niedziela, 25 lutego 2024
Roślinki, przepis, haft, obraz...
Dzień dobry, dziękuję za zaglądanie, czytanie i komentowanie. Witam Dorotę, nową obserwtorkę mojego bloga.
Pilea crassifolia. Od lat mam słabość do tych roślin. I kupuję, gdy tylko spotkam, mimo,że w domu nie "chowają się " zbyt dobrze. Pilee obejmują 200 gatunków, występują we wszystkich tropikajnych rejonach świata. Ta pilea zwana rośliną przyjaźni pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej. Jedna z odmian- Pilea microphylla nazywana jest " wystrzelającą rośliną" ponieważ nasiona po dojrzeniu wyrzucane są z dużą siłą.W sprzyjających warunkach młode rośliny pochodzące z samosiewu można znaleźć w odległości większej niż metr od rośliny macierzystej.
Pilea cadierei jest najłatwiej osiągalnym i jednocześnie najbardziej nadającym się do uprawy pokojowej. Kiedy zaczyna się rozkrzewiać można ją przyciąć, ale lepiej jest co roku wyhodować nową roślinę, która w młodości ma ładny, zwarty pokrój. Z tego powodu zawsze się cieszę, gdy u moich pilei pojawiają się w doniczce młode roślinki - "dzieci".A czy wiecie,że popularny Pieniążek też jest pileą?!
Bananowy przekładaniec. Składniki na 6 porcji 1) 500 ml pełnotłustego mleka 2) 3 żółtka 3) 2-3 łyżki cukru 4) 1 torebka cukru waniliowego 5) 3 łyżki mąki ziemniaczanej 6) po 150 g śmietany 30 procentowej i mascarpone 7) 3 duże banany 8) małe okrągłe biszkopty 9) cukier puder do smaku 10) kurkuma.
Wykonanie 1) Do kubeczka wlej 200 ml mleka. Dodaj mąkę ziemniaczaną oraz szczyptę kurkumy ( dla koloru), starannie rozprowadź, aby nie było grudek. Zółtka, cukier i cukier waniliowy rozmieszaj rózgą w rondelku. Wlej resztę mleka. Gotuj na bardzo małym płomieniu, mieszając. 2) Gdy słodkie mleko zacznie delikatnie wrzeć, cienkim strumieniem wlej zimne mleko z mąką. Cały czas energicznie mieszaj. Gotuj do zgęstnienia. Budyń zdejmij z kuchenki i jeszcze chwilę mieszaj. Przykryj folią i odstaw do przestudzenia. 3) Śmietanę zmiksuj z serkiem mascarpone i cukrem pudrem do smaku. Banany obierz , pokrój w plasterki. Na spodzie pucharków rozłóż część biszkoptów. Nałóż zimny budyń i banany. Na owocach umieść krem z mascarpone. Ozdób resztą biszkoptów. Ja dołożyłam jeszcze świeżego ananasa pokrojonego w kostkę, bo kolorystycznie bardzo pasował. Smacznego!( przepis " Tina" nr 23, 15 listopada 2023 r.)
Wraz z pierwszymi promieniami ciepłego słońca jeżyk obudził się i postanowił wyjść ze swojej kryjówki. Umówił się na spotkanie, ale długo musiał czekać i przyniesiony kwiatek zgubił swoje płatki...
Wreszcie przybiegła, bardzo spóźniona z kwiatkiem w łapce.
Na pamiątkę spotkania dostali czerwoną " ramkę".
Czy wiecie,że... Ekspresjonista Edward Munch znany choćby z takiego obrazu jak "Krzyk" tworzył również i takie obrazy przesycone bajecznymi kolorami, jak widoczny na zdjęciu Wiosenny pejzaż? Urodzony w 1863 roku, Munch dorastał w wielodzietnej, pobożnej rodzinie, w niewielkiej norweskiej miejscowości, gdzie jego ojciec był lekarzem. Matka zmarła, gdy chłopiec miał 5 lat, a 9 lat później ukochana siostra. Te wydarzenia mocno się na nim odbiły i w przyszłości będzie do nich wielokrotnie wracał. On również był chorowity i zimowe miesiące spędzał w łóżku. By zabić czas , rysował i malował. Ojciec Muncha raczył syna opowieściami o duchach. W póżniejszych latach makabryczne wizje, które już w dzieciństwie zaczęły się rodzić w jego wyobraźni, przeleje na płótno, tworząc niesamowite obrazy, które dziś są klasyką sztuki. W wieku 17 lat Munch rozpoczął naukę w Królewskiej Szkole Sztuki i Projektowania w Kristianii. Tam zetknął się z norweską bohemą. Tam zaczął coraz częściej sięgać po używki oraz romansować z kobietami z kręgów cyganerii. Po zakończeniu nauki wyjechał do Paryża oraz Berlina. Nie miał szczęścia do kobiet. Przez Tullę Larsen, na skutek strzelaniny podczas kłótni kochanków, artysta traci palec u lewej dłoni. A w Berlinie starając się o względy Dagny Juel przegrywa ze Stanisławem Przybyszewskim, młodopolskim pisarzem. Te nieudane relacje pogłębiają problemy psychiczne malarza, który na kilka miesięcy trafia do szpitala psychiatrycznego. Po jego opuszczeniu szuka dla siebie spokojnej przystani. Dwa lata po wybuchu I wojny światowej kupuje posiadłość pod Krystianią. Ma już 53 lata i jest zmęczony ciągłymi podróżami. Jego oaza - Ekely liczy prawie 450 akrów terenu, na którym znajdowały się pola uprawne, lasy i łaki. Stał duży drewniany dom, stajnia i budynki gospodarcze. W pobliżu artysta postawił kilka pracowni plenerowych oraz zbudowane z cegły atelier zimowe. Jego obrazy, które zawsze bardzo mocno oddawały nastrój malarza , stają się jaśniejsze i radośniejsze...Munch już nie wrócił do miasta. Zmarł w swoim domu w 1944 roku.( Tekst Janki Kaużyńskiej- " Będzie wiosna" , cykl Historia jednego obrazu " Wróżka" marzec 2024)
Dziś wyciągnęłam starą gazetę, a tam świetny artykuł o charakterze przyrodniczym " Czas ruszyć w las" ( autor Jędrzej Winiecki, "Polityka" numer1/2 2021 rok) Autor mówił o dobroczynnym widoku z okna na zieleń drzewa, skweru. A w dalszej części artykułu były porady na ciekawe spędzenie czasu w lesie.(...) Przemysław Żurawlew, nauczyciel i niestrudzony badacz przyrody powiatu pleszewskiego - " Jeśli wolimy patrzeć przez okno, rozwiązaniem będzie karmnik, byle karmić przez całą zimę, nie chlebem, lepiej np. niełuskanym słonecznikiem,przede wszystkim poza zasięgiem kotów, by nie zbudować pułapki ekologicznej z kotem jako głównym łowcą
Dlatego nasz karmnik przy kilku kotach był tylko ozdobą... I tym akcentem kończę dzisiejszy post. Dobrej Niedzieli i całego przyszłego tygodnia!
czwartek, 15 lutego 2024
Walentynki 2024
Dzień dobry, dziękuję za zaglądanie, czytanie, komentowanie.Witam serdecznie nową obserwatorkę mojego bloga.
Moja Walentynkowa kompozycja.
Walentynkowa figurka psiaka właśnie się doczekała, a czekała na swój dzień chyba od wczesnej jesieni. Róża od męża. Kulminacja Walentynkowa wypadła u mnie w tym roku w weekend. W sobotę wybrałyśmy sie z córką i wnuczką do term w Poddębicach. Byłyśmy tam pierwszy raz. Byłam zachwycona atrakcjami w części basenowej. Córka uważa,że w Uniejowie ( prawie po sąsiedzku) jest ciekawiej. A mnie się podobało właśnie w Poddębicach.Jedynie z przebieralniami przy tak dużej frekwencji- ostatni weekend ferii- był problem. Inna sprawa,że niektórzy siedzieli tam ponad miarę, nie patrząc,że inni też potrzebują. Ale poza tym rewelacja!
W niedzielę lepiłyśmy pierogi.Przepis:Pierogi cztery sery. Kanał na YouTube: Kudłaty w kuchni Godne polecenia jest ciasto na pierogi w dwóch kolorach: jasnym i żółtym z dodatkiem kurkumy. Farsz na bogato: twaróg, mozzarella, camembert i cheddar.Mistrzynią w lepieniu pierogów okazała się Kalina. Raz obejrzała filmik i "falbanki" robiła jak złoto. Byłyśmy w szoku! Na zdjęciu dzieło Kaliny.
A potem żólty deser...
I kawa.
Moja córka wzięła się za szydełkowanie. To jej dzieło. Wyszukałam prosty wzór. Będzie girlanda z serduszek.
Talerz upolowałam dziś na wystawkach. Ręcznie malowany, z numerem z serii limitowanej, niemiecki z 1990 roku. Przy okazji ciekawostka o wiewirórkach. " Wiewiórki są mistrzyniami w zapełnianiu spiżarni. Zaczynają gromadzenie jedzenia już wczesną jesienią, a ciężko pracując, są w stanie zabezpieczyć się nawet na dwa, trzy miesiące. Żywność chowają w dziuplach albo zakopują w ziemi. Niesamowite jest to,że nie są to kryjówki przypadkowe. Wiewiórki segregują swoje zbiory z największą precyzją- pod względem rodzaju, jakości, a nawet smaku. Zaobserwowali to naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Podpatrując wiewiórki, zauważyli,że zachowują się one tak jak my po powrocie z zakupów. Każdy orzeszek ma swoje miejsce, tu nie wkrada się chaos. Wiewiórki stosują w tym celu strategię pamięciową zwaną porcjowaniem, tak jakby układały produkty w kuchennych szafkach- zawsze dzięki temu wiedzą , gdzie co jest, jeśli właśnie mają na to ochotę. Bywa,że wiewiórki podczas robienia zapasów są pod baczną obserwacją ptaków. Niezwykle inteligentne sójki z rodziny krukowatych bez pardonu te zapasy podkradają, co pokazuje, że sztuka przetrwania nie zawsze idzie w parze z etyką.( Magazyn "Sens", artykuł " Sztuka przetrawnia" O mistrzach zimowej logistyki opowiada Magdalena Włoszycka- przewodniczka po Kampinowskim Parku Narodowym) Wszyscy coś tam o robieniu zapasów przez wiewiórki wiemy, ale przyznam,że te szczegółowe informacje zrobiły na mnie wrażenie! I tym akcentem kończę dzisiejszy post. Jeżeli kogoś nie odwiedziłam na jego blogu, to zrobię to wkrótce. Dobrego wekeendu.
piątek, 2 lutego 2024
Ferie zimowe, książki i film.
Witajcie! Dziękuję za zaglądanie , czytanie , komentowanie.
I oto mamy pierwszy tydzień ferii zimowych. Wnuczka przyjechała do nas na kilka dni. Dwoiliśmy się i troiliśmy,żeby godnie ją przyjąć i zapewnić trochę rozrywki. Pierwszego dnia mały shoping, spacer po mieście, udział w spotkaniu Klubu Książki, wieczorem kolacja u cioteczki. Zakupów oceniać nie będę- sama wybrała, co chciała, babcia w roli kasjera. Kalina w V klasie, ma już historię, więc na podstawie mojego miasta i rynku przybliżyłam jej układ typowy dla miasta średniowiecznego, najważniesze zabytki, ciekawostki. Dawno nie oprowadzałam i dokładne daty uleciały z głowy, ale myślę,że i tak zrobiłam jakie takie wprowadzenie przed kolejnym dniem zwiedzania. W naleśnikarni sytuację uratował naleśnik i sok pomarańczowy, a potem tablica do rysowania, nasza dyskusja w licznym gronie raczej ją nie interesowała, choć muszę przyznać klubowicze miło dziewczynę przyjęli. Szczególnie gest naszego moderatora, który przybiegł z wyciągniętą do przywitania ręką zrobił na mnie wrażenie. Wykorzystałam ten gest wieczorem, gdy przedstawiałam się drugoklasiście Emilowi. U cioteczki spotkali się bowiem dziadkowie z wnukami.Drugiego dnia zwiedzanie zamku. Pogoda dopisywała, więc całkiem przyjemnie było na wieży. Słoneczko świeciło, żadnego wiatru, żadnego marznięcia.Po południu zajęcia praktyczno- techniczne.Trzeciego dnia zajęcia dowolne: wizyta u pani Bożenki w gazeciarni, po watę do wypchania serduszek weszłyśmy do apteki. Po małym sprincie sklepowym postanowiłam zabrać wnuczkę na frytki do Kebabowni, w której jeszcze nie byłam. Było pusto w lokalu, więc usiadłyśmy sobie przy stoliku.Nagle pracownik, korzystając z chwilowego przestoju w interesie zaczął chyba ostrzyć noże do obcinania mięsa. Jest taki kadr w "Samych swoich", gdzie ciszę zasypanych śniegiem podwórek Kargula i Pawlaka mąci pracująca maszyna ostrząca narzędzie gospodarskie. W Kebabie to ostrzenie noży nie tylko mąciło ciszę, ale wręcz stawało się dla naszych uszów nie do zniesienia. Na szczęśie po chwili- raczej dłuższej, niż krótszej- ustało. Po powrocie i chwili odpoczynku- dokończenie zajeć praktyczno- tecznicznych.Córka przyjechała wieczorem i zabrała nam Kalinkę.
Najbardziej Kalinie podobała się sala etnograficzna.
Widok na stronę północną z wieży łęczyckiego zamku. W oddali widać budynek więzienia- na początku był to zakon Dominikanów, w czasie zaborów przekształcony na więzienie.Potem jedno z najcięższych męskich więzień w Polsce, plener dla licznych filmów fabularnych ( np. Vabank)Działało do 2005 roku. Obecnie obiekt zabytkowy, którego nie można sprzedać. Dalej kościół ojców Bernardynów, wystrój kościoła- barokowy, prawdziwa perełka.
Widok na rynek - średniowieczny układ. Na środku Ratusz.
Widok na stronę wschodnią - park i łąki. Obecnie najbardziej wysunięta na wschód część parku zalana. Dalej moczary, rozlewiska. Kolegiatę w Tumie zasłaniają gałęzie drzew.
Widok na stronę północno- wschodnią.
I nasze prace wykonane w ciągu dwóch popołudni.
Przyznam się,że bardzo przypadło mi do gustu zdobienie cekinami.Kalina też dobrze sobie poradziła, szycie póki co wychodzi jej lepiej niż szydełkowanie.
Ostatnio przeczytane. Sceny z życia ludzi." Współczesna Polska. Jedna noc, jeden dzień, kilkadziesiąt godzin. Dziesięć opowieści o ludziach z różnych środowisk, którzy za chwilę dokonają najtrudniejszych w życiu wyborów. Matka samotnie wychowująca niepełnosprawnego syna, mieszkaniec domu spokojnej starości terroryzowany przez współlokatora, narkomanka uciekająca przed widmami przeszłości, bezdomny, do którego niespodziewanie uśmiechnie się los...Niemal pokonani przez życie , sfrustrowani, rozgoryczeni, ale wciąż walczący o siebie i swoje miejsce w świecie." Niecałe 200 stron, czytało się dobrze, ale ze względu na poruszane tematy- wolno. Niewątpliwie książka skłaniająca do refleksji i dyskusji. W poniedziałek omawialiśmy ją w Klubie Książki. Po tych dość trudnych tematach z chęcią przeczytałam powieść Katarzyny Drogi.
Z obejrzanych filmów polecam 'Przesilenie zimowe". Ekskluzywna szkoła z internatem w USA, lata 70. Ferie świąteczne Boże Narodzenie i Nowy Rok. I trójka bohaterów- nielubiany nauczyciel kultury antycznej, uczeń z problemami rodzinnymi i kucharka, która straciła syna na wojnie w Wietnamie.
Paul Giamatti ( ur. 1967) ulubiony aktor Alexandra Payne( ur. 1961), reżysera "Przesilenia zimowego". Bardzo ciekawa postać, która wzięła się z osobistych doświadczeń- " Mój nauczyciel był okrutny podczas lekcji, a po wyjściu ze szkolnych murów zamieniał się w najmilszego człowieka na świecie. Odegrał w moim życiu dużą rolę, bo pokazał mi, że za to, żeby mieć dyscyplinę na lekcjach, jest w stanie zapłacić cenę bycia nielubianym przez swoich uczniów. Słuchaliśmy go, bo się go baliśmy, dyscyplinował nas przez strach. Myślał,że to będzie dla nas najlepsze."( Polityka nr 6, 31.01- 6.02.2024:; rozmowa Artura Zaborskiego z Alexandrem Payne- " Małe sprawy wielkiej wagi") Film ma niesamowity klimat. Niektórzy podobno w okresie około świątecznym chętnie zamieniliby film- " Kevin sam w domu" na "Przesilenie zimowe", ale reżyser bardzo by tego nie chciał. Uważa ,że "Przesilenie zimowe" to coś więcej, niż urocza atmosfera przedświąteczna.
Mój najnowszy nabytek. Opowieść o pochodzeniu kilku najważniejszych przypraw, wyprawach zamorskich itp. Pięknie wydana książka, twarda oprawa, bogato ilustrowana, 400 stron.Dopiero zaczęłam czytać i już mnie oczarowała...
Na moim ściennym kalendarzu w lutym - "Śniadanie wioślarzy", obraz który powstał w latach 1880- 1881, autorstwa Pierre Auguste Renoir. I tym akcentem kończę dzisiejszy post! Miłego weekendu Wam życzę!
niedziela, 21 stycznia 2024
Ciasto z makiem i pianką.
Witajcie, Dziękuję za zaglądanie, czytanie i komentowanie. Dziś przy Dniu Babci będzie kulinarnie. Zacznę od oryginalnego przepisu na ciasto z czasopisma " Ciasta domowe" nr 239 grudzień 2012.
Składniki: Biszkopt jasny: 6 jajek, 1/2 szklanki mąki pszennej, 8 łyżek cukru, 1 łyżeczka proszku do pieczenia. Biszkopt makowy 10 białek, 3 szklanki zmielonego maku, 1 szklanka mąki pszennej, 1 ( niepełna)szklanka cukru,1 łyżeczka proszku do pieczenia.Masa śmietankowa 600g śmietany ( 36 procent) , 1 opakowanie galaretki o smaku wiśniowym , 1 opakowanie galaretki o smaku cytrynowym.Ponadto: 1 słoiczek dżemu wiśniowego,papier do pieczenia.
Sposób przyrządzania Biszkopt jasny 1. Ubić pianę z białek2. Dodać cukier, żóltka oraz mąkę z proszkiem 3. Ciasto przelać na wyłożoną papierem blaszkę.4. Piec około 25 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza. Biszkopt makowy 1. Upiec jak biszkopt jasny, dodając do mąki mak. Masa śmietankowa 1. Galaretki( każdą osobno)rozpuścić w szklance wrzącej wody, ostudzić, włożyć do lodówki.2. Śmietanę schłodzić , ubić na sztywno, podzielić na dwie części. Jedną część połączyć z tężejącą galaretką wiśniową, a drugą z cytrynową. Ciasto z makiem i pianką: 1. Ostudzony biszkopt makowy przekroić wzdłuż. 2. Na ostudzonym, jasnym biszkopcie wyłożyć masę z galaretką wiśniową. 3. Przykryć jednym płatem ciasta makowego 4. Posmarować dżemem.5. wyłożyć masę z galaretką cytrynową.6. Przykryć drugim płatem ciasta makowego.7. Dowolnie udekorować.
A to moje ciasto. Trochę je zmodyfikowałam.Miałam dwie szklanki zamrożonego zmielonego maku. Dodałam do tego 8 białek, niepełną szklankę mąki pszennej, i 1/2 szklanki cukru oraz 1 łyżeczkę proszku do pieczenia.Biszkoptu makowego nie przekrawałam. Dodatkowo zrobiłam biszkopt czekoladowy według przepisu na biszkopt jasny i dodałam 2 łyżki kakao. Śmietanę do masy śmietanowej użyłam 30 procentowej w takiej ilości jak w przepisie. Zamiast dżemu wiśniowego użyłam powideł śliwkowych z nutą piernikową.( przed świętami taka pychotka pojawiła się w Dino) Ciasto po złożeniu wyszło bardzo wysokie.
Gdybym je piekła jeszcze raz na pewno nie piekłabym trzech biszkoptów. Co najwyżej dwa i jeden z nich bym przekroiła, jak w przepisie głównym. Pianka jest rewelacyjna i dobrze ją zrobić według przepisu. Ogólnie bardzo dobre ciasto, ale dość pracochłonne i nie tanie z uwagi na ilość użytych jajek.
Robiłam je tydzień temu. Mój mąż z córką poszli do kina na "Chłopów", a ja z Kalinką- wzięłyśmy się do pieczenia. Na dworze zaczęła się śnieżna zadymka...To tyle na dziś. Miłego świętowania Dnia Babci. Dobrego tygodnia!
czwartek, 11 stycznia 2024
Styczniowa rozeta i cytaty z kalendarza 2024.
Dzień dobry, Dziękuję tradycyjnie za zaglądanie, czytanie, komentowanie.Witam najserdeczniej nowych obserwatorów mojego bloga - JoAnnę i Penghuni.
Na początek moje dzieło szydełkowe, wczoraj ukończone.
Rozeta szydełkowa - Styczniowa śnieżynka.Średnica 25 cm, nici Ariadny - Kaja 15, kolor oczywiście biały.
Moje kalendarze. I pierwszy cytat- Mój świat to świat, gdzie mniej, głębiej i wolniej smakuje bardziej niż więcej, wyżej i szybciej" Natalia de Barbaro.Nie patrzcie na blat, jest zniszczony, ze sklejki. Tak naprawdę to kwietnik, który robi u mnie za podręczny stolik. Uwielbiam go, bo jest bardzo lekki i ciągnę go za sobą po całym domu i mieszkaniu.
Może coś z tego będzie. Póki co wieczorami nawijam mulinkę na bobinki. Bardzo mnie to uspokaja. Nie zastanawiaj się, czego potrzebuje świat. Zastanów się, co sprawia,że czujesz,że żyjesz, a potem zacznij to robić.Bo świat potrzebuje właśnie ludzi, którzy czują,że żyją" Regina Brett.
A przy okazji robię porządki w mulinachSzczęście jest zawsze pod ręką, jeśli tylko potrafisz odetchnąć i uśmiechnąć się; zawsze możesz je odnaleźć w chwili obecnej" Thich Nhat Hanh.
"Tego cię uczy każdy dzień. Że raz jest światło, a raz cień" Janusz Kofta.
Wystawa kwiaciarni. Obecnie oglądam archiwalny serial, który został poddany cyfrowej renowacji. Ten serial to " Królowa Bona", emitowany po raz pierwszy na przełomie lat 1980/81. Serial liczy 12 odcinków, oglądam je z prawdziwą przyjemnością. Główną rolę zagrała Aleksandra Śląska i była to podobno jej rola życia. Większość scen nakręcona została w wawelskich komnatach i krużgankach. Bona wychodząc za Zygmunta Starego miała 24 lata, a małżonek jeszcze raz tyle. Mimo różnych temperamentów dość dobrze się dogadywali. On chodzący spokój, ona wulkan, smok z Italii. Intrygi, walka o wpływy. Piękne stroje i wnętrza. Nie brakuje też humoru, także tego czarnego. W odcinku 6 jeden z zagranicznych posłów stwierdził- "Bo Polak najpierw oddycha, potem wzdycha, a na koniec zdycha". Pojawił się Jerzy Zelnik( Zygmunt August).Ledwo zaczął łamać serca niewieście, a już go żenią...Wypożyczyłam kilka książek z biblioteki,żeby sobie co nieco poczytać o Bonie, tudzież innych osobach osadzonych w tamtej epoce i czasach. To tyle.Dziś u nas popadał śnieg i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jeszcze ma padać. Miłego, białego weekendu Wam życzę.
środa, 3 stycznia 2024
Trochę o przeczytanych książkach i obejrzanych filmach.
Witajcie, dziękuję za życzenia, zaglądanie, czytanie, komentowanie. Dziś chciałabym poświęcić post niektórym przeczytanym w ubiegłym roku książkom.
Tę książkę czytałam przez cały Adwent i nie miałam ochoty skończyć.Kiedy już przestała mnie dziwić forma tej opowieści, powtórzenia i sposób wprowadzenia dialogów, nie mogłam już się od niej oderwać, pochłonęla mnie bez reszty. Asle jest malarzem, wdowcem i mieszka samotnie w domu w Dylgja.Jego opowieść przypomina wewnętrzny dialog koncentrujący się na sprawach najważniejszych: malarstwie, miłości, swoich słabych i mocnych stronach, nałogu, z którego wyszedł, Bogu, modlitwie, przyjacielowi, wspomnieniach. Na zdarzenia ze swojego życia patrzy jak na obrazy, jako wnikliwy obserwator. "Jedynymi osobami, z którymi wciąż się widuje, są jego sąsiad, rybak Asleik, i Beyer, właściciel galerii w Bjorgvin, kilka godzin na południe. W Bjorgvin( Bergen) mieszka także drugi Asle, jego sobowtór, a może cień albo druga wersja tego samego życia? Pierwszy z nich stał się religijny, rzucił picie i odniósł sukces, drugiemu przypadł trudniejszy los. Wszystko powoli zmierza do spotkania obu malarzy" ( fragment recenzji z okładki).
Opowieść pierwszego tomu to dwa dni. Śnieg, czas Adwentu...kiedy to czytałam był ten czas i to też pomagało w czytaniu. Przerwałam na kilka dni, bo zdarzenia związane z drugim Asle zaczęły się zagęszczać i miałam obawy,że za chwilę będzie jak u Pilcha "Pod mocnym Aniołem" albo "Pod wulkanem" Malcolma Lowery...Ale nic takiego. Autor po raz kolejny mnie zaskoczył. Podryfował w zupełnie inne rejony. Mistrz suspensu?! W każdym razie już jestem ciekawa co będzie w kolejnych tomach. Refleksyjna i nieco bolesna, ale jak dla mnie najlepsza z przeczytanych w 2023 roku.
W listopadzie w Klubie Książki omawialiśmy "Bękarta" Kamila Cywki. Literacki debiut roku 2014. Bardzo udany debiut. Ciężki temat- studium alkoholizmu ojca rodziny i wpływ na rozpad tejże rodziny, historia w obrazach. Dobre, mocne spostrzeżenia i opisy,ostry, adekwatny język.
W jednym rozdziale książki mamy opis zachowania uczniów, dwóch antagonistycznie nastawionych do siebie szkół. Spotkali się oni w tym samym kościele na rekolekcjach i w trakcie mszy jednemu z nich wypadł za pazuchy kij beseballowy. Rekolekcjonista odniósł się do tego w kazaniu "- Nie jestem tu po to, by piętnować waszego kolegę. Nie jestem tu również po to, by mówić wam, co wolno, a czego nie. Nie na tym polega wiara, choć wielu chce ją do tego sprowadzić. Wiara to jedność ludzi w Bogu, to przebaczenie i pojednanie. Prawdziwa wiara to naśladowanie Boga w każdej sytuacji. To miłość i szacunek do drugiego człowieka. Najbardziej wierzącym nie jest ten, kto zna na pamięć słowa kościelnych pieśni, ale ten, kto żyje nimi na co dzień. Człowiekiem prawdziwie wierzącym nie jest ten, kto tłamsi w sobie nienawiść, ale ten, kto się jej wyzbywa."
I jeszcze jedna książka, którą przeczytałam w ostatnich dniach grudnia 2023- "Keczup" Nataszy Sochy z 2005 roku. " Ketchup to mocno kąśliwa opowieśc o ludzkiej głupocie, obsesji bycia trendy. Główny bohater , Adaś Jebutko alias Ketchup, projektuje szaliki. Cóż w tym niezwykłego? Niby nic , a jednak wystarczy odrobina public relations pomnożona przez konsumpcjonizm niezwykle ważnych ludzi, by szalik stał się drugą naturą człowieka"- przekonuje doradca Adasia -Leon Pszczoła.Czy plan owinięcia Polaków szalikami bezguścia powiedzie się?" Cóż, ciut za dużo tych absurdów i ta książka to nie do końca moja bajka, ale muszę przyznać,że coś w tym- co wzięła na tapetę Natasza- jest.Książkę czyta się dobrze i szybko.
A przed Nowym Rokiem kupiłam sobie tę oto książkę.
Oprócz ciekawych rozmów Tomasza Raczka z Zygmuntem Kałużyńskim z archiwalnego już programu "Perły z lamusa", ilustracje oryginalnych plakatów filmów z lat 50 ubiegłego wieku. Na zdjęciu " Co się zdarzyło Baby Jane" z jedną z moich ulubionych aktorek dawnego kina- Betty Davis. A co do filmów to dwa dobre, które ostatnio oglądałam to 1. " Chińczyk na wynos" Zaczyna się głupio i absurdalnie, ale w dalszej części znajdziemy dobre wytłumaczenie. Film dla amatorów kina studyjnego 2. "Aż poleje się krew" z Danielem Day- Lewisem.Główny bohater na przełomie XIX i XX wieku odkrył złoża naftowe w Nowym Meksyku, zrobił odwierty i wielki biznes, ale nie cofał się przed niczym. Stał się potworem znienawidzonym przez wszystkich. Mocne, mroczne kino!
To tyle na dziś. Pozdrawiam Was serdecznie
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)