piątek, 29 września 2023
Wycieczka rowerowa, ręcznie robione kluseczki i jesienne akcenty.
Witajcie! Dziękuję Wam za zaglądanie, czytanie, komentowanie. Lato się skończyło, ale muszę stwierdzić,że wrzesień spędziłam bardzo przyjemnie. Nie było już tak gorąco jak w lipcu czy w sierpniu i mogliśmy wyruszyć na rowerowe wycieczki. I dziś będzie o jednej z nich.
5 września poznałam Koleje Mazowieckie.Tak wiele się zmieniło odkąd jeździłam tą trasą 2 razy w tygodniu.Skład, który ciągnęła lokomotywa spalinowa zastąpił zgrabny wagonik w kolorze żółto- zielonym. Podróż trwa zdecydowanie szybciej. Wysiedliśmy na stacji Płock Radziwie i za radą GPS w 40 minut dotarliśmy do Soczewki. Wtorek, środek tygodnia, nad jeziorem kompletne puchy. Łącznie z nami 9 osób.
Na małej plaży rozlokowały się dwa małżeństwa seniorów i jeden samochód. I właśnie o ten samochód wybuchła kłótnia,że wjechał na plażę, do czego to podobne, a na dodatek rejestracja zupełnie obca, ani nie z Kutna, Gostynina czy Płocka.Żona człowieka od samochodu, który moczył wędkę zaczęła przekonywać,że przecież maż na wózku inwalidzkim... Sądziłam,że argumenty szybko się skończą i nastanie cisza. Tak też się stało. Mogliśmy, więc w spokoju wyjąć kanapki i posilić się przed dalszą drogą.
I jeszcze pamiątkowe zdjęcie...Miałam się wskrabać na to drzewo, ale kiedy zobaczyłam zielone smugi na wodzie, wolałam nie ryzykować. W Soczewce bardzo czesto ogłaszają zakaz kąpieli. To przez glony, które pojawiają się na skutek długotrwałych upałów.
Czekało nas kilkanaście kilometrów asfaltową drogą przez las. Coś pięknego. Ruch samochodowy prawie żaden. Minęło nas dwóch rowerzystów, których spotkaliśmy w Soczewce. W Sędeniu skręciliśmy w polną, a potem leśną drogę. Droga w lesie była piaszczysta. Musiałam, po prostu musiałam postawić rower, zdjąć buty i trochę po niej pochodzić. Ten leśny piasek sprawiał wrażenie zdecydowanie czystrzego niż na plaży w Soczewce. I nie chodziły po nim wielkie czerwone mrówki...
I wreszcie dotarliśmy nad nasze niegdyś ulubione maleńkie jeziorko w Sędeniu.
Ależ się tam zmieniło. Nie ma parkingu, jeziorko zarosło trzciną i tylko niewielka smuga wody od dawnej plaży do jeziora przypomina, że kiedyś było tu kąpielisko.Teraz jest rezerwat przyrody.
Krótką relację z wyjazdu nad Sędeń można znaleźć pt. Uroczysko z 13 czerwca 2013 roku. A przy okazji, gdyby ktoś czuł się na siłach nauczyć mnie jak się robi odnośnik,żeby natychmiast znaleźć się w tamtym poście- byłabym wdzięczna.
Kilkukilometrowa ścieżka rowerowa od Sędenia do Łącka. W Łącku postanowiliśmy coś zjeść i zawitaliśmy w restauracji o szumnej nazwie "Sahara" Czysto, schludnie, przyjemne zapachy, miła obsługa. Podeszliśmy do baru, w widocznym miejscu nad głowami czarna tablica, ale nieuzupełniona. Za barem młody meżczyzna. Zapytałam co można zjeść. Wymienił rosół,zupę pomidorową, danie mięsne i kluski. Na słowo kluski zastrzygłam uszami i zaczęłam się dopytywać- cóż to za kluski. Przyszła kelnerka, młody meżczyzna poszedł wyjąć z pieca dwie pizze. A ja dalej drążę o te kluseczki. Kelnerka -" Kluseczki ręcznie robione do zupy pomidorowej." - Dobrze, w takim razie biorę zupę pomidorową.( kilkanaście złotych) Zupa była przepyszna i kluseczki też. Ale bardzo mnie rozbawiły, każda kluska niemal w innym rozmiarze.Ale jaka to była dla mnie inspiracja!Tydzień temu, gdy przyjechały do nas dziewczyny zarządziłam weekend mącznych potraw. Mężowi, który wybierał się do miasta na wszelki wypadek zleciłam kupienie gotowych klusek. A potm otworzyłam książkę kucharską na makaronie krajance i zabrałam się do zarabiania ciasta( 400g mąki, jedno jajko, pół szklanki goracej wody) Ciasto wyszło jak złoto, podzieliłam na 4 placki. W tym momencie Kalina rzuciła smartfona i powiedziała,że będzie wałkować. Troche poprawiałam,żeby wyszły cieniutkie, ale i tak dobrze jej szło. Starym zwyczajem rozwałkowane placki powędrowały na rozłożone kuchenne ściereczki,żeby przeschły. Potem paski i krojenie. I tu najlepiej szło mojej córce. Pierwsza partia wyszła super, ale druga lekko się skleiła ( za krótko schły i za mało podsypałyśmy mąką) Trzeba było ręcznie je rozklejać! Oj, trochę to trwało! Ale w sumie dzieło się udało. Kiedy ostatni raz robiłyście/liście ręcznie takie kluseczki?! Po południu Justyna zrobiła knedle ze śliwkami, a ja następnego dnia rano szarlotkę z budyniem. Och, jaka była pyszna! Duża blacha zniknęła jak sen jaki złoty w ciągu jednego dnia. Dawno nie było ciasta. Oszczędzam się trochę z jedzeniem słodkości, więc rzadziej piekę.
A wracając do naszej wycieczki. W restauracji doszliśmy do wniosku,że nie ma sensu wracać 4 km do stacji PKP w Łącku, lepiej nadłożyć "trochę" drogi i pojechać do Gostynina. Z centrum Łącka mieliśmy "tylko" 14 km. Na początku było super.2 km asfaltem przez las. Nagle GPS kazał nam skręcić w polną drogę pod lasem." I tylko piach, suchy piach" i słońce centralnie w twarz o godzinie 14.00. I tak miało być przez kolejnych 12 km: piaszczysta droga, szutrowa droga, droga przez las i tak w koło do samego Gostynina. A potem wylądowaliśmy po drugiej stronie stacji i trzeba było zrobić wielkie koło,żeby dostać się na właściwą stronę. Mąż chciał jeszcze kupić wodę,wiec ruszyliśmy przedmieściami w stronę centrum. Po drodze żadnego małego sklepiku, same budowlane markety. Dopiero przed samym centrum duży market spożywczy. I na stację! Łączie tego dnia jakieś 40 km zrobiliśmy na rowerach.
A tu już jesienne akcenty. W Pepko niedawno były takie pojemniki w kształcie dyni. Moja córka upolowała ostatnią.
"Cienie na Księżycu" Zoe Marriott,baśń w japońskim klimacie o zdradzie, zemście i miłości. I tkaniu cienia. Polecam, jeśli ktoś lubi tego typu klimaty. Mnie bardzo się podobała.
Moje ulubione jesienne kwiaty- astry w podzięce dla Was, za zaglądanie, czytanie i komentowanie. Miłego weekendu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Takie wycieczki nad jeziorka to moje ulubione kierunki podróży jednodniowych. :)
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko wygląda i super, że na drugim jeziorku zrobili rezerwat. Jestem jak najbardziej za takimi inicjatywami. Kąpielisk jest naprawdę wystarczająco dużo.
Samouczek: Jesteś w edytorze tekstu. Zaznaczasz słowo, które ma przenieść czytelnika na inną stronę. Klikasz na pasku znaczek elipsę, po lewej stronie znaczka do wklejania zdjęć. Podświetli się napis "Wstaw lub edytuj link".
Otworzy się małe okienko. Tam w drugim wierszu wklejasz adres strony, na którą ma przejść czytelnik. Klikasz kratkę "Otwórz ten link w nowym oknie", myslę, że tak będzie łatwiej czytać.
Na koniec "ZASTOSUJ" i gotowe. Masz przeniesiecie w tekście na inną stronę.
Dziękuję Moja Droga,
UsuńBędę ćwiczyć i myślę, że się nauczę.
Co do rezerwatu przyrody Jastrząbek to powstał on w 1987 roku i ma powierzchnię 463, 20 ha.
Mój mąż twierdzi, że już dawniej ganiali ludzi, ale musiał upłynąć jakiś czas, żeby rezerwat stał się rezerwatem.
My często jeździliśmy tam w latach 90 i po 2000 roku. Uwielbiałam ten zachwycający widok, gdy z sosnowego lasu znalazłam się na brzegu wysokiej skarpy i w dole widziałam to prześliczne oczko wodne otoczone lasami.
Lubiłam tam też wpadać w tygodniu, gdy pracowałam w Kolegiacie i miałam poniedziałki i wtorki wolne. Z przykrością stwierdzałam, że woda w tym maleńkim jeziorku po letnim weekendzie była okrutnie zmącona i było mi przykro patrząc na ten widok.
Dlatego podzielam Twoje zdanie, że kąpielisk jest wystarczająco dużo i że prawa tego rezerwatu są wreszcie respektowane.
Dodam jeszcze, że my ludzie ciągle nie potrafimy zachowywać się w takich miejscach. Byliśmy w w tym roku nad różnymi jeziorami i nie mogłam pojąć jak można zostawiać taki śmietnik w miejscach biwakowania, a całe i potłuczone butelki w wodzie.
Pozdrawiam serdecznie w sobotę, Jael.
Czyli powstał jak się urodziłam. ^_^
UsuńTak, to bolączka wszystkich pięknych miejsc, a mamy ich w Polsce sporo, niestety ludzie nie potrafią niczego uszanować. Jak zastaniesz taką biesiadę na żywo, to muzyka trzęsie całym lasem. Jak będzie po imprezie, zastaniesz wysypisko śmieci.
Ale ja Ci wcale nie muszę tego mówić.
Tak, właśnie.
UsuńMy też ostatnio byliśmy na wycieczce rowerowej. Celem było nasze jeziorko w lesie. Piękną miałaś wycieczkę z jesiennymi widokami. Pojemniczki dyniowe świetne. Pozdrawiam serdecznie 🌺🌺🌺
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu,
UsuńTakie wycieczki bardzo ładują nasze wewnętrzne akumulatory, co teraz jest szczególnie potrzebne.
Pozdrawiam serdecznie
super zdjęcia z wycieczek
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu.
UsuńPozdrawiam
Największej ochoty mi narobiłaś na tę szarlotkę z budyniem - chyba popełnię :)
OdpowiedzUsuńA wrzesień, to fakt, w tym roku bardzo piękny i przyjazny.
Ja piekę dziś kolejną, podzielę się z sąsiadką i z siostrą.
UsuńOby te ciepłe dni trwały jak najdłużej!
Pozdrawiam serdecznie
Amiga do blog moja-enklawa,
OdpowiedzUsuńAqui no Brasil começa a primavera.
As suas fotos ficaram muito boas e sempre narram suas atividades diárias, aliadas à literatura.
Todas as estações do ano revelam suas belas características.
Um abraço e bom final de semana!!!
Obrigado Douglas!
UsuńE primavera no Brasil e bom ler isso.
Infelizmente, aqui os dias estao ficando mais curtos...
Abracos querido amigo!
Och jak uwielbiam takie tereny. Jeziora i drogi do spaceru albo roweru. Nsjl3piwj w tygodniu kiedy jest cicho bez tłumów.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia na pewno w rzeczywistości bardzo przyjemnie. Aż bym się z chęcią wybrała.
Dziękuję Agnieszko,
UsuńTereny Gostynińsko- Włocławskiego Parku Krajobrazowego są piękne i w zasadzie najbliżej mojego miejsca zamieszkania.
Lubię tam wracać. Rowerem bardzo przyjemnie się tam jeździ, ale nie tylko.
Pozdrawiam serdecznie
Na samym początku chciałabym wyrazić swoje uznanie i podziw, że tak aktywnie spędzasz czas. Czy ja dobrze zrozumiałam i te rowery zabraliście do pociągu? A później już dalej rowerami? Jeżeli tak, to jest to super pomysł, można zwiedzić w ten sposób dużo, dużo więcej. Jeszcze dość zielono u Was, sądząc po zdjęciach. Dopiero ostatnie zdradzają, że już jesień. Mi też się astry udały w tym roku.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy jadłam domowe kluseczki. Z chęcią bym popróbowała również knedle! 🥰
Bardzo mi było miło Cię zobaczyć. Miałam Ci napisać, jak zrobić aktywny odnośnik w tekście, ale widzę, że zrobiła to Jael. Zajrzę później, czy się udało? 😀 Pozdrawiam i życzę pięknej pogody. I kolejnych przygód oczywiście!
Od trzech lat trochę intensywniej jeździmy na rowerach. W tym roku co jakiś czas obieramy trasę, bierzemy rowery do pociągu, żeby przejechać od punktu A do punktu B lub w ogóle sobie pojeździć po danym regionie. Robimy też wycieczki po okolicy. Moja córka nazwała je " wycieczkami w koło komina" Te też bardzo lubię i postaram się o nich również napisać.
UsuńOdnośnik do starszego postu postaram się zrobić w najbliższym czasie. ( muszę poćwiczyć, a to mi zajmie trochę czasu)
Dziękuję za dobre chęci!
Według prognoz najbliższy poniedziałek i wtorek ma być bardzo
ciepły u nas. Potem duży spadek temperatury. Dzięki Bogu mamy jak dotąd piękną jesień. Nie chcę narzekać, ale muszę powiedzieć, że bardzo nie lubię jak dzień staje się coraz krótszy. Od listopada do marca po prostu jest trudniej.
Pozdrawiam serdecznie. Dobrego tygodnia.
Zdecydowanie kiedy na niebie świeci słonko, to wszystko pięknieje. No i zdjęcia nabierają kolorów! Jesień przynosi też wiele dobrego. Chyba jestem jakaś dziwna, ale zawsze, nawet jako dziecko, lubiałam Wszystkich Świętych i Zaduszki. Wreszcie jesień niesie ze sobą taki niesamowity nastrój oraz baśniowe okoliczności przyrody, więcej czasu dla siebie: np.: na czytanie. Mam nadzieję, że dla Ciebie też okaże się miła. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDziękuję Moja Droga,
UsuńTak, te święta i dla mnie miały dużo uroku w dzieciństwie.
Lubię jesień, cały wrzesień był piękny i początek października również. Teraz z długie wieczory będzie czas na czytanie i szydełkowanie.
Pozdrawiam serdecznie
Napisałam komentarz, ale coś mi uciekł, bo mam dziś problemy z internetem.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś namiętnie jeździliśmy z mężem na rowerowe wycieczki. Niestety teraz mamy przymusową przerwę przez jego problemy zdrowotne, a samej jeździć to już nie to samo.
Pozdrawiam i życzę spokojnego i przyjemnego października.
Ja też miałam wczoraj problemy z Internetem.
UsuńOczywiście zgadzam się z Tobą, na dłuższe wycieczki na pewno sama bym nie jeździła.
Obserwuję znajomych, którzy jeżdżą, oni też potrzebują towarzystwa choć jednej osoby, po prostu jest raźniej i bezpieczniej.
Oj, tak spokojnego i przyjemnego października. Tobie Aniu też tego życzę. I dobrego tygodnia!
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawe te pojemniki w kształcie dyni.
OdpowiedzUsuńCzasem lubię takie rozwiązania nietypowe w książkach. Tu się to sprawdziło.
W sumie można zapisywać pewne wydarzenia, żeby potem, za kilka lat je sprawdzić.
Nawet w Sieci niektóre wydarzenia i opisy stają się nieaktualne niemal po chwili. Właściwie nie czytam gazet, kiedyś czytałem codziennie Fakt i czasem Newsweek.
Dzięki za uznanie dla mojej recenzji. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Witaj Piotrze,
UsuńNajpierw moja córka zrobiła sobie w tym pojemniku herbaty, ale teraz trzyma w nim orzechy.
Myślę, że książki muszą nas zaciekawiać i zaskakiwać, żeby chciało się je czytać.
Zauważyłam ostatnio, że szukam w prasie i Internecie opinii na tematy, które mnie zbulwersują( a tych jest ostatnio niemało).
Proszę bardzo!
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawa transformacja pojemnika pod względem funkcji. :)
UsuńZdecydowanie tak. Książka powinna bawiąc uczyć i ucząc bawić (albo podobnie jakoś).
Ciekawe to dość. W sumie kontrowersje też mogą przynosić ciekawe opinie.
W tym właśnie jest cała rzecz, że fikcja może stać się prawdą, a teorie spiskowe także.
Odniesienia w tych opowiadaniach są według mnie przemyślane i celowe.
Sporo, jednak dość dobry to zbiór opowiadań. Można i te 500 stron przeczytać. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Dla mnie najważniejsze, żeby książkę chciało się czytać. Nie raz zaczynam coś czytać, a następnego dnia nie chce mi się już do tego wracać. A są fabuły, że tak wciągają, że trudno się od książki oderwać.
UsuńPozdrawiam
To racja jeśli o książki chodzi. Mam takich autorów, do których wracam chętnie. Ale czasem też znajdę coś w bibliotece mi nie znane, a potem okazuje się, że to coś wartego uwagi było.
UsuńFakt, okładka znów taka dość prosta i nie wyróżniająca się za mocno.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Pojemniczek w kształcie dyni wygląda klimatycznie - tak jak i dynia obok. Wyprawa widzę, że udana i z pięknymi widokami. Zapisuję tytuł książki, zaciekawiła mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Meggie,
UsuńCórka przejęła po mnie chyba zamiłowanie do kupowania ceramiki różnej.
Wyprawa udana, lubię się tak zmęczyć, a po całym dniu na rowerze naprawdę czuję to zmęczenie.
Co do książki, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Czytałam wieczorami i nie miałam ochoty odłożyć.
Pozdrawiam serdecznie
Pojemik ja myślałam że to taki kubanek, uroczy jest, bardzo fajny:)
OdpowiedzUsuńMa sporą objętość, na dłuższą metę trudno pić w nim herbatę. Myślę, że ładna ozdoba. Na czasie, bo wszędzie już dynie. Zawsze fajnie kupić taką rzecz ozdobno- użytkową. W Łodzi migiem znikały z Pepko, a tu jeden czekał na moją córkę.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Los paisajes son tan lindos que me gustaría conocerlos. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńObrigado! Te mando un beso.
UsuńCudownie, sielankowo. Nie ma nic piękniejszego niż jazda rowerem przez las. Odnośnik robi się w edycji posta, na pasku obok tego, gdzie wstawia się zdjęcia, jest wstawianie linków. Zaznaczasz kursorem dany post z jego adresem http i wklejasz w to okienko. Tam jeszcze jest możliwość nadania skrótowej nazwy (ja zawsze piszę KLIK), żeby nie wyświetlała się cała długa strona.
OdpowiedzUsuńDziękuję Sivko,
UsuńPozdrawiam serdecznie
Uwielbiam jesienne akcenty, dynie, kwiaty, liście... :)
OdpowiedzUsuńJesienne dekoracje- lubię kupować i komponować.
UsuńPozdrawiam serdecznie
O matko i córko!! Szczerze Was podziwiam za te rowerowe wycieczki!
OdpowiedzUsuńJa w maju nawet sobie drugi rower kupiłam, bo stary swoje lata ma, ale jakoś nie wychodzi.
Z przykrością obserwuję znaczny spadek lustra wody na terenach Włoclawsko- Płockim.
Niegdyś uwielbiałam jezioro Górskie w Grabinie. Teraz stojące z dala od wody pomosty niszczeją i napawają smutkiem.
Dziękuję Jolu,
UsuńJa też nas podziwiam i czasem żałuję, że turystyki rowerowej nie uprawialiśmy kiedy byliśmy młodsi. Ale widocznie na wszystko przychodzi czas...
Muszę zobaczyć, co to za jezioro Górskie w Grabinie.
Lubię tamte tereny. W Łącku byłam kiedyś na obozie harcerskim, a w Gąbinie w czasach LO na obozie z przysposobienia obronnego.
Wszystko się zmienia i może tak ma być...
Pozdrawiam serdecznie
Wspaniała rowerowa wycieczka, szczególnie ten odcinek przez las i koło małego jeziorka. Ile miałaś smacznych dań! - pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję Haniu!
UsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo ładny pojemnik, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Urszulko,
UsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo lubię takie wycieczki, zwłaszcza latem kiedy jest ciepło i aż się prosi , aby z tej pogody korzystać. Malowniczo prezentuje się to drzewo nad jeziorem i chyba też bym tego wejścia nie zaryzykowała bo jakoś glony do mnie też nie przemawiają :-P
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolino,
UsuńWeź pod uwagę, że jesteś młodsza i sprawniejsza.
Poza tym ja mam od byle czego alergie skórne, więc boję się takiej wody. To był upalny dzień i na niektórych etatach tej wycieczki pot mi ciekł strugami i miałam takie marzenie, żeby obmyć twarz zimną wodą. Jednak tej wody bałam się użyć do tego celu.
Pozdrawiam serdecznie
Nawet jak młodsza i sprawniejsza to podobnie jednak na to drzewo ze względu na te glony też bym nie weszła - jakoś od dziecka mnie te wszystkie glono-roslinki przerażały. I faktycznie jak jest tak ciepło to człowiek nawet marzy o takiej wodnej kąpieli, ale są miejsca, które samym widokiem ( no na przykład glonów) potrafią mnie skutecznie, podobnie jak Ciebie do wejścjia zniechęcić - zatem rozumiem. Także cieplutko pozdrawiam
UsuńBardzo ciekawa i interesująca ta Twoja wycieczka. Opisałaś i obfotografowałaś ją tak, że czuję się, jakbym sama w niej brała udział.
OdpowiedzUsuńCiekawy taki dyniowy pojemnik. Pozdrawiam
Dziękuję Karolinko za Twój miły komentarz.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Widać, że dobrze spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie.
UsuńPozdrawiam serdecznie, Pati.
Świetną wyprawę rowerową mieliście :)
OdpowiedzUsuńMnie we wrześniu choroba znokautowała, więc z roweru nici :(
Dziękuję Moniko,
UsuńTak choroby, przeziębienia potrafią pomieszać szyki, ale jestem pewna, że nawet ten trudniejszy czas potrafiłaś wykorzystać.
Wrzesień był bardzo ciepły i myślę, że maksymalnie go wykorzystaliśmy na wycieczki rowerowe, których było sporo.
W miesiącach typowo letnich- lipiec, sierpień słońce było dla nas zbyt palące na taki wysiłek.
Pozdrawiam serdecznie
Super wycieczka rowerowa, sama też lubię. A jesień to moja ukochana pora roku
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię taką jesień jaką mieliśmy we wrześniu i w pierwszych dniach października.
Pozdrawiam serdecznie
Wrzesień był naprawdę piękny. Sama spędziłam go aktywnie wybierając się na wycieczki. Słoneczko grzało lepiej niż w sierpniu. Przygoda rowerowa super, choć pod koniec trochę się namęczyliście, na pewno nie żałujecie. Fajnie też, że zainspirowałaś się na kluski, może i ja się skuszę :D.
OdpowiedzUsuńJeśli dalej nie radzisz sobie z odnośnikami, zrobiłam podpowiedź:
https://ibb.co/Vq01CC4
Piękne zdjęcia! Cudowna wycieczka - chciałabym i ja w końcu znaleźć na taką czas i możliwości (na razie wciąż walczę ze zdrowiem kolan), a ten rezerwat... Cudownie, że są takie miejsca. Uważam wręcz, że powinno być ich więcej. Kluseczki opisałaś tak smakowicie, że aż samej zachciało mi się jakieś zrobić. ;) "Cienie na księżycu" dodałam do listy, a astry... Uwielbiam astry. W Warszawie jakoś ich mało, a zawsze astry i chryzantemy to przecież taki symbol tej najpiękniejszej polskiej jesieni... :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. zdjęcia są super pozdarwiam
OdpowiedzUsuńSuper są takie wycieczki rowerowe... Też ostatnio robiłam duże koło :D
OdpowiedzUsuń