piątek, 18 lutego 2022

Rozwiązanie zagadek i recenzja książki

Witajcie! Dziękuję za wszystkie komentarze, zaglądanie i czytanie. Spieszę się,żeby zamieścić ten post, bo już idą alerty o niebezpiecznej wietrznej pogodzie. Mamy tylko jedną fazę prądu, więc jak zacznie wiać może nie być nawet tego.W w nocy z wtorku na środę wiało okrutnie. Nie było prądu. Na biegu wyciągaliśmy żar z pieca, bo pompa od centralnego przestała działać.Potem obawa czy baterie w telefonach wytrzymają. Żadnego przeglądania stron, dzwonienia, smsowania, bo trzeba było oszczędzać kreski.O 14.00 włączyli prąd.Ulga. Dziś w czasie zakupów kupiliśmy baterie do radia. Latarki i telefony się ładują.Świece wyciągnięte z półki, leżą w widocznym miejscu...Czy zauważyliście,że dożyliśmy czasów,że co chwila się czegoś boimy?!
Jednak kiedy nie wieje i pogoda pozwala jeździć na rowerze, robimy wycieczki po naszej najbliższej okolicy.
A to książka, którą wylosowałam w bibliotece. Zdecydowałam się skrecić w alejkę z reportażami i to jeden z nich- Remigiusz Ryziński "Hiacynt.PRL wobec homoseksualistów."
Wczoraj skończyłam bieżnik. Wykorzystałam kwadrat z listkami. W sumie 12 kwadratów.Ewa podjęła wyzwanie i próbowała zgadywać, co mnie bardzo ucieszyło.W skład patchworka z dużym kwadratem wchodzą jeszcze inne duże kwadraty z ciekawymi dość misternymi wzorami, dlatego w styczniu gdy byłam pochłonięta pracą - odpuściłam go sobie. Ale mnie kusi i zamierzam do niego wrócić.
Obiecałam recenzję książki. Kupiłam ją kiedyś w promocji "Biedronki" i przeczytałam za jednym posiedzeniem. Książka zrobiła na mnie wrażenie i zastanawiałam się bardzo intensywnie- dlaczego? Główną bohaterkę postawiłabym w jednym rzędzie z Bridget Jones( "Dziennik Bridget Jones") i Amelią. Sonia jest wysoką, 40 letnią singielką, mieszka w Kopenhadze, zajmuje się tłumaczeniem kryminałów Gosty Svenssona ze szweckiego na duński i właśnie doszła do wniosku,że nadszedł czas na zrobienie prawa jazdy. Zgłosiła się do szkoły Folkego. Ona, Folki i facet, który po alkoholu stracił prawo jazdy to najstarsze osoby w tej szkole.Nic dziwnego,że Sonia czuje się niekomfortowo gdy instruktor wybrał właśnie ją do ćwiczeń praktycznych podczas zajeć z pierwszej pomocy i ma robić za fantoma dla grupy młodych ludzi.Jeździ z Jytte, instruktorką, która ciągne gada, pokrzykuje i zmienia biegi za Sonię, nie dajac tym samym kobiecie szansy na skuteczną naukę. W czasie wolnym Sonia chodzi na masaże do Ellen, spotyka się ze swoją przyjaciółką Molly, dzwoni do rodziny - głównie do siostry Kate - w Jutlandii. Sprawia wrażenie osoby wysoko wrażliwej, zagubionej w miejskim zgiełku Kopenhagi.Daje się namówić Ellen na grupową medytację w lesie, a potem pod byle pretekstem dezerteruje. Jedzie metrem z Molly do teatru i nagle wysiada by pomóc odnaleźć ulicę nieznajomej starszej kobiecie,która pochodzi z regionu jej dzieciństwa.Wartka akcja, mnóstwo zdarzeń sprawia,że książkę przyjemnie się czyta.Jednocześnie mając tak wiele krótkich opisów, faktów, migawek niemalże, bez jednoznacznych ocen i wyjaśnień( dlaczego i po co) autorka dostarcza ciekawego materiału do snucia własnych domysłów i interpretacji.
Matka już od dzieciństwa powtarzała Soni,że jest skomplikowana. Jej starsza siostra Kate- ładniejsza, o kobiecych kształtach, prosta w obsłudze , w młodości fame fatale, "wyszumiała" się.Potem założyła rodzinę- mąż , dwóch synów, praca w domu opieki, ogródek, zakupy...Skarżyła na młodszą siostrę,że ta kryje się ciągle w zbożu i nikt nie wie co tam robi. Ojciec martwił się,że kiedyś tam zaśnie i dojdzie do nieszczęścia. I przyjażń z Molly "Latem grały na dworze w piłkę ręczną, zimą chodziły na gimnastykę.Nic innego nie było, chyba ,że ktoś chciał zostać harcerzem. Sonia i Molly miały potencjał.Powiedzenie rodzicom,że chce studiować na uniwersytecie w Kopenhadze, należało do najtrudniejszych rzeczy w życiu Soni. Światło w oczach matki, ciemność w oczach ojca. Tak ona rozpoczęla studia językowe, a Molly zmieniającą wszystko podróż do psychologii.Zawsze uciekała.Molly. W siebie , w innych.W Tisvilde Hegn przez jakiś czas chodziła do jednej kobiety, która tam mieszkała i pewnego razu przyprowadziła na przyjęcie wróżkę. Sonia pamięta ,że stała oparta o lodówkę i pozwoliła,żeby jej powróżyła."
Ellen robiła masaż połaczony z psychoterapią.Rozmawiały.Sonia wspominała jak pojechała na Jutlandię, do ośrodka dla tłumaczy, bo siedząc sama w domu z Gostą Svenssonem czuła sie samotna. " Ośrodek mieścił się w starym klasztorze i bardzo szybko okazało się ,że dzieją się tam różne rzeczy. Trzeszczała podłoga, drzwi się otwierały, ale nikt w nich nie stawał. Nocami władzę nad domem przejmowały sowy, a tłumacze, przynajmniej cześć z nich, uznała to za znak, że w budynku straszy.Wieczory spędzano na rozmowach przy winie i coraz częściej ktoś wspominał o duchach. Pewnego dnia wpadła przypadkiem na jedną z kobiet zatrudnionych w ośrodku.Ona schodziła po schodach z wieży, a tamta kobieta szła na góre.Nie chciała puścić Soni.Miała jej tyle do opowiedzenia.Twierdziła między innymi,że klasztor stoi w miejscu charakteryzującym się szczególną energią. Przez stulecia kosmiczne siły ciskały tam piorunami.Na wzgórzach na zachód od klasztoru było miejsce, które uważano za coś w rodzaju sakralnego telefonu.Jeśli chciało sie nawiązać kontakt z wrzechświatem, wystarczyło tam stanąć." Niezła mieszanka, czyż nie?! To tyle na dziś. Pozdrawiam Was serdecznie. Dobrego weekendu i oby tak nie wiało!

31 komentarzy :

  1. Ja po lipcowych wichurach, zaopatrzyłam się w powerbanka. Uważam, że jest to jedna z lepszych inwestycji nie tylko w razie braku prądu. W razie wyjazdu nie muszę gorączkowo rozglądać się za gniazdkiem, tylko korzystam z własnego zasilania.
    Szkoda, że zdjęcia Twoich dziergadełek są takie skromne.
    Poczekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My planujemy zakup agregata prądotwórczego. Ale ta zima jest szczególna- co roku są wiatry o tej porze, ale takich dawno nie było!
      Muszę teraz napiąć ten bieżnik i wtedy rzucę więcej zdjęć, bo na tym nawet dobrze wzoru nie widać.
      Pozdrawiam Jolu serdecznie.

      Usuń
  2. U nas też nieźle wieje.
    Książka wydaje się być ciekawa, a przynajmniej przedstawiłaś ją w bardzo zachęcający sposób. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Karolinko!
      Czy jest dziś w Polsce miejsce gdzie nie wieje?! Na Wybrzeżu w prognozach podawali, że 130km/ h, a w głębi kraju 120 km/h!
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. U mnie tak wieje, że masakra :( oby się to w końcu poprawiło. wszystkiegod obrego dla ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej jest w nocy,człowiek się martwi, że ten huragan narobi szkód.Ale na szczęście udało mi się zasnąć. A prądu nie wyłączyli.
      Wszystkiego dobrego, Olu!

      Usuń
  4. Bieżnik nabierze właściwego wyglądu po usztywnieniu i odpowiednim napięciu, już widać, że śliczny! U mnie też wieje niemiłosiernie, a rano przez 1,5 godziny nie było prądu. Swoją recenzją zachęciłaś do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu!
      Zamierzam go wkrótce wykrochalić i zblogować.
      Teraz wiatr u nas wieje przy słonecznej pogodzie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. U mnie dziś wieje niemiłosiernie, ale nigdy nie myślałam tak strategicznie. Od razu poszłam podłączyć telefon do ładowarki :) Różnie może być :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieszkając na wsi trzeba być przygotowanym na różne utrudnienia.
    Teraz przy tym silnym wietrze już dwukrotnie nie było prądu przez kilka godzin. Dawniej wystarczył podmuch, a światło gasło.
    Dziś są zdecydowanie bardziej wytrzymałe kable.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bieżnik prezentuje się pięknie. Ostatnio pogoda nie napawa radością. W nocy ciężko się śpi, bo słychać niesamowity świst. Na szczęście prądu nie siadł i ciągle żyjemy w światłości.
    Świeczki i latarki mamy powyciągane - bo nigdy nic nie wiadomo.
    Życzę jak najmniej wiatru i awarii sieci.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Wczoraj bardzo wiało, a prąd był. Dziś spokojnie, a była 2 godzinna przerwa w dostawie. Doprawdy trudno przewidzieć jaka będzie sytuacja.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Chyba wszędzie tak wieje:) Na razie mamy prąd i nawet internet. Po poprzedniej wichurze pozrywało kable i ponad tydzień czekaliśmy na kontakt ze światem. Takie mamy atrakcje, jakby pandemia nie wystarczyła.
    Uroczy, kolorowy bieżnik zrobiłaś - wygląda ślicznie.
    Miłej niedzieli Izabelko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Ewo!
    Urlop zimowy schodzi mi na tych "atrakcjach", ale mimo wszystko wypoczywam...
    Miłej niedzieli Ewo!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny bieżnik.
    Co do pogody - chyba wszędzie tych kilka ostatnich dni wyglądało podobnie, u mnie na szczęście problemu z prądem nie było, ale wiało potężnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Sol!
      Podobno jeszcze do czwartku mają się utrzymywać te wiatry, ale o różnym nasileniu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Witam serdecznie ♡
    Ja też co chwilę dostaję alerty pogodowe. W piątek po pracy nie miałam prądu - chyba jakąś chwilę, ale były spadki napięcia, więc wolałam wszystko wyłączyć. W sobotę koło 10 zgasło i włączyło się koło 13.30 - jak musiałam powoli zbierać się do pracy. Raz nie miałam prądu przez dwa dni. Piękny bieżnik :) Wspaniały wpis!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety wichury jeszcze nas nie opuszczają. Dziś jechałam pociągiem do Wrocławia i bałam się utrudnień. Całe szczęście mój pociąg był punktualny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że nie było utrudnień.
      Oglądałam migawki z różnych regionów i ludzie na niektórych trasach mieli powody do niepokoju.
      Ech, te huragany!

      Usuń
  13. Dziękuję Ayuno!
    Niestety, podobno jeszcze przez kilka dni te wiatry nie będą dawać nam spokoju...ale już w czwartek ma być lepiej.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. Wkurzające są te wichury i prąd, który przez nie wyłączają:/ Bardzo fajne książki można znaleźć w Biedronce, też sporo ich na moim blogu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje nam nic innego tylko uzbroić się w cierpliwość. Ja jak nie muszę, nie wychodzę z domu...
      Oj, tak, ja bardzo lubię te Biedronkowe promocje. Często stawiają na sprawdzoną literaturę, każdy znajdzie coś dla siebie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  15. W tych mniejszych miejscowosciach to faktycznie prad nawyrzadzal szkod i odcial od pradu. U nas tez silnie wialo Izabelko, troche z inrernetem byl problem. Strasznie rwalo polaczenia. Ksiazka wydaje sie bardzo interesujaca. Zaciekawilas mnie. Lubie te tematyke. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu!
      Akurat mam czas, to obserwuję poczynania wiatru. Wczorajsza prognoza sprawdziła się. Miało zacząć wiać około 4 nad ranem i tak się stało- nad ranem zaczęło mocniej wiać i padać.
      Z internetem raczej nie było problemów.
      A książka traktuje o sprawach bliskich codziennemu życiu, dlatego uważam, ze wiele problemów ma charakter uniwersalny. I wiele z nas może się z nimi utożsamiać. I myślę, że właśnie to zadecydowało, że dotarła do finału The Man Booker International Prize 2017.( Zwycięzcą był wtedy David Grossman, a w roku następnym 2018- Olga Tokarczuk- sprawdziłam w Internecie) Autorka Dorthe Nors ur.1970 to sympatycznie wyglądająca kobieta, która z racji wieku widziała i może ocenić zmiany na duńskiej prowincji.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Świetna recenzja książki. Z przyjemnością bym po nią sięgnęła. Bieżnik bardzo ładny, lubię prace z elementów. Gdy wieje taki wiatr nie mogę spać i boli mnie głowa. Na szczęście u nas nic złego się nie przytrafiło, chociaż na sąsiedniej ulicy zerwało fragment dachu. Życzę udanej pogody do podróżowania i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ago!
      W piątek (18. 02) widziałam porwany dach na polu i uprzątających szkodę ludzi. Na szczęście nikt w tym domostwie na stałe nie mieszkał. Podobno tak dobrze wyglądające na dachach blachodachówki zdaniem dekarzy są łatwiejsze do zerwania przez wiatr i "szybują" niczym motolotnie. Jednak reguły nie ma. Trąbie powietrznej chyba nic się nie oprze.
      Przepis na zapiekankę ziemniaczaną zamieszczę pod koniec tygodnia.
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
  17. Ja właśnie wczoraj wieczorem zdałam sobie sprawę, że faktycznie żyjemy w czasach bardzo ciężkich, jak nie pandemia, to orkany i trąby powietrzne. Do tego jeszcze widmo wojny na wschodzie, która nie wiadomo jak się potoczy.
    Nie mamy wpływu na obecną pogodę, jedynie co możemy zrobić, to mniej szkodzić naszej planecie.
    Co do książki, to mnie też Sonia skojarzyła się Bridget. Chyba właśnie takich książek na potrzeba, w których czytamy o zwykłych ludziach mających raz pod górkę, a raz z górki. Dzięki temu łatwiej nam się jest utożsamić z bohaterką, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas nieraz znalazł się w sytuacji niekomfortowej / dziwnej... Dobrego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz!
      Tak, masz rację. Teraz wszystkie oczy zwrócone na Rosję i Ukrainę, a tymczasem już nam mówią o kolejnym huraganie.
      I coś w tym jest, że jak teraz biorę książkę to chcę się przy niej zrelaksować.
      A propos jeszcze Soni, jak zaczęła wspominać dzieciństwo w Jutlandii, to pomyślałam- no, teraz się zacznie, traumy, tudzież inne ciężkie przeżycia. Tymczasem ona ciągle wspominała to zboże i obudziło to moje wspomnienia z dzieciństwa, takie ulubione...Często właśnie łapałam się na tym, że czytając książkę myślałam- skąd ja to znam?!
      Pozdrawiam serdecznie. Dobrego dnia!

      Usuń
  18. Współczuję z tym prądem i życzę jak najmniej wiatrów. Masz racje trudne czasy, ciągle strach o coś. U mnie jeszcze ogromny strach o zdrowie mojej mamy. Mam wrażenie, że wszystko źle się układa.
    Piękny bieżnik a do książki mam mieszane uczucia, trochę intrygująca, trochę za bardzo chaotyczna się wydaje. Przynajmniej po Twojej recenzji. Musiałabym sama przeczytać, żeby wyrobić sobie zdanie :)

    OdpowiedzUsuń