czwartek, 22 lutego 2018

Moje rozważania na temat pewnej książki

Witajcie, zima w tym roku, jak nie zima.Tęsknię za sielskimi obrazkami dlatego będzie ich kilka w poście, z krótkich epizodów zimy na moim terenie.Ten poniżej pochodzi z kalendarza.
Nie pamiętam czegoś takiego z własnego doświadczenia.Nie pamiętam lodówki na lód, bo urodziłam się później gdy w domu była już tradycyjna lodówka...Ale takie zimowe obrazki w formie scen rodzajowych lubię najbardziej.
O co mi chodzi w tym poście?! Zrobiłam ostatnio przegląd mojego bloga i stwierdziłam,że największą popularnością cieszą się posty kulinarne, następnie robótkowe. Tymczasem w obu tematach aktualnie bez szału i przez moment myślałam,żeby zawiesić bloga na czas bliżej nieokreślony. A jednak mi żal,bo lubię blogowanie, jak również wizyty na Waszych blogach- mówiąc w wielkim uproszczeniu. A najważniejszą sprawą jest to,że pisanie bloga jest mi potrzebne.Potrzebne i już!Od dawna zastanawiałam się nad ideą, treścią i formą nowego cyklu.Choć tak naprawdę nowy to on nie będzie,a trochę inny niż dotychczas. Idea- Hyde Park (potoczne znaczenie- forum dla swobodnego wypowiadania poglądów.)Co do formy...Moja promotorka i autorka najlepszych- jak dla mnie- wykładów na studiach, dr psychologii Agnieszka Wielgus zawsze powtarzała,że trzeba zgromadzić materiał, punkt wyjścia do dalszych rozważań i poszukiwać. A zatem książki. Głównie literatura piękna. Oczywiście nadal będę pokazywać swoje prace. Ale jak wiecie sami, ze swojego doświadczenia, dobre prace czy to szydełkowe, krzyżykowe, czy inne wymagają czasu.Nie dla mnie działanie pod presją - bo muszę, bo trzeba coś opublikować itp. Może nie zawsze wiem czego chcę,ale wiem czego nie chcę.A wiem ,że nie chcę,żeby pisanie bloga stało się dla mnie niewolą, przymusem, czy przykrym obowiązkiem, bo to nie ma sensu. To ma być forma samorealizacji, wiec musi być pozytywnie, z polotem i do przodu.
Lubię czytać i lubię dobrze opowiedziane historie. I nie ważne gdzie je znajdę, bo równie dobrze może to być powieść uznanego autora, czytadło czy czasopismo.
W ubiegłym roku moim największym odkryciem czytelniczym była twórczość Jaume Cabre( Katalończyk, ur.1947) Obecnie czytam jego trzecią powieść. Podejrzewam,że zajmie mi to sporo czasu... Czytając "Cień eunucha" robiłam liczne przerwy, bo zafiksowałam się na fragmencie dotyczącym rządów Franko w Hiszpanii. Często padające słowo "towarzysz" skutecznie studziło mój zapał do czytania. Ale spoko, książka jest świetna, wielowątkowa. Cabre uważa ją za najlepsza swoją powieść. Przyznał również w radiowym wywiadzie w Polsce,że inspiracją do stworzenia trójki przyjaciół-Gensana, Bolos, Rovira- była "Ziemia obiecana" Reymonta.
Uwaga, zdradzam początek i zakończenie jednego z wątków!Ojciec głównego bohatera Miquela Gensany- Pere Gensana któryś tam z kolei, posiadał fabrykę sukna. Dzięki niej od 200 lat byt rodziny mieszkającej w wielkim domu z mnóstwem pokoi, ogromnym parkiem z sadzawką, po której pływała rodzina łabędzi-był zapewniony. Inna sprawa,że ich losy pomimo,że posiadali liczne dobra, pozycję, wysoki prestiż społeczny, że o służbie nie wspomnę - wcale nie był sielankowy. Zdarzały się rodzinne tragedie, nie brakowało skandali...Niestety nic nie trwa wiecznie. Dobrze prosperująca firma - zaczęła upadać.Pewnego deszczowego dnia senior rodu przedłużył sobie sjestę. Ktoś zadzwonił do drzwi. Wyszedł w kapciach i tyle go wszyscy widzieli. Tak zaczyna się ta powieść przypominająca dzieło muzyczne. Rozwinięcie tego wątku znajdujemy na końcu. Kiedy firma zaczęła upadać ojciec zaczął przelewać kasę na osobne konto i czynić przygotowania do wielkiej ucieczki. Wyszedł w kapciach, po czym przebrał się w czekającym samochodzie wiozącym go na lotnisko.Prysnął do Brazylii,a żeby mu tam nie było nudno, zabrał swoją sekretarkę.Rodzinie nie pomachał na do widzenia i nie dał już nigdy znaku życia.
Nie wiem jak Wy,ale ja zastanawiam się, co powoduje ludźmi,że zostawiają całe swoje dotychczasowe życie, by zacząć od nowa i zafundować sobie zmianę przez duże "Z"...Chętnie przeczytałabym powieśc o Pere Gensana w Brazylii...Spełnione nadzieje czy rozczarowanie?!A może po prostu nowe, inne życie?
I cytat,a jednocześnie pytanie autora-Dlaczego tak łatwo przegapiamy nieliczne naprawdę ważne momenty w życiu,a potem marnujemy resztę rozpaczliwej egzystencji na bezowocne próby ich odzyskania?" To tyle na dziś. Mam jeszcze kilka pytań odnośnie tej powieści.Pozdrawiam Was serdecznie

6 komentarzy :

  1. prawdziwie napisane, tak bywa. Przegapione momenty :0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Pochłonięci różnymi sprawami- czasem po fakcie okazuje się,że nieistotnymi i niewartymi uwagi-przegapiamy te ważne, kluczowe.Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Masz rację dużo w życiu przegapiamy:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety...ale myślę,że to także dlatego,że często stajemy przed wyborem- albo, albo. Trzeba się na coś zdecydować,a wszystkiego nie da się przewidzieć...Pozdrawiam

      Usuń
  3. Trudno odpowiedzieć na to pytanie

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, choćby dlatego ,że każdy człowiek jest tajemnicą, której nigdy do końca nie da się zgłębić drugiej osobie.A co do postaci w książce...Rodzina niespecjalnie pomagała mu w tej fabryce, nikt się do tego nie palił, jedynie jakiś daleki kuzyn. Wszyscy natomiast korzystali z owoców jakie przynosiła, wiedli dostatnie życie. Nawet małżeństwo Perego musiało być już tylko formalnością. Cały majątek(fabryka, dom) poszło pod młotek.Żona umarła w samotności, w małym , wynajętym mieszkaniu. Można zastanawiać się moralnością, odpowiedzialnością...Jednak- jak to mówią- nie szkoda róż , gdy płonie las. Pozdrawiam

      Usuń