
Wreszcie zakwitła! Firletka poszarpana. W dzieciństwie mówiliśmy na nią zapałka, bo taki kolor miały" łepki "zapałek.

W tym roku może przez nadmiar wody łodygi bardziej wybujały w górę. Tu na zdjęciu z Perrem.

Tutaj moja ulubiona koniczyna- łąkowa. Lubię ten odcień różu!

A to fragment ściany z Czarnolasu z wierszem Jana Kochanowskiego:" Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje: Raczysz błogosławieństwo dać do końca swoje! Inszy niechaj pałace marmurowe mają. I szczerym złotogłowem ściany obijają. Ja, Panie niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym. A ty mię zdrowiem opatrz i sumieniem czystym, Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością, Obyczajami znośnymi, nieprzykrą starością" Piękne i pobożne życzenie, i ciągle aktualne...Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój blog, dziękuję za pozostawione komentarze. Dobrej niedzieli!
Piękne łąkowe roślinki! Kiedyś firletkę , goździk i margerytkę łąkową widywałam niemal na każdej dzikiej łące, dziś to niezmierna rzadkość! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń