środa, 17 czerwca 2020

Kurczak w sosie.

Witajcie, z upalnego dnia zrobił się deszczowy wieczór. Dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie, komentowanie. Taka serdeczność bije od tych komentarzy,że z przyjemnością biorę się za pisanie kolejnego posta. Cieszę się,że mam nowego obserwatora mojego bloga. Zaglądaj i czuj się tutaj dobrze! Wczoraj odwiedziliśmy moją siostrę. Właśnie pichciła sobie pierś kurczaka według- jak to określiła - własnego pomysłu. Dawno już nie robiłam kurczaka, narobiła mi chęci. W drodze powrotnej do domu zrobiliśmy stosowne zakupy i wolne dni zeszły mi częściowo na pichceniu.Między innymi wypróbowałam przepis pod tytułem-" Kurczak w sosie".Dawno już zaznaczyłam go w książce,ale jak dotąd nie było okazji.
Składniki Duża, podwójna pierś kurczaka, szklanka wody, 1 łyżeczka soli, mąka ziemniaczana, 4 łyżki oleju, 1 i 1/2 szklanki pędów bambusa pokrajanych w małą kostkę lub obrana i pokrajana marchewka, 8 ząbków czosnku, 1/2 łyżeczki soli, 1/2 szklanki wody, 1/2 łyżeczki przypraw chili lub ostrej papryki Sos przyprawowy 3 łyżki powideł śliwkowych, 1 łyżeczka soku z cytryny, 1/2 łyżeczki imbiru w proszku, 1 łyżeczka miodu lub cukru, 1-2 roztarte ząbki czosnku, 1/2 łyżeczki zmielonego pieprzu, 2 łyżeczki sosu sojowego, 2 łyżeczki octu.
Przygotowanie 1. Mięso pokrajać w kostkę. 2. Wodę (szklankę) wymieszać z 1/2 łyżeczki soli, zalać mięso, zamieszać, odstawić na 20 minut.Następnie dokładnie osączyć z solanki. 3. Kawałki pokrajanego w kostkę mięsa obtoczyć w mące ziemniaczanej. 4.Wymieszać składniki sosu przyprawowego z pędami bambusa lub marchewką, odstawić. 5.4 łyżki oleju wlać na gorącą patelnię, mocno podgrzewać na dużym ogniu, wsypać całe ząbki czosnku, mieszając smażyć 15 sek. dodać sól, mięso i przyprawę chilli, smażyć 30 sek. ciągle mieszajac. Dodać sos przyprawowy, mieszając smażyć minutę , wlać 1/2 szklanki wody, dokładnie wymieszać, dusić dłuższą minutę nie przerywając mieszania.6.Podawać natychmiast.
Mój komentarz Jak dla mnie, która lubię chińszczyznę danie jest pyszne. Bałam się takiej ilości czosnku i dałam ciut mniej,ale niepotrzebnie. Tu wszystko ma swoje uzasadnienie. Wcześniej przygotowałam surówki-marchewkę z wody, fasolkę z wody( okraszoną delikatnie masłem) warzywa curry, które zostały mi z poprzedniego dnia oraz ryż,żeby zająć się mięsem i zrobić wszystko w tempie podanym w przepisie. Jeśli dacie sporą ilość dodatków będzie to danie dla kilku osób. My jeszcze jutro będziemy tego kurczaka jeść...
Wczorajsze curry z warzywami. Wykorzystałam mieszankę chińską, ananasa z puszki, zalewę z tego ananasa, pieczarki, koncentrat pomidorowy, doprawiłam słuszną łyżką curry, chili, pieprzem.
Właśnie zakwitła= Bakopa drobnolistna dubeltowa. Maks zwrócił mi uwagę,że roślina nie nazywa się Dakota,a Bakopa i rzeczywiście tak jest!
Już lato, wszelkie robactwo wali na gwałt do domu. Komary jeszcze nieśmiało...ale ćmy i inne pikujące, kręcące się jak bąki tudzież i inne uciążliwe tałatajstwo- już całą gębą a raczej całym sobą. Wieczorem ledwo wzięłam do ręki gazetę ruszyły gromadnie ku mnie.Choć może bardziej ku zapalonej lampie nocnej.Ale lądowały albo na mojej twarzy albo w inny sposób próbowały mi dokuczyć. Nie mogłam się napatrzeć jak bliżej nie zidentyfikowane małe owady wykonywały w powietrzu korkociąg i zastanawiałam się czy mają w uszach słuchawki i leci im przez nie "Lot trzmiela" Rymskiego- Korsakowa. W każdym razie tak się zachowywały jakby chciały zatańczyć ten utwór z dokładnością co do nuty i lądowaniem na moim czole.Skutkiem czego czytanie zakończyłam na jednym artykule. A był to - jak dla mnie- dość ciekawy artykuł. Otóż w Grodzisku, niewielkiej wsi gminie Suchowola, 60 km na północ od Białegostoku,archeolodzy badają pozostałości starego grodu. Gród i osadę w XII i XIII wieku zamieszkiwała wspólnota plemienna Bałtów- Jaćwingowie.( pruskie plemiona znad morza Bałtyckiego)Było to plemię bardzo zaradne, doskonali wojownicy, którzy często na wyprawy łupieżce zapuszczali się daleko na południe i zachód od swoich ziem, pojawiali się nawet w Małopolsce, w okolicy Sandomierza. Byli też wybitnymi metalurgami, tworzyli przedmioty o bogatych i wyrafinowanych zdobieniach. Kiedy było trzeba wojowali,ale na co dzień prowadzili spokojne życie jako rolnicy, rybacy czy bartnicy. Tak sobie myślę,że może oni mieli lepiej...Mieli jasno określone cele, znane zagrożenia, wypracowane sposoby reagowania...Tymczasem nam przypadło błądzenie w gąszczu informacji i dezinformacji, gdzie często trzeba się mocno dobijać o swoje, godzinami wyjaśniać sprawy z pozoru proste a w rzeczywistości bardzo poplątane. Daleko szukać...Mija półtora tygodnia od wyjścia mojej siostry ze szpitala,a ona nagle dowiaduje się,że pewnych spraw nie może załatwić, bo ma kwarantannę. Rozmawia z jednym lekarzem, potem drugim i ciągle słyszy to samo. Wreszcie odsyłają ją do sanepidu. Tłumaczy,że nic nie wie o żadnej kwarantannie, jest zdrowa i nie ma zalecenia aby pozostawać w domu.Okazuje się,że ciągle jest w systemie. Nikt tego nie poprawił ani nie zmienił. Pół dnia zajęły te rozmowy, które w efekcie doprowadziły do wyjaśnienia sprawy i kwarantanny nie ma. Mamy cuda techniki i tylko nie wiedzieć dlaczego wcale nie jest łatwiej,a bardziej pod górkę.
To tyle na dziś. Dedykuję Wam tę peonię. Pozdrawiam Was serdecznie.

37 komentarzy :

  1. Pyszny artykuł 🙂 ja uwielbiam azjatyckie jedzenie a przede wszystkim Chińskie. Co do robaków to fakt,już miałem styczność z różnymi cudami,ale staram się żyć z nimi w zgodzie,no z wyjątkiem pająków do których mam niesamowity uraz, coś się kiedyś wydarzyło ale to temat rzeka. Na kwarantannie byłem dwa tygodnie po powrocie z Francji,nie pomogło nawet to że to mój drugi dom i papiery że mam meldunek. Koszmar. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ale przyznasz,że te małe latające mogą uprzykrzyć życie?!
      Pająków się akurat nie boję i mam dla nic pewien szacunek wyniesiony z dzieciństwa. Zawsze mówiło się- nie zabijaj pająków. Podobno też pająki wybierają sobie miejsca, domy gdzie panuje spokój.Na szczęście nie ma u nas tych wielkich pająków...
      Ja byłam tylko pięć dni na kwarantannie, która była w zasadzie formalnością, bo od bezpośredniego kontaktu minęło więcej niż siedem dni.Podeszliśmy do tego z dystansem. Najbardziej denerwowała mnie aplikacja w telefonie- to robienie selfie dwa razy na dzień...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Oczywiście,że uprzykrzają niestety. Oj ta aplikacja napsuła mi nerwów 😪 było w niej,że trzeba robić selfie bo to obowiązek i chroni się sąsiadów,siebie i bliskich. Raz zrobiłem z nerwów fotkę kubka z kawą zamiast selfie 😂 to potem drugi raz policja przyszła,że coś nie tak. No ale minęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc zastanawiałam się czy oni te zdjęcia przeglądają?!Ale nie drążyłam tematu,a pogadać o tym nie miałam z kim. A teraz piszesz,że jednak tak.
      Może chodzi o to,że po selfie widzą z kim jest dobrze,a z kim źle.

      Usuń
    2. Wydaje mi się,że aplikacja jest ustawiona na rozpoznawanie twarzy i po prostu gdy zrobiłem fotkę kubka zamiast twarzy,to ta aplikacja wysłała informacje,że coś nie tak a nie że ktoś przegląda zdjęcia. Oczywiście mogę się mylić. Policja odwiedzała mnie raz dziennie,lub wojskowy albo obaj przedstawiciele na raz, wtedy dwa razy więc coś w tym jest albo po prostu zabieg okoliczności.

      Usuń
    3. Tak,tak właśnie może być.Przy obecnym stanie techniki są takie możliwości, o których nam się nie śni.
      My mieliśmy wizytę policji raz dziennie.

      Usuń
    4. Najważniejsze,że już po wszystkim 🙂

      Usuń
    5. W tej sprawie tak. Ale życie to sen wariata- jeden problem rozwiążesz,a pojawia się następny...Najważniejsze nie dać się, iść do przodu i mimo przeciwności- cieszyć się życiem.

      Usuń
  3. Mhm, aż zgłodniałam, patrząc na tego smakowitego kurczaka. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ew!
    Lubie tworzyć takie kulinarne kompozycje.
    Pozdrawiam i dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię treści związane z historią ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Szczególnie dobrze napisane, bądź opowiedziane.

      Usuń
  6. Kocham warzywa i historyczne inscenizacje ale żadnej na żywo nie widziałam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warzywa są wspaniałe. Ja lubię inscenizacje historyczne,ale niezbyt długie. U nas latem na zamku są turnieje rycerskie,ale nie wiadomo czy w tym roku będą. Odyseja Historyczna w Leszczynku pod Kutnem w tym roku odwołana.

      Usuń
  7. Potrawa a tylu smacznych składników musi być przepyszna.
    Skoro ją tak zachwalasz, na pewno tak jest.
    Spodobała mi się Twoja urocza peonia; wszystko jest piękne i urocze, oprócz problemów z kwarantanną Twojej siostry.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Haniu!
      Cóż, pomimo wszystko są to problemy do rozwiązania. Najważniejsze,że zagrożenie minęło i można się do tego odnieść z dystansem.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. ale pyszniutkie danie:) chętnie bym zjadła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kathy!
      Już taką miałam ochotę na chińszczyznę.A do naszego Chińczyka nie chodzę póki co,ale dziś widziałam, gdy przechodziłam,że facet wynosił mnóstwo dań do rozwiezienia.
      Cóż, takie testowanie wprowadza trochę urozmaicenia...Już nie tylko sajgonki z surówką, kurczak po tajsku na ostro albo kurczak curry,ale mój kurczak w sosie...

      Usuń
    2. jeju wieki nie byłam w chińczyku... a kiedyś co najmniej raz w tyg chodziłam

      Usuń
  9. Curry z warzywami uwielbiam, ale ananasa nigdy nie dokładałam.
    Artykuł o odkryciu tej osady gdzieś mi w natłoku spraw przeminął, więc miło, że przytoczyłaś treść.
    Peonie kocham za zapach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Spróbuj może będzie Ci smakować z ananasem i zalewą ananasową. Ja kiedyś trafiłam na taki bardzo wypasiony przepis na curry i odtąd, gdy chcę sobie pofolgować, to właśnie dodaję ananasa.
    Dla mnie takie artykuły jak ten("Sekrety Jaćwingów" Tekst Katarzyny Burdy,Newsweek 25/ 2020 15- 21 maja 2020) bardzo relaksują. Lubię średniowiecze, szczególnie polskie. A teraz kiedy przez tą koronę życie stało się takie "podminowane" tym bardziej cieszę się gdy mogę przenieść się myślami w odległe czasy i czegoś dowiedzieć.
    Nie wszystkie peonie pachną. Z dwóch odmian, które mam najbardziej pachnie różowa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepyszny ten twój przepis. Ja naszczescie mam spokój z rokabkami, bo przeprowadziłam się da środka miasta. Wiem jednak jak potrafią utrudnić życie w moim domu rodzinnym było ich mnóstwo.
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tak, latem na wsi robaki bywają uciążliwe,szczególnie teraz, gdy nie ma zim takich jak dawniej.Mimo to lato na wsi jest cudowne!

      Usuń
  12. z przyjeamnością zaglądam, danie apetyczne, u nas króluje potrawka z kurczaka :D
    peonie, bujany kocham piękne są... :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję Alis!
    Potrawkę też lubię.Ładna nazwa- bujany.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Piersi kurczaka często przyrządzam na różne sposoby . W takim wydaniu nie znałam. Ciekawy jest skład sosu. Pozdrawiam serdecznie 🌺🌺🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marysiu!
      Przepis pochodzi z książki " Kuchnia państwa środka" czyli dania chińskie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  15. Mniam, pyszne danie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo apetycznie. Narobiłaś mi smaka :) Pozdrawiam Cię serdecznie, udanego tygodnia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawy przepis, nie robiłam jeszcze dania z pedami bambusa, ale chętnie go wypróbuję. Dziękuję za przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pyszności 🙂 jak zwykle u Ciebie. Dobrze, że Romka ma to już za sobą. Ola🙂

    OdpowiedzUsuń