piątek, 24 czerwca 2016

W upalny dzień...

Witajcie w ten wyjątkowo upalny dzień. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem. Dziś taki trochę luźny post. Coś tam szydełkuje,ale póki co pokazać nie mogę, bo jak pokażę, będzie mi szło jak po grudzie,a i pogoda nie sprzyja robótkom. W dni takie jak ten, najlepiej skryć się w cieniu i oddawać się błogiemu lenistwu...i jakoś przetrwać ten skwar.
Najlepiej mój obecny nastrój oddaje to zdjęcie. Moje petunie wyhodowane z nasion w tle włóczka, z której robię serwetkę dla koleżanki. To już druga serwetka dla M. Teraz zażyczyła sobie z grubszego kordonka. Wybrałam się do naszej miejscowej pasmanterii i kupiłam włóczkę pod tytułem Nako Fiore- 25% lnu, 35 % bawełny i 40 % bambusu. Robię szydełkiem 3,25.
Któregoś dnia wybrałam się do antykwariatu i wyszłam z książką mojej ulubionej niegdyś serii KIK- "Ostatnia przystań". Autor- Zdenek Pluhar osadził akcję powieści w Domu Spokojnej Starości. Klimat tej powieści, nieśpieszne tempo, dylematy bohaterów, humor,ale i gorzkie, bardzo prawdziwe refleksje sprawiały,że książkę przeczytałam jednym tchem, a po przeczytaniu miałam żal,że to już koniec spotkania z pociesznym Magierka, szaloną Firlejka, poważnym Bohdanem czy zmysłową Księżniczką Czardasza. Skądinąd rok 2016 upływa mi w DPS-ie i mogłabym też napisać niezłą książkę, gdyby Bóg obdarzył mnie talentem...Ale, ale w powieści Zdenka jest mnóstwo cytatów i niektóre z nich przytoczę. Jeśli chcecie więcej informacji o autorze i książce zajrzyjcie na blog- To przeczytałam. Wystarczy wpisać hasło- "Ostatnia przystań"- Zdenek Pluhar.
" Ileż to ważnych rzeczy zdarza się nam w dzieciństwie w ciągu kilku zaledwie godzin, wtedy jeden dzień ma wartość kilku miesięcy dzisiejszych.No bo cóż pozostaje starym, wysupłuje się już tylko resztki tego wielkiego bogactwa, które mieliśmy w młodości, resztki tamtego cudownie "niespiesznego" czasu..." Na zdjęciu Kalina tego roku nad Wartą.
"Widać wszyscy żyjemy na zasadzie nadziei. Teraźniejszość nas często rani, nie ziszczają się nasze pragnienia i wobec tego odsuwamy w przyszłość nieosiągalne dzisiaj cele.Planujemy szczęście na jutro, ale jutro nigdy nie jest dniem dzisiejszym,a zatem nigdy nie jesteśmy szczęśliwi." Na zdjęciu mój ulubiony kącik bylinowy a w nim szałwia omszała, kocimiętka, floksy, paproć. Lubię taki gąszcz...
Prościutka recepta przeciwko starzeniu się Księżniczki Czardasza: " Nie trzymać się z uporem maniaka swoich zapatrywań, upodobań, przyzwyczajeń, słowem- niczego: żadnego stereotypu. Nie uważać za dopust Boży zrządzeń losu, które przy odrobinie dobrej woli da się zawsze jakoś tam obrócić na swoją korzyść. A kiedy człowiek popadnie w kłopoty, z którymi kompletnie nie umie sobie poradzić, odkładać je, póki można, na później, na następny tydzień, na ten najbliższy tydzień po śmierci..."
"Miłość do wszystkiego, co żyje, to pierwszy warunek, by nasza wiara mogła się przejawiać w uczynkach naszych." To będzie na tyle. Jeszcze raz dziękuję za zaglądanie, czytanie, komentarze. Wszystkie komentarze czytam bardzo dokładnie, nie myślcie sobie.Nie odpowiadam na nie ostatnio na swoim blogu, bo po prostu brakuje mi czasu. Jednak zawsze staram się odwdzięczać, wchodzić na Wasze blogi i komentować. Dobrego weekendu Wam życzę. Ja niestety jutro pracuję,ale niedzielę mam wolną.

środa, 8 czerwca 2016

Czerwcowe rozmaitości.

Dzień dobry! Dziękuję za Wasze komentarze, za zaglądanie, czytanie, obserwowanie mojego bloga. Witam serdecznie nową obserwatorkę- Gosię. Dziś będzie wszystkiego po trochu.
Najpierw serwetka, którą zrobiłam dla koleżanki z pracy.
Średnica 46 cm, kordonek Maxi krem 003, szydełko 1,5.
Zapiekanka- Gospodarski garnek z chlebem Składniki na 4 porcje: 2 pomidory, 1 szklanka przecieru pomidorowego, 2 pojedyncze filety z kurczaka, 4 kromki chleba pszennego, 1/2 pęczka oregano, 12 niezbyt dużych pieczarek, 2 kulki sera mozzarella, 1 większa cebula, 4 ząbki czosnku, oliwa, sól, pieprz.Wykonanie 1. Oregano opłukać, osuszyć.Kilka listków można odłożyć do dekoracji, resztę posiekać.Pieczywo pokroić w kostkę, wymieszać z oregano, przesypać do naczynia żaroodpornego.Skropić czterema łyżkami oliwy.Zapiekać przez 15 minut w temperaturze 200 stopni.Wyjąć z piekarnika. 2. Kurczaka umyć , pokroić w kostkę.Mięso przyprawić solą i pieprzem, wymieszać. Pieczarki oczyścić, pokroić na połówki( większe sztuki na ćwiartki) Cebulę i czosnek obrać.Cebulę posiekać, czosnek przecisnąć przez praskę. 3. Na patelni rozgrzać 2 łyżki oliwy, zeszklić na niej cebulę z czosnkiem. Dołożyć mięso i mieszając zrumienić.Dodać pieczarki, smażyć 5 minut.Po tym czasie wlać przecier pomidorowy( ewentualnie szklankę krojonych pomidorów z puszki z zalewą. Mieszając dusić 5 minut. 4. Pomidory umyć, pokroić w plastry, podobnie osączona mozzarellę. Zawartość patelni przełożyć do wysmarowanego masłem bądź innym tłuszczem naczynia żaroodpornego. Następnie posypać grzankami. Na grzankach ułożyć ser i pomidory. Zapiekać przez 30 minut w temperaturze 180 stopni. Mój komentarz Bardzo smaczna zapiekanka. Przepis pochodzi z książeczki kulinarnej "Tiny"- Zapiekanki z pomidorami.
Mój koszyk z kwiatami wzbogaciłam ostatnio o fittonię. Ta roślina o dekoracyjnych listkach pochodzi z dżungli tropikalnej z Peru. Pędy ma bardzo kruche i należy uważać przy przesadzaniu.Kupiłam ją w łódzkim markecie i niosłam w mieście niczym pochodnię.Jechała autobusami, tramwajem, pociągiem. Kiedy zrobiliśmy relaks na lody została brutalnie strącona na ziemię, a mimo to dotarła cało do domu.
Taka aranżacja robi wrażenie, czyż nie?! Wszystko umieszczone w jednej, ślicznej skrzynce. Jednak...jest tu kilka różnych roślin. Sępolia czyli fiołek afrykański lubi podlewanie na spodek czyli od dołu,a bluszcz, który jest rośliną leśną musi mieć w okresie wzrostu czyli teraz ziemię stale wilgotną i podlewa go się "od góry".
A zatem skoro mają różne wymagania niech lepiej każde z nich ma swoją doniczkę.
Żółta pliszka tak pięknie pozowała do zdjęcia, iż trudno mi było przejść obojętnie i nie uwiecznić ją na fotografii.
I Perro w wysokiej trawie na spacerze. Sukcesywnie będę zaglądać na Wasze blogi. W ogrodzie teraz pracy moc. Rozsadziłam ostatnio aksamitki,a tu wprowadził się ten w czarnym futrze. Co zagrabię, to z drugiej strony nowy kopczyk zrobi. Mąż wścieka się na wróble, bo mu zjadły całą jarzębinę- jeszcze zieloną. Codziennie chodzę oglądać jak tam moje czereśnie. I tak sobie razem na nie spoglądamy -ja i szpaki... Ciekawe kto będzie pierwszy- ja czy one?!To tyle na dziś. Pozdrawiam Was serdecznie.