wtorek, 15 grudnia 2015

Bieżnik

Wreszcie skończyłam bieżnik, który robiłam z przerwami od stycznia tego roku.
Bieżnik składa się z siedmiu dużych kwadratów z "wpisanymi" rombami, tudzież mniejszych kwadracików. Dookoła koronka. Oczek sporo i wyszedł efekt niezamierzony- falbanka.Zamierzam co najwyżej zrobić na tej falbance małe szczypanki, które ją trochę uregulują. A propos falbanek. Kiedyś będąc z dziećmi w Żelazowej Woli zobaczyłam przecudne firanki, misternie upięte, zakończone falbanką. Niestety, tak wszyta falbanka to pierwsza liga. Próbowałam wyjaśnić to kiedyś krawcowej, ale nie chciała mi tego zrobić. Proponowała przyszycie falbanki w najprostszy, toporny sposób. Kiedyś spotkałam takie firanki w sklepie, w Płocku, ale wtedy miałam inne wydatki,a kosztowały naprawdę niemało.
Bieżnik ma 147 cm długości i 38 cm szerokości. Idealnie pasuje na mój stół w dużym pokoju. Tak mnie podbudowały Wasze pochwały odnośnie mojego wieńca adwentowego, że mam już koncepcję na stroik świąteczny i gromadzę potrzebne materiały. To tyle na dziś. Zaraz idę do obowiązków. Dziękuję Wam za przemiłe komentarze, Ani za nominację. Miłego dzionka, w serduszkach słonka!

piątek, 11 grudnia 2015

Zdania nieuczesane.

Maleństwo, które może służyć jako podkładka pod kubek. Mam nadzieje niedługo pokazać większą pracę, właśnie kończę. Zostanie krochmalenie, napinanie, ale to już w przyszłym tygodniu...
Zbliża się półmetek Adwentu. Adwent to czas oczekiwania, zabaw hucznych się nie urządza,ale kto powiedział,że ma być smutno?
Tego pieska sfotografowałam na półpiętrze biblioteki. Zdjęcie nie pasuje do tekstu,ale nie mam nic innego.Ostatnio byłam w Łodzi i znowu jechałam tramwajem nr 2. Rozsiadłam się wygodnie, tymczasem za mną dziewczyna prowadziła rozmowę telefoniczną. A propos czy nie uważacie,że my teraz głośno rozmawiamy przez telefon?! Nie podsłuchiwałam, po prostu słuchałam kontemplując przez okno mijane ulice miasta.-" Siema Ania, ja dziś mam plan taki,że do szkoły nie idę, ale może tam dopchnę ( chyba modne ostatnio słowo) po którejś lekcji. Nie, do szkoły nie idę, mam inne plany...Anka,ale mi się chce jarać! Oj, czekaj, czekaj, Dawid wstał i włączył telefon." Po chwili-" Książę, wstałeś?! ( była 10.00) a jak się spało? Masz fajki?! Ja zaraz będę pod Centralem, przyjdziesz na przystanek? Przynieś fajki, bo jarać mi się chce!" Niby nic nadzwyczajnego,ale uśmiechnęłam się...
Po całym dniu opieki nad dzieckiem postanowiłam sobie i mężowi zrobić trochę przyjemności, i obejrzeć "Makbeta" w kinie. Nigdy nie byłam jakąś nadzwyczajną fanką Szekspira,ale ten film zrobił na mnie wrażenie. Na sali było nas 8 osób. Siedzieliśmy blisko siebie, w kupie. Film się skończył, przeleciały napisy końcowe, biały ekran się ukazał,a my wszyscy siedzimy. Aż chłopak, który wpuszczał i wypuszczał z sali, z impetem przechylił się przez barierkę, jakby mówił- No, co jest ludzie, dlaczego nie wychodzicie?!
Moja nastawiona 4 grudnia nalewka z pigwy ( na święta nie będzie jeszcze dobra,ale w zasadzie to nie ma znaczenia) We wtorek była u nas spowiedź rekolekcyjna i oczywiście ważne Święto. Tego dnia kazanie było,że ho, ho... Waż zwiódł Ewę, bo jak udało się z kobietą, to Adam był w pakiecie... Często mówi się,ze kobieta się puszcza, tymczasem dwie strony są odpowiedzialne za taki stan rzeczy...(prawda) I zdanie, które mnie osobiście wprowadziło w konsternację- " Gdybyście, wy, kobiety nie zaniżały poziomu, w mężczyznach nie budziłoby się zwierzę!" Pomyślałam sobie,że szkoda,iż po kazaniach nie można zadawać pytań, bo chętnie usłyszałabym, co autor tego zdania ma na myśli. To tyle. Dziękuję Moi Drodzy za tyle miłych pozytywnych komentarzy. Cieszę się,że mój Wieniec Adwentowy się Wam spodobał. Dobrego weekendu Wam życzę.

niedziela, 6 grudnia 2015

Mój Wieniec Adwentowy

Mój Wieniec Adwentowy.Przygotowań było mnóstwo...W rezultacie poszłam do ogródka, urwałam wiklinowe witki, namoczyłam je na noc. Rano utworzyłam z nich kółko, które przez cały dzień moczyło się w wodzie. Wieczorem dołączyłam gałązki tui, świeczki i inne ozdoby. Pierwszy raz zrobiłam taki wianek. Stwierdziłam, że proste. Cóż, powiedzenie- Wszystko jest trudne zanim stanie się proste, uważam za bardzo prawdziwe.
Tydzień temu Don Camillo zapowiedział w ogłoszeniach parafialnych,że rekolekcjonistą będzie u nas Paweł Gużyński. Zatarłam ręce, bo byłam ciekawa tego najbardziej medialnego Dominikanina. Dziś zaczęły się rekolekcje i muszę przyznać- nie rozczarowałam się. Kazanie było niezbyt długie, a bardzo treściwe. Główna myśl nawiązująca do Ewangelii pojawiała się nieustannie i była dla wszystkich czytelna. Dominikanin zmuszał do uważności. Chciałam jak najwięcej zapamiętać, a to już wymagało pewnego wysiłku.Słownictwo nafaszerowane dość trudnymi pojęciami typu nonkonformizm, paradoks, dwubiegunowość( od euforii do depresji) tudzież wiele innych zwrotów, które mi w tej chwili uleciały.Krótko , esencjonalnie o zjawiskach i zagrożeniach w dobie konsumpcjonizmu i indywidualizmu. Skomentował również ostatnie wydarzenia na Wiejskiej, ale bez niepotrzebnego rozwodzenia się. Jednym słowem kaznodzieja debeściak. Polecam.
Tort dla Kaliny na Mikołajki. Chciałam kupić babeczki, jakie widzę u Kobietek na blogach. W tym wypadku szukałam wykonanych z pianki, gąbki czy materiału. Ale niestety, nie było. Trafiłam na tort- wszystkie elementy drewniane. W sumie może dobrze, że tort ,a nie babeczki.Ogólnie rzecz biorąc : Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Pierwsze dekoracje świąteczne już się pojawiły.
Zamek nocą. Ostatnio gdy szłam na zakupy usłyszałam wymianę zdań miedzy dwojgiem starszych ludzi. Kobieta "rzuciła" takie powiedzenie:" W Adwencie każdy zięciem, w karnawale nie ma wcale." Nie znałam tego, a spodobało mnie się. Jak je rozumieć? To tyle. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Dobrego poniedziałku Wam życzę, a jak będzie dobry to cały tydzień będzie taki! A jeśli nie, to i tak jakoś damy radę!

sobota, 5 grudnia 2015

Rajd Mikołajkowy

Jutro Mikołajki. Karmelowym Mikołajom przewodzi Mikołaj dzwoneczek.
Na rynku prze południem - Finał Rajdu Mikołajkowego.
Zebrało sie ponad 1000 Mikołajów.
Dzieciaki dostały słodycze, a PTTK podsumował swoją działalność w 2015 roku.
Były znajome twarze...
Jednym słowem udany zlot Mikołajów. To tyle. Dziękuję Wam za komentarze, zaglądanie, czytanie. Dobrej niedzieli!

piątek, 4 grudnia 2015

Przepis na " Kapustę kwaszoną na domowy użytek"

Alis, specjalnie dla Ciebie! Książka, z której wzięłam przepis na sałatkę z kapusty zwie się- " Pikantne i słodkie przetwory domowe" a zebrała je i opublikowała pod swoim nazwiskiem Małgorzata Caprari. Książka kupiona w Klubie dla Ciebie. Było coś takiego pamiętacie? Ja najpierw należałam do Świata Książki, ale tam trzeba było z każdego katalogu kupić choć jedną książkę,a jak nie, sami przysyłali wypromowaną książkę. A zatem był to klub ze zobowiązaniami. W pewnym momencie przestało mi to odpowiadać. Akurat pojawił się Klub dla Ciebie i postanowiłam się przerzucić.
Kwaszona kapusta na domowy użytek Składniki: 1 i 1/2 kg białej kapusty, 2 strąki czerwonej papryki, 50 dag niewielkich kiszonych ogórków, 3 spore cebule, 5 dag soli. 1 łyżka ziaren gorczycy, 1 łyżeczka kminku.Wykonanie Kapustę oczyścić z uszkodzonych liści, umyć i cienko poszatkować. Papryki dokładnie umyć, usunąć gniazda nasienne i pokroić w cienkie paseczki. Ogórki pokroić w cienkie plasterki, a cebulę w prążki. Warzywa przełożyć do wyparzonego słoja lub jeszcze lepiej do kamionkowego naczynia. Dobrze ugnieść i przykryć wyparzonym talerzykiem. Pozostawić w ciepłym pomieszczeniu. Po trzech dobach przenieść w chłodne miejsce. Przez następne dni zdejmować piane i wyparzonym drewnianym widelcem przebijać kapustę do dna. Gdy zakończy się fermentacja, kapustę przełożyć do wyparzonych słoików, ewentualnie pasteryzować. Taką kapustę wystarczy polać oliwą lub dobrym olejem, by otrzymać znakomita sałatkę.Mój komentarz Prawda, sałatka ma wyborny smak!
Perro wyniósł na podwórko taki pieniek. Szczerze mówiąc -nie rozumiem go, bo co innego patyk, czy kółko od frisebee,ale drewno, którym palimy w piecu?! Podniosłam i zachwyciłam się porostami. Wymyśliłam sobie,że zrobię z niego ekologiczną ozdobę. Mąż- "Inny ci przyniosę!" Ja- Nie, chcę ten. A potem okazało się,ze po ostruganiu kory najlepiej ubija kapustę w słoiku. I wymyśl sobie ekologiczną ozdobę! Na drugi raz schowam! Schowam tak,że sama będę mieć problem ze znalezieniem.
Nie, to nie są żadne nowe koty. To te same, urodzone pod koniec sierpnia tego roku. Znalazłam to zdjęcie i spieszę Wam pokazać. Tu mają kilka dni.
A tu odpoczywający przed podróżą do Łodzi kotek. Niestety, jak się czyta fantastykę to się tak ma. Występująca w książce Jonathana Carolla tzw. Przerzutka polegała na przemieszczaniu się w czasie po swoim życiu. Przy okazji dla wybrańców najbardziej zdolnych było zarezerwowane dogłębne oglądanie życia znajomych( uczucia, motywy postępowania,najistotniejsze wydarzenia). Dobre, co?! Wszystko po to aby rozwikłać zagadkę wspólnego współśnienia.
Jonathan Carroll o nocy" Ludzie wolą dzień od nocy, bo za dnia jest słonecznie. Wtedy rozkwitają. Mało kto lubi noc. W nocy się odsłaniasz, narażasz na nieprzyjemne emocje, takie jak smutek, zwątpienie czy żal. Nocą ludzi łatwiej jest zranić. Za dnia prowadzisz pracowite życie i nie masz czasu bujać w obłokach ani rozpamiętywać popełnionych błędów.W nocy większość ludzi wyłącza się i odpoczywa. Niektórzy rzucają się w wir pracy i rozrywek, byle doczekać do następnego dnia. Aby uciec przed nocą, dają się pochłonąć." To tyle. Bardzo Wam dziękuję za komentarze i dyskusję pod poprzednim postem. Pozdrawiam

czwartek, 3 grudnia 2015

Kapusta na świąteczny bigos

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów kwasiliśmy kapustę. Było sporo obaw, bo Jadzia biadoliła- " Kto wkłada kapustę w listopadzie? Mama zawsze wkładała w październiku, bo twierdziła,ze w listopadzie przy kapuście pomagają wszyscy świeci,a to niedobrze..." Potem okazało się,że sąsiadka ma tylko "zimówkę".a na kiszenie nadaje się tylko późno jesienna. Kierowca, który wywoził od nich całego tira kapusty, był innego zdania-" Na kiszenie zimówka najlepsza!" I bądź tu człowieku mądry! Ale wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują ( szczególnie gdy przebijamy i próbujemy kapustę),że na święta będzie bigos z własnej kiszonej kapusty! Oby!
Jonathan Carroll- refleksja nad życiem" Poświęcamy zbyt mało uwagi światu. Wiemy, o tym, a jednak nie chce nam się. Dopiero gdy coś się skończy albo ktoś umrze, gdy coś zgubimy albo jest już za późno- uświadamiamy sobie nagle, że prześlizgnęliśmy się przez życie i ludzi, tracąc z pola widzenia szczegóły" Czy mając to na uwadze możemy żyć świadomiej ?!
To zdjęcie zrobiłam pod koniec listopada. Ma krzakach znalazłam kilka malin, między innymi tą. Zielone liście... Jeszcze parę lat temu byłoby to nie do pomyślenia! Udanego, słonecznego czwartku Wam życzę!

środa, 2 grudnia 2015

Garść moich jesiennych zdjęć i Jonathan Carroll o małżeństwie, tajemnicach i bliskości.

Miałam wyeksponować książkę. Tymczasem to begonia kupiona za 4.99 w popularnym markecie jest tutaj najbardziej widoczna. A książki przecież nie rozbiorę z foliowej ochronnej okładki. Jonathan Carroll " Kapiąc lwa" książka pożyczona z biblioteki, wydana w 2013 roku. Autor obecnie lat 66 napisał jak dotąd 11 książek. Często i chętnie przyjeżdża do Polski. Mieszka obecnie w Austrii. Uwielbiam Carrolla i fantastykę w jego wydaniu. Zaczęłam czytać i...zorientowałam się,że autor przemyca tu przemyślenia. Wzięłam kartkę i zaczęłam notować strony.
"Małżeństwo to instytucja dobra dla dwudziesto- albo pięćdziesięciolatków. Kiedy ma się lat dwadzieścia, człowiek buduje wspólne życie. Po pięćdziesiątce szuka się towarzysza na stare lata. Nikt nie chce się zestarzeć samotnie."
"Drugiego człowieka nie można poznać dopóty, dopóki nie odkryje się co najmniej jednej jego głęboko skrywanej tajemnicy i nie zobaczy trzymanego w ryzach potwora, który wyskakuje z nas, gdy tracimy nad sobą panowanie. Chyba,że ufamy komuś na tyle, aby opuścić gardę i pokazać nasze prawdziwe uczucia,"
'Nie liczy się pierwszy pocałunek, pierwszy raz w łóżku, pierwsze łzy rozczarowania, pierwsza kłótnia. Nie liczy się pierwszy otrzymany prezent będący dowodem , że postarano się dać ci coś, co uwielbiasz. Coś namacalnego i pięknego, aby przekazać siłę żywionego dla ciebie uczucia. Mniejsza o to. Prawdziwa bliskość łączy dwoje ludzi wtedy, gdy wyznają przed sobą swoje tajemnice. Gdy ona mówi o tym, jak będąc harcerką, ukradła pieniądze ze zbiórki na słodycze...."
Zgadzacie się z którąś z tych myśli, czy nie? Zdjęcia są moje. Dziękuję Wam moi drodzy za komentarze, za zaglądanie, czytanie. Bardzo to cenie. Dobrej środy!