poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Podróżowanie z licznym bagażem.

Witajcie, dziś chciałabym Wam opowiedzieć o naszych wakacjach. Ale najpierw o podróży pociągami.
Stacja docelowa Chojnice. Ale najpierw cały dzień w podróży. Wyruszysliśmy rowerami, gdy jezcze było ciemno, o 4 nad ranem.Nasza nitka kolei, w remoncie do 6 listopada. Łódzka Kolej Aglomeracyjna na Trasie Łodź - Kutno prowadzi obecnie komunikację zastępczą.Dla nas oznaczało to tyle ,że do Kutna( przeszło 20 km bocznymi drogami) musieliśmy dojechać na rowerach. Po przejechaniu 50 metrów wybiegł w moim kierunku pies sąsiadów, psaudobernardyn. Złapał mnie za kurtkę. Wrzeszczałam jak opętana,bo bałam się,że to bydle zrzuci mnie z roweru.Nie wiem czy to ten wrzask, czy pojawienie się właściciela spowodowało,że pies odszedł i zostawił mnie w spokoju.W rześkim, porannym powietrzu spokojnie pokonywaliśmy kolejne kilometry, mijajac uśpione wsie. Po dwóch godzinach dojechaliśmy do stacji PKP Kutno.
Pani w kasie w Kutnie nie policzyła nam za psa i transporter. "Skoro piesek w transporterku..." Nie widziała ani psa, ani transportera. Może myślała,że wieziemy Yorka?! Tymczasem na ostatnim etapie podróży w pociągu relacji Tczew- Chojnice młody konduktor popatrzył krytycznie na nasz majdan.Sprawdził bilety i stwierdził - "No zaraz, ale gdzie opłata za psa i transporter. Transporter jak stodoła, pies jak krowa, a nieopłacone..." Młoda para wstawiła się za nami, od godziny prowadziliśmy z nimi ożywioną konwersację. Jechali do Czerska. Ona w tym dniu obchodziła 33 urodziny- " Obecny tu kolega ma dla mnie niespodziankę"- stwierdziła. Byli przesympatyczni- otwarci, rozgadani. Miło z nimi upływał czas podróży. Tymczasem do konduktora nie trafiały żadne argumenty nasze ani młodych, stał niewzruszony, cytował formułki. Nie ma sprawy- uznaliśmy,że ma rację i zapłacimy."- Policzę wam za psa.."- Ile?! - "3 złote, słownie trzy". Inna ciekawa sytuacja dotyczyła przedziału dla rowerów w pociągu relacji Bydgoszcz - Słupsk przez Tczew, Gdańsk, Gdynię. Zanim doszliśmy do pociągu we wspomnianym przedziale była młoda para z rowerami.( jechali do Gdańska), potem oprócz nas jeszcze małżeństwo z dzieckiem w głębokim wózku i dwoma uroczymi małymi dziewczynkami. Ale po co stało tam kilka innych osób?!Tłok, ścisk, a w długim przedziale obok sporo siedzących miejsc i wolna przestrzeń na środku..Żeby było ciekawiej, co chwila przez nasz bagażowy przedział ktoś przeciskał się po bilet do konduktorów. Toaleta w przedziale dodatkowo zajmująca miejsce powodowała "wąskie gardło".Co chwila tam i z powrotem, tam i z powrotem... Nie pomagało wciąganie brzucha. Byliśmy jak sardynki w puszce.Przesiadka w Tczewie. Pociąg już wypełniony po brzegi. Konduktor do ludzi z rowerami stojących na peronie- " Nie ma miejsc dla rowerów, musicie jechać później..." My-" Ależ są, dwa rowery, plus przyczepka opuszczają pociąg. Młody mężczyzna z wdzięczności,że znalazły się miejsca podziękował i rozpromieniony popatrzył na nas. Czekanie na dworcu i denerwowanie się -zabiorą nas czy nie , nie należy do przyjemnych. Nam też udało się fuksem wsiąść do wcześnijszego pociągu, co powodowało,że zyskaliśmy na czasie i mieliśmy go więcej na szukanie kwatery. Dworce to kolejny temat rzeka. W Kutnie są kładki ( dworzec jeszcze w remoncie) i łatwo przejść z jednego peronu na drugi. Włocławek ma kasę biletową za pocztą.( Ale za to Regio z Kutna do Bydgoszczy nowoczesne i wygodne). W Bydgoszczy piękny, odnowiony dworzec, ale utrudnione przejście na perony. Niby jest winda, ale rowery do niej nie wejdą. Schody ruchome nie dla psa. W powrotnej drodze Perro stchórzył."Rozebrał się" z obroży i ze smyczy, i wszedł pod ławkę na peronie. Nie mogłam sobie z nim poradzić. Dobrze,ze Pańcio był w pobliżu. Wziął psa za chabety i wrzucił do przedziału.Sytuacja była lekko stresująca, bo zdążyliśmy wejść do pociągu z bagażami w ostatniej chwili. Stacja w Chojnicach Wydostać się z dworca było nie lada wyczynem! Labirynt torowisk, a gdzie wyjście na miasto?! Chojnice to duży węzeł komunikacyjny. Pociągi w kierunku Piły, Tczewa, Kościerzyny, Bydgoszczy... I wreszcie jedziemy w kierunku Charzykowych...
Ciąg Dalszy Nastąpi... Tymczasem dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie, oglądanie i komentowanie oraz komplementowanie mojej twórczości serwetkowej. Pozdrawiam serdecznie i idę odwiedzić Wasze blogi.

22 komentarze :

  1. No, no - relacja zapowiada się wspaniale:) Początek z przygodami ale takie epizody to "smaczki" o których fajnie się opowiada. Czekam na dalszy ciąg! Uściski Izabelko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo,
      Cieszę się, że zainteresowała Cię moja relacja i "smaczki".
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Cudnie Cię zobaczyć. :))) Przygoda już rewelacyjna, ileż to się działo. Lubię czytać takie posty, przeżywam razem z autorem. Super spędziłam czas, na te trzy złote się zaśmiałam, ależ mieliście przygody, do zapamiętania na długie lata. :) Myślę, że kolejna część też będzie piękna. Uściski serdeczne posyłam, miłego dnia. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko!
      Gdy opowiadam historię z opłatą za psa i transporter muszę uważać, żeby jej nie "spalić", aby kwestia tych trzech złotych wypłynęła w odpowiednim czasie. Jak sama zauważyłaś, było to komiczne.
      Pozdrawiam i również życzę Ci miłego dnia.

      Usuń
  3. Miałaś niezwykłą podróż, pełną niespodzianek :) ciekawi mnie jak się zakończyła -:)
    Pozdrowienia ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marylko! Żeby się dowiedzieć jak przebiegała nasza podróż zachęcam do czytania kolejnych odcinków wakacyjnej relacji. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. No podziwiam...wstać tak wcześnie i te przygody z psem, konduktorem...to juz nie na moje nerwy😂 ale widok na zdjęciu piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację, to była podróż pod znakiem adrenaliny. Ale było warto.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ja Cie podziwiam bo ja jestem zwykle strachliwa 😂

      Usuń
    3. Och, ja też jestem strachliwa i włączają mi się komplikatory z byle powodu. Mój mąż w ogóle zaplanował dla siebie prawdziwy survival...
      Miałam różne myśli...,ale w rezultacie podjęłam decyzję, raz kozie śmierć. Miniony rok - tak jak dla większości z nas- był dla mnie i dziwny, i ciężki, musiałam odreagować, odpocząć od codzienności...A, że było inaczej?! Może tym lepiej...

      Usuń
  5. Z tymi psami to utrapienie. Będąc rowerzystką czy pieszym w różnych krajach, tylko w Polsce napotykałam psy, które rzucają się na ludzi.

    Jestem ciekawa ciągu dalszego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu za komentarz!
      Takich obszczekujących psów na wsiach jest sporo. Poszczekają, obszczekają i odejdą.
      W przypadku dużych psów, często bezmyślni są ich właściciele. Lubią duże psy, ale sobie z nimi nie radzą. Mając tysiące spraw na głowie, nie przywiązują do pewnych spraw uwagi. A to brama wiecznie otwarta, a to ogrodzenie "nieszczelne". Ciągle to samo, a psy wybiegają na publiczną drogę i stanowią zagrożenie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Podróże koleją potrafią dostarczyć sporo emocji! A to zazwyczaj dopiero początek :)
    Jestem godna podziwu, że zerwaliście się o tak wczesnej porze, aby dojechać 20 km na dworzec!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to była podróż pełna emocji. Musieliśmy zdążyć na Regio do Bydgoszczy, nie było zmiłuj się. Następny tego typu pociąg był chyba koło południa, a w takiej podróży z przesiadkami liczy się każda godzina.
      Gdyby Łódzka Kolej Aglomeracyjna normalnie kursowała w kilkanaście minut dotarlibyśmy do stacji. Tymczasem remonty nie dość, że trwają to się odwlekają.
      Na trasie kolejowej Bydgoszcz- Chojnice też jakieś remonty. I po drodze przesiadka do komunikacji zastępczej. Dlatego wszyscy, którzy z rowerami jechali do Chojnic obierali kierunek z przesiadką w Tczewie.

      Usuń
  7. Podróż z przygodami. Ważne , że dojechaliście do celu. Pozdrawiam serdecznie 🌞🌞💗🍉🍉🍉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marysiu!
      Z przygodami, ale szczęśliwi dotarliśmy do celu.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Rowery, pies, przesiadki - nie ma siły, żeby taka podróż przebiegła bez przygód 😀. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Mieliście podróż z prawdziwymi przygodami. I miłymi i tymi nieco mniej ;) Przygody z atakującym psem współczuję, chyba też bym się wydzierała na całe gardło. Całe szczęście, że nie stało się nic poważnego. A te 3 zł za psa to mnie rozśmieszyło ;))
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Będzie co wspominać :) Podróż pociągiem i jeszcze z rowerem i psiakiem na pewno do najłatwiejszych nie należała. My dwa lata temu wybraliśmy z dziećmi pociągiem nad morze. Też lekko nie było- bo bagaże, wózek, tłumy, ale wspominamy ten wyjazd z sentymentem do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niezła wyprawa! My w tym roku ze względu na brak dogodnych połączeń przesiedliśmy się z pociągu na samochód.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pełna podziwu dla tej wyprawy. Rowerki, tobołki i pies!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie lubię zabierać ze sobą dużego bagażu w podróż. Moim zdaniem to zbyt duże obciążenie, które mnie ogranicza.

    OdpowiedzUsuń