Korzystając z wolnej soboty postanowiłam przygotować mój warzywniak pod zasiewy.
Tej wiosny już go raz skopałam,a teraz zrobiłam to ponownie. Poprzednio poszło mi to chyba dużo sprawniej. Teraz najpierw chwaściory potraktowalam graczką,a potem w ruch poszedł szpadel. Lebioda i perz to maly pikuś przy powoju! Ten to dopiero jest gieroj ! Można grzebać i grzebać w ziemi,a i tak zostaną śnieżnobiałe korzonki. I wkrótce znowu go pełno.
W każdym razie mój maly zagonek -20 m2 kopałam całe popoludnie i już teraz wiem,że jutro ciężko będzie się ruszyć.
Ogólnie miejsce pod warzywniak jest trochę do bani. Słońce jest tam tylko do poludnia,a z tymi powojnikami walczymy od lat.
Jak sie przeprowadziliśmy jeden z sąsiadów powiedział:-" Tam byla kuźnia" I rzeczywiście w ziemi było zakopanych mnóstwo podków. Dowiedzieliśmy się jeszcze,że gdzieś na terenie naszej działki zakopany jest koń. Póki co nie odkopaliśmy jego szczątków.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz