wtorek, 28 marca 2023
O książce "Ojciec i syn " Roy'a Fullera i trochę o kapryśnej wiośnie.
Witajcie, pogoda płata figle, ranek zaskoczył śnieżycą i wichurą.Dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie komentowanie.
Przyroda budzi się do życia. Niedługo zakwitną żonkile. Mam nadzieję,że te krótkotrwałe powroty zimy nie zaszkodzą kwiatom.
Zalane torfowiska. W sumie nic nowego o tej porze roku. Dawniej woda dłużej stała na łąkach okalających miasto. Teraz słońce i wiatr szybciej osuszają teren. Niepokojace, że wiatrów jest więcej niż kilka dekad temu.
Różowy hiacynt w pełnym rozkwicie.
Skrzyczkę ozdobiłam zrobioną na szybko koronką. Większe prace w trakcie wykonywania. Zdecydowanie teraz wolę czytać niż dziergać. Ostatnio postanowiłam zrobić sobie przerwę od literatury współczesnej.Wybrałam się do antykwariatu, gdzie kupiłam 5 książek za 5 zł( po złotówce każda) z popularnej kiedyś serii- Klub Interesującej Książki. Swego czasu wychodziło ponad 20 książek rocznie, od połowy lat 60 do połowy 90. W bibliotekach te książki miały swoją półkę. W tamtym okresie nie miałam czasu na ich czytanie, bo nauka była ważniejsza. Książka, o której dziś Wam opowiem została wydana w 1975 roku i później nie doczekała się wznowienia. Myślę,że można ją kupić tylko w antykwariatach. Dlatego będę trochę spojlerować.
Roy Fuller ( 1912- 1991) angielski pisarz, znany głównie jako poeta.Podczas wojny służył w marynarce, potem przez kilka lat pracował jako radca prawny. "Ojciec i syn " to książka utrzymana w tradycji angielskiej powieści obyczajowo- psychologicznej, w której autor porusza problem stosunku ojca do syna i odpowiedzialności rodziców za postawę życiową dzieci. Zachowanie ludzi w konkretnych układach społecznych i politycznych stanowi miernik wartości człowieka" Tyle krótka recenzja z okładki.Akcja powieści toczy się w latach 50 i 60 ubiegłego wieku. Harold Colmore zamożny 50 latek nagle dowiaduje się,że jego syn odbywający służbę wojskową w azjatyckiej kolonii brytyjskiej oskarżony jest o czynną napaść na przełożonego. Postanawia pojechać na miejsce,zapoznać się ze szczegółami zdarzenia i obmyśleć linię obrony. Jest to dla niego okazja do życiowych podsumowań.
Wspomnienia, refleksje dotyczące życiowych wyborów i bieżące wydarzenia. Podróż do odległego kraju, pobyt w hotelu, rozmowy z synem, jego przełożonymi oraz spotkania z przygodnymi ludźmi z hotelu.Colmore pochodzi z ploretariackiej rodziny, rodziców zwyczajnie się wstydzi, szczególnie, gdy jego życie zawodowe nabiera rozpędu, dostrzega niedostatki w wyglądzie, obyciu, wysławianiu matki i ojca. Pomimo trudności staje się posiadaczem dyplomu dobrej uczelni i rozpoczyna praktyki jako asystent w firmie rewidentów ksiąg. Są czasy przedwojenne i kryzys wszystkim daje się we znaki. Młodzi zaczynają spotykać się na zebraniach grup desydenckich. Również Harold daje się porwać tym ideom. Czyta dzieła Marksa i Engelsa, zapisuje się do partii.Podczas rewizji ksiąg w garażu kapitana Ellisa poznaje jego córkę, a swoją przyszłą żonę Dorotę. Kobieta jest rozwiedziona. Haroldowi imponuje wszystko- ład, opanowanie , styl życia Doroty. Od początku czują do siebie nieodparty pociąg, wszystko inne schodzi na plan dalszy. Kapitan ginie w 1940, Harold pomnaża majątek żony.Małżonkowie wynajmują mieszkanie, Harold składa podanie o pracę w " Autorytecie"- firma dopiero raczkuje, cieszą się,że zdobywają osobę z kwalifikacjami.Małżonkowie wynajmują dom, na świat przychodzi Giles. Harold zgłasza się do służby wojskowej z grupą trzydziestolatków, ale z uwagi na wiek i stanowisko w " Autorytecie" zostaje przeniesiony do rezerwy. W firmie rozwija swoje talenty, szybko awansuje. Jako 50 latek jest zastępcą sekretarza, jednym z dwóch ewentuaalnych kandydatów na stanowisko sekretarza. Przyjaciół dobiera spośród pracowników stojących wyżej w hierarchii " Autorytetu", lekarzy ministerialnych i przedstawicieli wolnych zawodów. Do dawnej londyńskiej atmosfery desydenckiej nigdy nie wraca.Rodzinie powodzi się coraz lepiej, dzieci - Giles i Wirginia kończą dobre szkoły. Elita " Autorytetu" zasługuje na opisanie. Szef Lord Groves ma pochodzenie proletariackie i nawyki z tamtego okresu - na kolację smażone ryby, ale większą część swojego życia spędził w luksusie " rozwalony na tylnym siedzeniu służbowego Austina albo w bezpłatnej loży, spacerując po deptaku w czasie konferencji, jadąc w pustym przedziale pullmanowskim w drodze na otwarcie nowego prowincjonalnego oddziału" Autorytetu"(...) mimo swego pochodzenia i poglądów politycznych , odznaczał się zaciekłą , zawistną moralnością władców" Z kolei sekretarzowi Fairbanksowi zazdrości Harold,że on sam " nigdy dobrze nie wyuczył się tego, co tamtemu przychodziło całkiem odruchowo, że zasady postępowania, jakie należy wpajać gromadzie podwładnych, nie obowiązują samych rządzących".
50 letni Harold romansuje z rówieśnicą syna.Pociąga go w niej przede wszystkim młodość i świadomość,że może to ostatnia szansa na udowodnienie swej męskości z kobietą tak młodą. Ale nie wiąże z dziewczyną żadnych poważniejszych planów, ona sprawia wrażenie,że na nic nie liczy.Colmore rozważa zerwanie, chce być transparentny w obliczu awansu na sekretarza. Tymczasem musi pomóc synowi. Bierze urlop, upłynnia akcje w celu pokrycia czekających go wydatków. W hotelu poznaje Hamiltona, plantatora herbaty, który raz na kwartał na kilka dni zatrzymuje się w miasteczku,żeby zaszaleć. Regularnie odwiedza fort, rozmawia z synem przebywającym w areszcie i jego przełożonymi. W rzeczach Gila już po wypadku dowódctwo znajduje pisma Karola Marksa. Kiedy Colmore ojciec rozmawia z kapitanem widzi książkę otwartą na biurku- " Poglądy klasy panującej są w każdej epoce poglądami panującymi" W czasie widzenia ojciec tłumaczy synowi dlaczego w jego sytuacji może być to źle odbierane- " Wojsko brytyjskie wymaga przystrzegania prawa i porządku w tej kolonii. Jedynie marksiści się temu przeciwstawiają." ( Jak bardzo nasze życie rezonuje z życiem naszych dzieci?!) Sprawa zmierza do finału na sali sądowej.Ojciec, obrona i sam Giles stają na wysokości zadania. Chłopak udawadnia,ze działał w obronie własnej i zostaje uniewinniony. A Harold wie,że zdał egzamin jako ojciec, wychował syna na porządnego człowieka. Rodzina w obliczu problemu dała radę.
Miałam problemy z umiejscowieniem fortu. W książce nie znalazłam żadnej konkretnej nazwy kolonii brytyjskiej. Założyłam,że to Indie, choć w powieści przewijał się tylko jeden Hindus, który kształcił się w Anglii. ( dzieci z małżeństw mieszanych miały taki przywilej) Jest tam kilka odniesień, które pasowały mi do Indii, ale 100 procentowej pewności nie mam. Zresztą była to dla autora sprawa drugorzędna. Firma " Autorytet" też fikcyjna, posłużyła pisarzowi do fabuły i wniosków na temat hierarchii i układów w tego typu firmach. Muszę przyznać,że lektura sprawiła mi przyjemność- refleksje, wewnętrzne dialogi, przejrzysta forma, snucie opowieści i sama narracja, a przede wszystkim język na dobrym poziomie. 200 stron ciekawej lektury.
To tyle na dziś. Pozdrawiam Was serdecznie i oby wiosna zagościła na dobre.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Ja kupuję książki w internetowym antykwariacie Tezeusz.
OdpowiedzUsuńChyba przede mną jakaś budowa, bo ostatnio kupiłam cegły. Recenzje mnie zaciekawiły, ale fabuła nie dla mnie. Zresztą... chyba po przeczytaniu sagi A lasy wiecznie śpiewają, nic mi się niepodoba.
"nie podoba " powinno być
UsuńTak, widziałam reklamę Tezeusza.
UsuńCegły mnie trochę przerażają, a porównanie do budowy - dobre, oj dobre.
Wcale się nie dziwię, że po przeczytaniu dobrej powieści nic Ci się nie podoba.
Ja zazwyczaj robię sobie przerwę, gdy przeczytam coś , co trafi idealnie w mój gust .
Ciekawa książka w sam raz na taką kapryśną pogodę. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTak, pogodę mamy bardzo kapryśną tej wiosny i dobrze zagłębić się w lekturze.
UsuńPozdrawiam
Bardzo ciekawa recenzja, nie słyszałam wcześniej o tej książce. Chętnie przeczytam. Zdjęcia piękne, boję się o swoje roślinki, bo 3 dzień ostrych przymrozków może im zrobić wiele krzywdy.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie
UsuńMiejmy nadzieję, że rośliny dadzą sobie radę, a jak będzie w rzeczywistości- przekonamy się.
Pozdrawiam
Pogoda faktycznie jest kapryśna... Książki nie czytałam i już teraz wiem, że tę lekturę będę nadrabiać :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę polecam.
UsuńJa - jak już pisałam- przeczytałam z przyjemnością.
Pozdrawiam
Witanko. :)) Oj, tak, wiatrów jest teraz tak dużo, a one mi oczęta wysuszają i mam problemy przez to...oczy, rzęsy i powieki....taki ten wiatr zły dla mnie. hehe :D Dodałaś koronkę do skrzynki i popatrz, jak to pięknie wygląda i już jest to oryginalna skrzynka i dodaje mojego ukochanego klimatu wiejskiego. <3
OdpowiedzUsuńLubię stare okładki, mają w sobie to coś, nie są przekolorowane, napompowane sztucznością. Fabuła mi coś przypomina, ale toż chyba nie czytałam. Choć ostatnio wypożyczyłam książkę z biblioteki...oczywiście, którą już czytałam. hahahaha Starość idzie szybszymi krokami. hahaha ;D
Pozdrawiam Cię serdecznie i tak, niech zimno nie zniszczy roślin, a ja już swe przycięłam i co...i tak, co mi silne będą. Tulę mocno. ;) <3
Witaj Agnieszko,
UsuńWiatrów to ja też bardzo nie lubię- iść pod wiatr czy jechać na rowerze. Poza tym silne wiatry powodują u mnie czasem złe samopoczucie, ogólne rozbicie i wrażenie, że ten psotnik jakąś szkodę wyrządzi.
Okładka dobrze sugeruje treść powieści.
Poza tym ktoś sobie zrobił z niej podkładkę pod kubek z herbatą czy kawą...
Też lubię pożyczać książki z biblioteki, jedynie czego w takim pożyczaniu nie lubię to kończący się termin wypożyczenia, o którym trzeba pamiętać.
Dziękuję z miłe słowa.
Pozdrawiam cieplutko.
Hiacynty mają urok. Lubię książki z wątkiem służby wojskowej :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie.
UsuńNawet sobie pomyślałam, że chętnie obejrzałabym ekranizację tej książki, choć akurat w tym temacie filmów nie brakuje.
Pozdrawiam
Twórczości Roya F. nie znam- ale generalnie fabuła książki brzmi całkiem ciekawie. Widać,ze cała natura powoli czeka już na wiosne :-)
OdpowiedzUsuńMusimy poczekać na cieplejsze dni. Na otwartej przestrzeni wiatr jeszcze dokucza.
UsuńPodejrzewam, że w Polsce wyszła tylko ta jedna książka tego autora.
Pozdrawiam
Tak czekam i czekam i na razie wciąż więcej zimy i chłodnych wiatrów, których obie nie lubimy. Całkiem możliwe- jest wielu pisarzy, których książki niestety nie zostały przetłumaczone na język polski
UsuńUwielbiam hiacynty! Twój ma śliczny kolor. Bardzo pomysłowa ta skrzynka na cebulkę! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję. Hiacynty w sumie dość szybko przekwitają, ale gdy kwitną - intensywnie pachną i kwiaty są bardzo atrakcyjne, dorodne, stąd chyba bierze się to, że tak je lubimy. Poza tym kwitną, gdy jeszcze na dworze tak szaro buro . Skrzyneczkę mam od 2 czy trzech lat, kupiłam w ogrodniczym.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Moje żonkilie juz zakwitły i nawet nie był im straszny wiatr, śnieg a nawet nocny mróz.
OdpowiedzUsuńTeraz i mnie załapało na czytanie i chłopem książkę za książka, bo pogoda trochę nie pozwala na ogródkowe pracę.
U nas jeszcze ociągają się z kwitnieniem.
UsuńJa też sporo czytałam, ale teraz zwolniłam tempo. Ciągle mam coś w czytaniu, ale czuję już lekki przesyt. Może to dobrze, bo porządki czekają. Ale przed snem kilkanaście stron zawsze staram się przeczytać.
Pozdrawiam
Ja też uwielbiam hiacynty! Tylko gdzie ta wiosna? Wczoraj było u nas tak zimno, że nawet w zimie nie wiele było tak chłodnych dni. I jeszcze ten mróz. Obawiam się czy moje bratki to wytrwają.
OdpowiedzUsuńWiosna idzie pieszo...Na szczęście temperatura poniżej zera spadła może na dwa dni. Jednak z cieplejszą kurtką musiałam się przeprosić. Bardzo lubię bratki, ale starych nie mam, a nowych jeszcze nie kupiłam.
UsuńPozdrawiam
U mnie też pogoda kapryśna. Wiośnie się nie spieszy... Mam w domowej biblioteczce kilka książek z tej serii, ale tej nie. ;)
OdpowiedzUsuńTych książek wyszło bardzo dużo, ja też mam już sporą kolekcję.
UsuńDziś wreszcie ciepło. W ciągu popołudnia co jakiś czas- nagłe, szybkie ulewy.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawe streszczenie powieści, zachęca do przeczytania.
OdpowiedzUsuńPiękna jest Twoja skrzyneczka ozdobiona koronką.
Serdecznie pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję, Haniu.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Piękna ta koronka. Zdecydowanie dodaje uroku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko
UsuńPozdrawiam serdecznie
Twój opis książki niesamowicie mnie wciągnął. W ogóle powinnam zacząć od tego, że ten przepiękny cytat powinien być dewizą w naszym życiu. A co do książki, to nie trudno dostrzec w niej rzeczy, które również dzieją się w obecnych czasach. Mnie osobiście najbardziej j zabolało odcięcie się głównego bohatera od rodzinnych stron i rodziców, których się wstydzi, na rzecz kariery i lepszego życia w wyższych sferach. Zapisałam sobie tytuł, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pogodę, to ostatnio mieliśmy i trochę zimy i trochę wiosny, czyli takie typowe przeplatanie. Już jutro rozpocznie się kwiecień, pewnie jeszcze nieraz namiesza w pogodzie. Silny wiatr ostatnimi czasy faktycznie jest częstszy, nawet zimą. Myślę, że musimy się do niego przyzwyczajać i traktować jako powszednie zjawisko, niestety. :(
Dziękuję.
UsuńUważam, że książka ma ciekawe odniesienia do rzeczywistości i można powiedzieć, że ma charakter uniwersalny- zarówno kiedyś, jak i w dzisiejszych czasach aktualny.
Teraz kiedy piszę odpowiedź na Twój komentarz znowu pada śnieg. Cóż, kwiecień plecień...Ale można być już trochę zmęczonym tą pogodą, ja jestem.
Pozdrawiam
Pamiętam z lat 90. jak sporo było w księgarniach książek z tego typu okładkami. Książka wydaje się być ciekawa, zwłaszcza przez miejsca akcji i tematykę.
OdpowiedzUsuńNa razie jakoś się sytuacja uspokoiła, dlatego też odpowiadam na komentarze i wstawię nową notkę u siebie.
Warunki niemal idealne, bliskość sklepów i całe wyposażenie mieszkania rekompensuje mi nawet brak parku w takiej odległości jak teraz mam.
Też właśnie wydaje mi się, że lato jest lepsze do przeprowadzek. Pod koniec maja mają się wyprowadzić właściciele tamtego mieszkania, więc już nawet w czerwcu możemy się przenosić.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Też lubię pobuszować po antykwariatach i dorwać tanio ciekawą książkę :). Pogoda jest już troche denerwująca, ciąglę zmiany wpływają bardzo na moje samopoczucie. Oby do wiosny!
OdpowiedzUsuńCześć Izabelko, świetna recenzja. Książka wydaje się ciekawa. Lubię takie powieści. Czesto tez sięgam po angielską klasykę. Piękne kwiatuszki masz. Miejmy nadzieję, że pogoda się poprawi. Mam dość tych zmian. Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
Oby ta pogoda nie płatała nam już figlów. Piękny hiacynt, miałam kiedyś podobny 😊 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj ciepło Izabelo, na Twoim Blogu już przepiękna wiosna choć na dworze zimno to po obejrzeniu Twoich pięknych zdjęć zrobiło się ciepło
OdpowiedzUsuńwarto chodzić do antykwariatu a tam prawdziwe skarby w postaci ciekawych książek, zachęciłaś mnie to tej książki swoim opisem,
pozdrawiam ciepło
Pięknie dziękuje Tobie za komentarz i za napisanie ciekawej historii bardzo Ciebie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję
OdpowiedzUsuńPamiętam tą serię, też sporo z niej książek zostało przeze mnie przeczytanych. Piękne hiacynty. Kiedyś próbowałam je wyhodować w doniczce, ale coś mi nie wyszło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń