzie do nas przemawiać

      Usuń
    3. Tak, masz rację co do tej literatury obyczajowej. Myślę,że autorzy na fali sukcesu pierwszego tomu próbują na siłę "dopisywać" dalszy ciąg,a to nie zawsze się sprawdza.

      Usuń
    4. Wychodzą tasiemce - ta seria chyba ba 5 części

      Usuń
    5. To moja, którą ostatnio czytałam - osiem. I na piątej poległam!

      Usuń
    6. Daleko Pani dobrnęła.
      Jestem ciekawa jak z Poldarkiem - oglądałam serial i spodobał mi się tamtejszy klimat.. na powieść jeszcze jest za wcześnie ale to już nie obyczajówka a inny gatunek

      Usuń
    7. To dlatego,że te cztery części czytałam jedną po drugiej. I w czwartej były wydarzenia, które ,że tak powiem- wieńczyły dzieło. Tymczasem na 5 część musiałam około 2 miesięcy czekać i ta piąta - na to wyglądało- zaczynała nowy cykl,ale ja już się wybiłam z rytmu i gdy wcześniej, na każdą z tamtych potrzebowałam 2 wieczory, z piątą była masakra. Odpuściłam na około 50 stron do końca,ale już maiłam dość i następnego dnia odesłałam do biblioteki, bo babeczki czekały na nią w długiej kolejce.

      Usuń
    8. Pamiętam... pisałyśmy o tym... a mnie jednak wydaje się, ze to nie chodzi tyle o rytm co o to że już się "przejadło"

      Usuń
    9. Tak, właśnie. Też tak czułam, dlatego mi nie szło...

      Usuń
    10. Czasem trzeba powiedzieć "dość"

      Usuń
    11. Jednym słowem- odpuścić sobie!

      Usuń
  10. cudowne ujęcia budzącej się przyrody:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kathy! Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
    2. aż mam ochotę jechać do lasu i sobie połazić po bezdrożach:)

      Usuń
    3. Poczekaj, bo się ochłodziło,ale ma być cieplej w przyszłym tygodniu.Dziś byłam w lesie i było jako tako,ale na obrzeżach wiatr przewiewa, zimno, brrr...

      Usuń
  11. Piękne są te wiosenne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie wykonane zdjęcia! U mnie wiosny jeszcze nie widać :/
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń