środa, 10 kwietnia 2013

Delicje weselne

Wspaniałe ciasto zamówione u pani Błaszczykowej.Strudel makowa z mnóstwem maku, pyszny sernik, sero-makowiec na kruchym spodzie," Migdałek" z masą karmelową i ciasto pod tytułem "Smaki lata" z wiśniami,którego niestety nie zdążyłam spróbować. Dzieło kelnerów z restauracji "Pomarańczowa" Wszystkie cztery dania gorące - pyszne.Bogaty obiad.Mnie najbardziej smakowały polędwiczki w sosie kurkowym.Na deser tiramisu w pucharkach.Smaczne mini przekąseczki, typu śliwka zapiekana z boczkiem , pieczarki panierowane.Bogata zimna płyta,ale wiekszości dań nie probówałam.Musiałabym mieć kilka żołądków.Obsługa na piątkęTak zwana "Szyszka" czyli gościniec przygotowany dla Gwardiana w podzięce za udzielony ślub.Wręczyli młodzi w poniedzialek po południu. Dziękuję Kobietki za miłe słowa i życzenia dla młodych- Oli, Iwonie, Adze, Danieli.Dzięki za komentarze!Pozdrawiam wszystkich , którzy tu zaglądają.Miłego dzionka!

wtorek, 9 kwietnia 2013

Weselne wspominki.

Ta wspaniała uroczystość...Ja szcześliwa,że wreszcie związek pobłogosławiony w kościele.Kupiliśmy młodym biblię i stułę ślubną,które na koniec mszy wręczył Gwardian.(Również na tych dwóch symbolach oparł swoje kazanie.)Oboje Młodzi bardzo przeżywali przysiegę małżeńską.Na dźwiek marsza weselnego rozpoczęła się mała szarpanina-Rafał ustąpił i Justyna w poczuciu wielkiej wygranej "obróciła go "w swoją stronę! Cóż mogę powiedzieć o weselu.Udane,że hej!To efekt pracy profesjonalistów-cukiernik,obsługa restauracji i hotelu, didżej, fotograf.Goście stanęli na wysokości zadania.Nie dość ,ze dopisali w 100% i świetnie się bawili, to jeszcze chętnie brali udział w najdzikszych zabawach proponowanych przez didżeja.Szczerze mówiąc dawno się tak nie ubawiłam na oczepinach!Przytoczę kilka zabaw.Oczywiście było wykupywanie butów i pantofelków.Moja koleżanka Iwonka musiała oblecieć w 1,5 minuty całą salę i pocałować w policzek wszystkich panów.Men, który zebrał nagrodę za but pana młodego miał w ciągu 2 mimut pocałować w prawą rączkę wszystkie kobiety na sali, łącznie z kelnerkami. świadkowa o twarzy i figurze modelki,ognistym temperamencie, grająca drugie skrzypce po didżeju jako wodzirejka musiała jako "taczka" okrążyć pare młodą. Zabawa z krzesełkami została nieco zmieniona.Żeby usiąć na krześle trzeba było coś przynieść.Najpierw kanapkę z pięcioma składnikami.Potem trawę...Żebyście widzieli jak Oni gnali na zewnątrz,niektórzy nawet na bosaka,żeby wygrzebać spod śniegu trochę zeschłej trawy!!!Boki można było zrywać!Na koniec mój chrześniak walczył z piekną Milenką o zdobycie 2 rolek papieru toaletowego.(Najpierw bieg do toalet, potem do kuchni)Kelnerzy i obsługa powiedzieli,że dawno nikt się tam tak nie bawił!(A było i sporo 18- nastek, tudzież innych imprez).Wiele osób brało wizytówkę od didżeja, bo naprawdę prowadzenie było świetne!A muza dosłownie dla każdego.(Nie zabrakło szlagierów Bony M.,Shakin Stevensa i Bee Gees.)Fotograf o 23.00 zaprezentował efet pracy z całego dnia na pokazie slajdów.To były takie zdjęcia, że wiele osób (łącznie ze mną) zamierało z zachwytu.(Szczególnie sesja przedślubna w hotelu z udziałem młodych i Kalinki)Facet ma tak niesamowitą intuicję,że uchwycił takie momenty i miny gości,że zasmiewaliśmy się do łez i pialiśmy z zachwytu!Niestety zdjęcia będą dostępne dopiero za miesiąc, po sesji w plenerze. My też mieliśmy swoją chwilę. Jako rodzice młodych ze statuetakami Oskarowymi "Dla najlepszych rodziców" odtańczyliśmy "We are the champions "Queen". Miesiące przygotowań-jeden dzień i jedna noc, i.... powrót do codzienności.Ale tak musi być,żeby docenić wagę uroczystości i urok zabawy.Prezentuję dwa zdjęcia, ale kudy mi tam do weselnego fotografa- Pierwszy taniec Młodych i bukiet ślubny.W każdym razie od ślubu Justyny i Rafała zaczęła się Wiosna Radosna! I to jest ta dobra wiadomość dla nas wszystkich.Pozdrawiam i idę sprzątać.Milego dnia!

piątek, 5 kwietnia 2013

Prasówka i nie tylko

Dla równowagi psychicznej prezentuję najnowsze numery moich ulubionych czasopism.W czerwonych "Robótkach Ręcznych" mała serwetka z trzylistną koniczynką w środku.W zielonych "Moich Robótkach" kilka świetnych propozycji, miedzy innymi na serwetę siatkową z ozdobrą rozetą -110x 110 cm. Ulubiony miesięcznik "Zwierciadło" zaczynam zawsze od lektury artykułów o charakterze psychologicznym.W najnowszym numerze -świetna rozmowa z prof. Philipem Zimbardo- Jak wychować optymistów oraz bardzo dobry artykuł"Czuję,że żyję- Między wolnością a przynależnością" Z kolei w "Tinie"- Cholesterol obniżony bez leków. Tyle prasówki. Wczoraj byłam podciąć włosy( wyszło,że obciąć) i kupiłam sobie u Chińczyków balerinki na zmianę.( super , pod kolor kiecki- kolor niebieski)Bo w nowych,ślicznych czółenkach pewnie wytrzymam tylko w kościele. Młodzi wieczorem zawzięcie wertowali książeczkę do nabożeństwa i uczyli się na nowo formułki spowiedzi. Mają tremę! Dziś tańczyli w kuchni i przedpokoju. Muniek Staszczyk "walczył" o pierwszeństwo z Piotrem Roguckim z Comy.( ulubiony zespół Rafała) Częstochowiak z Łodzianinem.Wygrał ten drugi i jego piosenka "Mała", na pierwszy taniec.To tyle.Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój blog.Dobrego, udanego weekendu!!!

czwartek, 4 kwietnia 2013

Ploteczki

Kalina uporała się z gorączką, a teraz jej rodzice narzekają na ból gardła.A tymczasem jest jeszcze sporo spraw do załatwienia.Wczoraj wynikła kwestia wystrojenia kościoła na ślub.Realizowana będzie wersja minimum, czyli ołtarz główny, krzesła dla młodych i świadków.Razem z kwiaciarką lub - użyjmy tu bardziej szumnej nazwy- florystką kilka tygodni temu ustalaliśmy,że kwiatów będzie pod dostatkiem po Wielkanocy.Tymczasem okazało się,że niekoniecznie.Ojcowie w tym roku zamiast różowych kremowych i białych hortensji postawili na kwiaty w kolorze pomarańczowym, które szczerze mówiąc średnio się prezentują.Trudno.Ołtarz główny ma być przybrany białymi kwiatami.I tu wynikła kwestia dogadania się z dwoma innymi parami, które też w sobotę biorą ślub. Wstępne rozmowy już były...Kobiety, jak to kobiety zamiast istotnych ustaleń rozwijały przez telefon sprawę narzutek i wdzianek.Jedna z kobiet ma koronkowe wdzianko i zastanawia się czy w sobotę nie zmarznie. A swoją drogą przy takiej pogodzie wypadałoby założyć kożuchy.Na szczęście kościół jest ogrzewany, więc nie powinno być aż tak źle. Wczoraj zawieźliśmy na salę napoje i alkohole, w piątek trzeba będzie dowieźć owoce,a w sobotę dopilnować ciast i tortu.To tyle.Pozdrawiam wszystkich odwiedzajacych mój blog, a szczególnie kobietki pozostawiające komentarze.Miłego dnia.

środa, 3 kwietnia 2013

Mazurek makowo- kokosowy

Ciasto: 10 białek, szklanka cukru, pół kostki margaryny, szklanka mąki, szklanka maku, pół małego opakowania proszku do pieczenia. Masa: 2 szklanki mleka, kostka masła, 3 łyżki mąki, 8 łyżek wiórków kokosowych,szklanka cukru pudru. Wykonanie Bialka ubić na sztywną pianę i dalej ubijając wsypywać cukier.Wymieszać z dodawanymi po trochu: rozpuszczoną i ostudzoną margaryną, mąką zmieszaną z proszkiem do pieczenia i wypłukanym suchym makiem.Piec 30-40 minut w temperaturze 180-200 stopni celcjusza. Masa: Do jednej szklanki mleka dodać wiórki, mąkę i wymieszać.Drugą zagotować i wlać do niej mleko z mąką i wiórkami.Ogrzewać ,aż zgęstnieje, cały czas mieszając, nastepnie budyń oziębić.Masło utrzeć z cukrem.Porcjami dodawać budyń, ucierając do chwili,aż masa uzyska jednolitą konsystencję.Wystudzone ciasto przekroić na równe cześci i przelożyć masą.Wierzch dowolnie udekorować. Mój komentarz O tym przepisie przypomniałam sobie po upieczeniu baby wielkanocnej.Do baby potrzebowałam 10 żółtek i zostało mi 10 białek- w sam raz na mazurek makowo- kokosowy.Na wierzch mazurka dałam troche masy,by udekorować go morelami i rodzynkami.Jest bardzo smaczny i pasuje wszystkim ,którzy lubią ciasto z makiem.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Mała,żółta , urocza serwetka oraz relacja ze świat

Mała żółta piękność, którą wyciągam zawsze w okresie świąt wielkanocnych.W tym roku pięknie "wyramowałam" ją na styropianie.Robiłam kordonkiem jasnożółtym.Nie powiem nazwy, bo nie chce wprowadzać nikogo w bląd.W każdym razie średnica wyszła wyszła mi 32 cm.Naciągnełam pikotki i powstała dość foremna figura o ciekawym kształcie.Wzór poniżej , gdyby ktoś chciał skorzystać. Całe święta upłynęły nam na walce z gorączką u Kaliny.Zaczęło się wieczorem w Wielki Czwartek i jeszcze trwa.Ponoć to wirusówka tzw.trzydniówka, która potrafi trzymać i 5 dni.Wszystkie prace domowe i przygotowania przebiegały w utrudnionej wersji, a i tak powstało kilka kulinarnych smakołyków,przepisami których sukcesywnie się podzielę.W pierwszy dzień świat było troche gości i hitem dnia było mierzenie dziecku temperatury oraz walka o dziecko- tak walka!-kto ma bawić i komentarze kogo Kalinka lubi najbardziej,i kto posiada najwieksze umiejetności w zabawianiu,uspokajaniu, usypianiu. Zwycięzcami tego dnia okazali się- ta dam: babicia Mariolka i dziadek Wojtek.Inni pękali z zazdrości. W Wielki Piątek poszłam na adorację.Oprócz mnie w kościele był Don Camillo, który robił porządki.Potem zostawił mnie samą, powiedział,że idzie przygotować Paschał na Wigilię paschalną.W tym roku paschał kupił w kolorze miodowym i z ostatnich ławek prezentował się mało ciekawie- bardzo ciemno.A i z bliska- za ciemny. W piątek w kościele było bardzo, bardzo zimno,ale już w poranek wielkanocny i poniedziałek zupełnie nie czuło się chłodu.Don Camillo obawiał się o kwiaty, tymczasem świetnie w niskiej temperaturze się utrzymały.W poniedziałek wielkanocny proboszcz rozdawał czekoladowe jajka.Każde jajko zapakował w przezroczystą foliową reklamówkę.Tłumaczył,że miał je zamiar ukryć w śniegu,ale potem doszedł do wniosku,że może brakłoby mu kasy na oddawanie rodzicom pieniędzy za wykupione dla dzieci lekarstwa.Jajka dostały w tym roku nie tylko dzieci,ale i "ci co się jeszcze nie pożenili",więc był trochę śmiechu i uciechy. Don Camillo zakończył ogłoszenia- "Ach, te wszystkie żonkile, krokusy, tulipany...zanim je nie pożarły nornice..." To tyle.Kolejne wielkie święto już coraz bliżej...Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój blog.Miłego dnia.Byle do wiosny!!!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Talerz dekorowany

Talerz dekorowany Dzisiaj chciałabym przybliżyć ideę talerza dekorowanego.Spotkałam się też z określeniem połmisek pikardyjski,ale w tym wypadku chodzi raczej o przystawki o charakterze jarskim. Korzystając z mnogości potraw i dodatków postanowiłam dziś skomponować taki talerz dekorowany.Jak wspomniałam sporządza się go z różnych , niewielkich domowych zapasów.Dla każdej osoby przygotowuje się duży płytki talerz i układa na nim promieniście( w postaci małych zwężających się do środka klinów)-wedlinę, kawalek śledzika, rybę z konserwy, kawałek pasztetu,ser żółty, pastę z twarożku, jaja na twardo, zielony groszek itd. starając się,aby poszczegolne elementy dobrze harmonizowały kolorystycznie, jak również smakowo- więc np. śledzika od szynki oddzielimy cząstką jaja na twardo, konserwę rybną od pasztetu- żołtym serem itd. Na środku można położyć porcję słatki jarzynowej.Komponując " bukiet" skladników nie można zapomnieć o dekoracji zieloną sałatą ,papryką, pomidorem, zieloną pietruszką- zależnie od sezonu.Można też najpierw wyłożyć talerz listkami sałaty i dopiero na niej układać kompozycję. Taki dekorowany talerz zawsze robi wrażenie.Talerze można przygotować wcześniej, osłonić folią aluminiową i postawić w chłodnym miejscu. Pomysł zaczerpnięty z Poradnika życia codziennego Hanny Lipskiej-'Dla Ciebie, dla domu..."