czwartek, 27 grudnia 2012

Po świętach


świeta,święta i... po świetach.
Dawno temu kupiłam tę kartkę świąteczną z czarnymi kotami kontemplującymi ulicę ze świątecznymi iluminacjami. Lubię patrzeć na ten urokliwy obrazek. Nikomu jej nie wyślę i to wcale nie dlatego,że w środku całkiem pożółkła.
   Wczoraj wieczorem siedziałam jak te koty, ale w samochodzie na rogu ulicy. Czekałam aż mój mąż wróci ze sklepu, patrzyłam na pięknie  wystrojoną wystawę sklepową , migające światełka i słuchałam świątecznych standartów jazzowych w wykonaniu Ewy Bem( program Małgorzaty Warzechy w Radiu Łódź) Bajka!

Skończył się mój "Adwentowy Kalendarz",a ja tak się przyzwyczaiłam do codziennego tu przebywania,że chyba będę tu nadal.Może nie codziennie,nie wiem,ale w miarę potrzeb i jak będę miała o czym pisać i co zaprezentować.
Tymczasem dalszy ciąg "Sekretnika" czyli Zwykle niezwykłe sposoby na szczęście.

  Południe- pierwszy upadek.

Poranne marzenia wprowadziły Cię już w dobry nastrój. A tu trzeba iść do pracy, jeszcze do tej, której się nie lubi. I do szefa,za którym się nie przepada.I znowu stajemy przed wyborem, przesiedzieć w złości cały dzień, czy znaleźć w swojej pracy coś optymistycznego.I choć znów zabrzmi to szalenie, tylko od nas zależy, jak uplyną najbliższe godziny.Jest teoria, ktora mówi,że świat wokół nas jest dokładnie taki,jak go sobie wyobrazimy.
Ale...to nasze filozofowanie przerywa czepiający się(na ogół bez sensu ) szef.
-Tu można spróbować tzw.metody czerwonych majtek w wielkie grochy- tłumaczy Ryszard Gąsierkiewicz- Szef krzyczy coraz głośniej,a my sobie wyobrażamy,że ma na sobie takie wlaśnie czerwone, szerokie kalesony.Im jest bardziej agresywny, tym robi się w naszej wyobraźni mniejszy,aż w końcu te majtki mu spadają.Szef w takich czerwonych majtkach nie jest już taki groźny.
   Jeżeli przyjmiemy,że świat wokól nas jest dokladnie taki, jak sobie to wyobrażamy, na szefa można wyprobować jeszcze jedną metodę. Sprawdza się ona też na partnerze, przyjaciołach, niegrzecznej ekspedientce czy urzędniczce.Spróbuj spojrzeć na potencjalnego wroga, jak na przyjaciela.Krzyczy, bo się boi, jest opryskliwy, bo czuje lęk.
Czy z taką świadomością nie patrzysz od razu inaczej na ludzi?

Tyle artykuł. Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających ten blog.Iza

2 komentarze :

  1. skąd Ty czerpiesz te mądrości:)?
    może są dobre dla kogoś, kto nie ma szefa lub nie musi go mieć;)
    partnera i przyjaciół sami sobie wybieramy, a sklepową i urzędniczkę możemy zmienić - iść do innego czy do urzędu_ chyba bardziej, jak dla mnie realny sposób
    z szefem się tak nie da
    pozdrowionka- a te czarne koty na pocztówce, to pewnie moje - jeden obecny, a drugi przyszły:)
    ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola, takie artykuły pisze się,czyta i przytacza często na poprawę humoru, nastroju itp. choć jak się dobrze zastanowić wcale nie są pozbawione sensu.

    OdpowiedzUsuń