środa, 22 kwietnia 2015

O wiosnie i o książkach

Dziś Dzień Ziemi i 3 urodziny mojego bloga. 40 obserwatorów, 48000 wyświetleń( w ubiegłym roku o tej porze 20000) Ale mniejsza o liczby. Dziękuję Wam za ten kolejny rok na blogu!
Dzisiejszy post będzie o książkach, które ostatnio czytałam
Zagadka. Tytuł książki raczej mało znanego pisarza rosyjskiego. Podpowiedź w tym i następnym zdjęciu.
Spróbujcie zgadnąć na zasadzie skojarzeń, bo zarówno książka jak i autor nie są znani.
Niedawno przeczytałam inspirujący artykuł o Kurcie Vonnegucie. W ostatnim czasie wydano jego" Listy" i biografię " Zdarza się Kurt Vonnegut. Życie" Facet miał niesamowite podejście do życia, jego powiedzenia mogą posłużyć za anegdoty. Pomyślałam- Dlaczego nie przeczytałam dotąd żadnej książki tego autora?! Przygodę z Vonnegutem postanowiłam zacząć od " Rzeźni numer pięć". To historia Billego Pilgrima, młodego rekruta, który przeżywa bombardowanie Drezna, podróżuje w czasie, jest porwany przez kosmitów. Książkę pożyczyłam w bibliotece. Zaczęłam ją przeglądać w samochodzie, jadąc do domu. Kiedy otworzyłam ją na chybił trafił przeczytałam następujący fragment:
"Przybysz z Kosmosu podarował Ziemianom nową Ewangelię. Jezus był w niej naprawdę nikim i stał ością w gardle wielu facetom, którzy mieli znacznie lepsze plecy niż on. Mimo to nadal głosił wszystkie te cudowne i zagadkowe rzeczy, które znamy z innych Ewangelii. Tak więc pewnego dnia ludzie zbawili się, przybijając go do krzyża i wkopując ten krzyż w ziemię. Uczestnicy linczu byli przekonani, że sprawa nie wywoła żadnych następstw(...) I nagle , na chwilę przed śmiercią tego włóczęgi, rozwarły się niebiosa, wśród grzmotów i błyskawic rozległ się głos Boga. Bóg powiedział ludziom, że adoptuje tego włóczęgę, czyniąc go swoim Synem, dając mu wielką władzę i przywileje Syna Stwórcy Wszechświata na wsze czasy. I powiedział Bóg, że od tej chwili będzie karał okrutnie każdego, kto spróbuje znęcać się nad jakimś biedakiem, który nie ma pleców " Tyle Vonnegut. Dziękuję za zaglądanie tutaj, komentarze.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Kluski kasynowe z pieczarkami

Dzień dobry w chłodną niedzielę. Wreszcie znalazłam trochę czasu na wypróbowywanie nowych przepisów kulinarnych. Dziś jeden z nich.
Kluski kasynowe z pieczarkami. Składniki: 50 dag ziemniaków, 50 ml śmietany, 2 jajka, 2 dag koncentratu pomidorowego, natka pietruszki, 5 dag sera twarogowego, 15 dag mąki, 15 dag pieczarek, tłuszcz, sól i pieprz do smaku, 2 dag tłuszczu do gotowania, masło do polania.
Ziemniaki umyć, obrać, opłukać , włożyć do wrzącej osolonej wody, ugotować pod przykryciem. Następnie odcedzić, odparować, wystudzić, zemleć, wymieszać ze śmietaną, jajkami, koncentratem pomidorowym, posiekaną natką pietruszki, przetartym przez sito twarożkiem, przesianą mąka oraz drobno pokrajanymi i usmażonymi pieczarkami: doprawić do smaku. Metalową łyżką formować podłużne kluski, kłaść na osoloną wodę z dodatkiem tłuszczu, ugotować odcedzić i polać masłem. Mój komentarz Oczywiście trzeba zrobić próbę ciasta, wrzucić jedną kluskę na wrzątek i zobaczyć czy nie należy dodać mąki. Kluski formowałam na stolnicy, bo jako kładzione łyżką niestety nie wyglądały zbyt ciekawie. W smaku są niezłe, łagodne. Ja je dziś z przyjemnością zjem z gulaszem warzywno- mięsnym.
Przepis pochodzi z tej książki.
Wczoraj zimno i wiatr, sobota. Wieczorem przyszedł czas na lekturę. Co by tu poczytać? To nie, to nie, a może by tak... Przytaszczyłam sobie z górki jeden tom encyklopedii PWN z 1984 roku. I pomyśleć, że kiedyś takie książki kupowało się, co ja mówię , zdobywało się na subskrypcję. A dziś ktoś mnie zapytał- Po co ty to w domu trzymasz, wszystko jest w necie. A ja tam się tego nie pozbędę, bo to kopalnia informacji. A zatem kocyk, herbatka i buszowanie po tomiszczu. Postać ogólnie znana, ale jakże wspaniała:M.K. Gandhi "Jako przywódca Hindusów w walce o niepodległość opierał swą działalność na zasadach moralnych. Podstawa programu były 3 główne zasady: ahinsy( nie wyrządzanie zła, życzliwość)sati ( życie w prawdzie) i brahmaczarji (asceza, dążenie do opanowania ciała przez ducha )Mahatma( wielki duchem) stosował własną metodę walki zbiorowej: walkę bez stosowania gwałtu i bez żywienia nienawiści wobec przeciwnika, wyrażającą się w zaprzestaniu współpracy i niestosowaniu się do nakazów uznawanych za niesłuszne." Kiedy patrzę na dzisiejszy świat i jego dążenia, chylę głowę przed ludźmi, którzy jak Mahatma myśleli inaczej. Dobrej niedzieli!

sobota, 18 kwietnia 2015

Łęczyca wczesną wiosną.

Wiosna w moim mieście. Nie rozpieszcza nas ta wiosna, oj nie. Ale wystarczy popatrzeć na młode listki, a od razu człowiekowi weselej.
Zamek. Wieża i Muzeum.
W głębi Kościół i klasztor Bernardynów.
Dawne więzienie, jedno z najcięższych w kraju.
Wcześniej znajdował się tutaj kościół i klasztor dominikanów, zbudowany przez Kazimierza Wielkiego. Pod koniec XVIII wieku władze pruskie zajęły budowle dominikańskie i przekształciły w więzienie.
Mural na jednej z kamienic przy ulicy 18 stycznia.
Półki z moimi lekturami obowiązkowymi. Samo do głowy nie wejdzie, trzeba czytać i czytać... To tyle. Dziekuję za zaglądanie i komentarze. Pozdrawiam i życzę dobrego weekendu.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wszystko w żółtym kolorze

Witam serdecznie. Dziękuję za Wasze miłe słowa pod poprzednim postem!
Ostatnio na przyjęcie gościa upiekłam Babkę z ajerkoniakiem Składniki: 1 3/4 szklanki mąki pszennej, 4 jajka, 1 szklanka cukru pudru, 1 szklanka oleju, 1 szklanka ajerkoniaku, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, skórka otarta z 1 cytryny, sól; do przygotowania formy: 2 łyżki masła,2 łyżki bułki tartej.
Wykonanie: Jajka utrzeć z cukrem pudrem i solą, dodać olej, skórkę cytrynową i ajerkoniak. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i połączyć z masą jajeczną. Formę do pieczenia wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Ciasto przełożyć do formy i piec 50-60 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 170 stopni. Ostudzone ciasto można polać polewą czekoladową.
Sos cebulowy ostry Zrumienić masło z mąką, rozprowadzić rosołem lub bulionem, obrać parę cebul, pokroić , sparzyć je i gotować, dopóki się nie rozgotują, dodać trochę octu, soli i cukru;przefasować przez sito, włożyć trochę karmelu. Sos powinien być żółty i słodko-kwaskowy. Podajemy go do sztuki mięsa.Mój komentarz Przepis jest stary, pisownia oryginalna. Zasmażkę zrobiłam z pół kostki masła i bodajże łyżki mąki. Jak dacie ze dwie kostki rosołowe- sos będzie żółty, bez karmelu. Cebulę rozgotowałam, bez przefasowania. Jak dla mnie super, ale ja uwielbiam sosy, mięsa może być mało, ziemniaczki i duuużo surówki do tego.
A to nasz "Loczek" w objęciach mamuśki swojej.
A dziś taki piękny cytrynowy list dostałam!. I jeszcze Wam opowiem historię mężczyzny, którego spotkaliśmy w sklepie. " Ostatnio w kryminale siedziałem. Jechałem do domu na rowerze po pijaku i mnie policja zatrzymała. Dali mi mandat, alem go nie zapłacił. W sadzie mi powiedzieli, że muszę te 100zł odsiedzieć, przez cztery dni. Policjanty po mnie przyjechały i mnie dowiozły do zakładu karnego. Tam mi dali nowe buty i ubranie. Nowe! Metki zdzierałem! A potem do domu pozwolili zabrać jak wychodziłem. W celi ciepło, telewizor, gazeta codziennie nowa... Pilnowali, ale jeść dobrze dostałem. A jak wychodziłem to mi do ręki 100 złotych włożyli , żebym miał za co do domu wrócić". To tyle. Pozdrawiam serdecznie

sobota, 11 kwietnia 2015

Frezje

Prezentowałam już ten haft, ale nieoprawiony. Można się spierać jakie to kwiaty- krokusy czy frezje. Przyjmijmy, że żółte frezje.
7 kwietnia obchodziliśmy z mężem 30 rocznicę ślubu. Tylko bardzo proszę, żadnych gratulacji. To mojemu mężowi trzeba gratulować ,że wytrzymał z taką babą tyle lat.
Kiedy opowiem Wam historię rocznicowych frezji sami się przekonacie, że mam rację.
Kiedy 30 lat temu brałam ślub frezje były popularnymi kwiatami i do ołtarza szłam właśnie z frezjami. Długo zastanawiałam się co sobie zażyczyć, bo nie zależało mi na jakimś wyszukanym prezencie, wreszcie stwierdziłam - Kup mi frezje. Rocznica przypadała zaraz po świętach i właśnie wtedy postanowiliśmy ją obchodzić. Tymczasem wiecie jak to po świętach, puchy. Mimo to maż znalazł kwiaciarnię, która postanowiła stanąć na wysokości zadania i sprowadzić dla mnie frezje. Czekałam z bijącym sercem pod kwiaciarnią. Mąż wyszedł z wielkim bukietem. Podał mi kwiaty.- Te niedorozwinięte badyle to mają być moje frezje?! Same czerwone! A gdzie żółte?! Mąż- "Pani powiedziała, że jak je będziesz przycinać to będą się rozwijać. Nikt teraz nie zamawia i nie kupuje frezji. Kwiaciarze mówią, że "tempo" idą". Wszystko się zmienia...Dawniej frezja to cięty kwiat, na łodydze 30 cm. Dziś łodyga 50 cm- stanowczo za długa- i bukiet wychodzi co najmniej dziwny. Ale faktycznie frezje rozwijają się.
Dziękuję Wam za życzenia świąteczne, te przysłane pocztą i te na blogu. Dobrej niedzieli i nadchodzącego tygodnia. Jutro jeszcze jedna rocznicowa niespodzianka przygotowana przez córkę i zięcia. Może ułożę potem kolejna anegdotę, zobaczę.

środa, 1 kwietnia 2015

Przed świętami. Wielkanoc 2015

Radosnych Świąt Wielkiej Nocy
Kapelusz kurczaka.
Dziękuję Inie i agulcowi za kartki z życzeniami! Wszystkim za zaglądanie i komentarze. Jest okres przedświąteczny, więc nie będę się rozpisywać. Pogoda pełna "optymistycznych" akcentów; deszcz ze śniegiem grad, wiatr, że zawiasy w drzwiach wyrywa...ale co tam "Ważna jest tylko ta pogoda, którą w sercu swoim mam..."