czwartek, 31 października 2013

Zamiast dyni...

Baba Jaga Iza w lesie
Dobry artykuł na dziś: Pięć recept na niebo na ziemi. Bronnie Ware przez lata pytała umierających, czy żałują, że czegoś nie zrobili w życiu. Oto pięć najczęstszych odpowiedzi. " Żałuję, że nie miałem odwagi żyć tak, jak chciałem" "Żałuję, że pracowałem zbyt ciężko" "Żałuję, że bałem się mówić co czuję" "Żałuję, że nie dbałem o przyjaźń" "Żałuję, że nie dbałem o swoje szczęście" Rozwinąć każde z powyższych zdań?! Innym razem...A dziś na dobranoc posłuchajcie sobie Luisa Amstronga- What A Wonderful World. Pozdrawiam serdecznie. Iza

środa, 30 października 2013

Jeszcze jesienne kolory...

Wkrótce listopad ze swoim refleksyjnym, smutnym nastrojem, więc może póki trwa październik jeszcze kilka bajecznie kolorowych zdjęć...
Lubię patrzeć na korale czarnego bzu, ale po doświadczeniach z ubiegłego roku odpuszczam sobie robienie przetworów...
Lubię tak ustrojone domostwa...
Jesienny kocurek... Dziś pochmurnie, więc może by tak jakaś piosenka na poprawę nastroju. Myślę, że Magda Umer ze swoim " Koncertem na dwa świerszcze" będzie odpowiednia. Pozdrawiam wszystkich ciepło- tych, którzy tu zaglądają. Dziękuję wszystkim tym ,którzy komentują. Miłego popołudnia. Iza

poniedziałek, 28 października 2013

Odruch Pawłowa

Około południa robimy w mieście zakupy. Jeszcze tylko jeden sklep i gotowe... Jestem zmęczona. Siadam w niewielkim ogródku obok sklepu. Facet po czterdziestce po drugiej stronie plastikowego stolika spokojnie sączy piwo. Błoga cisza na dużym osiedlu. Nagle przerywa ją podniesiony, podekscytowany kobiecy głos. Widzę wracające z miasta dwie starsze kobiety. Mignęły mi przechodząc. Facet z piwem ich nie widzi, siedzi odgrodzony od ulicy słomianą matą. Jedna do drugiej-" No, daj i daj! Ciągle daj...a skąd ja mam brać ?!!! Facet zrywa się z krzesła, stawia butelkę na stole i w popłochu wygląda na ulicę zza słomianej maty..."- Byłem pewny ,że słyszę moją matkę...Ale to nie ona...Ciągle narzeka i narzeka, ale ja ją rozumiem, bo tę rencinę ma naprawdę bidną." - Odwieczny problem- mówię. A myślę- Ooo kochany, źle z tobą. Ty masz już wyrobiony odruch Pawłowa. Facet się rozkręca, ja słucham , wtrącam słowo lub nie. Przy dubeltowych rachunkach za prąd czekam aż skończy myśl, bo muszę iść. Przeprasza mnie ,że zawracał mi głowę...-A nic nie szkodzi , czasem trzeba sobie ponarzekać. Do widzenia.

niedziela, 27 października 2013

PS.

Katar i ból gardła nie dają mi spać...Tłukę się po domu, a tu na dodatek czas przesunięty i godzina wczesna... Wczoraj czekając na spotkanie z Justyną, Kaliną i Rafałem wstąpiłam do Manufaktury. Nie lubię centr handlowych, źle się tam czuję... Patrząc na siebie i na ludzi tłumnie spacerujących po galerii nagle pomyślałam słowami Ewangelii- Łk 10, 41- 42. Zajrzałam do dwóch sklepów i wyszłam na zewnątrz...W parku śledzia poczułam się lepiej. Usiadłam na ławce przed fontanną i przyglądałam się ludziom. Dzień był wyjątkowo ciepły i wszystkie ławki były zajęte... Usiadła obok mnie starsza pani. Posłałam jej promienny uśmiech i natychmiast zaczęłyśmy rozmowę. W chwile później zjawiły się "dzieciaki"...

sobota, 26 października 2013

Popołudnie z dzieciakami...

Już tak dawno nie widziałam moich dziewczyn, że postanowiłam wpaść do Łodzi choć na chwilę.
Umówiliśmy się na mieście i odwiedziliśmy przyjemną kawiarenkę. Kalina mnie poznała. Chyba się lubimy...
Nauczyłam ją pokazywać język, a to dlatego, że pokazywałam go jej w określonych okolicznościach. Głupia babka- dziecko traktowało to jako świetną zabawę...A teraz jak papużka- błysk w oczach i jęzorek na wierzchu na mój widok. Rafał- mój zięć- który nie zna tej zabawy zapytał dziś z pewną naganą w głosie- " Kto ją tego nauczył?! " Nie umiem kłamać i natychmiast się przyznałam- Ja. Oj bywam czasem szalona i nieobliczalna...A on wobec tak niespodziewanego przyznania się do winy - zamilkł. Moja córka odziedziczyła po mnie trochę mojego szaleństwa, jak widać na powyższym zdjęciu.
Tu kolejna zabawa- granie na nosie. Kalina nie ma jeszcze właściwej koordynacji ruchów...Na to jeszcze czas...
Justyna i śpiąca Kalina w parku śledzia. Justyna ma teraz figurę jakiej chyba wcześniej nie miała ! Nic się do mnie nie wrodziła w tym względzie... I dobrze ! To tyle. Padam ze zmęczenia. Umieram- mam katar i boli mnie gardło! Pozdrawiam serdecznie. Dobrej niedzieli. Iza

piątek, 25 października 2013

Jesienna surówka z czerwonej kapusty

Składniki na surówkę: Pół główki czerwonej kapusty, 2 jabłka, po pół strąka czerwonej i żółtej papryki, duża, czerwona cebula, łyżka octu , łyżka oleju, łyżeczka musztardy, łyżeczka miodu, sól, pieprz.
Wykonanie: Kapustę szatkujemy drobno, wrzucamy do lekko osolonego wrzątku i gotujemy kilka minut pod koniec dodajemy ocet, żeby kapusta zmieniła kolor. Odcedzamy, lekko studzimy, ścieramy na tarce jabłka ( duże oczka)dodajemy i posypujemy solą, żeby nie ściemniały. Drobno, w kosteczkę kroimy obie papryki. Dodajemy olej, musztardę, miód. Wszystko mieszamy. Dowolnie dekorujemy.
Uwagi Trzeba uchwycić moment w czasie gotowania kapusty gdy jest ona akuratna, czyli nie za twarda, nie za miękka. To wbrew pozorom nie zawsze jest proste. Za twarda nie dobra, ale i rozgotowana też nie. Cebulę białą czy czerwoną, żeby nie szkodziła na wątrobę dobrze jest po posiekaniu zalać wrzątkiem na sicie perlonowym. Jest z tym trochę subiekcji, ale warto. Nauczyła mnie tego Zocha, woźna z czasów, gdy pracowałam w przedszkolu. Dodałam dwa różne jabłka- jedno kwaskowe ( szara reneta) drugie winne, co wzbogaciło paletę smakową. Surówkę fotografowałam w ogródku na tle pięknie wybarwionego derenia. Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze, za wszystkie odwiedziny. Życzę udanych eksperymentów kulinarnych. Pozdrawiam Iza

czwartek, 24 października 2013

Listki i pies pasterski na grzybobraniu

Dziś z samego rana wybraliśmy się na grzyby do małego lasku w " Gawronkowie". Uzbieraliśmy niewiele- bo właściwie to już grzybna końcówka- ale na barszczyk na podgrzybkach starczy... "Polowałam" z aparatem na ciekawe , jesienne ujęcia jesiennego listowia. Prawda, że delikatne listki brzozowe na wiotkich gałązkach wyglądają uroczo? !
A tutaj rozłożysta leszczyna pyszni się swoją jesienną urodą.
Pomarańczowy pień młodej brzozy...
Perro w czasie grzybobrania ma zadanie nie lada- pilnowanie " stada", które się rozłazi w różnych kierunkach. Nic dziwnego, że w pewnym momencie pada bez sił, z językiem do pasa... Ostatnio dłuższą chwilę zabawiłam w pasmanterii...Perro z pańciem stali niemal w progu otwartych drzwi. Nagle mój maż rozgorączkowany wsunął rękę do sklepu- " Szybko, szybko, długopis i kartka" Sprzedawczyni posłusznie podała mu potrzebne akcesoria. Okazało się ,że w mieście pojawiła się nowa przedstawicielka rasy border collie- półroczna, czarno- biała suczka. Za kilka miesięcy być może partnerka dla Perra. Właścicielka suczki zapytała - "Czy ona długo..." Mój maż- "Chce pani zapytać - czy ona długo swoją niespożytą energią będzie doprowadzać panią do białej gorączki? Dłuuugo.!" To tyle. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę miłego piątku.Iza

środa, 23 października 2013

Maria

Na placu przed drewnianym kościołem św. Mikołaja w Tumie stoi na cokole figura Matki Bożej...
Kolegiata w Tumie jest pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Królowej i św. Aleksego. Około roku 1000 powstało w Tumie jedno z pierwszych Opactw Benedyktynów w Polsce za przyczyną św. Wojciecha i Bolesława Chrobrego. Wspomina o nim Bulla Gnieźnieńska z 1136 roku. Opactwo było pod wezwaniem Najświętszej Panny Marii i św. Aleksego.
W żadnym kościele nie spędziłam tyle czasu co w kolegiacie...Gdziekolwiek pójdę łaska i pokój będą ze mną! Dziękuję Kochani za komentarze i odwiedziny. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, słonecznego dnia.

wtorek, 22 października 2013

Jesiennie , melancholijnie...

Dziś znowu prezentuję jesienne zdjęcia, które udało mi się wczoraj zrobić podczas spaceru... To słomiana strzecha przy wejściu do jednego z ogródków działkowych nad łęczyckim zalewem. Dodatkowo zdobią ją listki brzozy...
Zwyczajna, ale bardzo urokliwa ścieżka wokół zalewu !
Okazały budynek należący niegdyś do stacji PKP. Dziś klimatyczny dom mieszkalny.
Widok z hałdy górniczej na ukochany Tum. Trochę przybliżyłam. W linii prostej jakieś 5 km, ale drogami ok. 10. Dziękuję kochani za Wasze cudowne komentarze. Właśnie wstało słonko... Zapowiada się pogodny dzień. Łapmy babie latko i cieszmy się tym jesiennym ciepłem póki się da! Pozdrawiam Was serdecznie. Iza

niedziela, 20 października 2013

Jesienny park i nie tylko....

Wczoraj wracałam z Tumu przez park. Zobaczcie jakie piękne udało mi się sfotografować obrazki.
Wczoraj zakończyłam staż w Tumie. Tum znaczy DOM. Czekałam na ten staż 30 lat. To chyba sporo...30 lat, żeby znaleźć się jak w domu! Robić to co lubię i być wśród ludzi, którzy są do mnie przyjaźnie nastawieni. Warto było na to czekać!!!! Kochani, dziękuje za odwiedziny, za miłe sercu komentarze. Pozdrawiam Was serdecznie, jesiennie w niedzielny poranek. Dobrej Niedzieli. Iza

środa, 16 października 2013

Jesienne obrazki

Ten dom znajduje się blisko kolegiaty. Zachwycił mnie swoją jesienną dekoracją...
A potem takim oto obrazkiem!
A tu pajęczynka na furtce do dziedzińca przed drewnianym kościółkiem św. Mikołaja z XVIII wieku. Dziś pada, wilgotno...ale życzę wszystkim pogody serca, dziękuje za komentarze, odwiedziny...Pozdrawiam serdecznie.Iza

wtorek, 15 października 2013

Plan filmowy w Tumie

Maciej Orłoś i Anna Karna w Tumie w trakcie kręcenia scen do programu o charakterze turystycznym.
Zdjęcia z celebrytą sobie nie zrobiłam, bo po prostu nie chciałam. Gdybym spotkała celebrytę z Klasą- musiałabym takie wyjątkowe zdjęcie mieć. A propos, wczoraj był dzień nauczyciela-Wszystkiego Najlepszego dla koleżanek i kolegów! Miało być coś ekstra- i jest, choć ekstra- to stanowczo za dużo powiedziane. Kochani- dziękuję za komentarze i pozdrawiam Was w ten jesienny, słoneczny dzień.

piątek, 11 października 2013

Jesienna relaksacja i słowa uznania

W koło kolegiaty mnóstwo liści. Chodziłam sobie i szurałam. To najprostsze ćwiczenie relaksacyjne, a przynosi takie ukojenie.
Miałam dziś tylko jedną jedyną grupę z Litwy. Mogłam do nich mówić po polsku. Do tej grupy dołączył ksiądz kanonik z Głowna. Kiedy zakończyłam oprowadzanie bił brawo- " Co za dykcja ! Co za wiedza! Co za prezentacja ! R E W E L A C J A !" po czym wziął ode mnie telefon. To było dla mnie największe wyróżnienie tego stażu !
Dla takich chwil warto żyć! A przecież jeszcze tak niedawno byłam bezrobotną bez nadziei na poprawę losu. Cztery lata cierpienia= 4 x 365 dni! Bóg pomaga ludziom, którzy w Niego wierzą !!! Ja jestem tego najlepszym przykładem.
Pozdrawiam Was jesiennie i dziękuję za komentarze! Miłego weekendu Kochani !

czwartek, 10 października 2013

Jesiennych zdjęć ciąg dalszy

Jesiennej kolegiaty ciąg dalszy. To zdjęcie robiłam z pozycji- leżenie na brzuchu! Zdjęcia robione były wczoraj.
Krzyż dziękczynny z napisem z 1933 roku.
Lecące liście z klonu przy kolegiacie. Bardzo mi się ten motyw podoba. Obserwuję go na zdjęciach artystycznych na niektórych stronach. W rzeczywistości bardzo trudno go należycie uchwycić. Zrobiłam całą masę zdjęć " polując" na poszumy wiatru i lecące liście, i to wyszło chyba najlepsze. Następnym razem spróbuję w lesie... Dziś dzień był pochmurny, ale turystów nie brakowało. A jutro ponoć znowu zaświeci słońce...I fajnie, gdy tylko mogę - wychodzę na zewnątrz i robię spacery dookoła kolegiaty. Niemiec, którego wczoraj oprowadzałam zapytał- Medytacja?! Może być medytacja, choć ja nazywam to - Marszem dookoła Kopca Kościuszki. Jak w "Moralności pani Dulskiej". Czy jest to jeszcze w kanonie lektur szkolnych? To tyle. Inie, Andrzejowi i Danieli dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Iza

środa, 9 października 2013

Kolegiata w barwach jesieni

Dziś zabrałam aparat i korzystając z pięknej , złotej jesienni postanowiłam pokazać jesienną kolegiatę na zdjęciach!
Te zdjęcia robiłam do południa. Potem byłam zajęta turystami. Najpierw wycieczka z Łodzi. Dwie gimnazjalistki zachowywały się tak swobodnie i były tak rozbawione, że nie reagowały na dyscyplinujące uwagi. Z nauczycielkami " przeginały" z żartami. Lubię dzieci i młodzież, w końcu pracowałam w tej branży 25 lat, ale są pewne granice, których przekraczać nie wolno. One były chwilami wprost bezczelne i niegrzeczne. Pierwszy raz spotkałam się w kolegiacie z czymś takim. Później byli Niemcy plus minus roczniki powojenne. Para. Ona była krótko, zachwycała się wnętrzem ,ale szybko poszła. Facet skrzywił się znacząco i powiedział- " Niedobra" Chyba miała problemy zdrowotne i była kapryśna z tego powodu, tak to odczytałam. Z nim chodziłam przeszło godzinę. Rozmawialiśmy wszystkimi językami świata. Po niemiecku pamiętam liczebniki, niektóre słowa i zwroty. Nie ważne, bawiliśmy się świetnie! Wychodzę z założenia, że na wycieczkę ludzie jadą przede wszystkim po to, żeby się dobrze bawić i oderwać od codziennych trosk. Wystarczy uśmiech , życzliwe podejście, miłe słowo, dobry humor, zainteresowanie i zaangażowanie ! To, że dobrze się bawią jest dla mnie największą nagrodą. Na koniec podpadłam Krasnalowi. Przyjechał z grupą śląskich przewodników. Miał chrypę i zaproponowałam, że będę mu pomagać. To nie był dobry pomysł !. Mówiliśmy na zmianę. Na koniec przytargali kajety i dyktowałam im swój numer telefonu...Zadarłam z konkurencją, co może wróżyć kłopoty ... Ale co tam! To tyle na dziś. Dziękuję za pochlebne komentarze. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich!!!

wtorek, 8 października 2013

Kalina latem i fantastyczne grupy turystyczne

Właśnie otrzymałam wyjątkowo udane zdjęcie mojej wnuczki Kaliny. Zostało zrobione latem przez Iwonkę. Cóż mój weekend właściwie minął...Widzę, że zaglądacie do mnie a tu puchy- ani ciekawych prac, ani przepisów. Ale niedługo mam nadzieję to zmienić, bo za dwa tygodnie idę na zasłużony urlop.
Okno w kolegiacie na parterze. Miałam ostatnio kilka niesamowitych grup zwiedzających. Któregoś dnia właściwie na cito zapowiedzieli się Franciszkanie. Myślę sobie- pewnie kilkanaście osób. Przychodzę a tu dwa autokary. 100 gimnazjalistów ze szkoły katolickiej i z 10 opiekunów. Nie obsługiwałam jeszcze tak licznej grupy na raz. Usadziłam wszystkich w ławkach i miałam spokój przez 45 minut , ale gdy skończyłam uszły ze mnie resztki powietrza. Byłam wykończona i nawet nie zauważyłam jak grupa chłopców weszła za pulpit na prezbiterium. Usłyszałam, że są nieprawdopodobnie rozbawieni- Co jest, chłopcy, schodzić mi z stamtąd ! - " Bo proszę panią tam jest napisane, że msza za Jana Kamińskiego( imię i nazwisko zmienione) po pogrzebie. A my mamy kolegę , który się tak nazywa..." I po chwili pchają w moją stronę zawstydzonego chłopaka- " To jest właśnie Jan Kamiński!" Oj młodość, młodość. W sobotę z kolei Krasnal podesłał mi autokar harlejowców. Zaczęłam oprowadzanie najpierw dookoła kolegiaty. I to była dopiero "jazda". Żartom i komentarzom nie było końca, drążenie ,uwagi typu- "Przy nas pani nie zginie" " Wreszcie mówi pani do rzeczy" itp. Cięte, zabawne riposty wyeksploatowały mnie doszczętnie...Chwila oddechu i wnętrze kolegiaty. Zajęli miejsca , spokój i pełna koncentracja przez pół godziny. ( Skądinąd to niesamowicie inteligentni, wyrobieni intelektualnie ludzie) Dopiero kiedy przyszło się "spowiadać" w konfesjonale dla trędowatych- były salwy śmiechu. Jeden do drugiego- " Nieeenawidze cię!!!" Zabawni , fantastyczni... !!! To chyba tyle na dziś. Zrobiła się wreszcie złota polska jesień, oby jak najdłużej cieszyła oczy i serca. Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie. Dziękuję za miłe komentarze! Iza