niedziela, 9 czerwca 2013

Moje kwiaty z nasion

To pelargonia, którą wysiałam w lutym z nasion. Ta miała być łososiowa, a jest intensywnie różowa. Dopiero zaczyna kwitnąć... Petunia też mojej produkcji. Udał się ten kolor...I krople deszczu na płatkach ... Lobelia kwitnie na niebiesko, ale mikra trochę... A to dzisiejszy produkt- młoda kapusta...Nawet ksiądz dostał słoiczek. A jak się ucieszył! W Archikolegiacie po południu cały czas ktoś przychodził zwiedzać. Był z ekipą ulubiony "Krasnal" Poprosiłam Wojtka, żeby mi kupił wodę mineralną. Zostawił mi pod południowo- zachodnią wieżą, pod odciskami diabła Boruty. Pytam "Krasnala" czy widział tam butelkę wody mineralnej, gdy ze swoją drużyną obchodził kolegiatę. Tak, widział. Zostawiłam go z grupą w kościele i pognałam pod wieżę, ale woda wyparowała, niestety- ktoś sobie ją zabrał. "Krasnal" oprowadzał dziś pensjonariuszy uzdrowiska z Uniejowa ! Tam to dopiero jest gospodarz! Parę lat temu odkryli gorące źródła, a dziś mają i wspaniały aquapark, uzdrowisko i całą bogatą infrastrukturę. Nie mam po prostu słów! Jutro i pojutrze mam wolne. Marzę o małej wycieczce, ale jeszcze nie wymyśliłam gdzie. W każdym razie muszę odpocząć...Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego tygodnia. Mój weekend właśnie się zaczął...

8 komentarzy :

  1. Nigdy nie sadziłam pelargoni z nasion ale patrząc na Twoje nabrałam ochoty więc może spróbuję to zrobić. Kapuśniaczek wygląda apetycznie a ksiądz ma pewnie z Tobą bajkowe życie :) Miłego odpoczynku. Ina

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Ino! Ja pierwszy raz siałam pelargonię z nasion. Pamiętam nawet dokładną datę, bo sobie zapisałam - 27 lutego. Nie jest to nic skomplikowanego. Tyle tylko, że zdarzają się niespodzianki. Wybieram nasiona, które dadzą łososiowe kwiaty, a okazuje się, że są wściekle różowe. Też piękne, ale nie łososiowe.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wodę zakosił Boruta, no bo kto inny? Wojtek dostanie jakiś prezent za tą wodę, bo Boruta to huncwot ale honorowy.
    Do Unijowa trzeba by pojechac koniecznie, ale ceny?..... z kosmosu, chyba ma im się szybko inwestycja zwrócić.
    Narobiłaś mi smaku tą kapustką, chyba nieuniknione będzie małe gotowanko. Dla księdza to w słoiczek zrobiłaś.
    Pozdrawiam
    Mąż Izy_Kasi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, w Uniejowie drogo jest, ale ludzie i tak walą drzwiami i oknami. Jak patrzę co ksiądz na co dzień je ( gosposi nie ma) to mam go ochotę trochę wspomóc gotowaną potrawą. W końcu to mój bezpośredni przełożony i naprawdę da się lubić! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. proszę przepis dokładny co do minuty na ta kapustę - bo mi nie wychodzi:)ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, co do minuty? Będzie trudno, ale postaram się napisać jak najbardziej szczegółowo już wkrótce.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. To masz rękę do kwiatków, bo u mnie z tym marnie, więc kupuję sadzonki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Danielo za komplement! Kiedyś wysiewałam tylko petunie, teraz również pelargonie i lobelie. W tym roku mieliśmy rożnych siewek całe parapety okienne. Przydałaby się mała szklarenka, ale tę z kolei trzeba by było opalać. Skórka niewarta wyprawki. Z kolei przy tak ciągnącej się zimie, jak w tym roku, sadzonki musiały długo stać w domu. Tymczasem ziemia paruje i ktoś stwierdził, że to może nie być korzystne dla zdrowia. Ale ja się zawsze cieszę, gdy moja praca nie idzie na marne. I tego będę się trzymać! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń