środa, 25 maja 2022

Ogród botaniczny - maj 2022.

Dzień dobry! Jak zawsze na początku postu dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie i komentowanie. Witam serdecznie nową obserwatorkę mojego bloga- Meggie. Wczoraj trafił mi się wolny dzień w środku tygodnia, więc postanowiłam zrelaksować się w Ogrodzie Botanicznym w Łodzi. Lubię tam wracać i patrzeć na to, co aktualnie kwitnie. Tulipany przekwitły, liliowce jeszcze nie kwitną, a co kwitnie? Bez i rododendrony. Łódzki Ogród Botaniczny jest podobno jednym z największych w kraju. Zajmuje obszar 67 hektarów. Za każdym razem jak tam jestem, odkrywam coś, czego wcześniej nie widziałam. Tak było i tym razem.Myślę, że ten kwiecisty post Wam się spodoba, tym bardziej,że jutro piękne majowe święto- Dzień Matki.
Pogoda była dobra na spacerowanie- ciepło, ale nie gorąco.Pochmurno.Od czasu do czasu pokropił niezbyt obfity deszczyk.
Miłym zaskoczeniem była dla nas zagroda- mini skansen, o której wcześniej nie miałam pojecia. Cisza, spokój, mnóstwo zieleni. Spędziliśmy tam przeszło godzinę.
Ogródek warzywny i ziołowy.
Ogródek kwiatowy przed domem.
Izba biała czyli pokój.
Kuchnia
A w kuchni warsztat tkacki.
Przed wejściem na teren zagrody kapliczka z Jezusem Frasobliwym.
I taki widoczek z garnkiem na płocie.
Pięknego Dnia Mamy. Pozdrawiam serdecznie

wtorek, 10 maja 2022

Obszar Natura 2000

Dzień dobry! Dziękuję za wszystkie komentarze na 10 rocznicę bloga! Witam serdecznie nową obserwatorkę- Karolinę. Przyznam się,że czytałam wiele pięknych podsumowań rocznicowych na Waszych blogach i nawet pomyślałam,że też powinnam coś ciekawego napisać. Ale ja u siebie nie lubię podsumowań. Wspomniałam tylko o tej pięknej, okrągłej rocznicy. W sumie jak pisze się bloga tyle lat, trudno się w jakiś sposób nie powtarzać. Zaczyna brakować pomysłów. Ale życie zawsze coś przynosi, o czym warto pisać. Dziś chciałabym napisać o Obszarze Natura 2000
Był pochmurny dzień, jeszcze przed świętami, gdy wybrałam się na rowerową wycieczkę,żeby zobaczyć jedną z bardziej malowniczych wsi w moim regionie.
Obszar Natura 2000: Pradolina Bzury- Neru został utworzony w celu zachowania cennych siedlisk przyrodniczych. Zajmuje powierzchnię 11884 hektarów. Obejmuje odcinek pradoliny Warszawsko- Berlinskiej między Łowiczem i Dąbiem. Ochronie podlega 10 siedlisk przyrodniczych, w tym łęgi, łąki i torfowiska.
Moja wycieczka i fotografowanie obejmuje wieś Kozuby, położoną kilka kilometrów na północ od Łęczycy.
Sama wieś, jak to wieś,ale właśnie ta szeroka i rozległa perspektywa nadaja jej nieprzeciętnego uroku. Kiedy zobaczyłam te tereny po raz pierwszy - byłam zachwycona. Było to jednak dość dawno i trochę się tam zmieniło. Przede wszystkim to,że nie są to jak dawniej tereny podmokłe, z rozlewiskami wodnymi.
W oddali widać wieżę zamku królewskiego w Łęczycy. Bowiem w pobliżu obszaru Pradoliny Bzury- Neru znajdują się trzy miasta powiatowe: Kutno, Łowicz i Łęczyca.
Nasz "tramwaj" Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej mknie w pobliżu torfowisk i tak zwanej grobli łączącej Topolę Królewską z Łęczycą. Ostatnio dość często nim podróżowałam załatwiając sprawy w Łodzi i w pobliżu Łodzi. Po remoncie trasy odległość 40 paru kilometrów pokonuje w 50 minut,a warunki jazdy są naprawdę komfortowe. Muszę Wam napisać o ciekawym spostrzeżeniu " Wapniaka". Początkowo myślałam,że to odosobniony przypadek, ewenement. Dziewczyna wsiadła w Arturówku( dzielnica Łodzi) wysiadła na Stokach, czyli dwa przystanki. Nie miała biletu, nie szukała ani biletomatu, ani konduktora. Konduktor pożartował, pogroził palcem i karą w wysokości 60 złotych( "Następnym razem") i zaprosił dziewczynę do pierwszej części pociągu w celu wydrukowania biletu. Sytuacja powtórzyła się w niedzielę, gdy jechaliśmy na komunię wnuczki. Grupa młodzieży wsiadła , rozsiadła się i konduktor stwierdził,że nie mają biletów.Przyznam się,że byłam w szoku. Coś, co nie jest normalne, stało się normalne. Kiedyś, w poprzednim ustroju jazda na gapę była nie lada wyczynem i dość ryzykownym przejawem odwagi. Konduktorzy byli bezwzględni. Pamiętam naszą wakacyjną podróż pogiągiem z Łodzi do Zakopanego. Skład prowadził wagony do Krynicy Górskiej, które były odczepiane na jednej ze stacji i przyłączane do innej lokomotywy. W wagonach do Zakopca nie było miejsc, więc wsiedliśmy do tych krynickich. Trzeba było tylko w odpowiednim momencie się przesiąść. Niestety nie zrobiliśmy tego i jechaliśmy sobie do Zakopanego przez Krynicę, z biletami do Zakopca. Nagle w czasie tej nocnej podróży wpadłi SOK iści( Służba Ochrony Kolei) Nie było tłumaczenia,że to i tamto. Dowalili taką karę,że chciało się płakać i wysadzili w środku nocy z małym dzieckiem na dworcu bodajże w Tarnowie.
A to kot "Nasz nieNasz". Jest bardziej proporcjonalny niż nasze koty.Pręgowany,ale podpalany, o zielonych oczach.
I jedna z ostatnio zrobionych serwetek. Niedawno zrobiłam zapasy włóczek i zastanawiam się kiedy znajdę czas na większe projekty. Jestem pracoholiczką, lubię pracę z dziećmi.Obecnie mam grupę, która jest prawdziwym wyzwaniem.Uwielbiam to. Ale kiedy już dotrę do domu często robię to co muszę i odpoczywam mało twórczo. I tak schodzi dzień za dniem... Z tydzień temu kupiłam swój ulubiony miesięcznik. Zaczynam czytać i...zasypiam. ( o książkach nie wspomnę...)
To tyle na dziś. Jeszcze raz dziękuję za komentarze, zaglądanie, czytanie. Teraz sprawdzę co u Was.Słonecznych dni, miłego nadchodzącego weekendu.

wtorek, 19 kwietnia 2022

To już 10 lat!!!

Dzień dobry, dziękuję za życzenia świąteczne, komentarze. Witam nowych obserwatorów mojego bloga - Sikorko Landię. 22 kwietnia minie 10 lat odkąd prowadzę tego bloga. To już dekada!
Na zdjęciu pojemnik "Żaba", który kupiłam na wielkanocnym kiermaszu sztuki ludowej. Bardzo lubię tworzyć kompozycje z tego co mam pod ręką, pasujące do aktualnej tematyki. Po prawej stronie barwinek ogródkowy i borówka leśna. Nie miałam żytka, ani rzeżuchy, barwinek sprawdził się u mnie jako dekoracja wielkanocnego stołu.
Dekoracja na komodzie.
Przez święta hiacynty bardzo podrosły.
Dekoracja z parapetu okiennego w kuchni.
Obrazek "Mostek w parku" oprawiłam w nową ramkę w kolorze miętowym.( Widzieliście go w poście z 8 kwietnia 2016 roku- "Mostek w parku").
To dekoracja mojej siostry.
A to dekoracja w klasie.
Moje koty.
Ta "panienka" przychodzi do nas na darmową michę.
I ta też. I jeszcze jedna czarna i pręgowany, podpalony płeć nieznana, bo nie daje się ani złapać, ani pogłaskać.
Niedawno zamawiałam książki i kupiłam również tę. Długo się zastanawiałam- kupić nie kupić, bo czytadła staram się pożyczać z biblioteki. Ale zamawiając inne książki "dorzuciłam" i tę. Zaczęłam ją czytać w sobotę wieczorem a wczoraj zarwałam noc, żeby ją dokończyć.O drugiej w nocy musiałam biec po chusteczki jednorazowe, bo wzruszyłam się do łez. Akcja książki toczy sie w XVIII wiecznej Anglii. Młoda kobieta Bess, żyjąca ze sprzedaży krewetek na londyńskim targu zaraz po urodzeniu córki postanawia zostawić ją na wychowanie w przytułku.Ubóstwo i samotne rodzicielstwo popchnęły ją do tego kroku. Zbiera pieniądze, które będa jej potrzebne,aby zapłacić za opiekę odbierając dziecko.Po 6 latach wraca po dziewczynkę...ale odebranie Clary z przytułku okazuje się niemożliwe...Można zastanawiać się, czy podobne zakończenie tej historii mogło się wtedy tak ułożyć, ale co tam. W dzisiejszych trudnych czasach potrzebujemy happy endu. A książkę czytało mi się naprawdę świetnie. Tego było mi trzeba. A okładka mimo,że miękka- moim zdaniem- działa na wyobraźnię. I obowiązkowo jeszcze cytat z tej książki-"Przyjaźń zapisuje się w marmurze, a urazy w pyle"
To tyle na dziś. Jeszcze raz dziękuję!Dobrego tygodnia!

niedziela, 10 kwietnia 2022

Kiermasz świąteczny w Niedzielę Palmową

Witajcie! Dziś kilka zdjęć z Kiermaszu Świątecznego, który odbył się w łęczyckim Domu Kultury w Niedzielę Palmową.
Mistrzynie szydełka prezentowały swoje wyroby.
Serweta wykonana nićmi 10, duża szpula Ariadna, krochmalona ługą.
Nie mogłam oderwać wzroku od tego rękodzieła.
Tę serwetę Pani G. zrobiła w miesiąc.
Stoisko z papierową wikliną.
Kurki i jajeczka.
Serduszka z haftem cieniowanym.
Obrusy i kartki. Stoisko Pani Jadzi z Ozorkowa.
Oraz inne drobiazgi z tegoż stoiska.
Ceramika
To stoisko cieszyło się największym zainteresowaniem.
Niebieska grafika z łęczycką starówką. Tu stanąć, tamto zobaczyć, z tym i tamtym pogadać...To lubię. Ale nie myślcie, trochę kasy wydałam, bo głupio tak strzelać foty za friko.
Przed wyjazdem z miasta wizyta w Naszym Naleśniku. Mały naleśnik( dla dzieci) gryczany z farszem pieczarkowo- szpinakowym. Ale wcześniej msza w farze. Kościół pękał w szwach. Dziekan w konfesjonale. Ja w kościele po prawie dwóch latach.( od Wielkiego Postu w swojej parafii) To jak powrót do domu po dalekiej podróży.
I latte. Widzicie w głębi hiacynty?!
A to moje.Dziękuję za zaglądanie, czytanie, komentowanie.
Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych. Mimo wszystko.

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Kwietniowe pogawędki

Witajcie!
Niedawno skończyłam taki oto hafcik. Mniej mnie teraz na blogu, z opóźnieniem odwiedzam Wasze blogi...Cóż, w pracy bardzo aktywny czas, a i przesilenie wiosenne daje się we znaki.
Dopiero w weekendowe ranki jest czas,żeby popatrzeć na harcujące zające. Ostatnio zrobiłam nowe zdjęcia i jedno publikuję. A to dlatego, bo znalazłam rymowankę właśnie o zającach, która mi sie zawieruszyła. Moje przedszkolne dzieciaki na początku roku szkolnego bardzo często pożyczały z biblioteki książki z rymowankami i oto dwie z rymowanek, które mi sie spodobały. " Cisza na morzu, cisza na łące. Kto się odezwie, goni zające. Zające uciekły w zboże.Nikt ich złapać nie może." I druga" Jeden, dwa- Janek ma. Trzy, cztery- smaczne sery. Pięć, sześć- chciał je zjeść. Siedem, osiem- spotkał Zosię. Dziewięć, dziesięć- schował w kieszeń."
Wiosna nie może w pełni się zagościć, bo zimno.Mimo to od czasu do czasu wsiadam na rower i robię krótkie wycieczki. Ostatnio postanowiłam zobaczyć co kryje nazwa "Majątek Gawrony". Po dworze nie ma śladu. Jedynie teren ogrodzony gdzieniegdzie dość wysokim murem i zabudowania gospodarcze w bardzo złym stanie.
Na terenie dawnego majątku- sadzawka. Teren prywatny.
Takich pozostałości po majątkach jest na moim terenie sporo. Majątek Gawrony po II wojnie został rozparcelowany. Helena Bogucka właścicielka majątku Gawrony w okresie międzywojennym angażowała się aktywnie w życie kulturalne Topoli Królewskiej.Działały organizacje młodzieżowe i zespoły artystyczne pod jej kierownictwem. Kierowca busa powiedział mi, że kilka lat temu odbył się w Topoli Królewskiej pogrzeb "ostatniej z rodu".
W kuchni teraz urzeduje mój mąż. Oto jego Chaczapuri. W wolnym tłumaczeniu- chleb z twarogiem. Bardzo smaczne.
I bajgle.
I przyjemna książka na dwa wieczory- "Koniec wiosny w Lanckoronie" Agnieszki Błotnickiej. Singielka Magda chcąc uporzątkować własne życie uczuciowe i przy okazji zrzucić trochę kilogramów wyrusza w Polskę i na kilka tygodni zatrzymuje się w miasteczku aniołów. Dwa przepisy namiętny i beznamiętny. "Przepis namiętny: Dorodną, pulchną gąskę długo i dokładnie nacierać tłuszczem z solą i pieprzem, aż glaura rozprowadzi się równomiernie po całej powierzchni.Podczas nacierania należy równocześnie ugniatać ją delikatnie,aby mięso zmiękło pod wpływem dotyku. Przygotowane wcześniej nadzienie, którego podstawowymi składnikami powinny być pietruszka, bułka oraz wątróbka drobiowa, wsadzać małymi porcjami do środka, lekko ugniatając. Po zakończeniu tej czynności gęś należy zamknąć, związując jej nogi sznurkiem, a następnie wstawić do piekarnika. Odpowiednio upieczona gąska pokryje się apetyczną, chrupiącą brązową skórką, a aromat pieczeni rozprzestrzeni się po całej kuchni. A oto przepis beznamiętny: Buraki obrać, ugotować i odcedzić, a nastepnie zetrzeć na tarce. Podobnie uczynić z jabłkiem. Pora pokroić na centymetrowe słupki, sparzyć wrzątkiem, wystudzić i dodać do buraczków. Wszystko razem wymieszać, posolic, skropic sokiem z cytryny i polać kroplami oliwy. Smacznego."
Dziękuję za zagladanie, czytanie, komentowanie. Do następnego postu!