sobota, 9 marca 2013

Moje spotkanie z "Wyspą" Pawła Łungina

Dziś będzie o programie TV.Zawsze muszę mieć w domu aktualny program TV.Jest tego w sprzedaży multum i każdy może wybrać magazyn z programem jaki mu odpowiada.Po długich poszukiwaniach doszłam do wniosku, że najbardziej odpowiadają mi dwa-Tele magazyn w piątkowym "Dzienniku Łódzkim" i ten w "Gościu Niedzielnym". Obydwa promują dobre filmy i seriale fabularne oraz godne obejrzenia filmy i seriale dokumentalne.W obecnym programie zaiteresowały mnie trzy pozycje.Serial dokumentalny(3 odcinki) Historia terroryzmu- Planet+, poniedziałek 20;50 "Życie po Fukuszimie" też Planet, niedziela, 20;45 oraz film "Car" Pawła Łungina na "Ale Kino" w środę o 20.10. I na tej ostatniej pozycji chciałabym się teraz zatrzymać. Paweł Łungin jest rosyjskim reżyserem zamieszkałym we Francji.Filmy kręci jednak u siebie, w kraju, z rosyjską obsadą."Car" to film z 2009 roku, wcześniej , bo w 2007 nakręcił"Wyspę"( Ostrow)Ten film religijny został bardzo dobrze przyjęty, zdobył prestiżową nagrodę i uznała go Cerkiew Prawosławna. Ciekawa jest postać samego Piotra Mamonowa( ur.1951)- głównego bohatera"Wyspy", brata Anatola- który w latach 80 był muzykiem rockowym, ponoć jego sława sięgała poza granicę Rosji.W latach 90 przyjął prawosławie i zamieszkał na wsi 50 km od Moskwy.Po zakończeniu kariery muzycznej został aktorem.Teraz w duecie z Łunginem kręcą warte obejrzenia filmy. Kiedy zobaczyłam recenzje "Wyspy" bodajże w 2009 roku, wiedziałam ,że MUSZĘ ten film zobaczyć na dużym ekranie.Obejrzałam i to zdarzenie mogę opowiadać jako swoistą anegdotę. Na film wybrałam się do kina "Charlie" w Łodzi. Mój mąż zostawił mnie pod kinem, gdyż stwierdził,że on takich filmów nie ogląda.Bilet kupiłam dwie godziny wcześniej.Kiedy zjawiłam się w kinie przed seansem zdziwiłam się,że nie ma ludzi. Jeszcze dziwniejsze było to gdy do sali kinowej wchodziłam sama.Początkowo czułam się dość nieswojo,ale potem wygodnie się ulokowałam i skupiłam na filmie.Prywatna projekcja.Pod koniec filmu za ścianą usłyszłam narastające niczym w ulu głosy.Scena końcowa -przepiękna.Głośna, wzmagająca się pełna dramatyzmu muzyka, Ojciec Hiob z wielkim prawosławnym krzyżem w łodzi wiezie ciało Ojca Anatolija w skrzyni na liny przerobionej na trumnę, aby go pochować na wyspie.Dotrwałam do czarnego ekranu, a potem...miałam wyjście co się zowie.Wymaszerowałam samotnie z sali projekcyjnej wprost na czekający na film akcji tłum w poczekalni.Miny mieli niesamowite i na chwilę zamilkli.I jak tu nie pamiętać takiego seansu?!...W jakiś czas później dowiedziałam sie,że "Wyspa" jest na DVD i kupiłam.Wracam do tego filmu zimą( i kiedy mi naprawdę smutno,żeby się podbudować psychicznie)gdyż są tam sceny z zimowego Morza Północnego.Od czasu "Wyspy" interesują mnie bardziej trudne, rosyjskie tematy: życie na Dalekiej Północy,Syberia, historia łagrów itp.Bardzo cenię sobie książki Mariusza Wilka. W "Wołoce" Wilk wspomina,że mnisi prawosławni mieli takie przysmaki do jedzenia i żucia jak kora sosnowa, liść borówki i biały mech.Właśnie ten biały mech Anattolij z "Wyspy" skubał i przeżuwał. Podobnie jak "Wyspa" "Wołoka" nie jest łatwą książką,ale jak już się wejdzie w ten klimat to po prostu de best! To tyle."Car" przy recenzji ma pewne "ale" Ale zobaczę w środę czy to uzasadnione -ale.A dziś wieczorem "Słodki listopad" o 22.00 na TVN7 "Film trochę cukierkowy i ckliwy,ale zrealizowany i zagrany kulturalnie.Nie wzbudził entuzjazmu krytyków, za to przypadł, jeśli nawet nie do gustów, to z pewnością do serc większości widzów( Hity tygodnia z tele magazynu)Zima nie odpuszcza,więc trzymajcie się ciepło.Miłego wekeendu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz