wtorek, 17 października 2023
Jesienny bieżnik i Piotrków Trybunalski
Witajcie, Dziękuję za zaglądanie , czytanie i komentowanie. Dziękuję za naukę. Jeszcze nie dziś, ale w następnym poście postaram się pokazać skutki tej nauki. Dziękuję również,że zaglądają tu kobietki, które przestały blogować, ale ja o nich pamiętam. Dziś pokaże jesienny bieżniczek i zdjęcia z kolejnej rowerowej wycieczki.
Znalazłam stary melanżowy kordonek i wyszydełkowałam kawałek "tkaniny" Tego typu kordonki - jak już kiedyś wspomniałam- dają trochę kontrowersyjne efekty, ale uwielbiam patrzeć jaki wzór układa się w robocie przy kordonku ombre.
Tutaj w całości z łososiową koronką i łososiowym listkiem. Kordonek na koronkę kupiłam w Tomaszowie Mazowieckim. Oj, Tomaszów nasza największa fascynacja tegorocznych wakacji...
Pojechaliśmy do Tomaszowa, bo zatęskniłam za Pilicą i zalewem Sulejowskim. Jednak w ostatniej chwili zmieniłam trasę i postanowiłam,że wyruszymy z Tomaszowa Mazowieckiego i wzdłuż zalewu Sulejowskiego dotrzemy do Piotrkowa Trybunalskiego. Ale to nie było to, co chciałam zobaczyć. Przemknęliśmy przez miasto błyskawicznie i jechaliśmy wprawdzie wzdłóż zalewu, ale tak naprawdę jechaliśmy wiejskimi drogami, a zalew znajdował się po lewej stronie kompletnie zakryty drzewami. W pewnej chwili mój mąż stwierdził patrząc na wskazania GPS-u - " Jesli teraz nie zjedziemy w las, to możesz w ogóle nie zobaczyć wody." I tym sposobem znależliśmy się nad zalewem i wykorzystaliśmy ten czas na piknik i dłuższą przerwę.
A potem były kolejne wsie, zmęczenie i rozczarowanie. A jednak na koniec trafiliśmy do Piotrkowa i postanowiłam,że zobaczymy Stare Miasto. Letnie sobotnie popołudnie, pełny relaks, ludzie w ogródkach kawiarnianych, ludzie w lokalach i na imprezach, jakiś ślub właśnie dobiegł końca i goście składali życzenia nowożeńcom przed kościołem...Ten sobotni nastrój luzu i radości po prostu nas uwiódł.
W kasie na stacji kobieta stwierdziła,że nam bilety może sprzedać, ale rowerom już nie. Czekaliśmy z niepokojem na pociąg regio. Na peronie ganialiśmy konduktora. Okazało się, że w pogiągu jest cały olbrzymi salon dla rowerów.Miałam problem z wrzuceniem roweru do pociągu, bo schodki wysokie i niewygodne. Nagle u góry pojawił się w drzwiach inny rowerzysta i błyskawicznie umieścił mój rower w pociągu.
W Łodzi mieliśmy jeszcze około 2 godzin do kolejnego pociągu i postanowiliśmy ścieżkami rowerowymi dojechać ze stacji Łodź Widzew do stacji Łodź Kaliska. Co za przyjemność! Łodź jest opleciona ścieżkami rowerowymi i jazda pod wieczór gwarną sobotnią Łodzią - coś pięknego.
Czasem jest tak,że coś człowieka zaskoczy.Po początkowym rozczarowaniu- nagroda w postaci rynku Starego Miasta w Piotrkowie i gwarnej Łodzi. Tego dnia na liczniku rowerowym 56 km. A do Tomaszowa i tak wróciliśmy, o czy napiszę w kolejnym poście. To tyle na dziś. Serdecznie Was pozdrawiam. Iza
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Gosto muito de ler suas histórias, dos passeios que você faz, dos artesanatos que você cria com suas habilidades manuais.
OdpowiedzUsuńQue os dias de outono continuem a ser atrativos para novos passeios. Aqui, bonitos dias de primavera, com alguns momentos de chuva.
Um abraço!!!
Gracias querido amigo.
UsuńEstoy abrazando.
Śliczny jesienny bieżniczek stworzyłaś. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Danusiu,
UsuńPozdrawiam serdecznie
Miło wracać pamięcią do wakacyjnych wyjazdów. Teraz pogoda zachęca tylko do siedzenia w domu. Piękny bieżnik! :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie.
UsuńSzkoda, że lato jest takie krótkie...
Pozdrawiam serdecznie
Super wyprawa i tyle wrażeń. ;) Zdjęcia z miasta udane. Bardzo mi się podobają kamienice obrośnięte winobluszczem. O tej porze powinny wyglądać równie pięknie.
OdpowiedzUsuńA bieżnik, to nie wiem, czemu kontrowersyjny? Ja zawsze podziwiam takie cuda, bo nie potrafię wydziergać takich serwet. Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo moja droga!
UsuńKordonki ombre wyglądają super i przyciągają wzrok. Jednak w robótkach wyglądają nieco kiczowato. Ja jednak bardzo lubię ten element zaskoczenia- jak ułoży się cieniowana nitka, jaki utworzy wzór. Tu wyszły łososiowe romby na tle ciepłych kolorów brązu i czerwieni. A romby bardzo lubię.
Pozdrawiam serdecznie
Czy są jeszcze w planach jakieś robótki? Co słychać u Ciebie?
UsuńMam kilka rozpoczętych projektów robótkowych, czekają w kolejce. Ze względu na ładną jesienną pogodę wolę spędzać czas w ruchu ( głównie na rowerze) wieczorami czytam.
UsuńPoza tym pochłaniają mnie spotkania rodzinne i pogaduchy z koleżankami. Nie wiem czy to pogoda, czy różne pilne zajęcia - szczególnie teraz przed Świętem Zmarłych, powodują, że jestem ciągle w biegu i trudniej mi się zabrać za napisanie nowego wpisu. Z drugiej strony myślę, że to dobrze, iż tak pochłania mnie życie w realu?!
Pozdrawiam Cię serdecznie
Wspaniała jesienna wyprawa . Nigdy nie.byłam w tym mieście. Bieżnik cudo. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lucynko,
UsuńPozdrawiam serdecznie
56 km, no - podziwiam!
OdpowiedzUsuńZdjęcia fajne, wspomnienia jeszcze fajniejsze :)
Bieżnik po prostu cudowny! Widziałabym taki na moim stole :)
Pozdrawiam!
Dziękuję Aniu,
UsuńPozdrawiam
I love bike rides.
OdpowiedzUsuńA rich post.
(ꈍᴗꈍ) Poetic and cinematic greetings.
💋Kisses💋
Piękna koronka, masz talent!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o Waszych rowerowych wycieczkach.
Serdecznie pozdrawiam :)
Super są takie wypady...a tu jeszcze rowerowa.. Gratulacje z nabitych km!!! Pozdrawiam z nowego bloga-już nie Pat:): Tam miałam problemy techniczne.
OdpowiedzUsuń56 kilometrów na rowerze zdecydowanie robi wrażenie muszę przyznać- naprawdę sporo zobaczyliście. Co do koronki - jest przepiękna <3
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam
Jesienne i zimowe wieczory sprzyjają wspomnieniom wakacyjnych wypraw. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńEs un lugar muy lindo. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńA mnie się podobają takie niteczki. W gotowych pracach dają efekt niepowtarzalności i oryginalności.
OdpowiedzUsuń56 km na rowerze! Od samego wyobrażania sobie tej drogi, boli mnie kuper.
Byłaś w Piotrkowie na zamku?
Tak, masz rację . Ja miałam kiedyś sweter ombre, bardzo go lubiłam. Teraz też dużo jest takich niteczek- choćby słynne kokonki.
UsuńNa zamku nie byłam, a widzę, że jest wart obejrzenia.
fajny ten jesienny bieżniczek
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda ten jesienny bieżniczek. Zdjęcia z wycieczek świetne.😊
OdpowiedzUsuńPiękny bieżnik. Zazdroszczę takiej długiej wycieczki rowerowej. Gdy mieszkałam w Polsce też nie rozstawałam się z rowerem ale tu w Irlandii dopiero powstają ścieżki rowerowe ale i tak nie czuje się na nich bezpiecznie. Ścieżki rowerowe są na znakach, a droga wspólna, a tutaj boczne drogi są bardzo wąskie bez poboczy, pełne zakrętów , nie ma gdzie uciec przed pędzącym autem. Uważam ,że nie nadają się do jazdy z dziećmi.
OdpowiedzUsuńCiekawa wycieczka. A bieżnik klimatyczny. :)
OdpowiedzUsuńNie byłem jeszcze w tej części naszego kraju. Fajnie jest nawet tak wirtualnie zwiedzać.
OdpowiedzUsuń:) Ten znak Ery bardzo mi się spodobał. Wnosi taki klimat lat 90. mniej więcej.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Zgadzam się, dopiero teraz doceniłem jednak zieleń w 100%. Myślałem wcześniej, że park co koło mnie był to coś super, a teraz widzę, że nie do końca tak było. :)
UsuńCzyli wymieniamy się wirtualnymi wycieczkami jakby. :)
W sumie nie znam jeszcze wielu miejsc w Warszawie. Na Ursynowie coś znam, jednak też nie wszystko jak sądze.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Cieplutko pozdrawiam i dziekuję za odwiedziny <3
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś, że Wasza wycieczka była na rowerach. Super :).
OdpowiedzUsuńFajnie, że jednak była udana :).
Bieżnik wyszedł bardzo ciekawie z tym cieniowanym kordonkiem :).
No to zainspirowałaś mnie do tego, żeby i Łódź zwiedzić bardziej rowerowo. Aż tak daleko w sumie do niej nie mam. Rowery na samochód i w drogę :)
OdpowiedzUsuńZawsze, ale to zawsze strasznie walczę i stresuję się, gdy muszę zapakować rower do pociągu... Nie zawsze znajdzie się ktoś chętny do pomocy...
Podziwiam Ciebie za te rowerowe wyprawy. Piękne zdjęcia uliczek. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie byłam w tamtych okolicach!
OdpowiedzUsuńA te cieniowane kordonki pamiętam - moja mama kiedyś robiła z nich łapki do kuchni.
O jaaa, wasza kondycja robi naprawdę wrażenie! Kiedyś dużo jeździłam, ale po pewnym incydencie jakoś się zrazilan i nie umiem siw przemoc.
OdpowiedzUsuńFajnie, że na końcu podroz się zrekompensowała. Jakże chciałabym zobaczyć Łódź 😁