niedziela, 15 stycznia 2017

Nadal pracuję nad szalem...

Witajcie, Dziękuje za tyle wspaniałych komentarzy pod poprzednim postem. Dziękuję również Alince za dołączenie do grona obserwatorów mojego bloga.
Praca nad szalem trwa. Mam metr. Niestety kremowa "Peonia" po 70 cm skończyła się...co było do przewidzenia, bo szal jest dość szeroki( 50 cm) i musiałam dowiązać srebrno- szarą "Kalinkę". Próbowałam różne wzory, ale mój domowy ekspert ciągle kręcił głową, więc było częste prucie. Teraz nie pytam eksperta, bo jak tak dalej pójdzie, nie wiadomo kiedy dokończę ten szal.A chcę go niedługo skończyć. Obecnie szydełkuję "coś " co układa się w falbankę...
Co by nie powiedzieć - czy chcę czy nie, muszę ten szal skończyć, bo byłby wstyd,że zawracam głowę czymś czego nie traktuję poważnie...
To mój ostrokrzew w zimowej szacie. Duży krzew, który wprawdzie kwitnie,ale nie owocuje...Dziś wybraliśmy się do miasta,żeby zobaczyć jak przebiega zbiórka do puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jednocześnie zasilić te puszki. Od samego rana patrzymy na relacje w TV z przebiegu tej jakże wspaniałej akcji. To już 25 lat! Dziś w sztabach są lekarze, profesorowie, aparatury i dzieciaki, którym te aparatury z wykwalifikowanym personelem uratowały zdrowie i życie. Ale dziś jest finał Orkiestry i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Kilka miesięcy temu oglądałam reportaż medyczny, gdzie matka, mieszkanka bodajże Białorusi opowiadała o chorobie swojego nastoletniego syna i bój jaki toczyła o jego zdrowie. W ich rodzinnym kraju lekarze nie mogli pomóc jej dziecku. Traciła nadzieję i nagle okazało się,że w Polsce są lekarze gotowi pomóc i mają wysoce specjalistyczny sprzęt. Przeprowadzona operacja była krokiem milowym w walce o zdrowie tego chłopca. Ani razu nie padło tu hasło -to dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. To nie było potrzebne. Wow -pomyślałam, to działa i dzieje się u nas w Kraju!!!
Jako,że wybraliśmy się do miasta, poszłam na mszę do Bernardynów. Lekko spóźniona zaczęłam rozglądać się za wolnym do siedzenia miejscem. Było, więc przeszłam do ławki bez oparcia. Siedziały na niej dwie osoby. Od brzegu ławki było trochę wolnego miejsca, więc pomyślałam- zmieszczę się. Usiadłam i czuję,ze siedzę na brzegu. Pomyślałam- wstaniemy, to domyślą się ,żeby się trochę przesunąć. Ale nic z tego. Nie przyszło im to na myśl. Można było zaryzykować i poprosić,żeby się jednak posunęli... Ale zamiast tego upatrzyłam sobie inne miejsce, bliżej ołtarza i nie robiąc hałasu zajęłam je. Ojciec G. popatrzył na mnie zza swoich okularów. Własnie zaczynał kazanie. Lubię jego kazania,są mądre, esencjonalne i przemyślane. A jednak dziś powiedział coś, czego chyba nie zrozumiałam. Było o ludzkiej i boskiej naturze Jezusa Chrystusa. Mówiąc,że Jezus jest Bogiem powiedział,żebyśmy pamiętali,że możemy Go czasem o coś poprosić. Doprawdy wolę już słyszeć, tak jak w ubiegłą niedzielę.- " Za dużo czasu przed telewizorem, za dużo przed komputerem, a za mało z Bogiem! Lubię kazania Ojca Krystyna ( jeszcze parę lat temu był pustelnikiem w Dukli) nie ma on nadzwyczajnych zdolności oratorskich, ale słowami trafia prosto w serce. W dniu swoich imienin opowiedział historię zasłyszaną od pewnego mnicha. Owy mnich porównał podążanie za Chrystusem do gonitwy psa za zającem. Pies biegnie, głośno szczekając. Inne psy widząc jego entuzjazm przyłączają się i biegną razem z nim. Z czasem jest ich wielu. Ale w pewnym momencie część z nich zaprzestaje biegu, bo nie widzą zająca. Dalej biegną tylko te, które go widzą. Jeśli nie będziemy dbać o osobistą relację z Jezusem zaniedbamy wiarę i ucierpi nasza religijność. Dodałabym do tego jeszcze,że ktoś komu zależy na dobrej relacji z Jezusem ma obowiązek nie tylko chodzić do kościoła i przyjmować sakramenty, ale żyć wiarą na co dzień, a wtedy będzie mógł być w intymniej relacji z Jezusem i prosić Go o wszystko, nie tylko czasami. Nie znaczy to bynajmniej,że można traktować Boga przedmiotowo, jak bożka, czy szamana, bo nie tedy droga. Jeśli, to co teraz napisałam zainteresowało Was- dajcie znać.
Taka u nas dziś była śnieżyca i nadal sypie... Dziś znowu chcę polecić film, oglądałam go wczoraj.( na cda) " Effie Gray" to film kostiumowy, z klimatem. Na pewno nie jest to film akcji. Ale kiedy zaczęłam oglądać nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Więcej nie zdradzę. Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego postu.

12 komentarzy :

  1. Mi udało się niedzielnie obejrzeć: To skomplikowane(2009).

    Twoją podpowiedź bedę mogła obejrzeć, ale dopiero koło czwartku.Na ten tydzień grafik już zapowiada się bardzo zapełniony. Od jakiegoś czasu muszę mieć tygodniowy kalendarz, aby wszystkie spotkania w grafik wpisywać... :)
    czekam na efekt robótki ręcznej :)

    pozdrawiam wesoło A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapełniony grafik- super!Również pozdrawiam Cię wesoło.

      Usuń
  2. Zima jest piękna! Pięknie ozdobiła te roślinki :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę Arcadio,że zima jest piękna i tak nam ślicznie odpoczywającą przyrodę ozdabia! Pozdrawiam

      Usuń
  3. Przecież szaliczek może składać się z kilku kolorków:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szal będzie piękny :)
    Warto znaleźć chwilę na refleksje w tym zagonionym świecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu, dołożę wszelkich starań. Co do refleksji, to ja potrafię znaleźć czas, taką mam już naturę. A zimą na wsi mam mniej zajęć i żyje w tempie slow. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Wg słów papieża Franciszka, cytuję: "Nie jest konieczna wiara w Boga, żeby być dobrym człowiekiem. W pewnym sensie tradycyjne pojęcie Boga jest już dziś przestarzałe. Można być człowiekiem uduchowionym, nie będąc religijnym. Nie jest konieczne pójście do kościoła po to, żeby dać pieniądze na tacę. Dla wielu Bóg jest wszędzie wokół nich, w Przyrodzie. Wielu najwspanialszych ludzi nie wierzy w Boga, niektóre zaś z najgorszych czynów ludzkości były wykonywane w Jego imieniu."
    Twój szal na pewno będzie piękny, bo jeszcze niewykończony a już efektowny... i te Twoje cudeńka na szydełku! Masz dar dziewczyno.
    Zimno i na południu Włoch; do tego nieznośny wiatr, który jakby "wyciągał" ciepło z domów... przyjdą spore rachuneczki za ogrzewanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, dobrze,że o tym piszesz.Dziękuję Ci,za to! Byłam w szoku, gdy przeczytałam cytat z Franciszka, trochę krótszy i mniej dokładny niż ten, który Ty zacytowałaś,ale sens był ten sam.To było jakoś przed świętami, pół dnia o tym intensywnie myślałam. Teraz na ten temat tylko tyle. Więcej o moich przemyśleniach w następnym poście.Dobrze. Cieszę się,że podobają Ci się moje dziergadełka. U nas jest lekki mróz, ale co by nie powiedzieć zima i do pieca trzeba dokładać czy tak, czy siak.Sezon grzewczy długi, dobrze,że nasz domek mały, łatwiej go ogrzać. Zawsze byłam zmarzlakiem...Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Ostrokrzew się nakrył śniegiem i śpi:)
    Ciekawe te rozważania religijne. Własnie widzisz, tak też sobie myślę i ja, że z wiary warto czerpać to co najlepsze (w sensie niosące pokój, uczące miłości, tolerancji i dobroci). Jednakże biorąc na tapetę Stary testament, to oblicze Boga jest jakie jest. W Nowym jest mniejszy hardcore zdecydowanie:) Niewątpliwie całość to fajna lektura i skoro już wszelkie religie są, to miło jest wykorzystać je do łączenia ludzi, a nie do robienia podziałów. Sprytny kapłan da radę wybrać te "fajne" fragmenty i ukierunkować ludzi.
    " Za dużo czasu przed telewizorem, za dużo przed komputerem, a za mało z Bogiem!"- Hihi, no ale przecież Bój jest wszędzie, podobno nawet tam, gdzie dzieją się największe tragedie:)) Wiesz, teraz sobie żartuję, ale ze wszystkich środków przekazu warto czerpać przez filtr zdrowego rozsądku i logiki.
    To z kolei o Jezusie, to tak samo z siebie się rozumie, prawda? No i przedmiotowe podejście do religii, to już od dawna bardzo mnie drażni.
    Bardzo mi się dobrze czytało Twój post i fajnie, że poszłaś na Orkiestrę. Ja oglądałam jedynie w TV.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję! Cieszy mnie,że dobrze czytało Ci się mój post!.
    Napisałaś " z wiary warto czerpać to co najlepsze" Wiara właśnie tym jest,że niesie- pokój, miłość, tolerancja, dobroć.
    Dwa słowa na temat fragmentów czytanych podczas mszy świętej.
    Jest to tzw. liturgia słowa- pierwsze, drugie czytanie, psalm, Ewangelia. Na każdy dzień w roku liturgicznym został wybrane teksty z biblii. Jest to cykl 3- letni oznaczony pierwszymi literami z alfabetu-A, B, C i potem znowu A, B, C. Rok 2017 to rok A. Oczywiście zdarza się,że kapłan wybiera czasem inne czytania, ale zazwyczaj jednak korzysta z tych przypisanych na dany dzień.
    "za mało z Bogiem" = mało,albo wcale modlitwy w ciszy i spokoju, kontemplacji. Kiedyś w domach zaczynało się i kończyło dzień od wspólnej modlitwy całej rodziny. Góralka do której jeździliśmy w lecie przez kilka lat pod rząd opowiadała nam ,że zanim zaczęła pracę, a pracowała w restauracyjnej kuchni w Bukowinie Tatrzańskiej najpierw szła się pomodlić do kościoła. Codzienne poranne msze są krótsze niż te niedzielne. Góra pół godziny. Ale wystarczy pomodlić się w domu.Te kilka minut rano z Bogiem,a dzień zupełnie inaczej upływa. Naprawdę! Buziaki

    OdpowiedzUsuń