sobota, 26 października 2013

Popołudnie z dzieciakami...

Już tak dawno nie widziałam moich dziewczyn, że postanowiłam wpaść do Łodzi choć na chwilę.
Umówiliśmy się na mieście i odwiedziliśmy przyjemną kawiarenkę. Kalina mnie poznała. Chyba się lubimy...
Nauczyłam ją pokazywać język, a to dlatego, że pokazywałam go jej w określonych okolicznościach. Głupia babka- dziecko traktowało to jako świetną zabawę...A teraz jak papużka- błysk w oczach i jęzorek na wierzchu na mój widok. Rafał- mój zięć- który nie zna tej zabawy zapytał dziś z pewną naganą w głosie- " Kto ją tego nauczył?! " Nie umiem kłamać i natychmiast się przyznałam- Ja. Oj bywam czasem szalona i nieobliczalna...A on wobec tak niespodziewanego przyznania się do winy - zamilkł. Moja córka odziedziczyła po mnie trochę mojego szaleństwa, jak widać na powyższym zdjęciu.
Tu kolejna zabawa- granie na nosie. Kalina nie ma jeszcze właściwej koordynacji ruchów...Na to jeszcze czas...
Justyna i śpiąca Kalina w parku śledzia. Justyna ma teraz figurę jakiej chyba wcześniej nie miała ! Nic się do mnie nie wrodziła w tym względzie... I dobrze ! To tyle. Padam ze zmęczenia. Umieram- mam katar i boli mnie gardło! Pozdrawiam serdecznie. Dobrej niedzieli. Iza

1 komentarz :