piątek, 26 kwietnia 2024
Przed Majówką...
Witajcie Kochani! Dziękuję za gratulacje z okazji kolejnej rocznicy mojego bloga. I oczywiście jak zawsze za zaglądanie, czytanie, komentowanie.Chusty też się podobały i nasze robótkowe spotkanie. Miałam zaraz napisać kolejny ekologiczny post z okazji Święta Ziemi, tymczasem wdarł się kilkudniowy poślizg. A teraz poszukam wymówki. - Tegoroczna, nietypowa wiosna powoduje u mnie pewne rozleniwienie, rozdrażnienie i ogólne rozbicie.Gorliwie śledzę pogodę- będzie padać czy nie? Zimno czy ciepło, a może nocny przymrozek?
Cytuję za dodatkiem "Faktu" ( gazety nie lubię i czytać jej nie potrafię, ale lubię wtorkowy i środowy dodatek do tej gazety)- " Celem Międzynarodowego Dnia Matki Ziemi jest zwrócenie uwagi na zagrożenia, jakie niesie szybki rozwój cywilizacji, i przypomnienie, jak dbać o środowisko. Liczą się nawet małe rzeczy:używajmy energooszczędnych żarówek, unikajmy jednorazowych opakowań." Koniec cytatu.
Tymczasem w pierwszym dniu samorządowych wyborów, w czasie wycieczki rowerowej ( 7 kwietnia było naprawdę ciepło) dotarliśmy do Orientalnego Baru, a tam - Zielona herbata po Wietnamsku.
Deszczu wczesną wiosną nie brakowało i żółte kaczeńce rozgościły się po przydrożnych rowach.
Następnego dnia po Święcie Ziemi zamówiłam od rana parę książek( i jedną pożyczyłam), a potem przeczytałam, że ten dzień nazywał się - Dzień Książki i Praw Autorskich! Bingo!A swoją drogą człowiek nie nadąża za tymi wszystkimi dniami...Niedawno był Dzień Radia i Dzień Agrafki, a już za progiem Majówka... A propos książek, to uważam,że ludziska na fejsie czasem przesadzają. Zdjęcie ukazujące dwie sterty książek, po mniej więcej 8 w każdym stosiku i komentarz- " Właśnie przyszły. Na kilka dni wystarczy!" Z koleżankami( na małym spotkaniu) doszłyśmy do wniosku,że książki, które nużą, nudzą i nie interesują powinno się odpuszczać, brać w odstawkę, bo kto jak kto, ale emerytki już nie muszą się zmuszać!
Ostatnio pytam koleżanki i znajome rękodzielniczki o sposób przechowywania materiałów. Okazuje się,że gdzieś to wszystko trzeba trzymać i gromadzić, i moje pudełka, pudła i pudełeczka nie są niczym dziwnym. Ola, która tworzy te piękne chusty gromadzi przydasie w wielkich drewnianych skrzyniach, ustawionych jedna na drugiej. Druga Ola w wielkich workach, zabezpieczonych, z mydełkami w środku zanosi do piwnicy.Ja mam mnóstwo tekturowych pudełek ustawionych jedne na drugich, w kącie pokoju za drzwiami. Sprawa Ufoków czyli zaczętych i niedokończonych prac....Mają je wszyscy i wracają do nich w miarę możliwości i gdy wpadną w ręce przy - chyba- kolejnych porządkach.Na spotkanie wygrzebałam chustę, którą zaczęłam zimą i teraz ją kończę...
Miła w wysokiej trawie, która już została skoszona.
Jeszcze raz dziękuję za Waszą obecność! Miłego weekendu Wam życzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Wszystkiego dobrego ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję,
UsuńPozdrawiam
Zastanawiam się jak jeszcze można pomóc Matce Ziemi? Bo to tak, jak ze wszystkim: ciągłe zmaganie się przeciwności; jednorazowe opakowania można ograniczyć, ale z książkami i podróżowaniem już jest ciężej, zwłaszcza jeśli książek, których szukamy, nie ma w bibliotece, a do pracy trzeba dojeżdżać. Czasem można sobie sprawić przyjemność, prawda? 🤔 Ważne, żeby wybory były coraz bardziej świadome... Kaczeńce sprawiły mi ogromną radość. Przyjemnego weekendu!
OdpowiedzUsuńDziękuję Moja Droga,
UsuńJeśli trzeba do pracy dojeżdżać - to trzeba!
W moim małym mieście jest ograniczona liczba miejsc pracy, w tej chwili śladowe ilości większych zakładów pracy i ludzie czynni zawodowo muszą po prostu dojeżdżać!
Co do książek- często po przeczytaniu( jeśli to są powieści) zanoszę do biblioteki. I niektóre moje koleżanki też tak robią.
Bywa, że proszę córkę, aby wypożyczyła mi jakąś książkę w łódzkiej bibliotece. Nie ma problemu. Jednak jest w tym trochę subiekcji, bo czas płynie, a nie każdej książce można przedłużyć okres wypożyczenia. Dlatego, jeśli jakiejś książki nie ma w naszych miejscowych bibliotekach- po prostu kupuję!
Masz rację, trzeba po prostu do wyborów podchodzić świadomie!
Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu.
Moja Enklawo pięknej pogody na majówkę, udanych spotkań, wartościowego czasu. Pozdrawiam serdecznie 🤗
UsuńDziękuję. Tobie również miłego majowego weekendu, pełnego radości, spotkań, odpoczynku!
UsuńDziękuje, taki był. To teraz czekam na post "Po majówce". 😀
UsuńBędzie, będzie!
UsuńAmiga Isabel,
OdpowiedzUsuńParabéns a você por mais um ano de “blog”, esse espaço cheio de livros, comidas, artesanatos, amigos de duas pernas e de “quatro patas”, tudo em contato com a natureza.
Um beijo carinhoso!!!
Muito obrigado querida amiga Doug,
UsuńUm beijo carinhoso!!!
Siempre hay que cuidar la naturaleza . Te deseo un buen fin de semana. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias, Judyto.
UsuńTe mando un beso!
Właśnie. Kiedyś zawsze się zmuszałam do czytania, miałam ambicję, żeby kończyć wszystko co zaczynam, ale jak nauczyłam się odpuszczać nieciekawe lektury, to mi ulżyło. :)
OdpowiedzUsuńRacja!
UsuńLektura ma nam sprawiać przyjemność, a nie mękę.
Też mnie rozstraja ta pogoda ale zapowiadają ciepło. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńJest i będzie ciepło, aż do pewnego załamania pogody po majówce...Skoki temperatur i ciśnienia- to nie jest dobre!
UsuńPozdrawiam, Alicjo!
Fajnie jest nic nie musieć . Przyda się dobrze jest od czasu do czasu posegregowac. Miłego tygodnia:)
OdpowiedzUsuńOj, Lucynko, to się tylko tak mówi. Nawet jak człowiek nic nie musi, zaraz sobie wymyśla...Jednak jak odpuścić działanie pod silną presją- zaraz robi się lżej.
UsuńPozdrawiam serdecznie. Miłej majówki.
Pogoda jest jaka jest, a ja chyba lubię tę jej nieprzewidywalność 🙃 Tych wszystkich Dni nie śledzę, zwykle dowiaduję się że jakiś był, jak już się skończył 😁 A ufoków też nie mam. Jak coś zaczynam, to MUSZĘ skończyć 🤗
OdpowiedzUsuńGdybym moje samopoczucie nie cierpiało przy tych zmiennych temperaturach, a przede wszystkim ich skokach, też powiedziałabym, że lubię tą nieprzewidywalność.
UsuńZazdroszczę, bo u mnie się nie udaje uniknąć ufoków. Ale może trochę zmieniło się moje nastawienie do nich. Rok kołem się toczy, zawsze można wrócić i nadrobić te zaległości.
Pozdrawiam
te szafirki są tak pięknymi kwiatami
OdpowiedzUsuńTo kwiatki z mojego ogródka.
UsuńMiłej majówki, Aleksandro.
Izo, mnie ta wiosna nietypowa wiosna, nietypowo przytłoczyła. Wiele roślin u mnie przemarzło, niestety. Ja też przemarzłam i teraz nie wiem, czy wyjadę na majówkę.
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno zaczęłam odpuszczać nużące książki, długo miałam taką zasadę, że czytałam do końca, jeśli coś zaczęłam,teraz odpuszczam, gdy temat jest wtórny, gdy książka mnie nudzi. Golemana lubię i mam w swoich zbiorach od dawna.
Nie przepadam ostatnio za herbatami, jakoś wolę wodę z cytryną, imbirem, czasem miodem.
Posyłam Ci moc serdeczności i uścisków. Życzę ciepłej, udanej majówki!
Joasiu, nie lubię marudzić, ale wysokie temperatury nie dla mnie. Ostatnio rozmawiam z sąsiadką, którą dopadł wirus. Na szczęście na powietrzu, więc może ominą mnie te wątpliwe " atrakcje" W mieście ludzie zapadali też na bezobjawowe zapalenie płuc, więc jak któregoś dnia zaczęły mnie wieczorem boleć nogi i plecy- wystraszyłam się również. Ale męża i siostrę też tego dnia wszystko bolało...
UsuńNiedawno miałam taki czas w czytaniu ,że byłam zdziwiona i zszokowana. Przeczytałam pierwsze 100 stron książki, a na drugi dzień nie miałam ochoty do tej książki wrócić i to się powtarzało. Po prostu nic na siłę, odpuszczanie jak najbardziej na miejscu. Jak książka nie interesuje, a temat- jak stwierdziłaś- wtórny, to trzeba poszukać czegoś co będzie odpowiadać naszym zainteresowaniom i ciekawości.
Co do Golemana. Zainteresowałam się pięcioma filarami inteligencji społecznej. Inny autor, inna książka. Jednak znalazłam informację, że to w rezultacie to samo co Inteligencja emocjonalna Golemana, tylko dodane inne terminy, więc postanowiłam zamówić i poczytać o inteligencji emocjonalnej. Coś tam wiem oczywiście, ale tego typu książki zawsze jakieś informacje, których się nie zna- przynoszą.
Pozdrawiam serdecznie. Miłej majówki.
Kaczeńce zawsze przypominają mi moją mamę, to były jej ukochane kwiaty. Gdy je widzę, to od razu włączają się piękne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńKsiążki kocham i kupuję te, które podobają mi się, często lubię do nich wracać. Z biblioteki też bardzo intensywnie korzystam, bo przecież nie można mieć wszystkiego ;) Wiele przeczytanych książek oddaję do biblioteki, żeby wędrowały wśród ludzi :)
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Kiedyś wyhaftowałam krzyżykami obraz " Kaczeńce nad strumykiem" i kupiła je na kiermaszu moja nieżyjąca przyjaciółka, często dopada mnie myśl na widok kaczeńcy, żeby znowu je wyhaftować.
UsuńChcę przez to powiedzieć- śliczne kwiaty, ale zyskują naprawdę coś specjalnego, gdy dołożymy do tego osobisty rys. Prawda?
Takie podejście jak Twoje do przeczytanych książek- bardzo lubię.
Miłej majówki, Agness.
Też gorliwie śledzę prognozy pogody. Najbardziej dobijają mnie skoki temperatur. W piątek musiałam się cofnąć po czapkę (-3, marznący deszcz) dziś byłam w bezrękawniku i sandałach (+27). Zbyt to gwałtowane jak dla mnie, chyba się starzeję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanej majówki.
O tak, właśnie te skoki są takie dokuczliwe. Nie pamiętam wcześniej czegoś takiego!
UsuńPozdrawiam. Miłego majowego weekendu, Aniu!
Fajny post i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Pati,
UsuńPozdrawiam serdecznie. Miłej majówki!
Ja to zawsze podziwiam te książkowe stosiki i zastanawiam się, skąd ludzie mają aż tyle czasu. No chyba, że jakoś nad wyraz szybko czytają.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele osób, którzy promują książki kończy kurs szybkiego czytania. Ale słyszałam, że takie bardzo zaangażowane czytelnictwo też domaga się czasami przerwy. W końcu nasze życie składa się z wielu spraw, nie tylko z czytania.
UsuńIle ciekawych tytułów książek! Zielona herbata po wietnamsku? O, chętnie bym spróbowała. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńW tej chwili zakończyłam czytanie jednej z tych pozycji książkowych. A czytanie dostarczyło mi dużo przyjemności.
Zareagowałaś tak samo jak ja po przejrzeniu karty dań- o chętnie napiłabym się zielonej herbaty po wietnamsku!
Jednak, gdy nam ją dostarczyli mąż zaraz się oburzył- " W plastikowych kubkach?!"( Muszę zaznaczyć, że dania podane zostały na ceramicznych talerzach). W tej chwili bardziej w styropianowych, czy tekturowych. Tyle czytałam, że gorące dania wchodzą w reakcję z plastikiem. A może tu było bardzo poprawnie kulturowo, bo kiedyś widziałam film dokumentalny o tamtych regionach i oni wszystko serwowali albo w plastikowych pojemnikach, kubkach, a nawet torebkach foliowych. I może na tym polegała cała idea tej akurat herbaty po wietnamsku.
Wypiłam! Mocna, zielona herbata. Dużo liści w stosunkowo małej ilości wody. Zapewniam Cię, że same z powodzeniem taką herbatę jesteśmy sobie w stanie sobie zaparzyć!
Pozdrawiam Cię Urocznico serdecznie. Miłej majówki!
I ja nie nadążam za tymi wszystkimi dniami. Ale prezent z okazji Dnia Książki... zrobiłaś sobie idealny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolino!
UsuńTrafiłam w święto książki, a po prostu zamawiałam książki...
Pozdrawiam serdecznie. Miłej majówki.
Ta herbatka po wietnamsku wygląda przepysznie - jestem team herbata zatem nie mogłam obok tej foty przejść obojętnie :-)
OdpowiedzUsuńCo do książek obecnie mam tak, że jak zaczynam czytać i książka mi totalnie po 50 stronach nie leży to ją porzucam , bo tez uważam, że szkoda mi życia na czytanie książek, które mi się nie podobają :-)
Miłej majówki :-)
pozdrawiam cieplutko
Dziękuję Karolino za Twój komentarz.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie. Miłej majówki!
Czytam książki do końca z reguły, Chyba tylko trzy razy porzuciłam książkę po nieudanym wstępie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci życzę miłego świętowania!
Dobra zasada, godna naśladowania.
UsuńMyślę Haniu, że Ty bardzo starannie dobierasz lektury!
Mnie czasem uwiedzie okładka, reklama, a potem okazuje się, że ten wielki bestseller, dla mnie wcale bestsellerem nie jest!
Pozdrawiam serdecznie. Miłego majowego weekendu.
Kiedyś miałam problem z nieskończonymi robótkami. Teraz ich nie mam , bo staram się nic nowego nie zaczynać kiedy nie skończę ostatniej pracy. Miłej majówki 🌺🌺🌺🌺
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobra zasada. Najlepiej jest zacząć coś i skończyć, i nie zaczynać w tym czasie nic nowego- bo kto wiele goni ten mało dogoni.
UsuńJednak mnie zupełnie ufoków nie udaje się uniknąć.
Czasami czuję " zmęczenie materiału" i muszę choć na pewien czas coś odłożyć, a po pewnym czasie do tego wracam.
Pozdrawiam serdecznie. Miłego majowego weekendu, Marysiu.
Przechowywanie przydasi to chyba problem niedorozwiazania. Nigdy nie ma tak, że podchodzę i już jest.
OdpowiedzUsuńOj, tak. Czasem muszę się naszukać, tego czego akurat potrzebuję. Ale to też jest fajna zabawa, przeglądać swoje przydasie!
UsuńMam nadzieję, Izo, że majówka mija Tobie we wspaniałej atmosferze i w świetnym humorze. Posyłam Ci uściski z Gdyni. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu, odpoczywam. Takiej to dobrze- w Gdyni!!!
UsuńPozdrawiam serdecznie. Miłego relaksu i odpoczynku w majowy weekend!
Kiedyś umieszczałem na blogu święta nietypowe, jednak za dużo tego jest. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe rzeczy opisujesz, nawet czytanie o przechowywaniu materiałów do działań wszelakich mnie zajmuje. Herbata po wietnamsku, nie znam jeszcze. :)
OK. Nie namawiam. Poza tym zmuszanie się do czytania to zła rzecz. Na szczęście trafiam raczej na dobre książki, a te słabsze raczej odrzucam jak mnie nie wciągają. Dobrze, że wypożyczam na razie z biblioteki, nie mam żalu o wydanie pieniędzy na głupoty potem.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Dziękuję Piotrze.
OdpowiedzUsuńFakt, każdy dzień teraz ma swoją nietypową nazwę.
I mnie przechowywanie materiałów- jak to nazwałeś- do działań wszelkich bardzo zajmuje. Szukam coraz lepszych sposobów, które mnie odpowiadają, a jeśli się dobrze przyjrzeć handlowcy też czują w takich osobach dobry sposób na zarobek.
Pozdrawiam serdecznie. Miłego majowego weekendu.
Kiedyś dużo piłam różnych herbat, teraz jakoś wcale
OdpowiedzUsuńCóż, nasze upodobania zmieniają się.
UsuńJa jestem wielką fanką głównie herbat czarnych.
Pozdrawiam Aleksandro.
Co do "Faktu" to też nie czytam tej gazety.
OdpowiedzUsuńHerbaty bardzo lubię czarną z dodatkami:)
"Fakt" ma komunikatywny przekaz, ale męczą mnie te strony z literami jak wielkie woły.
UsuńLubię mieszanki dobrych, czarnych herbat. Dodatki czasem też mi pasują, ale muszę spróbować!
Pozdrawiam
dziękuję Tobie pięknie za ciekawy komentarz i życzę aby Twój Blog jak najdłużej istniał bo czytanie Twoich tekstów i oglądanie Twoich zdjęć daje mi radość pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie.
UsuńPozdrawiam Moniko.
Wydawało mi się, że jest nowy post u Ciebie Izo, ale jak nie ma - po prostu ciepło i serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj Izo. Zielona herbata po wietnamsku brzmi ciekawie. Z przyjemnością Cię odwiedzam Kochana, zawsze piszesz o czymś ciekawym. Faktu nie czytam. Czasem lubię sięgnąć po Sielskie życie albo Focus. Najczęściej czytam książki. Pozdrawiam najserdeczniej.
OdpowiedzUsuń