poniedziałek, 17 czerwca 2019
Książka na letnie upały.
Dzień dobry, po fali upałów u mnie lekkie wytchnienie, temperatura ciut niższa,lekki orzeźwiający wiaterek...Witam serdecznie Ewę w gronie obserwatorów mojego bloga. Wszystkim dziękuję za obecność, zaglądanie czytanie i komentowanie. Dziś chciałabym napisać o książce, która mnie ostatnio rozbawiła.Dotarła do mnie w minioną środę, po serii alertów pogodowych.W nocy ze środy na czwartek przeszła u nas potężna burza,a ja pośród rozświetlających niebo błyskawic i potężnych grzmotów zanosiłam się śmiechem czytając tę egzotyczną rebelię.
Ta książka to " Zadyma w dzikim sadzie" Kiran Desai.
Z książką Kiran Desai po raz pierwszy miałam kontakt kilka lat temu. W naszym Dyskusyjnym Klubie Książki omawialiśmy wtedy "Brzemię rzeczy utraconych" Za tą powieść autorka w 2006 roku dostała nagrodę Bookera( najbardziej prestiżowa nagroda literacka w Wielkiej Brytanii przyznawana za najlepszą powieść anglojęzyczną z ostatniego roku) Kiran Desai( urodzona 3 września 1971 w Indiach) dzieciństwo spędziła Bombaju i Delhi.Gdy miała 14 lat rodzina przeniosła się do Anglii ,a rok później do Stanów Zjednoczonych, gdzie Kirian mieszka do dziś.Podczas studiów w Nowym Jorku Kirian zrobiła sobie dwa lata przerwy na napisanie debiutanckiej powieści "Zadyma w dzikim sadzie".Dzięki tej książce zaistniała w świecie literackim, zdobywając uznanie krytyki i ciepłe przyjecie czytelników. Salman Rushide uznał Desai za jedną z najlepiej rokujących i najwybitniejszych autorek młodego pokolenia.
W dniu narodzin Sampatha zdarzyły się dwie niezwykłe rzeczy. Po pierwsze wreszcie po wielu miesiącach upału i suszy zaczął padać deszcz.Rozpoczęła się pora monsunowa. Po drugie "W gałęziach starego dżamunu zaklinowała się skrzynia z pomocą humanitarną Czerwonego Krzyża, upuszczona przez skołowany burzą szwedzki samolot, którego manewr musiał być z pewnością zaplanowany przez bogów. Odlatujący samolot wzniósł się wysoko w niebo i zniknął pośród kłębiących się chmur, najwyraźniej nieporuszony widokiem mieszkańców miasta, którzy skakali w dole i wymachiwali rękami, biegnąc, pomimo ulewy, aby powitać ten nieoczekiwany dar. W girlandach liści zdewastowanego dżamunu znaleźli pojemniki pełne cukru , herbaty, mieszanek rozpuszczalnych, mleka w proszku i razowych herbatników.Były tam niezidentyfikowane proszki w pudełkach ozdobionych wizerunkami uśmiechniętych, cudzoziemskich kobiet. Było w bród orzechów, rodzynków i puszek z żywnością dla niemowląt. Wszyscy biegali tam i z powrotem, z rękami pełnymi łupów."
20 lat później Sampath nadal mieszkał w miasteczku Shakhot, w maleńkim mieszkaniu ze swoją ekscentryczną matką Kulfi, pragmatycznym ojcem- panem Chawlą, rzeczową i praktyczną babką Ammadżi i pełną temperamentu młodszą siostrą Pinky. Pracował w Urzędzie Pocztowym. " Sampath przeglądał kartki pocztowe i listy, które dopiero co przyjechały autobusem z Delhi,a które to on powinien posortować według kolejności, w jakiej miały być dostarczone.Obracał je, wąchał, przyglądał się znaczkom, studiował nazwy.(...)Podnosił je do światła- koperty pełne obietnic, zapowiedź innych światów. Otwierał je nad kubkami parującej herbaty albo zwyczajnie rozklejał, gdyż w tym wilgotnym powietrzu klej niemal wcale nie trzymał, i przez resztę dnia leniwie przeglądał ich zawartość.Od kiedy rozpoczął pracę na poczcie, spędzał w ten sposób większość czasu. Czytał o waśniach rodowych i romansach, o aranżowaniu małżeństw, o narodzinach dzieci, o umierających ludziach i powracających duchach, o powodziach i trzęsieniach ziemi, i o drobnych , trywialnych sprawach, takich jak brak szamponu." Kiedy po ciekawych ekscesach wyleciał z roboty i wlazł na drzewo wiele z tych informacji bardzo się przydało. Przypominając ludziom najbardziej intymne historie z ich życia został obwołany prorokiem, Babą.
Razem z Sampahem do sadu przeniosła się cała jego rodzina. Kulfi rozwinęła szalone talenty kucharskie, przygotowując synowi wyszukane potrawy, ojciec postanowił spieniężyć dziwactwo syna - ogłaszając go prorokiem. Nieodłącznymi bohaterami tej opowieści są małpy. Zwariowane małpy uzależnione od alkoholu...
A to już mój krzak,który swego czasu tak niemiłosiernie wystrzygłam. Okazało się,że wyszło mu to na dobre.Usuwając chore gałązki i liście wzmocniłam go. Liście i kwiaty są bardziej dorodne i okazałe, niż w przypadku dwóch innych krzewów.
A to moja czerwona begonia! Dziękuję ,że Jesteście! Dobrego, udanego tygodnia Wam życzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Mam nadzieję,że ten tydzień będzie dla Pani udany :) Pani begonia piękna - ukazała całe swe oblicze l(
OdpowiedzUsuńDziękuję Ervisho!
UsuńTeż mam taką nadzieję!
Zastanawia mnie pewna właściwość- one rozkwitają, są piękne,a następnie kwiat odpada i dopiero wtedy zaczyna się jego obumieranie...
One dość szybko przekwitają - tak jakby były chwilowe....
UsuńW zasadzie jak większość kwiatów.Nadzieją jest to,że ciągle pojawiają się nowe.
UsuńNiektóre są kilkuletnie ;)
UsuńWidzę,że muszę poczytać na ten temat!
UsuńMoja mama śmieje się, że begonie niby są jednoroczne ale kiedy ja kupuje to te pokojowe może wysadzać do ogrou i kwitną, że mam rękę. I jak kupuje kwiaty to chce ze mną bo takie szczęście przynoszę xD
UsuńTo bardzo cenne- mieć rękę do kwiatów!
UsuńDo wybierania kwiatów bo sadzić to już moja Mama - kocha to :)
UsuńPodoba mi się taki podział ról, wzajemne uzupełnianie się!
UsuńJak to mama z córką :)
UsuńI tak powinno być!!!
UsuńBywa różnie podobnie jak z relacjami.. ale to normalne
UsuńPiękna ta begonia! Świetna recenzja. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! Pozdrawiam!
UsuńJa tę burzę tylko widziałam z daleko. Rano, po zapowiadanych deszczach, musiałam podlać kwiaty w ogródku.
OdpowiedzUsuńCóż, Rownina Kutnowska stepowieje orzekli naukowcy z Instytutu Hydrogeologii.
Tawułki uwielbiaja ostre cięcie. Przytnij ją po przekwitnieniu,zakwitnie ponownie.
Nas ostatnio tak burza ominęła.Też były alerty, w nocy przed pierwszą zerwał się wiatr, widziałam z daleka błyskawice,a potem...gdzieś bokiem przeszła. Pomyślałam,ze może ją przespałam,ale nie, wszędzie suchutko...
UsuńI też rozczarowana byłam, bo ogródek musiałam podlewać.
Tak zrobię! Również kocimiętkę "obstrzygłam".
ja ostatnio mało czytam... przez te upały nie mam chęci...
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja coś lekkiego przeczytam i zaraz się chwalę...
UsuńMyślę,że upał nas rozleniwia...Najlepiej byłoby pod palmami poleżeć z lekkim drinkiem z parasolką...
haha oj tak to by było idealne;)
UsuńI jeszcze piękna plaża, czyste wody oceanu....Byłoby idealnie!
Usuńi zimne drinki lub kawa mrożona:D
UsuńTyle tytułów jest przygotowanych do czytania , tylko doba za krótka. Połączenie pracy zawodowej z pracami w ogrodzie i w domu oraz rękodziełem nie jest łatwe. Begonia pięknie kwitnie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu!
UsuńTo prawda, gdy obowiązków sporo doba powinna być z gumy.
Czytanie musi sprawiać przyjemność. Dawniej dużo więcej czytałam,a teraz mówię,że poszłam w jakość...choć to nie zawsze prawda.Po prostu z wiekiem człowiek już wie co może,a nawet musi sobie odpuścić...
Pozdrawiam serdecznie
u nas była burza, obyło się jednak bez nieszczęść. I dobrze.
OdpowiedzUsuńU nas też ta burza pomimo,że błysków i grzmotów było sporo, w sumie łagodnie przeszła. I sądziłam,że w całej okolicy.Tymczasem w miejscowości oddalonej o 10 kilometrów- dachy pozrywało,aż mną zatrzęsło jak się o tym dowiedziałam.
UsuńA teraz moje kości mówią mi,że będzie porządnie padać...Podobno w środę.Ale,że się trochę ochłodziło może będzie łagodnie...
Pisarki nie znam. Ksiazki tez nie znam, ale wydaje sie interesujaca i bardzo zabawna :) Moze dlatego, ze nie przepadam za Indiami i tamtejszymi klimatami kulinarnymi, wiec pewnie dlatego nie 'bywam' w tamtejszym temacie ksiazkowym :)Pozdrawiam cieplo, An
OdpowiedzUsuńDziękuję An za Twój komentarz!
UsuńTak, masz rację, trzeba lubić te klimaty,żeby się w nie -mówiąc kolokwialnie- zapuszczać.Jest to dla mnie też wskazówka,żeby przy okazji pisać o innych rzeczach,żebyście mieli jakiś punkt zaczepienia do dyskusji. Jak to się stało tutaj, bo dla mnie jest to przede wszystkim najistotniejsze. Nie promowanie siebie i swoich zainteresowań,ale właśnie te nasze blogowe relacje.
Pozdrawiam serdecznie
Przy okazji w kolejnym komentarzu zrobię spoiler do " Brzemię rzeczy utraconych"
Kiran Desai jest autorką dwóch książek- debiutanckiej "Zadyma w dzikim sadzie" i " Brzemię rzeczy utraconych" za którą dostała nagrodę Bookera.Tę drugą czytałam w 2015 roku i pamiętam ją do dziś. Tej kobiecie udało się przekazać coś bardzo ważnego.
UsuńOtóż pośród wielu wątków mamy w tej książce relację ojca z synem. Ojciec jest kucharzem w zamożnym domu, syn za chlebem wyjechał do Wielkiej Brytanii.I jest już tam dość długo, na tyle długo,że ta relacja między ojcem się rwie. Przychodzą listy, czasem są telefony, ale ojciec łapie się na tym,że w pamięci zaciera się już obraz syna, co więcej ojciec wątpi, że jeszcze kiedykolwiek syna zobaczy. Chwali się nim przed innymi,ale tak naprawdę w ich relacje wkradła się obojętność i smutek. I nagle w Indiach wybuchają zamieszki, robi się coraz niebezpieczniej i trudniej. I nagle ten syn podejmuje decyzję- wracam! Ma już na tyle środków, odłożonych pieniędzy, żeby po powrocie kupić sobie taksówkę i w ten sposób zarabiać na życie. Przylatuje samolotem do Delhi, ale potem jest trudniej, bo musi dostać się w niedostępne górskie rejony, gdzie trwają rozruchy. Ktoś postanawia się podjąć zawiezienia go. Jednak to pułapka, zostaje doszczętnie obrabowany, zabierają mu wszystko, nawet ubranie. Żeby nie być gołym porywa ze sznura suszącą się damską koszulę. I scena końcowa. Ojciec wychodzi przed dom i widzi postać schodzącą z gór w damskiej koszuli nocnej i w tej postaci rozpoznaje swojego syna!
Bardzo ciekawie się zapowiada ta książka :)
OdpowiedzUsuńKomediowa, przemyślana. Gdybym umiała pisać, chciałabym właśnie tak!
UsuńZainteresowałaś mnie tą książką i sobie już zapisałam:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. To coś innego, trochę egzotycznego, inna kultura. I jak się zastanowić- daje do myślenia! Pozdrawiam
UsuńKsiążka jest doskonałą na lato:)
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie. I pozwala się oderwać od codzienności!
UsuńThank you!
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty masz w ogrodzie. U mnie słońce i super pogoda. Udanego tygodnia:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Lato dopisuje i trzeba z niego korzystać ile się tylko da. Udanego tygodnia Kasiu! Pozdrawiam
UsuńDziękuję ślicznie. Przyjemnego wieczoru i spokojnej nocy :) Pozdrawiam Iza serdecznie! :)
UsuńOj jaka urocza begonia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! W tym roku postawiłam na begonie. Zachwycają kolorami i pięknym kwitnieniem!
UsuńDawno nie czytałam, zapisuje tytuł. Krzew miałam kiedyś na działce. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, tę książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Tawuły rosną bardzo dobrze w każdych warunkach i szybko się rozrastają. Pozdrawiam serdecznie
UsuńCiekawa pozycja książkowa, a kwiatki są naprawdę piękne <3
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Klaro!
UsuńPozdrawiam serdecznie
Cudowna ta begonia,kolor jest piękny ☺
OdpowiedzUsuńJest bardzo wyrazista a promienie słoneczne dodatkowo wydobywają jej urodę!
UsuńCiekawa recenzja książki.Nie mam jej w bibliotece, w której pracuję lecz postaram się ją zdobyć i przeczytać. Begonia super. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! Z tego co zdążyłam się zorientować były co najmniej dwa wydania.Ja mam z 2008 roku Wydawnictwa Znak, choć jedną i drugą książkę tej autorki "namierzyłam" wcześniej w Wydawnictwie Literackim.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Od dawna szukam książki która osadzona byłaby w Indiach i nie była zbyt infantylna i to chyba to !:)
OdpowiedzUsuńPolecam obydwie książki tej autorki."Zadyma w dzikim sadzie" pokazuje,że ludzie pod każdą szerokością geograficzną pragną szczęścia i wolności.
UsuńOh very nice book darling
OdpowiedzUsuńxx
Thank you!
UsuńWidzę że dużo czytasz a to jest ostatnio coraz rzadsze. Po prostu ludziom się nie chce czytać. No i piękne masz kwiaty.
OdpowiedzUsuńGdybyś miała chwilkę to napisz do mnie na adres rusinowa@op.pl. Chciałam Cię o coś zapytać.
No i życzę Ci dalszych wspaniałych lektur.
Dziękuję!
UsuńKiedy się obcuje z książkami od wczesnego dzieciństwa czytanie wchodzi w krew. Staram się zawsze mieć coś w czytaniu...po prostu już tak mam.
Pozdrawiam serdecznie
Tawuła i begonia kwitną wspaniale! A co do książki, to pozycja ciekawa ;) Pozdrawiam, będę zaglądać tu częściej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! Pozdrawiam i cieszę się,że zostałeś obserwatorem mojego bloga!
UsuńThe book seems very interesting Moja.
OdpowiedzUsuńHave a wonderful week end.
Tnank you, Evi!
UsuńHave a wonderful week end.
Ciekawa książka
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, ostatnio mało czytam, czas pochłania mi praca zawodowa, prace w ogrodzie i opieka nad mężem( złamana, boląca noga).Begonia śliczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Kolejna książka trafiła na listę. Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją.
OdpowiedzUsuńPiękne ogrodowe kwiatki, a begonie uwielbiam 😊
Pozdrawiam Alina
Z chęcią bym poczytała cokolwiek, ale niestety brak mi ostatnio doby!
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie. Zanotuje sobie i jak znajdę gdzieś to przeczytam. Ja niedawno zaczęłam Wiedźmina. Bardzo dobra książka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię. Blog jest super!!!