czwartek, 12 września 2024
Szal, mozaika i książka.
Witajcie! Dziękuję za zaglądanie, czytanie i komentowanie. Dziś chciałabym zaprezentować szal, nad którym pracowałam w ostatnim czasie i opowiedzieć o książce, która mnie zaciekawiła od pierwszej strony.
Moherowy szal.
Od dawna myślałam,żeby zrobić coś z moheru. Kiedy otworzyłam pudełko z przysłaną włóczką, oniemiałam z zachwytu. Niesamowicie cienka, niesamowicie mięciutka! Kolor: różowa perła.
W trakcie pracy.
Przy okazji nauczyłam się nowego ściegu, bo szal składa się z części środkowej i brzegów z delikatną koronką.
W lipcu ukończono pracę nad wielką ceramiczną mozaiką na ścianie zabytkowej kamienicy w Łodzi na ulicy Struga 17. Autorem mozaiki , zatytułowanej "Cztery strony" i mającej ponad 100mkw. jest Wojciech kołacz- Otecki z Wrocławia, absolwent tamtejszej ASP. Jego dzieła oglądać można w całej Europie. Co przedstwaia mural przy ulicy Struga? W projekcie mozaiki formy botaniczne przeplatają się z figurami czterech postaci.Mają one zamknięte oczy, co symbolizuje wycofanie się ze świata zmysłów i wejście w głąb. Choć to, co w nas wewnętrzne, nie jest widoczne, to stanowi kompas naszych zachowań, nadaje im kierunek. Dwie twarze skierowane są w dół, dwie w górę, co sugeruje pewną harmonię. Patrzenie w górę to nadzieja, wdzięczność inspiracja, odwaga, ale też pycha czy zamyślenie.Patrzenie w dół to pokora i smutek, ale jednocześnie koncentracja, skupienie czy rozmyślanie. Układanie mozaiki zajęło cztery tygodnie. Autorem kafli ceramicznych jest Łukasz Karkoszka z ASP we Wrocławiu.Wykorzystałam zdjęcie jednego z łodzkich przewodników.
A to krem z białych warzyw z grzaneczkami.
Programista Joe zatrudniony w londńskim banku nagle staje się kozłem ofiarnym. Rzuca wszystko, wsiada do samochodu i jedzie do odległej wioski w Kornwalii. W desperacji wchodzi do wody, porywa go fala, a na brzeg wyrzuca wieloryb. Najpierw trzeba ratować Joe, a potem wieloryba, który o własnych siłach nie może wrócić na głębiny. Tak w jedną jaki i drugą sprawę angażują się wszyscy mieszkańcy wioski czyli ponad 300 osób. Joe podczas ratowania wieloryba nagle staje się liderem i następnym jego krokiem jest uratowanie wioski przed światowym kryzysem.
Wieloryb spina klamrą całą powieść. Pod koniec jest trochę za dużo lukru... Jednak jej treść i optymizm po prostu zostają w pamięci. Pomijam fakt,że wiadomo,kogo preferuje autor. Joe mieszka u emerytowanego lekarza Mallory Broks'a i odnajduje sie w barowym klubie, do którego należy oprócz nich Jeremy Melon- przyrodnik i pisarz, Demelza Trevarrick - autorka powieści romantycznych i potrafiąca łączyć kropki nauczycielka Martha Fishburne. Dyrektor banku Lew Kaufmann jest nieustanie przywoływany, a także jego mądrość. Joe ma konflikt z Wielebnym Alvinem Hockingiem, ale gdy nagle zostają na siebie skazani, dochodzą do porozumienia. Interesujące są ich rozmowy, jak również wspomnienia Joe związane z matką.
Pierwszy rozdział zatytułowany jest " Dzień, w którym Kenny Kennet zobaczył wieloryba" opisane są wszystkie osoby, które były w tym czasie na plaży. " Był Kenny Kennet, plażowy zbieracz.Kręcił się po kamienistej plaży we wschodniej części zatoki, szukając małży, krabów oraz rupieci i drewna wyrzuconego przez morze. Jeśli trafiło mu się coś dobrego, z drewna robił dzieła sztuki, które sprzedawał turystom w kolejnym sezonie. Małże i kraby gotował i zjadał.A rupiecie- cóż- to już zależało od tego, co znalazł" Bardzo zaciekawiła mnie ta postać...tymczasem, to co zacytowałam było najdłuższą informacją o Kenny Kennecie.
I wykład Demelzy o miłości - " Oczywiście wierzę w pożądanie od pierwszego wejrzenia. Bóg wie, że miałam je na sumieniu więcej razy, niż potrafię spamiętać. Boże- to najpotężniejsza siła na tej planecie; ciężko ją odróżnić od miłości, kiedy padnie się jej ofiarą, wiem. Ale ile razy zdarza się,że budzisz się rano, patrzysz na obiekt swojego pożadania i zdajesz sobie sprawę z tego,że tak naprawdę nie jesteś zakochany. Prawdziwa miłość powstaje powoli. Jest jak przepis kulinarny. To nie dwuminutowa chińszczyzna z patelni, trzeba ją gotować długo i powoli.(...) Najlepszy przepis na prawdziwą miłość to mnóstwo czasu spędzonego ze sobą plus odrobina ryzyka, któremu się stawia czoła wspólnie. ( ...) Istoty ludzkie to nie kawałki puzzli. Nie trafimy znienacka na kogoś, kto okazuje się idealnie do nas pasować. Musimy elastycznie dostosować naszą osobowość i nasze życie, by zmieścić w nim inną osobę.A ona musi zrobić to samo dla nas. To wymaga czasu."
I to byłoby tyle na dziś.Pochmurny mamy dzień i z niepokojem wysłuchujemy komunikatów o nadchodzącym wielkim deszczu, szczególnie na Dolnym Śląsku. Miejmy nadzieję,że nie będzie tak źle i służby sobie poradzą. Pozdrawiam Was serdecznie i idę sprawdzić co u Was.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Chusta po prostu jak mgiełka, super delikatna!
OdpowiedzUsuńMural świetny, mozaika to trudna sztuka i pracochłonna.
Książka może być ciekawa, a że trochę lukru? czasami nie zaszkodzi, zwłaszcza jesienią:-)
Takie zupki to fajna rzecz, lekka i smaczna!
Pozdrawiam serdecznie:-)
Dziękuję Jotko.
UsuńZ tego szalu jestem bardzo zadowolona, tym bardziej, że i córka zachwycona. Robiłam go specjalnie dla niej, do weselnej kreacji. A dziś trochę chłodno, deszczowo, więc będzie otulał puszystością i ciepłem.
Masz rację, co do tego lukru. Książka daje taki duży zastrzyk optymizmu, że trochę lukru nie zaszkodzi.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Your posts are always so graceful. Full of nature, colors, literature and flavors.
OdpowiedzUsuń(ꈍᴗꈍ) Poetic and cinematic greetings.
💋Kisses💋
Thank you, Teodozjo.
UsuńKisses.
Me gusta tu tapete. Gracias por la reseña. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias, Judyto.
UsuńTe mando un beso.
Szal wyszedł przecudnie!!! Ja przymierzam się do zrobienia sweterka z tej właśnie włóczki. Zastanawiam się tylko czy nie robić z dwóch nitek, żeby był nieco gęstszy. Myślę dziergać na drutach. Czy dużo tej włóczki wchodzi na taki szalik?
OdpowiedzUsuńDziękuję Danusiu!
UsuńNa cały szal zużyłam 6 motków. 180 cm długości i 60 szerokości.
Robi się z tej włóczki - bajecznie.
Zamówiłam najpierw 4 motki, a potem jeszcze 3 w innym sklepie. Kolor się nie różnił, ale faktura delikatnie- tak. Pierwsza partia mięciutka, druga trochę szorstka. Ale w sumie nie odbiło się to na efekcie końcowym.
Pozdrawiam Cię Danusiu serdecznie
Przepiękna chusta. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję bardzo!
UsuńPozdrawiam serdecznie
Piękny szal! Podoba mi się jego kolorek :)
OdpowiedzUsuńA cytat cudowny, bardzo trafne porównanie
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję bardzo!
UsuńSukienka córki na wesele jest w kolorze fuksji. Podobał mnie się kolor: wiśniowy sorbet i angielski róż. Jednak uznałam, że ta delikatna różowa perła będzie najlepsza!
Pozdrawiam
Dzień dobry Izo! Niesamowity jest Twój szal, taki babioletni, wczesnojesienny, pajęczynowy i zapewne mięciutki i miły, super - podziwiam nieustannie. Mural bardzo intrygujący, ale znam wiele osób po wroclawskiej ASP (mój cioteczny brat to znany artysta, a chrześnica też tam studiowala) i wiem, że ta uczelnia jest świetna.
OdpowiedzUsuńJak znajdę książkę o wielorybie, to zapewne przeczytam. Pozdrawiam z łóżka, bo się przeziębiłam (mój psiak również) i się kuruję. Uściski i serdeczności!
Dziękuję Joasiu,
UsuńSzal rzeczywiście jest milusi i ciepły ( 75 procent moheru i 25 jedwabiu) I coś czuję, że będę jeszcze chciała coś zrobić z tej włóczki.
Książkę polecam, bo akcje, gdy ludzie robią coś wspólnie w obliczu zagrożenia, działają jak miód na serce.
Serdeczności Joasiu, dbaj o siebie i wygoń to przeziębienie.
Dobrego, pięknego weekendu, Izo, zrób z tej włóczki kolejne cudeńko! Uściski i serdeczności. :)
UsuńIzo, piękny szal, moher jest taki przyjemny w dotyku - miękki i delikatny.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jest mozaika, piękna, pełna artyzmu. Książka też bardzo interesująca.
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
Dziękuję Haniu,
UsuńDawno robienie na szydełku nie sprawiało mi takiej przyjemności, a z szala wszyscy jesteśmy zadowoleni. Przydał się i córce, i wnuczce, bo wczoraj przy tych intensywnych deszczach otulał!
Pozdrawiam serdecznie
Lubię oglądać murale; jest to sztuka , która wydostała się z ciasnych galerii i muzeów na ulicę.
OdpowiedzUsuńSzal przypomina poranną, jesienną mgłę unoszącą się nad łąkami. Sądzę, że będzie służył na wiele okoliczności. Kolor i lekkość pasujące do niemal każdej stylizacji.
Murale stały się teraz bardzo modne, co ogromnie cieszy.
UsuńTen szal może zapowiadać początek pięknej jesieni i mam nadzieję, że mojej córce będzie służył.
Pozdrawiam serdecznie, Jolu.
Piękny szal, taki delikatny. Murale bardzo ożywiają puste ściany. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo,
UsuńZgadza się. I miło na te murale popatrzeć.
Pozdrawiam
Piękny szal! Tej jesieni muszę w końcu nauczyć się dziergać!
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolino,
UsuńPozdrawiam serdecznie
O książce wcześniej nie słyszałam, ale powinna mi się spodobać. Lubię takie klimaty. Szal cudny, wygląda nie ciepły i miły w dotyku!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu,
UsuńSzal właśnie taki jest. A książkę polecam.
Pozdrawiam serdecznie
Chyba już wszyscy Łodzianie sfotografowali ten mural, ja go nadal ignoruję. ;D Ładny jest, to trzeba przyznać.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości zapytam, którego przewodnika obserwujesz?
Od pewnego czasu czytam Express ilustrowany. I któregoś dnia znalazłam wypowiedź autora na temat symboliki tej mozaiki. Zdjęcie w gazecie było mało wyraźne, więc postanowiłam poszukać na FB na łódzkiej stronie. Oj, cały przebieg powstawania był relacjonowany na stronie. To zdjęcie było najlepsze, więc postanowiłam je wykorzystać, a że nie moje, a jednego z łódzkich przewodników ( ale już nie pamiętam imienia i nazwiska) postanowiłam to napisać, żeby nikt się nie czepiał.
UsuńSzal mnie bardzo zachwycił, z pewnością jest bardzo miły w dotyku, a tym bardziej będzie cudownie się go nosić. ;) Uwielbiam takie ręcznie robione rzeczy i bardzo doceniam taką pracę. :) Zupa krem wygląda bardzo smacznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję Dollko,
UsuńPozdrawiam serdecznie
Podjęłaś się tylu tematów, a jednak w sposób umiejętny i charakterystyczny dla siebie spięłaś je urokliwą klamrą. Bardzo podoba mi się Twoja chusta. Z pewnością jest bardzo przyjemna w dotyku. Symbolika mozaiki jest niezwykle trafna: patrzenie w górę i patrzenie w dół. Zauroczenie, fascynacja są jak kwiaty, których widok nas czaruje i onieśmiela, miłość jest jak owoc, jak plon naszego życia. Pozytywne nastawienie to podstawa wszelkich działań. Dziękuję za piękny wpis, pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Moja Droga,
UsuńPotrafisz sprawić, że jest mi bardzo przyjemnie, gdy czytam Twoje komentarze.
Uściski i dobrego tygodnia!
Szaliczek wyszedł przepięknie- przyda się bo powoli tupta do nas jesień. Ta mozaika prezentuje się przepięknie, i bardzo podoba mi sie jej przesłanie :-) Ach ten krem z białych warzyw- osobiście uwielbiam :-) Wieloryb z okładki książki to ulubione zwierzątko mojego autystycznego siostrzeńca <3. Cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChusta rewelacja! Jak marzenie! Zupę krem też jadlabym! Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńPiękny szal. Ciekawa książka. Trzymaj się! :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny szal, miłej lektury :D
OdpowiedzUsuńSzal prezentuje się pięknie, taka różowa chmurka kojarzy mi się od razu z Dyzio Marzycielem ;)
OdpowiedzUsuńA ten krem z grzankami musiał być pyszny, ja lubię taki, ale z dyni. Pozdrawiam! :)
I mnie się podoba ten szal. Z chęcią bym się nim okryła w chłodne, jesienne dni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRękodzieło robi wrażenie. :) Coś dawno temu słyszałem o tej książce. Na szczęście u mnie nie ma komarów już, ogólnie wszystko w normie jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Śliczny szalik i zupka musiała być pyszna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię takie szale
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten szal podoba <3
OdpowiedzUsuń