poniedziałek, 28 października 2013

Odruch Pawłowa

Około południa robimy w mieście zakupy. Jeszcze tylko jeden sklep i gotowe... Jestem zmęczona. Siadam w niewielkim ogródku obok sklepu. Facet po czterdziestce po drugiej stronie plastikowego stolika spokojnie sączy piwo. Błoga cisza na dużym osiedlu. Nagle przerywa ją podniesiony, podekscytowany kobiecy głos. Widzę wracające z miasta dwie starsze kobiety. Mignęły mi przechodząc. Facet z piwem ich nie widzi, siedzi odgrodzony od ulicy słomianą matą. Jedna do drugiej-" No, daj i daj! Ciągle daj...a skąd ja mam brać ?!!! Facet zrywa się z krzesła, stawia butelkę na stole i w popłochu wygląda na ulicę zza słomianej maty..."- Byłem pewny ,że słyszę moją matkę...Ale to nie ona...Ciągle narzeka i narzeka, ale ja ją rozumiem, bo tę rencinę ma naprawdę bidną." - Odwieczny problem- mówię. A myślę- Ooo kochany, źle z tobą. Ty masz już wyrobiony odruch Pawłowa. Facet się rozkręca, ja słucham , wtrącam słowo lub nie. Przy dubeltowych rachunkach za prąd czekam aż skończy myśl, bo muszę iść. Przeprasza mnie ,że zawracał mi głowę...-A nic nie szkodzi , czasem trzeba sobie ponarzekać. Do widzenia.

4 komentarze :

  1. Mam nadzieję, że samopoczucie już lepsze, bo w postach poniżej narzekałaś na zdrowie.Opisałaś samo życie!Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem jedno , patologii jest coraz więcej , pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy to patologia czy zwyczajne szare życie...fajnie mieć do niego dystans i potrafić się uśmiechnąć :) Pozdrawiam Izo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za Wasze komentarze. Facet sprawiał wrażenie kogoś, komu w życiu coś tam nie wyszło. Jednak, aż tak tragicznie z nim chyba nie było... Przyłapałam go na tym niekontrolowanym odruchu i miał się ochotę usprawiedliwić. Była to jednocześnie okazja do rozmowy. Pozdrawiam serdecznie. Iza

    OdpowiedzUsuń