czwartek, 8 maja 2025
Majowe to i owo.
Witajcie Moi Drodzy, Minęła majówka i pomyślałam,że najwyższy czas pojawić się na blogu. Dziękuję Wam za obecność, przemiłe komentarze i życzenia na dalsze blogowanie.
Pierwsze dni maja minęły mi na spacerach i towarzyskich spotkaniach.
3 maja nad naszym zalewem został otwarty nowy mini bar tak zwana mała gastronomia.(Zdjęcie zrobione w przeddzień otwarcia) Pojechaliśmy tam na rowerach kolejnego dnia. W ogródku sporo ludzi.Widok na zalew, z głośników rozkręcona na full leciała" Guantanamera". Zamówiłam najmniejszą zapiekankę, a i tak była ogromna.
Można było wyobrażać sobie,że jestem w Rio...
W Alejach kwitnące kasztany przypominają o maturach.W województwie łódzkim przystąpienie do matury zadeklarowało łącznie 20 271 osób, w tym 17 209 po raz pierwszy, a 3063 - po raz kolejny, chcąc podwyższyć swoje wyniki.( Express ilustrowany z 5 maja 2025)Przed majówką maturzyści zostali zapytani o tematy jakie najchętniej widzieliby na poniedziałkowym egzaminie podstawowym z języka polskiego. Padły odpowiedzi,że chętnie pisaliby o miłości, zdradzie, zbrodni i przyjaźni. Niemile przez nich natomiast widziane byłyby tematy związane z Bogiem i Ojczyzną, hedonizmem oraz przyrodą. A było " Jak błędna ocena sytuacji wpływa na działanie człowieka" oraz "Źródło nadziei w trudnych sytuacjach". Maturzysta z łódzkiego LO po wyjściu z egzaminu powiedział-" Wybrałem temat o nadziei. Cały egzamin poszedł mi dobrze i jestem zadowolony. Odwołałem się między innymi do " Zbrodni i kary", " Księgi Hioba" oraz sytuacji Polaków pod zaborami.( Express ilustrowany z 6 maja)
"Matura 2025 z języka polskiego składa się z trzech części: testu sprawdzającego umiejętności posługiwania się językiem, testu historyczno- literackiego i wypracowania. Do zdobycia jest maksymalnie 60 punktów. Żeby zdać , konieczne jest uzyskanie minimum 30 procent z tej puli. Uszczuplona została lista lektur obowiązkowych. Krótsze mogą być również pisane przez maturzystów wypracowania- na poziomie podstawowym zdający mogą napisać tekst o długości 300, a nie 400 wyrazów."( tekst Magdaleny Jach) Ależ mnie to zaciekawiło- tekst z 300 wyrazów!
W całym mieście na potęgę kwitną tamaryszki.
Na miejskim stadionie mimo dość chłodnej aury trwają sportowe treningi.
Miałam ostatnio ciekawą lekturę. Przeglądając ofertę dyskontu książkowego zobaczyłam znajomy tytuł. Znajomy i nieznajomy, bo de facto kiedyś, w dzieciństwie tej książki nie czytałam. Znana z dawnych lat jest mi przede wszystkim seria. Ale tytuł też się gdzieś w głowie kołatał.Tak mnie to zaintrygowało,że znalazłam ją w ofercie biblioteki i powiedziałam o tym naszemu moderatorowi z Klubu Książki. Jakież było moje zdziwienie, gdy ta książka została zamówiona w sąsiednim mieście i czekała na mnie w naszej Bibliotece Pedagogicznej. Przy czym dziewczyny z biblioteki były lekko ubawione moim wyborem, bo to przecież powieść dla młodzieży. Wiktor Woroszylski ukończył ją w 1960 roku, a w 1962 została sfilmowana. Ten egzemplarz pochodzi z 1974 roku. I tu kilka słów wyjaśnienia. Chłopcy z mojego pokolenia z zapałem oddawali się na podwórkach zabawom w wodza Apaczów. Łuki, strzały i czasem pióropusze były bardzo popularne. Ten i tamten radośnie oznajmiał światu - ja jestem Winnetu, a ja Cochise! Filmy rozbudzające takie emocje trafiały do nas z dużym opóźnieniem, ale to nie miało znaczenia. Prawie każdy chłopak chciał być Indianinem! W latach 1956- 1960 powstał serial- " Złamana strzała", odcinkowa opowieść oparta na faktach o przygodach wodza Apaczów Cochisa i jego przyjaciela, opiekuna rezerwatu indiańskiego Toma Jefferdsa. Z kolei Winnetu to tytułowy ( fikcyjny) bohater powieści niemieckiego pisarza Karola Mya. Po książce powstała seria westernów produkcji niemiecko- jugosłowiańskiej. W rolę indiańskiego wodza wcielił się francuski aktor- Pierre Brice( obiekt westchnięć, podobnie jak Zorro czyli Diego de la Vega, grany przez Guy Williamsa).
O czym jest książka Woroszylskiego?! Lecę ze spojlerem, bo założę się,że nikt się na tę książkę nie skusi. Głównym bohaterem jest Mirek, uczeń V klasy szkoły podstawowej, który marzy, żeby zostać Indianinem. Ma nawet indińskie rekwizyty, jak choćby pióropusz. Mirek mieszka w Warszawie z mamą nauczycielką przedszkola, ojcem, który uprawia wolny zawód - układa krzyżówki dla popularnych czasopism, a w wolnym czasie namiętnie gra w gry liczbowe i siostrą Małgosią, maturzystką, która nad łóżkiem ma portret Jamesa Deana, amerykańskiego aktora, który zginął w katastrofie samochodowej.Pan Kubiak czyli tato Mirka, w czasie wojny służył w polskim lotnictwie w Anglii i przyzwyczaił się do porridżu. I teraz na śniadanie u nich codziennie to samo- porridż.Są to po prostu płatki owsiane z mlekiem. " Kupuje się płatki owsiane i- uchowaj Boże, nie gotując , bo wtedy wyjdzie owsianka, a nie porridż- na surowo , zwyczajnie rozsypuje się do talerzy albo kubeczków. Następnie zalewa się te płatki mlekiem- gorącym, takim sobie lub też całkiem zimnym, jak kto woli- i w takiej postaci się to je." Ale mniejsza z porridżem, pan Kubiak ma przyjaciela z wojska Eligiusza, który go szantażuje, bo prowadzi gangsterskie interesy i zdolności kolegi są mu potrzebne do rozprucia kasy w sklepie jubilerskim. Całej szajce i Kubiakom przygląda się przebrany za starca inspektor milicji oraz Tadek, redaktor " Sztandaru Młodych". Redaktorek wciąga piątoklasistę w swoistą zabawę, na biegu wymyśla test na Indianina składający się z wielu sprawności.Mirek zostaje porwany i przetrzymywany w piwnicy.Akcja się zagęszcza i komplikuje. W rezultacie dzielny Mirek pomaga w ujęciu bandytów.Potem we śnie widzi się przy ognisku Apaczy, dostaje imię- Dzielny Łoś, wojownik plemienia Apaczów!
Oczywiście nie brakuje pouczeń dydaktycznych, niektóre wypadają dość zabawnie. W jednej z ostatnich scen inspektor milicji przychodzi do Kubiaków,żeby opowiedzieć co tak naprawdę się wydarzyło( szybkie podsumowanie) i przyprowadza ze sobą kilka osób, mama Mirka robi przerażoną minę- " Panie domu, kiedy słyszą o niespodziewanych gościach, nie dlatego robią przerazoną minę,że są niegościnne, tylko dlatego, że nie mają ich czym poczęstować i boją się wielkiego wstydu. Skoro jednak to niebezpieczeństwo zostaje zażegnane, panie domu, chętnie widzą u siebie gości. Zapamiętajcie to, chłopcy, na przyszłosć, kiedy się ożenicie." Książka ma 206 stron, z przyjemnością przeczytałam w dwa wieczory.A czy Wy lubicie książki i filmy " o Indiańcach", seriale, westerny ?
A to kwiatek z biblioteki. Dostałam za oddanie swojej książki.
Tulipanki z mojego wejskiego ogródka w podzięce dla Was,za zaglądanie, czytanie i komentownie. Miłego weekendu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Minha amiga Isabel,
OdpowiedzUsuńMais uma publicação que sempre traz o melhor da sua terra, onde natureza e literatura sempre estão presentes.
HABEMUS PAPAM!
Beijos!!!
Obrigado, caro amigo Douglas, pelas suas gentis palavras.
UsuńBeijos!
W ramach poprawności politycznej w Niemczech nie wolno opowiadać, bawić się w Indianów, czy tak się przebierać na karnawał. Książki Maya chyba jeszcze nie są na indeksie 😉
OdpowiedzUsuńAch matura... z polskiego ustnego egzaminu byłam zwolniona.
Piękną majówkę miałaś.
A to mnie zaskoczyłaś, Lucy!
UsuńRozumiem.
Mnie dobrze poszedł pisemny na maturze, z ustnego byłam średnio zadowolona. pamiętam, że chyba 4 biografie były do opanowania- Mickiewicz, Słowacki, Norwid i Żeromski. Nauczyłam się trzech pierwszych, a dostałam...Żeromskiego.
Dziś chętnie wracam do książek Żeromskiego.
Dziękuję!
Pozdrawiam serdecznie
Kiedyś książki o Indianach
OdpowiedzUsuńi westerny uwielbiałam. Teraz szkoda mi na nie czasu, wolę literaturę popularnonaukową. Sentyment jednak pozostał.
Gdy byłam w Chorwacji ,
moja wyobraźnia się rozhuśtała, bo patrzyłam z której góry zjedzie Winnetou, albo w którym jarze kryją się Apacze.
Ekh!, czasy młodości były takie niewinne i naiwne. Wierzyło się , że w końcu zawsze zwycięży dobro i szlachetność .
Ja kiedyś lubiłam westerny.
UsuńCo do literatury, to mam tak, że czytam to, co mnie zainteresuje, wciągnie i jest dobrze napisane. Ostatni punkt jest bardzo ważny i wychodzi najczęściej " w praniu", bo wielu autorów potrafi mnie i dziś zaskoczyć.
Oczywiście jest jeszcze kwestia indywidualnych gustów, a z tym się nie dyskutuje.
Och, Jolu ja nadal wierzę, że zwycięży dobro i szlachetność.( nawet jeśli fakty temu przeczą) Na pewno jest to odmienne od tego co myślałam w młodości, jednak sprowadza się do tego samego.
Pozdrawiam serdecznie
Lindos tulipanes. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias, Judyta.
UsuńTe mando un beso.
Szkoda ze w mojej bibliotece nie trzymają takich książek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW niektórych bibliotekach jeszcze trzymają, Ewo.
UsuńNa pewno nie pozbywają się klasyki młodzieżowej, choć prawie nikt tego nie czyta. Oczywiście można mieć wątpliwości czy książka" I ty zostaniesz Indianinem" się do niej zalicza. Raczej nie.
Młodzież dziś czyta, tyle ,że są to inne lektury i inne gatunki.
Pozdrawiam serdecznie
Kiedyś czytałam mnóstwo książek tzw.westernowych, najbardziej lubiłam Ostatniego Mohikanina i Skarb w Srebrnym jeziorze.
OdpowiedzUsuńAle i książki Wiesława Wernica były fajne.
Teraz przyglądam się z przymrużeniem oka starym filmom o dzikim zachodzie, takie hollywoodzkie i upiększone!
Tegoroczne tematy maturalne tez by mi średnio leżały...
Cieplejszego maja życzę!
Wstyd się przyznać, ale nie znam wielu kultowych książek i filmów o tej tematyce.( na przykład "Tańczący z wilkami" z 1990r) Po prostu mnie to nie interesowało.
UsuńSzukając informacji wynotowałam sobie niektóre filmy, które chętnie bym obejrzała.
Właśnie- " Ostatni Mohikanin" ( 1992)- dramat historyczny w puszczach Ameryki Północnej, " Sny wędrownych ptaków"- kolumbijska saga o początkach handlu marihuaną ( 2018), Hostiles( 2017)- współczesny western o Dzikim Zachodzie z końca XIX wieku, "Nawet deszcz" (2016)- rewizja mitu Krzysztofa Kolumba, "Czas krwawego ksieżyca" ( 2023) film w reżyserii Martina Scorsese i kilka innych.( Ten spis znalazłam na jednym z blogów, ale zabij- nie pamiętam nazwy. Sorry chłopaki!)
Chyba dziś bardziej jestem zainteresowana Ameryką Południową. To trochę inne tematy. Hollywoodzkie produkcje zdecydowanie mi się przejadły...
Te stare trącą już dziś " myszką", choć kultowe zawsze będą kultowe.
A wiesz, że nie rozmyślałam o tych tematach maturalnych?!
Na pewno włączyłabym znaną sobie literaturę, bo nie wiem co dokładnie jest teraz w kanonie lektur licealnych.
O tak! Bardziej jednak męczą mnie skoki temperatur, jestem na to bardzo wrażliwa.
Pozdrawiam serdecznie
Przepiękne zdjęcia, a Twoje tulipany to już cuda!!!! Ja bym tam pewnie tę książkę przeczytała. hehe Wiesz, przeczytałam sporo książek, a moją ukochaną to seria Nevermoor, dla dzieci. Teraz wyszła czwarta część, a ja modlę się, by przetłumaczyli na polski. Oczywiście, jak tylko będzie można, to polecę do księgarni i kupuję. Czekam, jak dzieciak totalny. Mogą być książki o dużo poważniejszych tematach i takie tam, ale ja kocham najbardziej serię Nevermoor i już. :D Miło oglądać, co czytasz, co Ci się podoba. Na mnie panie zabawnie patrzą, jak chodzę po dziele dziecięcym i zadają to zacne pytanie... to dla dziecka? A ja mówię... nieeeee, to oczywoście dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie, miej przepiękne dni. :********
Dziękuję Agnieszko,
UsuńNie masz pojęcia na ile książek dla dzieci ja mam dziś ochotę. Są tak pięknie wydane i takie ciepłe, cieplutkie.
Prawda jest taka, że wszystko co nas zainteresuje, poruszy, pochłonie, zostawi w zachwycie i pozytywnie zakręci- jest godne uwagi i naszego czasu.
A te czasy są pod tym względem dobre, że moje wybory są moimi wyborami i nikomu nic do tego, no nie?!
Aż muszę sprawdzić co to za seria, o której piszesz.
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i cieszę się, że wróciłaś do blogsfery.
Ups a ja tej książki nie znam choć jestem mniej-więcej z tamtej epoki no ale nadrobię to. Miłego majowego weekendy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lucynko,
UsuńOstatnio mam fazę na książki dla młodzieży. Kiedyś mimo, że książek nie było tyle co dziś, trudno było to ogarnąć, zresztą niektóre mnie nie interesowały. Była szkoła, koleżanki i koledzy...
Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu.
Minha amiga Isabel,
OdpowiedzUsuńAcho a paisagem da sua terra infinitamente linda. Dá vontade de ser personagem nas fotos.
Beijos e tenha um ótimo Dia das Mães no domingo, 11 de maio.
Obrigado, caro amigo Douglas.
UsuńNa Polonia, o Dia das Maes e um ponco mais tarde Que o seu, na segunda- feira, 26 de maio.
Beijos!
Cześć Izuniu. Bardzo miło wspominam swoja maturę z polskiego. Wybrałam temat o heroicznej walce. Napisałam szybko i o dziwo bez większych błędów. Z matmą było już nieco trudniej. Zdałam, ale kosztowało mnie to sporo nerwów. Musiałam się naprawdę wysilić. Ustną zdawałam z pol, historii i ang.
OdpowiedzUsuńCześć Kasieńko, ja pisałam o obozach koncentracyjnych. Oprócz ustnego języka polskiego zdawałam też historię. Na matmie u mnie też nadzwyczajnie nie było. Widać, że zdecydowanie jesteśmy humanistkami.
UsuńPozdrawiam
É bom que aqueles que valorizam os costumes do lugar onde vivem compartilhem essas informações na internet e você faz isso muito bem.
OdpowiedzUsuńAbraços 🐾 Tirinhas do Garfield.
Muito obrigado, Garfield!!!
UsuńCiekawe rzeczy piszesz o maturze :)
OdpowiedzUsuńDużo informacji na temat tegorocznej matury znalazłam w codziennym " Expressie Ilustrowanym" ( łódzki dziennik), który kupuję i czytam.
UsuńWprawdzie swoją maturę zdawałam dawno temu, ale ciągle mnie ten temat interesuje.
Pozdrawiam serdecznie
Dobrze się spisał maturzysta, którego wspominasz w swoim poście.
OdpowiedzUsuńWedług mnie tematy nie były łatwe.
Pozdrawiam serdecznie :)
Też uważam, że tematy łatwe nie były. Trzeba było się dobrze zastanowić, co napisać.
UsuńPozdrawiam serdecznie, Haniu.
What a lovely post! I can totally relate to the May vibes – the chestnut trees and final exams are a reminder of the hustle and bustle of school life. I also think it's amazing that you stumbled upon that old book and learned about the Apache chief stories. It’s funny how we remember things from childhood that we didn’t fully experience at the time. It seems like May is full of little adventures for you, even with the cool weather! Thanks for sharing your thoughts.
OdpowiedzUsuńThank you Melody for such a beautiful comment.
UsuńKisses.
Pamiętam tą książkę doskonale , a w Winnetou to się kochałam. Piękne wspomnienia . Czytelnie były pełne, ruch w bibliotekach. Odchodzą powoli te czasy . Miłego weekendu ♥️♥️
OdpowiedzUsuńMarysiu, teraz też czytelnie są pełne i ruch w bibliotece jest. Tylko książki są nieco inne, a czasy to już zupełnie inne.
UsuńPozdrawiam serdecznie. Miłej niedzieli
Matura z polskiego była dla mnie najprzyjemniejsza i najłatwiejsza :) Piękne widoczki natury :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kingo,
UsuńDla mnie też polski był najlepszy.
Pozdrawiam
Po otwarciu zawsze chyba najwięcej ludzi jest, najwieksze zaintresowanie.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze wszyscy są ciekawi.
OdpowiedzUsuńPo drugie dobrze iść do lokalu wkrótce po otwarciu. Mają dużo zapału i bardzo się starają.
Wkrótce sezon letni i taki bar bardzo się przyda.
Mają stosunkowo tanie napoje na przykład kawę. A i lody można zjeść!
Pozdrawiam
Witaj Izo! Ciekawostki o maturach trochę mnie zdziwiły, choć mój brat pracuje w liceum, uczy angielskiego. Polski był zawsze dla mnie ważny, zawsze miałam dobre oceny i do dziś pamiętam temat, jaki wybrałam, choć minęło wiele lat (1988): Czy "Antygona" Sofoklesa, "Odprawa posłów greckich" Kochanowskiego i "Makbet" Shakespeare'a to teksty martwe, muzealne, czy też mają jakąś wartość dla współczesnego czytelnika?
OdpowiedzUsuńPamiętam też powieść Woroszylskiego (choć wolę jego wiersze, zwłaszcza wiersz pt. Państwa faszystowskie) i wiele innych z tej serii, którą "pochałaniałam" jak gąbka wodę.
Pozdrawiam, u mnie jest mnóstwo różowych kasztanowców, dopóki kwitną - chodzę na spacery, żeby się napatrzeć. :))
Ciekawe jakie reakcje mielibyśmy okazję zobaczyć, gdybyśmy zapytali ludzi w sondzie ulicznej, zadając im pytanie, które wybrałaś na maturze?! Oj, mogłoby być zabawnie?!
UsuńPoza tym, myślę, że tak kiedyś, jak i dziś, wiele osób nie lubi wierszowanych lektur.
Może dobrze, że kręcą kolejną adaptację "Lalki". Niektórzy będą mieli ochotę przeczytać tą piękną powieść. Zyskają też wydawnictwa i biblioteki.
Woroszylskiego twórczości dotychczas zupełnie nie znałam.
Na okładce, w krótkiej notce napisali, że od dziecka interesował się poezją i jeszcze przed maturą wydrukował swój pierwszy wiersz w łódzkiej gazecie "Głos Ludu", a pierwszy tomik poezji pt." Śmierci nie ma " w 1949 roku.
Tak, różowe kasztany są piękne. W naszym parku jest kilka drzewek, a w sąsiednim mieście jest ich całe mnóstwo i to starych, sędziwych .
Pozdrawiam Cię, Joanno serdecznie. Dobrego tygodnia Ci życzę.
Tamaryszki są takie piękne!! Nie mogę od nich oderwać wzroku!
OdpowiedzUsuńW moim mieście jest ich sporo, są tak przycinane, że przypominają niewielkie drzewa.
UsuńPozdrawiam Cię, Aniu serdecznie. Dobrego tygodnia.
Kwitnące kasztany, matury i świadectwo dojrzałości, plany i marzenia... Tegoroczny temat "Źródło nadziei w trudnych sytuacjach" bardzo mi się spodobał - pewnie bym go wybrała. I taTwoja nieoczywista lektura. Ja czasem szukam lokalnych baśni i śladów ludności tubylczej. Ciekawią mnie te rzeczy. Boję się, że mogą zostać zapomniane. A my jesteśmy przecież pomostem, który łączy przeszłe i przyszłe pokolenia.
OdpowiedzUsuńPięknego miesiąca maja. Wielu niezapomnianych spotkań, ciekawych rowerowych wycieczek i mnóstwo inspiracji. 🤗 Serdecznie pozdrawiam 🙂
Pięknie to napisałaś- " A my jesteśmy przecież pomostem, który łączy przeszłe i przyszłe pokolenia."
UsuńRównież życzę Ci pięknego maja, z mnóstwem ciekawych spotkań, małych i dużych podróży, wielu, wielu inspiracji.
Pozdrawiam serdecznie
Zawsze z zainteresowaniem i z przyjemnością tu zaglądam.
UsuńDziękuję!!!
UsuńPozdrawiam.
Po westerny sięgam rzadko. PS Piękne kasztanowce i tulipany!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja teraz też raczej unikam pewnych gatunków filmowych, westerny dobre były kiedyś.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Pięknie uwieczniłaś na zdjęciach majowe widoczki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Danusiu!
UsuńPozdrawiam
To cudownie, że majówka upłynęła Ci na spotkaniach towarzyskich, w końcu to bliscy nam ludzie są naszym bogactwem :-) My także spędziliśmy ją rodzinnie odpoczywając. Jak mała zapiekanka była spora to tym bardziej warto było ją zjeść :-) ( uwielbiam zapiekanki - mój ulubiony fast food)
OdpowiedzUsuńMaj to miesiąc matur i w tym roku maturzyści mieli całkiem ciekawe wyzwania tematyczne z języka polskiego. Pamiętam swoją maturę z polskiego i bardzo się cieszę ,że nie musiałam zdawać tej z matematyki ( nie była wtedy obowiązkowa).
Cieplutko Cię pozdrawiamy z Kubą :)
Dziękuję Karolino,
UsuńCóż, ja też bardzo lubię zapiekanki...
Oj, matma to był ciężki orzech do zgryzienia. Bardzo przydają się "pomoce naukowe"...
Pozdrawiam Was serdecznie
Muszę się wybrać nad zalew ;) A rowerki też są już dostępne?
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Angelika
Rowerki chyba czekają na lepszą pogodę. Ta obecna zdecydowanie do takich nie należy.
UsuńPozdrawiam serdecznie, Angelo.
Moja kuzynka w tym roku piąty rok z rzędu próbowała zdać maturę z matematyki. Mam nadzieję, że tym razem mu się uda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, co napisałaś. A "pomocy naukowych " im nie dostarczają?
UsuńPozdrawiam serdecznie
Witaj ciepło, piękne zdjęcia i ciekawy tekst, czy chce zostać Indianinem ? na razie nie przewiduje tym bardziej że życie Indian jak można obejrzeć w TV jest trudne i ich rezerwaty są zmniejszane, ale takie książki mają urok, optymizm i ciepło.... ja lubiłam Tomka na ścieżce łowców głów...
OdpowiedzUsuńCo do matury z j. polskiego i coraz niższy poziom, na studiach to widzimy nikt nie czyta, ciężko namówić studenta na przeczytanie fragmentu naukowej książki ale nie będę narzekać
pozdrawiam ciepło
Witaj,
UsuńA wiesz, że ja nie znam książek Alfreda Szklarskiego.
Dla mnie najważniejsi pisarze powieści młodzieżowych tamtego okresu to Hanna Ożogowska i Zbigniew Nienacki( choć akurat jego książek z Panem Samochodzikiem nie czytałam).
To o czym piszesz, jest nie do pomyślenia.
Miałam na studiach takiego profesora, który, gdy tylko zorientował się ,że studentka coś tam z lektur obowiązkowych czytała- stawiał jej z automatu wyższą ocenę. Uważał, że student musi czytać, bo to jeden ze sposobów zdobywania wiedzy i atrybut człowieka wykształconego.
Pozdrawiam serdecznie
Taki mini bar jest świetną okazją do spotkań z najbliższymi, tym bardziej, że jest na świeżym powietrzu. Za westernami muszę przyznać, że nie przepadam, moja mama oglądała westerny, ja nie mogłam przekonać się jakoś do nich 😉
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu.
Dzięki temu barowi to miejsce robi się jeszcze bardziej przyjemne. Zalew, pomost, ławki, plac zabaw, tężnia, boisko plażowe- miło tam przebywać, a na pewno jeszcze sympatyczniej będzie latem.
UsuńCóż, dawne westerny to już trochę przebrzmiała sprawa. Ale są reżyserzy, który wracają do tych tematów, w innym, nowszym, zrozumiałym dla współczesnego widza ujęciu.
Pozdrawiam serdecznie
Ojtak. Maj to matury. Każdy ma swoje wspomnienia.niepowtarzalne
OdpowiedzUsuńOj tak . Każdy ma swoje wspomnienia , jedyne i niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńOj tak . Każdy ma swoje przeżycia.
OdpowiedzUsuń