poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Kwietniowe pogawędki

Witajcie!
Niedawno skończyłam taki oto hafcik. Mniej mnie teraz na blogu, z opóźnieniem odwiedzam Wasze blogi...Cóż, w pracy bardzo aktywny czas, a i przesilenie wiosenne daje się we znaki.
Dopiero w weekendowe ranki jest czas,żeby popatrzeć na harcujące zające. Ostatnio zrobiłam nowe zdjęcia i jedno publikuję. A to dlatego, bo znalazłam rymowankę właśnie o zającach, która mi sie zawieruszyła. Moje przedszkolne dzieciaki na początku roku szkolnego bardzo często pożyczały z biblioteki książki z rymowankami i oto dwie z rymowanek, które mi sie spodobały. " Cisza na morzu, cisza na łące. Kto się odezwie, goni zające. Zające uciekły w zboże.Nikt ich złapać nie może." I druga" Jeden, dwa- Janek ma. Trzy, cztery- smaczne sery. Pięć, sześć- chciał je zjeść. Siedem, osiem- spotkał Zosię. Dziewięć, dziesięć- schował w kieszeń."
Wiosna nie może w pełni się zagościć, bo zimno.Mimo to od czasu do czasu wsiadam na rower i robię krótkie wycieczki. Ostatnio postanowiłam zobaczyć co kryje nazwa "Majątek Gawrony". Po dworze nie ma śladu. Jedynie teren ogrodzony gdzieniegdzie dość wysokim murem i zabudowania gospodarcze w bardzo złym stanie.
Na terenie dawnego majątku- sadzawka. Teren prywatny.
Takich pozostałości po majątkach jest na moim terenie sporo. Majątek Gawrony po II wojnie został rozparcelowany. Helena Bogucka właścicielka majątku Gawrony w okresie międzywojennym angażowała się aktywnie w życie kulturalne Topoli Królewskiej.Działały organizacje młodzieżowe i zespoły artystyczne pod jej kierownictwem. Kierowca busa powiedział mi, że kilka lat temu odbył się w Topoli Królewskiej pogrzeb "ostatniej z rodu".
W kuchni teraz urzeduje mój mąż. Oto jego Chaczapuri. W wolnym tłumaczeniu- chleb z twarogiem. Bardzo smaczne.
I bajgle.
I przyjemna książka na dwa wieczory- "Koniec wiosny w Lanckoronie" Agnieszki Błotnickiej. Singielka Magda chcąc uporzątkować własne życie uczuciowe i przy okazji zrzucić trochę kilogramów wyrusza w Polskę i na kilka tygodni zatrzymuje się w miasteczku aniołów. Dwa przepisy namiętny i beznamiętny. "Przepis namiętny: Dorodną, pulchną gąskę długo i dokładnie nacierać tłuszczem z solą i pieprzem, aż glaura rozprowadzi się równomiernie po całej powierzchni.Podczas nacierania należy równocześnie ugniatać ją delikatnie,aby mięso zmiękło pod wpływem dotyku. Przygotowane wcześniej nadzienie, którego podstawowymi składnikami powinny być pietruszka, bułka oraz wątróbka drobiowa, wsadzać małymi porcjami do środka, lekko ugniatając. Po zakończeniu tej czynności gęś należy zamknąć, związując jej nogi sznurkiem, a następnie wstawić do piekarnika. Odpowiednio upieczona gąska pokryje się apetyczną, chrupiącą brązową skórką, a aromat pieczeni rozprzestrzeni się po całej kuchni. A oto przepis beznamiętny: Buraki obrać, ugotować i odcedzić, a nastepnie zetrzeć na tarce. Podobnie uczynić z jabłkiem. Pora pokroić na centymetrowe słupki, sparzyć wrzątkiem, wystudzić i dodać do buraczków. Wszystko razem wymieszać, posolic, skropic sokiem z cytryny i polać kroplami oliwy. Smacznego."
Dziękuję za zagladanie, czytanie, komentowanie. Do następnego postu!

12 komentarzy :

  1. Bardzo ładny haft, zdjęcia. I bardzo lubię pieczoną gęś :) Pozdrawiam serdecznie, życzę udanego kwietnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczy hafcik Izabelko, ciekawa jestem jak go wykorzystasz? Podziwiam Twoją determinację do wycieczek rowerowych przy takiej pogodzie, ja to zmarzluch jestem i czekam na ciepełko:) W Waszej kuchni zawsze ciekawie. Nigdy nie jadłam Chaczapuri ale wygląda apetycznie.
    Przesyłam uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulala, mąż się postarał, Chaczapuri wygląda na wyśmienite. A hafcik przeuroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładny hafcik. Lubię takie maleństwa. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny hafcik. Bardzo mi się podobają wyliczanki dla dzieci. Chaczapuri wygląda bardzo apetycznie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, kiedyś haftowałam.

    Mnie też mniej w blogosferze, zwłaszcza w gościach. Również przez pracę.

    Śliczna jest przyroda, wspaniałe jej odkrywanie, poszukiwanie wiosny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiosna to i zające muszą być <3. Przesłodki hafcik :).
    Też lubię takie wycieczki po okolicy w celu obczajenia różnych miejsc. Niestety też często trafiam na tereny prywatne i moja ciekawość nie może zostać w pełni zaspokojona.
    Twój mąż całkiem nieźle urzęduje w tej kuchni. Chyba ma same namiętne przepisy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny hafcik. Ja też teraz mniej zaglądam na blogi. Wiosną na wsi jest sporo pracy. Mimo , że nie jest ciepło to jednak codziennie wychodzę coś zrobić w ogrodzie. Małymi kroczkami do przodu. Takie cuda robi Twój mąż , więc tylko muszę pogratulować. Miłego weekendu 🌷🌷🌷🌷🌷

    OdpowiedzUsuń
  9. Piekny hafcik :) Ja też już czekam na cieplejsze wydanie wiosny. Póki co rower jeszcze stoi w garażu. Zimno jest na tyle, że z moimi wrażliwymi zatokami nie odważyłam się jeszcze nim wyjechać :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten hafcik wygląda naprawdę przepięknie! Zdjęcia też wyglądają super!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń