wtorek, 27 listopada 2012

Codzienne zmagania

Kalinka w piżamce. Obudziła się o 5 rano na butelachę. Potem mała drzemka i już cała jak skowronek "wstała"- "śpiewa" i bawi się swoją ulubioną grzechotką.

Ja od wczoraj zmagam się z piecem centralnego ogrzewania.Dostałyśmy szczególowe instrukcje od Wojtka, jednak wczoraj wieczorem zaczęłam konsultacje telefoniczne.
Wieczorem stwierdziłam,że w piecu jest żar,więc wsypałam całą weglarkę miału. Dmuchawa chodziła bez ustanku całą noc, nad ranem temperatura zaczęła spadać.
O 5 poszłam do garażu po węgiel i dopiero on rozgrzał piec. O 6.30 gdy przestala chodzić dmuchawa zasypałam miałem. Mamy spokój przez 12 godzin. Opisuję to tak szczegółowo,bo to mój debiut w roli palacza c.o. Do tej pory mnie to zupełnie nie obchodziło.
 
Znowu nad ranem śniła mi się szkoła. Zawsze taki sen wprawiał mnie w zły nastrój na pół dnia. Podświadomość produkuje obrazy z przeszłości...
Ale teraz od jakiegoś czasu nie daję się. Staram się nie poddawać uczuciom i emocjom, panować nad myślami...

"To winno być naszym zajęciem: zwycieżać samego siebie i co dzień stawać się wewnetrznie silniejszym i bodaj trochę postąpić w dobrym."- Tomasz a Kempis

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz