czwartek, 23 stycznia 2025

Pociągiem do Gliwic

Witajcie! Dziękuję za wszystkie komentarze, za zaglądanie, czytanie, wyrażanie troski.
Zimę jaką mamy to nie zima jaką pamiętamy, za jaką tęsknimy. Zadziwia tym bardziej fakt, że chwilowe pojawienie się śniegu potrafi sparaliżować służby drogowe i komunikację. Któregoś razu podczas tego nagłego ataku zimy przeczytałam- " Nasz pociąg stał 6 godzin w Żyrardowie, ale przynajmniej dostałem wafelka". W tygodnikach opinii nieustannie publikowane są artykuły na temat niewydolności kolei. Przytaczane są przykłady, jak to gdzieś cudem nie doszło do katastrofy,bo czynnik ludzki szfankuje- nieodpowiednio wykształceni maszyniści, z przepracowania mało nie doprowadzają do zderzeń składów. Innym razem czytam o Pędolino( o którym mówi się też Pędzolino), wszystkich jego wadach, w tym że stanowczo ich za mało. A sami kolejarze w dniu swojego święta ( 25 listopada) żalili się, że o kolei mówi się jedynie, gdy dojrzie do katastrofy. Martwią mnie te negatywne opinie i postanowiłam coś dobrego napisać o działalności PKP. Otóż w listopadzie ubiegłego roku za przysłowiową złotówkę wybraliśmy się na wycieczkę do Gliwic. Najpierw Inter City Chemik relacji Płock - Katowice, potem szybka przesiadka do Inter City relacji Przemyśl- Berlin. Wieczorem powrót, a cała podróż za 8 złotych! To prawda,że podczas każdej kontroli biletów trzeba było wyciągać wszelkie możliwe dokumenty, ale jaka radość gdy w pociągach i na stacjach widziało się entuzjastycznie podekscytowane wycieczki seniorów.
Ulica Zwycięstwa w Gliwicach. W Gliwicach byliśmy jeszcze przed południem. Już po wyjściu z dworca skierowałam się w kierunku głównej ulicy miasta, gdy tymczasem mój mąż zakumonikował mi,że GPS wskazuje inną trasę. Po zrobieniu kółka wokół dworca postanowiliśmy wypytać ludzi stojących na przystanku MPK, jak dojść do Palmiarni. Jeden pomachał tylko ręką i zatoczył się, bo był już porządnie zawiany pomimo wczesnej pory.Kolejna osoba nie wiedziała, następnie mężczyzna tłumaczył długo i zawile. Dopiero zagadnięty facet w pomarańczowej kurtce z fikuśnym szalikiem krótko i zwięźle wytłumaczył nam po angielsku. A najbardziej zwięzły był drogowskaz z wyciągniętej ręki- Tam! Innym ciekawym zjawiskiem było zauważenie przez mojego męża,że megafon na dworcu przed ogłoszeniem pociągu wygrywa jakąś niemiecką melodię. Nie było to prawdą, co sprawdziłam czekając po południu na pociąg do Katowic. Pamiętacie ten kadr z filmu "Vabank 2. Riposta", gdzie Kramer miał przekroczyć fikcyjną granicę z Niemcami? Najpier poleciała jakaś melodia z płyty, a potem wyszli przebrani za Niemców strażnicy graniczni. W Gliwicach gong puszczają nagrany z płyty analogowej.
Kamieniczki w rynku z charakterystycznymi podcieniami.
Gliwicki ratusz w remoncie.
Jak dla mnie w Gliwicach najpiękniejsze są secesyjne kamienice.
I właśnie te z czerwonej cegły...
Palmiarnia w Gliwicach. Nie wchodziliśmy do środka.
Tościk w śniadaniowni. Niestety nie trafiłam na kluski śląskie z modrą kapustą, a typową śląską gadkę usłyszałam w ...aptece. Późnym popołudniem wsiedliśmy znowu do Chemika i popędziliśmy w stronę domu. W wagonie te same twarze co rano. Pociąg na godzinę utknął na stacji Łódź Widzew, w Łodzi Chojny wykoleił się pociąg towarowy.Ale wafelków nie rozdawali. Miałam ochotę na gorącą herbatę, ale w rezultacie nie poszłam do Warsu, nie przepadam za herbatą ekspresową.
A to moje zimowe ludziki, które kupiłam dzięki Ani. Po złotówce od sztuki.
Serniczek na Dzień Babci i Dziadka z rewelacyjnego przepisu od ania gotuje, z galaretką żurawinową.I to by było tyle na dziś. Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego postu.

2 komentarze :

  1. Kolejna niezapomniana wycieczka. Nigdy nie byłam w Gliwicach. Sernik wygląda super, muszę wejść na stronę i go poszukać, bo czasem korzystam z porad aniagotuje. Ma fajne przepisy na surówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że w Gliwicach tak ładnie, a i palmiarnia jest!
    Serniczek bardzo apetyczny, mniam:-)

    OdpowiedzUsuń