piątek, 11 stycznia 2013

Kilka słów o filmie "Wino truskawkowe"

Przyszła pora na moje refleksje nad "Winem truskawkowym" Jest to film produkcji polsko-słowackiej na podstawie "Opowieści galicyjskich" Andrzeja Stasiuka.Komedia i dramat w jednym. Po obejrzeniu filmu sięgnęłam po tą niewielką książkę i szczerze mówiąc trochę się rozczarowałam. W Opowieściach nakreślone jest tylko ogólne tło i klimat Beskidu Niskiego.I dwie postacie- Lewandowski i Edek.(Stasiuk opublikował Opowieści w 1995 roku)Resztę, czyli magiczny film- jak to ktoś napisał w komentarzach, o winie, karze i pokucie- zrobili wspólnie z reżyserem Dariuszem Jabłońskim. Film miał swoją premierę bodajże w 2009 roku.Nie jest to bynajmniej film łatwy, lekki i przyjemny.Kto lubi blicht i splendor w stylu Dynastii- nie będzie zachwycony! "Wino truskawkowe" ukazuje całą prawdę o trudnej rzeczywistości po PGR-owskiej wsi w Polsce klasy C, czyli głębokiej prowincji "Gdzie nawet wrony zawracają". Zanim przejdę do fabuły kilka słów o obsadzie aktorsiej. Dwie główne role dostały się słowackim aktorom. W roli Andrzeja czyli alter ego Andrzeja Stasiuka- Jiri Machacek(ur.1966)ciemnowłosy, czarnooki, z niezłym dorobkiem aktorskim( widziałam go w kilku udanych produkcjach)Niestety polskiego on nie zna, wiec dubbingował do idalnie Wojciech Malajkat( ur.1963)W Lubicę- famme fatale wcielila się śliczna Zuzana Fiolowa( ur.1974).Też zresztą ciemnowłosa i ciemnooka.( podobno gra w "Pokłosie" i dlatego chciałabym ten film obejrzeć.) W filmie wystepuje rownież Marian Dziędziel w roli charakternego chłopa Kościejnego,który ma swoje zasady- lubi trudne życie na łonie natury( tu jako samotny pracownik leśny)a jednocześnie z kochankiem żony rozprawia się w sposób zdecydowany. Ostrzeżenie i morderstwo.Szczerze mówiąc na samego Mariana Dziędziela patrzę z pewnym podziwem.Aktorem jest od dawna. Kiedy był młody -był urodziwy.Ale kto o nim wtedy słyszał?Teraz gdy osiwiał i zestarzał się dostaje rolę za rolą,a wszystkie mocne, nieprzecietne,świetne.Młodego traktorzystę Janka gra Maciej Stuhr. Uwielbiam tego aktora młodego pokolenia. Jego ojciec nigdy nie wzbudzał u mnie takiej sympatii. A "mały" jest po prostu super. Cóż o samym filmie.Swietna muzyka( Michał Lorenc), plenery, postacie z krwi i kości,do bólu prawdziwe, zrozumiałe.Cały film można już obejrzeć na you tube,ale nie polecam,bo słaba kopia.( ogladałam kilka dni temu)Miało być o fabule,ale to już następnym razem.Plecy po chorobie bolę niemiłosiernie ,wiec dziś -czas kończyć.Pozdrawiam. Acha, to zdjęcie niestety nie przedstawia Beskidu Niskiego. To Beskid Żywiecki.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz